$Help me kill$

~Hejka :D

Jungkook po rozmowie z Taehyungiem, a raczej zdradzeniem przez niego własnej przeszłości, sprawił, że ciemnowłosy wyszedł na zewnątrz przed dom, musząc natychmiast z całego wrażenia zapalić.
Patrzy w stronę zagrody z budą i jego pupilami, nie wiedząc już, co powinien myśleć. Właściwie taka sytuacja osiem lat temu mogła mieć miejsce, gdyż to był czas jego początków jako Criminal Moon, jednak w tamtym okresie posiadał wiele sytuacji dość brutalnych, więc próbuje sobie przypomnieć agenta Kima, czy też jego starszą siostrę.

Zaciąga się dymem nikotynowym, czując rozluźnienie, lecz zamęt w głowie wciąż pozostaje. — Czy ja naprawdę zabiłem mu siostrę? — pyta samego siebie, gdy nie jest pewny odpowiedzi na to pytanie. — Zamiast tak wychodzić, mogłem zapytać o imię tej dziewczyny — wzdycha ciężko, bawiąc się w wolnej dłoni zapalniczką. Podnosi oczy na ciemne niebo, nie potrafiąc poukładać tego wszystkiego w swej głowie. — Hoseoka zapytam...

Głośne przemyślenia oraz rozważania Jungkooka przerywa Taehyung, który przystaje przy mężczyźnie. Ciemnowłosy zwraca na niego swe niepewne spojrzenie, gdy młodszy wygląda na przygnębionego.
— Wyszedłeś, bo masz mnie za wariata? — pyta, nawet nie patrząc na niego.

— Nie, no co ty — śmieje się nerwowo, a Taehyung wzdycha ciężko.

— Wiem, co widziałem — mówi pewnie, a Jungkook zaskakuje się jego pewnością. — Nikt mi nie wierzy, nawet rodzice, ale ja... ja wiem, co widziałem — patrzy w oczy mężczyzny, który przygląda się mu w zamyśleniu, gdzie po tym długim kontakcie wzrokowym wyraźnie odchrząka.

— Nie zamierzam wątpić w twoje słowa, jednak myślę, że nie powinieneś tak powracać do przeszłości i przejmować się rodzicami — oznajmia młodszemu, chcąc jakoś zbyć ciągnięcia tego tematu.

— Ty nie rozumiesz. On zabił moją siostrę, a rodzice mają mnie za tchórza przez to, że schowałem się w szafie, zamiast jej pomóc — mówi zdenerwowany, patrząc w oczy ciemnowłosego, który wypycha językiem wnętrze policzka, rzucając na ziemie papierosa, którego przydeptuje butem.

— Rozumiem twój ból, naprawdę... jest mi bliski — przykłada dłoń do piersi, udając przygnębionego, a Taehyung przygląda się mu z uwagą. — Jednak nie zmienisz tego, co się wydarzyło — dodaje.

— Zmienię, kiedy dorwę tego śmiecia — mruczy, krzyżując ręce pod piersią, a Jeon próbuje ukryć swe zirytowanie, słysząc, jak go nazywa.

— Od razu tam śmiecia... — śmieje się nerwowo, a Kim unosi w niedowierzaniu brew.

— No nie mów mi, że mam go jeszcze nazywać tak jak sobie wymyślił — prycha wyraźnie. — Criminal Moon... Zachowuje się, jakby każdy miał się go bać — mruczy z chłodem, a Jeon patrzy na niego przeszywającym wzrokiem.

— A ty się go nie boisz? — pyta.

— Nie. To, co czuje przez niego, już dawno przestało być strachem — odpowiada mu.

— Jednak kiedyś się go bałeś — zauważa, a Kim przenosi na niego zdenerwowane oczy.

— Nawet mi tego nie przypominaj — mówi w gniewie. — Jednak to prawda.. — zaciska w zdenerwowaniu dłonie. — Bałem się go... bardzo. A teraz...

— Już nie się boisz — kończy za niego, lecz Kim zaprzecza ruchem głowy.

