$Give you my heart$

~Witam po raz drugi ^^

Taehyung kieruje się pod podany przez Octavio adres, starając się nie myśleć o tym, co dzieje się w domu między Jungkookiem a nowym uległym. Im bardziej się w tym zatraca, tym większy czuje ból, a powinien być niewzruszony i samemu spróbować atakować Jeona tak, jak on atakuje go tym zmiennikiem. Ma żałować zrezygnowania z opcji pierwszej? Dobre sobie. Nie zamierza wyrzekać się, uczuć, kiedy się do nich otwarcie przyznał, a jeśli Jeon Jungkook nie szanuje jego uczuć i ma je za nic, to nie będzie mu dłużny.

Zatrzymuje samochód przed posesją, gdzie nakłada na oczy maskę, po czym opuszcza pojazd, udając się w stronę otwartych drzwi, przez które przedostają się zaproszeni goście. Taehyung wchodzi w głąb domu, kierując się śladami gości, którzy przedostają się do otwartego ogrodu, gdzie odbyć się ma mecz rugby. Przygotowany jest do tego teren, a w powietrzu unosi się zapach koni, które przygotowywane są do gry. Taehyung z uwagą obserwuje wszystko, jednak wzdryga się, gdy czuje dotyk na ramieniu, przez co zwraca oczy na znajomego ochroniarza. — Pan Octavio oczekuje cię w innym miejscu — oznajmia chłopakowi, który mruży oczy.

— W innym? To znaczy, jakim? — pyta, unosząc brew ku górze.

— Proszę za mną — mówi, nie odpowiadając na pytanie agenta, który zmieszany nagłymi zmianami, udaje się za ochroniarzem w głąb domu, gdzie po długiej drodze, mężczyzna otwiera drzwi, które prowadzą prawdopodobnie do piwnicy. Kim przełyka ciężko ślinę, gdy nie rozumie, co się dzieje. Wchodzą do luksusowego pomieszczenia, w którym wisi duży plazmowy telewizor, a połowa części podłogi ma zagłębienie, które wypełnione jest wodą, która bulgocze. Chłopak dostrzega w niewielkim basenie mężczyznę, który posiada jedynie maskę na twarzy. Przy nim znajduje się taca z alkoholem i przekąsami, prawdopodobnie mając w zamiarach oglądać mecz, który odbywa się w ogrodzie.

— Cieszę się, że już jesteś — mówi zadowolony, po czym zerka na ochroniarza. — To wszystko z mojej strony. Możesz zostawić nas samych — dodaje, a ochroniarz przytakuje głową, opuszczając pomieszczenie.

— Myślałem, że to ty będziesz grał w meczu — zauważa chłopak, który zbliża się do basenu, siadając na podłodze. Mężczyzna z pewnym uśmiechem zbliża się do niego.

— Osobiście nie gram, a raczej gram w zakłady — oznajmia, a młodszy przytakuje w zrozumieniu głową.

— Czyli mam ci towarzyszyć podczas oglądania? — unosi brew, gdzie swoimi oczami skanuje umięśnioną klatkę piersiową mężczyzny, które skóra jest opalona. Zwilża językiem wargi, gdy mężczyzna wstaje na równe nogi, okazując się mu w całej okazałości. Woda sięga mu do kolan, przez co nie trudno jest mu nie spojrzeć na sporej wielkości penisa. Zagryza się na dolnej wardze, gdy mięknie przy dotyku mężczyzny, który umieszcza wilgotną dłoń na jego udzie.

— Dokładnie. Chce, żebyś się ze mną założył, Diego — uśmiecha się pewnie.

— Ze mną? — unosi brew, a mężczyzna przytakuje głową. — Ale ja nie lubię się zakładać o pieniądze, bo nie chce stracić — tłumaczy, nie będąc dobrym w takie zakłady.

— Nie chce zakładać się o pieniądze — zaprzecza.

