$Found a man$

Oświadczający mężczyzna zaskakuje Taehyunga swoją nachalnością, jednak ciążąca nad nim bliskość blokuje go przed obroną i stawia w niekorzystnym świetle. Nie wie co począć, aby uwolnić się od natrętnego i przystojnego chłopaka, który jakoś niepożądanie dominuje nad nim swoją władzą i pewnością siebie. Nabiera niespokojnie powietrza w tym ciasnym pomieszczeniu, chcąc uspokoić niepohamowane bicie serca. Wypuszczanie powietrza nie wychodzi mu z łatwością, a gdy otwiera oczy, niepewnie podnosi je na ciemnowłosego mężczyznę, którego przydługawe węglowe włosy opadają na jego twarz. Oczy jego biją powagą i determinacją oraz czymś, czego nie potrafi rozgryźć, lecz jest to uczucie powodujące w nim lęk oraz uległość. 

— Odmawiam — w końcu odważa się powiedzieć, to co ciążyło mu na gardle dobre parę sekund. Węglowe tęczówki nie okazują zadowolenia, lecz również nie okazując zniechęcenia. 

— A ja nie przyjmuję odmowy — mówi z determinacją w oczach. — Proszę nie dać się prosić. Chyba nie jesteś mordercą, żeby bać się ze mną, załatwić tę sprawę, hm?  Będzie ci raźniej w moim towarzystwie — dodaje z nutką rozbawienia, lecz młody agent nie widzi w tym niczego zabawnego. Nie mógł brać ze sobą kogoś, kto nie zna jego prawdziwej tożsamości, tym bardziej że nie znał dobrze pana Madery, który najwidoczniej łatwo nie odpuszczał. Nie chciał się dekoncentrować podczas swojej misji i nie mógł narażać siebie na żadną zdradę. 

— I tak odmawiam — mówi bezemocjonalnie, a otwierające się drzwi windy ratują chłopaka, który szybko mija skołowanego mężczyznę. Ciemnowłosy zaciska w zdenerwowaniu dłoń i spogląda za odchodzącym chłopakiem, widząc, że łatwego zadania przy nim nie będzie miał. Idzie za nim, gdzie dogania go w drodze. 

— Jesteś dziwnym chłopakiem, Kim. Wydaje mi się, że udajesz trudnego do zdobycia albo coś ukrywasz — mówi zaintrygowany tajemniczym blondynem, który nieraczy spojrzeć na niego.

— Wydaje ci się — szepcze, zmierzając ku wyjściu. — Zmieńmy temat, panie Mandera — zwraca na niego swoje czekoladowe tęczówki, których widok oczarowuje za każdym razem ciemnowłosego.

— Skoro tego właśnie chcesz — uśmiecha się przelotnie, po czym razem z młodzieńcem udaje się do pobliskiej restauracji. Obydwoje zasiadają przy wolnym stoliku, gdzie każdy z nich zmawia sobie śniadanie. Taehyung stawia na grzanki tostowe z sadzonym jajkiem, a Mandera wybiera to samo. Gdy ich zamówienie zostaje przyjęte przez młodą kelnerkę, ciemnowłosy wlepia swoje oczy w blondyna, który głośno odkrzykuje, czując się niekomfortowo. — Może zaczniemy od poznania się, panie Kim. Nie wiele o panu wiem — zaczyna spokojnie, gdzie uśmiecha się zalotnie do kelnerki, która stawia przed nim i Kimem szklanki z napojem. 

— Ja również o panu nie wiem za wiele — uśmiecha się na wysilenie. — Jedynie zdążyłem zauważyć, że jest pan flirciarzem i...

— Przystojniakiem — przerywa mu, uśmiechając się szeroko, a Kimowi mina rzednie. 

— Zadufanym w sobie palantem — poprawia go, uśmiechając się zadziornie, a ciemnowłosy unosi w zdumieniu brwi. 

— Na którego widok od razu jesteś mokry — wybrania się, będąc z siebie dumnym, a jasnowłosy zażenowany spuszcza wzrok, gdy skóra na pliczkach rozgrzewa się niekontrolowanie. — Przez takiego palanta zaciskasz swoje uda, za każdym moim zbliżeniem, bo w główce czujesz, że chciałbyś je przede mną rozłożyć i...

— Dość! — podnosi głos w zdenerwowaniu i zażenowaniu. — Nie wyobrażaj sobie za wiele. Twoja pewność siebie jest naprawdę denerwująca — mówi i pokręca głową. Mężczyzna złącza ze sobą dłonie i przygląda się z uwagą zaczerwienionemu blondynowi, który upija nerwowo ze szklanki wodę. 

— Ja tylko zauważam, jak to wszystko wygląda. Wiem, kiedy ktoś mnie pragnie i kiedy dzieje się to ze wzajemnością. Nie musisz udawać przede mną takiej szarej myszki — uśmiecha się pewnie, a jasnowłosy dotyka dłonią gorącego policzka. 