— Boję się, ale zemsta mnie od tego strachu odciąga — wyznaje szczerze. — Ten człowiek jest tajemnicą dla całego kraju i nikt nie wie, kim on jest i jak zawsze udaje się mu wszystko skończyć bez najmniejszego zadrapania czy choćby zostawienia po sobie śladu — patrzy w oczy ciemnowłosego, który czuje się naprawdę dumny z samego siebie za taki profesjonalizm.

— Czyli przestępca, którego nigdy nie da się złapać. Myślę, że już przez ten fakt, powinieneś zapomnieć o tym — mówi z pewnością w głosie, a Taehyung odwraca głowę w przeciwnym kierunku, gdzie łzy zbierają się w jego oczach, czując się beznadziejnym przez fakt, że kolejna osoba każe mu zapomnieć. — Bawiąc się w zemstę, narazisz samego siebie na niebezpieczeństwo, dlatego nie próbuj robić niczego głupiego — dodaje, a młodszy zaciska swe wargi wraz z dłońmi.

— Łatwo ci mówić. To nie ciebie rodzice przez osiem lat obwiniają za śmierć ich córki — przenosi na niego swe zapłakane oczy, a Jungkook patrzy na niego z zaskoczeniem. — Nie wiem, jak bardzo niebezpieczne będzie to wszystko, co zamierzam... ale nie wycofam się, dopóki nie zdejmę z niego tej przeklętej maski i nie wydam w ręce policji! — dodaje z determinacją w głosie, a Jungkook pozostaje bezemocjonalny, czując, że właśnie agent Kim Taehyung rzuca Criminal Moonowi wyzwanie na śmierć i życie.

— W takim razie, co zamierzasz zrobić? — unosi w zaciekawieniu brew.

— Sam nie wiem... Jestem na razie bezradny i nic nie mogę zrobić, jednak z pewnością kiedyś przyjdzie czas, że zemszczę się na Criminal Moonie. Tego jestem pewien — wyznaje, po czym śmieje się nerwowo. — Jestem tylko modelem, więc właściwie nic nie mogę poważnego zrobić — wysila się na uśmiech, czując, że zbyt wiele mówi brunetowi, który nie może dowiedzieć się o jego prawdziwej pracy agenta.

— To prawda, ale zauważmy, że nawet sprzątaczka może wymyślić niezłą zemstę. Jednak wolałbym, żebyś nie próbował się narażać. Jesteś dla mnie bardzo ważny — wyznaje, gdzie układa swą dłoń na policzku zaskoczonego Kima. — Nawet nie wiesz, jak bardzo... — dodaje, pragnąc odsunąć chłopaka od jego dotychczasowego świata, nawet wbrew jego woli. Zbyt bardzo wszedł w ten układ, aby móc pozwolić się zdemaskować i zostać przez niego schwytanym. Agent Kim jest jego słabością, ale także wrogiem, którego musi zacząć trzymać bardzo krótko.
Chłopak rumieni się delikatnie przy jego dotyku, czując się onieśmielonym przez jego słowa.

— Ty też jesteś dla mnie ważny — wyznaje nieśmiało, a na ustach kryminalisty pojawia się uśmiech, który kryje za sobą tak wiele złego. — Wybacz, że mówię ci o takich rzeczach, ale powrót rodziców chyba zbyt bardzo mnie zdołował — ujmuje jego dłoń na swym policzku. — Nie będę robił niczego głupiego, kiedy sam nie jestem w stanie zmierzyć się z kimś takim, jak ten kryminalista — mówi, choć nieszczerze.
Wie, że nawet Jungkook ani nikt inny nie będzie w stanie powstrzymać go przed złapaniem Criminal Moona, który tak bardzo zniszczył jego życie. Choć przed śmiercią siostry nie posiadał dobrej relacji z rodzicami, to fakt, że go opuścili po tamtej tragicznej nocy, sprawił, że zapragnął się zemścić i stał się agentem państwowym, aby złapać przestępcę i udowodnić rodzicom, że nie jest tchórzem. To było i wciąż jest jego marzeniem od ośmiu lat, więc nikt go nie zatrzyma, nawet jeśli przepłaci to własnym życiem.

— Mam taką nadzieję, kruszynko. Nie zamartwiaj się już tym, a tym bardziej twoimi rodzicami — uśmiecha się delikatnie i odsuwa dłoń z jego policzka, jednak Tae przechwytuje ją, pragnąc otrzymać pewną rzecz od mężczyzny, nawet jeśli to jest szaleństwem.