— A o co? — unosi w zaciekawieniu brew, widząc, to potrzebne pożądliwe spojrzenie mężczyzny, dla którego tylko on się liczy.

— O to, że dziś spędzisz ze mną czas — odpowiada, a na ustach chłopaka pojawia się uśmiech.

— W takim wypadku nie mogę odmówić tego zakładu. Ale jeśli ja wygram, to też czegoś będę chciał — oznajmia z pewnością w głosie.

— Czego takiego byś chciał? — pyta zaciekawiony.

— Rzecz jasna... ciebie, mój panie.

~

Jungkook opuszcza piwnicę, w której spędził czas od czasu wyjścia Taehyunga. Zatrzymuje się w kuchni, gdzie napełnia szklankę wodą, której upija. Gdy odkłada naczynie, przeczesuje palcami wilgotne kosmyki włosów, będąc fizycznie wyżytym, jednak wyjście Taehyunga ani trochę nie daje mu spokoju. Słyszy dzwoniący telefon, przez co sięga po niego, mogąc ujrzeć na wyświetlaczu numer prywatny, odbiera od razu, przykładając do ucha urządzenie. — Czego mój ulubiony funkcjonariusz chce od mojej skromnej persony? — pyta.

— Wpierdolić ci — odpowiada, a brwi Jeona marszczą się w niezrozumieniu. — Zanim spytać, za co, to powiem ci, że wiem wszystko — dodaje.

— Taehyung się skarżył? — pyta.

— Nie mi, ale Jiminowi. Co ty do cholery robisz? — pyta z niedowierzaniem w głosie, zerkając na Jimina, który kibicuje mu przy rozmowie, trzymając wysoko uniesione pięści. — Rozumiem, że możesz tego nie czuć, co wątpię, ale kurwa tak rzewnie ranić czyjeś uczucia?

— A ty co psycholog od tych spraw jesteś? — pyta nieco poddenerwowany. — Nie wtrącaj się do moich spraw i nie mnie nie pouczaj, bo tobie pierwszemu wsadzę lufę do pyska — dodaje z chłodem, a Min niepewnie zerka na Jimina, który nakazuje mu kontynuować.

— Nie chce tobą rządzić, Jungkook. Jednak chciałbym, żebyś chociaż trochę się postarał być delikatniejszy. Jakby nie patrząc Taehyung wyznał ci uczucia, a ty sobie zamiennika znalazłeś. Jak ty byś się czuł, gdyby to on cię zamienił? — pyta, a ciemnowłosy wzdycha głęboko.

— Miałbym to w dupie — odpowiada ostro, a słyszący go Jimin, marszczy brwi, gdzie odbiera siłą Yoongiemu telefon.

— Hej, Jungkook. Tu Jimin, przyjaciel Taehyunga — mówi, starając się brzmieć miło. — I jednocześnie wkurwiony przyjaciel, który nie pozwoli na to, żeby ktoś ranił uczucia Taehyunga! Ja rozumiem, że obydwoje jesteście szurnięci, ale nie można powiedzieć, że uczucia Taehyunga są fałszywe! Co to, to nie! Jeśli komuś wyznaje uczucia, to robi to szczerze, a ty zachowałeś się, jak pieprzony kutas, który nie ma serca. Jeśli chcesz kogoś winić za uczucia, to wiń siebie ty świnio bez serca! Właśnie! Jesteś świnią bez serca, bo to ty nie potrafisz kochać, tchórzu! I kurwa nie uwierzę, że nic do niego nie czujesz po tym, co z Yoongim widzieliśmy na komisariacie. Masz „twsu" co oznacza tchórz w sprawach uczuć. Tylko siebie wiń, jeśli Taehyung znajdzie innego, nawet wbrew własnym uczuciom, bo zachowując się w ten chujowy sposób, popychasz go do najgorszego! — wyrzuca z siebie, co na ślinę mu przychodzi, gdy Yoongi patrzy w szoku na detektywa, po którym nie takiej interwencji się spodziewał.

— Ci chyba życie niemiłe... — szepcze w jego stronę, co może usłyszeć Jungkook, który cały czas wypycha językiem wnętrze policzka.

— Rozczaruję cię, detektywie Park. Twój przyjaciel nawet ciebie oszukuje, bo on kocha kogoś innego. Uznam, że nie słyszałem tego, co wyszło przez twoje ponętne usteczka — mówi, po czym się rozłącza. — Zabije tą dwójkę — mruczy pod nosem.

~

Taehyung stara się skupić na oglądanym meczu rugby, gdy założył się z Octavio o wygraną. Mimo jak bardzo niedorzeczne jest to, co robi, to czuje adrenalinę i chęć pokazania Jeonowi, że nie tylko on jest najważniejszy i może sobie kpić z jego uczuć. Nawet jeśli, dla niego nic nie znaczy, to bycie gorszym dla pana Jeon Jungkooka jest bolesnym policzkiem. Zerka na Octavio, który odpręża się w ciepłej wodzie, oglądając mecz, który powoli dobiega końca, a wynik jest już przesądzony. Wyciąga z kieszeni spodni telefon, gdzie stara się dyskretnie wybrać połączenie do Jeona. Zostawia telefon w pozycji leżącej, gdy wstaje na równe nogi i zaczyna zsuwać z bioder spodnie wraz z bielizną. Gdy ubrania przekrywają część telefonu, zdejmuje koszulkę, w której rozpina guziki, a oczy mężczyzny przechodzą na przepiękne ciało chłopaka, które mierzy od stóp do głów. — Wygrałem ja, ale... widzę, że wiedziałeś, czego chce — mówi, oblizując wargi, gdy na sam widok chłopca, staje się twardy.

— Nie trudno to zrozumieć, kiedy również tego chciałem — oznajmia, wchodząc do ciepłej wody, która dopieszcza jego skórę, sprawiając, że przechodzą przez niego przyjemne dreszcze. Zerka w stronę leżącego telefonu, dostrzegając, że Jeon odebrał połączenie. Zbliża się mężczyzny, który wstaje i przy jego zbliżeniu obejmuje dłońmi wąską talię.

— Jesteś piękny — chwali młodszego, nie potrafiąc się skupić i nie wiedząc, od czego powinien zacząć. Dotyk mężczyzny, który przechodzi dłońmi do jędrnych pośladków, powoduje, że nogi agenta miękną, czując potrzebę tego dotyku. Kim spogląda zza maski na mężczyznę, którego usta przywierają do jego warg. Nie oddaje od razu pocałunku, jednak czując przepływającą przez ciało przyjemność przy ruchach warg mężczyzny, oddaje się pocałunku, który przepełnia się silnym pragnieniem ich dwójki. Wyższy dominuje nad nim, zaciskając palce na jego delikatnej skórze, która czerwienieje przy agresywnym dotyku. Języki mieszają się ze sobą wraz ze śliną, a głośne mlaśnięcia unoszą się w zamkniętym pomieszczeniu. Kim umieszcza dłonie na umięśnionym torsie Octavio, czując przy nim to potrzebne pocieszenie. Odchyla głowę w tył, gdy mężczyzna odrywa się od jego ust, przenosząc gorące pocałunki na szyję, Kim całkiem poddaje się temu uczuciu, którego nie otrzyma od Jeon Jungkooka, który zamienił go na kogoś innego, a jego uczucia zdeptał bez serca. Octavio, oznacza skórę młodszego, pozostawiając na niej czerwone ślady, ssąc i gryząc ją. Taehyung coraz bardziej mięknie i robi się mokry przy jego żarliwości, której tak potrzebuje.