— Jeśli jestem za słaby, aby dokonać mojej zemsty, to ty mi w tym pomóż — mówi z desperacją w głosie, zaskakując ciemnowłosego taką prośbą.

— Co? — pyta zaskoczony.

— Pomóż mi zabić Criminal Moona — mówi z pewnością w głosie, zaskakując mężczyznę. — Wiem, że przy tobie będzie to możliwe — dodaje, a Jungkook wycofuje się w tył.

— J-Ja się do takich zabaw ze śmiercią się nie mieszam. To jest głupie — pokręca głową, a Taehyung patrzy na niego z niedowierzaniem. — I ty też nie powinieneś bawić się w policjanta i tak ryzykować. Po prostu pogódź się z tym, że twoja siostra nie żyje, a rodzice są po prostu głupi, obarczając cię winą. Takie sprawy, jak łapanie przestępców zostaw policji — mówi surowo, a Kim śmieje się w niedowierzaniu.

— Tchórz — pokręca głową, a brwi Jeona marszczą się w zdenerwowaniu. — Policja od ośmiu lat nic nie może zrobić, więc co sugerujesz, żebym zrobił? — unosi brew.

— Żebyś przestał marzyć o złapaniu Criminal Moona — odpowiada mu, po czym udaje się w stronę drzwi, przed którymi się zatrzymuje. — Powiedzmy, że zakazuje ci bawić się w takie rzeczy, dopóki obowiązuje nas umowa — dodaje, a Taehyung patrzy na niego z zaskoczeniem.

— Zakazujesz mi?! — podnosi głos.

— Tak, zakazuje. I lepiej będzie dla ciebie, jeśli tego zakazu nie załamiesz — mruczy z chłodem, a Taehyung nie może uwierzyć w jego słowa oraz fakt, że odwraca się od niego w takiej sytuacji. — Zapomnij o przeszłości i ciesz się ze mną naszymi wspólnymi chwilami. Umarłych nie przywrócisz do życia, a głupim żyjącym nigdy nie przemówisz do rozsądku, gdy nie widzą niczego poza czubkiem własnego nosa — dodaje, po czym odchodzi, zostawiając Taehyunga samego. 

Jeon opiera się plecami o drzwi, gdy czuje się sfrustrowany całą sytuacją i nienawiścią Taehyunga do Criminal Moona, jednak nie da się złapać chłopakowi, nawet jeśli zaczął się do niego przywiązywać. Przeczesuje nerwowo włosy, musząc odwieść chłopaka od jego planów, a przynajmniej do czasu, aż ich umowa nie wygaśnie, choć w głębi serca nie chciał ujrzeć tego końca, to wiedział, że ono w końcu nadejdzie prędzej czy później.

~

Gdy Taehyung budzi się, dostrzega brak obecności bruneta. Podnosi się do siadu, gdzie rozgląda się po wnętrzu pokoju, po czym dostrzega leżącą na stoliku nocnym karteczkę. Sięga po nią, gdzie zaczyna czytać zapisane słowa przez Jungkooka.
"Wypadła mi ważna sprawa. Będę wieczorem".
Taehyung odkłada karteczkę, po czym wstaje z łóżka. Zabiera świeże ubrania i udaje się prosto do łazienki, gdzie odkłada rzeczy na półce i podchodzi do lustra.
Jego czekoladowe tęczówki przyglądają się własnemu odbiciu, dostrzegając opuchnięte oczy oraz zmarnowanie przez wczorajszą wizytę rodziców i rozmowę z Jungkookiem.
Zdenerwowany uderza dłońmi w swoje policzki, czując się rozgniewanym na samego siebie za wczorajszą desperację, którą okazał przed mężczyzną.

— Jesteś taki głupi! Po co mu mówiłeś o tym... po co go prosiłeś o pomoc — mówi do siebie z żalem, a słysząc dźwięk własnego telefonu dobiegający z sypialni, powoduje, że szybko przedostaje się do pokoju, aby wziąć telefon i odebrać przychodzące połączenie. — Słucham?

— Tutaj, Namjoon — słyszy głos szefa, przez co wzdycha głęboko.