— Nie odrzucisz mnie, jeśli oddam ci moje serce? — pyta, patrząc w oczy mężczyzny, chcąc usłyszeć potwierdzenie, które ma dotrzeć do Jeona, który powinien żałować.

— Dlaczego miałbym odrzucać, taką kruszynkę? — pyta, unosząc brew. — Mówiłem ci, że jestem w stanie dać ci to, czego potrzebujesz, czyli miłość — mówi, ujmując podbródek chłopaka, który potrzebował usłyszeć tej właśnie odpowiedzi, czyniąc Octavio tym, który da mu to, czego pragnie. Klęka przed mężczyzną, zatapiając swe ciało do połowy, gdy usta zatapia na członku mężczyzny, który w doznawanej przyjemności, delektuje się tą przyjemną chwilą. Agent zajmuje się mężczyzną, dając w tym siebie oraz to, co chciałby okazać Jeonowi, który mógłby być na miejscu Octavio. Po szybkim i dokładnym pieprzeniu penisa mężczyzny odwraca się do niego tyłem, opierając dłonie na krańcu basenu, gdzie jego pośladki idealnie wypięte są dla mężczyzny, który od razu wypełnia jego wejście mięśniem języka, wiedząc dobrze, czego pragnie. Jęczy przyjemnie, chcąc okazać bardzo wyraźnie, jak mu jest w tej chwili dobrze.

Po drugiej stronie kryminalista słyszy, jak dobrze bawi się agent Kim, przez którego jego twarz od dłuższego czasu przypomina dojrzałego pomidora. Cały wrze ze wściekłości, czując się jak tykająca bomba. — Mała szmata — warczy ostro, gdzie rzuca telefonem w ścianę, rozwalając całkiem ekran. Idący chłopak zaskakuje się widokiem wściekłego Jeona, gdy według niego powinien być jak najbardziej zadowolony po tym, jak go zadowolił.

— Co się dzieje, mój panie? — pyta chłopak.

— Ktoś pozwolił ci się odzywać?! — pyta ostro, spoglądając na wścibskiego chłopaka, który wyraża niezadowolenie tonem mężczyzny.

— Jesteś zły przez twojego współlokatora? — unosi brew.

— Nawet jeśli, to co cię to obchodzi? — warczy, gdzie zaraz podchodzi do jednej z szuflad.

— Obchodzi, bo jak na moje oko, to on nie wygląda na typowego współlokatora, a raczej twojego pupila — zauważa, nie będąc przez ten fakt zadowolony. Jeon patrzy na niego z gniewem, czując coraz większą złość, gdy uległy wtrąca się do jego spraw.

— Znaj swoje miejsce i nie odzywaj się albo cię zajebie — ostrzega go.

— Mam to gdzieś! — wyrzuca ręce w powietrze. — Zamiast myśleć o nim, skup się na mnie. Też mam prawo powiedzieć, co myślę! — dodaje, a kryminalista klnie pod nosem. — Zadzwoń do mnie, jak złość ci minie — mówi na odchodne, ruszając w stronę wyjścia.

— Raczej już nie minie, więc tym samym już tu nie wrócisz — mruczy, odchodząc od szuflady, gdzie rusza za chłopakiem. — Powiedz mi lepiej, gdzie spotkam twojego szefa? — pyta wprost, a chłopak zatrzymuje się napięcie, nawet nie spoglądając w jego stronę.

— Nie wiem, nie mamy zbyt dużo informacji o nim — odpowiada, gdzie odwraca się w stronę mężczyzny. — Poza tym... dlaczego cały czas o niego wypy... — niedane jest mu skończyć, gdy kryminalista bez skrupułów, unosi broń i strzela w niego. Zaskoczony chwyta się w okolice serca, gdzie upada na kolana, kasłając krwią. — D-Dlaczego? — unosi na niego oczy, widząc prawdziwego potwora przed sobą.

— Bo do niczego się więcej nie przydasz — przykuca przed nim. — I tak wybrałem dla ciebie mniej bolesną śmierć. Lepsze to od moich tortur — dodaje, po czym wstaje, odchodząc w głąb domu, odpalając w drodze papierosa. Zatrzymuje się przed szklanymi drzwiami w salonie, czując, że samo zabicie chłopaka i papieros nie pomogą mu z tym, co dzieje się w tej chwili w jego sercu. — Agencie Kim, jesteś kurwa dobry w zemście... za dobry, skoro mnie trafiłeś...

~

Spełniony agent, masuje kark, gdy na swym ciele nałożony ma miękki szlafrok. Zerka do telefonu, gdy wciąż słyszy dźwięk wody z kabiny prysznicowej, w której Octavio się kąpie. Zagryza się na dolnej wardze, widząc, że kryminalista dość długo słuchał tego, co dla niego przygotował. Blokuje urządzenie, czując się w pewnym sensie zadowolonym, gdyż Octavio wydaje się idealnym partnerem, ale także nie zapomina, że jest wrogiem, który działa na rzecz narkobiznesu. Przy nim, mógł poczuć się bezpiecznie i czuć się kochanym, czego zawsze brakowało przy kryminaliście, który nie potrafi kochać i tym samym, nie jest w stanie dać mu tego, czego tak bardzo pragnie, gdyż on nigdy nie postanowi się zmienić i nigdy nie odwzajemni jego uczuć. Mimo wszystko odczuwa smutek na myśl o Jeonie, ale również nie może zaprzeczyć, że Octavio wywiera na nim silne i niewytłumaczalne uczucie. Otwiera szerzej oczy w zaskoczeniu, gdy mężczyzna nagle zdejmuje jego maskę, przez którą odkryta staje się jego tożsamość. Oddycha niespokojnie, gdzie niepewny decyduje się zwrócić ku mężczyźnie w masce, który widząc go bez maski, okazuje zadowolenie, pewnym siebie uśmiechem.

— Piękniejszy, niż wcześniej — mówi, ujmując podbródek młodszego, który przełyka ciężko ślinę.

— N-Nie pozwoliłem na to, żebyś...

— Proszę cię, Taehyung — pokręca głową na boki, a blondyna dziwi znajomość jego imienia przez mężczyznę, który ukazuje szereg zębów. — Nie pamiętasz mnie? — unosi brew, a chłopak zaprzecza ruchem głowy. — Trochę czasu minęło... Od kiedy pojawiłeś się na przyjęciu, wiedziałem, że to ty... Nigdy nie zapomniałbym tych pięknych oczu, ust... — mówi, sunąc kciukiem po dolnej wardze agenta, który znowu czuje, że mięknie przed mężczyzną, czując, jak serce przyspiesza w jego piersi. — Musiałem trochę poudawać, żeby się do ciebie zbliżyć i nie żałuję, bo dziś dałeś mi prawdziwy dowód, że wciąż mnie kochasz — uśmiecha się, a oczy Taehyunga otwierają się szerzej, gdy mężczyzna zdejmuje z oczu maskę, a jego osoba, jest bardzo bliska sercu chłopaka, w którego oczach zbierają się łzy.

— To ty... — szepcze słabo, gdzie z potrzebą wtula się w ciało mężczyzny. — Suhyun... myślałem, że już nigdy cię nie spotkam...

~

Wiem, wiem... sytuacja coraz bardziej się komplikuje. Chce przypomnieć, że powoli zbliżamy się do końca drugiej części, a co za tym idzie? Rzecz jasna Trzecia część CM ^^
Jutro mam pierwszy dzień w pracy i się denerwuje T.T Dlatego dziś było mi wygodniej dodać dwa rozdziały od razu ^^
Mam nadzieję, że wam się podobały rozdziały i wybaczcie za błędy, które się pojawiły, ale nie sprawdzałam, bo dziś cały dzień w biegu T.T
Widzimy się w poniedziałek ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top