— O co chodzi? — pyta, udając się z powrotem do łazienki.

— Mam nadzieję, że pamiętasz o jutrzejszym wyjeździe do Japonii — mówi, chcąc przypomnieć mu o jego obowiązkach.

— Oczywiście, że pamiętam. Dobrze wiesz, że zawsze jestem sumienny, jeśli chodzi o pracę — oznajmia z pewnością w głosie.

— Cieszy mnie to. To jest dość poważna sprawa i mam nadzieję, że dowiesz się wszystkiego o tych zaginięciach. Rada w Japonii zezwoliła na użycie broni w razie konieczności, więc na miejscu powinieneś spotkać ich agenta, który wszystko ci przekaże — tłumaczy, a Taehyung przytakuje w zrozumieniu głową.

— Chociaż w Japonii pozwolą mi mieć broń do obrony, bo tutaj w sytuacji takiej jak sprawa Criminal Moo..

— Nawet nie zaczynaj! — podnosi głos, nie chcąc pozwolić mu skończyć. — Ty nie masz już prawa mówić o sprawach związanych z Criminal Moonem. Od teraz agent Han i jego partner się tym zajmują — mówi surowo, a Kim wywraca mimowolnie oczami.

— No tak.. Wszyscy mi zakazują wszystkiego, co jest związane z nim — mówi sarkastycznie.

— Zajmij się sprawą, którą otrzymałeś i nie wracajmy do tematu Criminala — oznajmia, a Kim wzdycha ciężko, wiedząc, że nie uda mu się zmienić podejścia Namjoona do tej sprawy, skoro oskarża go o współprace z kryminalistą.

— Dobrze. Jutro wylatuję do Japonii i nawet zamelduję się tobie, że jestem już na miejscu. Pasuje? — wysila się na miły ton.

— Nawet nie musisz. Jin mi wszystko powie — mówi, a chłopak zaciska palce na urządzeniu, nie czując się już dobrze w pracy, której przez wiele lat się poświęcał.

— Okej, na niego możesz zawsze liczyć — mówi, po czym się rozłącza.
Nigdy przez myśli nie przeszłoby mu, że jego praca stanie się tak toksyczna. To już nie jest czas, kiedy wszyscy wspólnie sobie ufali, ponieważ od czasu jego niepowodzeń, czuje się jak beznadziejny intruz w agencji.
— Nie chce tej pracy...

W tym samym czasie Jungkook siedzi w piękny słoneczny poranek w Seulskiej kawiarni popijając idealnie zaparzone espresso. Obserwuje ze znużeniem przechodzących ludzi, gdy do jego stoliku przysiada się Jung Hoseok.
— Co było tak pilnego, że chciałeś się ze mną widzieć? — pyta, gdy wyjmuje z ust lizaka.

— A ty znowu zajebałeś dziecku lizaka? — unosi brew, a Jung jedynie wzrusza ramionami. — Chciałem się spotkać, bo sprawa jest poważna. Chodzi o agenta w moim domu — oznajmia, a chłopaka wcale nie dziwi ta wzmianka.

— Wiedziałem, że w końcu przyjdzie ten czas — krzyżuje pod piersią ręce, a Jeon unosi w zdumieniu brwi.

— To znaczy?

— No, że będziesz miał z nim problem. To w końcu agent państwowy, który za tobą goni od lat, więc to już jest kwestią czasu, aż dowie się, kim naprawdę jesteś — odpowiada wprost.

— Nie bądź bezczelny — prycha. — Nie dam się złapać żadnemu agentowi, a tym bardziej takiemu, którego rżnę — dodaje, a Jung pokręca głową w rozbawieniu.

— Zacznijmy od tego, że ty nigdy nie rżnąłeś żadnego agenta — zauważa.

— Fakt — przyznaje. — Jednak potrafię go trzymać z dala od mojego prawdziwego oblicza — mówi ze spokojem.

— Ciekawe na jak długo. Ty jesteś nienormalny Jungkook, jak coś cię wkurwi i masz jazdy, jesteś psychiczny. Ten agent prędzej czy później cię przejrzy, bo ja dobrze znam momenty, kiedy wpadasz w szał — mówi, jak czuje. — Wtedy nie patrzysz na to, przy kim jesteś — dodaje z pewnością w głosie.

— Przy nim nie potrafię wpaść w szał, tak cię oświecę, geniuszu — wyznaje, a Jung unosi w zaskoczeniu brwi.

— To mnie zaskoczyłeś — śmieje się cicho.

— Nie wiem, ale przy nim chcę być...

— Dobry? — pyta, wchodząc mu w zdanie, a Jeon patrzy na niego kpiąco.

— Proszę cię — prycha w niedowierzaniu. — Nie jestem dobry, jestem sprawiedliwy — oznajmia dumnie, a Hoseok wywraca oczami, znając dobrze tą śpiewkę. 

— Tak, tak..

— Po prostu przy nim chcę być... Delikatny? — pyta, jakby samego siebie, nie będąc pewnym tej odpowiedzi.

— Wow — pokręca głową, po czym chwyta za filiżankę, aby się napić. — To już poważny problem. Nie dziwię się, że mnie wezwałeś. Yoongi miał rację, że nie powinieneś w to wchodzić — mówi.

— Ale ja nie po to cię wezwałem, idioto — mruczy z chłodem, a Jung przykłada do ust palce.

— Oops..

— Powiedz mi, czy ja miałem jakieś zlecenie osiem lat temu z siostrą Taehyunga. Dowiedz się tego dla mnie, bo jakoś tego nie kojarzę. Trudno mi uwierzyć, abym mógł zabić siostrę takiego chłopaka — mówi niespokojnie, a Jung wzdycha ciężko, wiedząc, że w końcu nadjedzie ten czas.

— Zabiłeś — odpowiada od razu.

— Wiedziałeś o tym? — pyta w zaskoczeniu.

— Sprawdziłem go przecież, to wiem — wyjaśnia, a Jeon uderza pięścią w stolik, mając ochotę skręcić chłopakowi kark.

— To dlaczego pozwoliłeś na to, żebym go przyjął?! — podnosi ton głosu.

— Bo uznałem, że będzie zabawniej, jak w końcu się przejedziesz na tym? Albo inaczej... Uznałem, że czas, aby utrzeć ci nosa. Stałeś się trochę, zbyt pewny siebie i brakuje nam atrakcji z Yoongisiem — wyznaje, bawiąc się palcami, gdy Jeon gotuje się w sobie. — Byłeś tak napalony, jak wróciłeś z tego Acapulco i ignorowałeś ostrzeżenia Yoongiego, więc rozumiesz...

— Niczego kurwa nie rozumiem, sukinsyny! — wykrzykuje zdenerwowany, zwracając uwagę przechodnich. — Zapierdolę waszą dwójkę, ale zacznę od nudystycznego pokazu waszej dwójki dla pedalskich napaleńców, kiedy będziecie rżnięci w dupę, chuje! — mówi na jednym tchu, a Jung patrzy na niego z przerażeniem w oczach, widząc, że naprawdę przesadził.

— Weź, wyluzuj, to tylko miała być nauczka — mówi, chcąc się usprawiedliwić. — Ale i tak nie spodziewaliśmy się, że tak zaczniesz wpadać w "delikatność dla agenta" — cytuje palcami w powietrzu słowa, będąc rozbawionym.

— Zapierdolę was — warczy wściekle. — Dlaczego zabiłem jego siostrę osiem lat temu? — pyta.

— Dziwne, że tego nie pamiętasz — pokręca głową na boki. — To była twoja najpiękniejsza noc, Jk — mówi z rozbawieniem w głosie. — Spotkałeś tego agenta, kiedy był wystraszonym czternastolatkiem — oznajmia, a Jungkook mruży oczy, przypominając sobie dobrze tę noc, przez co podnosi zaskoczone oczy na Junga.

— Nie mów, że to on jest bratem tej szmaty — mówi w niedowierzaniu.

— No jest — przytakuje głową. — A pamiętasz, co chciałeś zrobić temu agentowi w twoim chorym szale? — pyta, a Jungkook zaciska dłonie, opuszczając głowę.

— Chciałem go zgwałcić i zabić.

~

Prawda o Tae i Criminalu jest dość traumatycznym przeżyciu Taehyunga, ale to dopiero w czwartek ^^ Do zobaczenia! :D
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top