— Lepiej zejdźmy z tego tematu — mówi niespokojnie, pocierając swoje udo. — Ile ma pan lat? — pyta, chcąc jak najszybciej zejść z poprzedniego tematu. 

— Dwadzieścia sześć — odpowiada mu zgodnie z prawdą. — A ty, słoneczko? — pyta z figlarnym uśmiechem, a Kim ma ochotę przywalić sobie w czoło, przez to, jak mężczyzna z nim pogrywa.

— Dwadzieścia dwa — odpowiada.

— Czyli jestem hyungiem, jakby nie patrząc — mówi z zadowoleniem, a gdy kelnerka przynosi ich talerze, przenosi wzrok na jedzenie.

— Na to wygląda — szepcze, po czym chwyta za grzankę.

— Jednak wolę być panem — oznajmia, a młodszy krztusi się przełykaną grzanką i chwyta pośpiesznie za szklankę z wodą, którą pośpiesznie upija, po czym przekierowuje swoje oczy na rozbawionego mężczyznę.

— Jaja sobie robisz?! — pyta zdenerwowany. — Bo twoje żarty są naprawdę dziwne i ciężko zrozumieć twoje poczucie humoru. Mam wrażenie, jakbyś mówił to szczerze — pokręca nerwowo głową, a na ustach mężczyzny zakwita diabelski uśmiech.

— Nigdy nie mówiłem, że żartuje — wzrusza ramionami. 

— To, co to za gra? — unosi brew.

— Zależna od scenariusza, skarbie — uśmiecha się zadowolony i upija wodę, gdy agent przygląda mu się z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. — Powiedz mi, czy lubisz ból? — pyta spokojnie, a jasnowłosy czuje się jeszcze bardziej skołowany nagłym pytaniem.

— O jaki ból się rozchodzi? — pyta, przyglądając się z niepewnością wyluzowanemu mężczyźnie.

— Fizyczny — odpowiada, a przez ciało chłopaka przechodzi nieprzyjemny dreszcz.

— Nie i myślę, że nikt tego nie lubi — mówi szczerze, a mężczyzna mruży oczy zaintrygowany.

— Nie lubisz w łóżku poczuć trochę adrenaliny? — pyta, krzyżując pod piersią ręce, a oczy agenta otwierają się szerzej przez jego pytanie.

— Co to za niestosowne pytanie?! — pyta oburzony.

— Normalne. Lubisz ostry seks z dawką adrenaliny? — ponownie pyta, lecz tym razem wprost, a Kim nie wie co odpowiedzieć.

— To jeszcze gorzej brzmi, panie Mandera — pokręca głową w niedowierzaniu i kładzie niespokojną dłoń na stole, a przystojny mężczyzna ujmuje ją swoją dłonią, przez co serce agenta przyspiesza i brakuje mu tchu. 

— Po prostu odpowiedz. Myślę, że nie musisz być w tej kwestii tajemniczy — mówi z delikatnym uśmiechem, gdy Kim wewnętrznie szaleje i nie wie, co ze sobą począć. Gdzie patrzeć? Co odpowiedzieć? Jak tego uniknąć? — Nie mógł pozbyć się natłoku tych wszystkich pytań, gdy węglowe oczy Mandery przeszywały na wylot jego duszę.

— J-Ja nie wiem — odpowiada po dłuższej chwili i odwraca zażenowany wzrok, a oczy mężczyzny zabłysły w zadowoleniu. 

— Jeszcze powiedz mi, że jesteś czysty — mówi, starając się nie roześmiać.

— Tego nie powiedziałem — mruczy i odsuwa od niego swoją dłoń. — Po prostu nigdy nie próbowałem tego, o czym pan mówi — tłumaczy, starając się być opanowanym i nie popełnić żadnego błędu.

— Jesteś grzecznym chłopcem, Taehyung? — pyta, a jego głos brzmi tajemniczo i uwodzicielsko, tak że dociera do jego bodźców, które na jego głos i słowa reagują w sposób niepożądany. Wilgoć pod jego bielizną daje o sobie znać, a płytki oddech daje do zrozumienia mężczyźnie, jak działa na modela, którego oblewa gorący pot. Blondyn nie rozumie, co się z nim dzieje, jednak wbija paznokcie w swoje udo, próbując zapanować nad sytuacją. 

— Chyba czas skończyć tę rozmowę — mówi z obojętnością, zerkając na zegarek. — Na mnie już pora. Było miło, panie Mandera — dodaje, po czym wstaje ze swojego miejsca.

— Chciałbym cię jeszcze spotkać — mówi, spoglądając na jasnowłosego.

— Wolałbym nie — oznajmia, po czym szybko opuszcza restaurację, gdzie stara się zapanować nad biciem serca i niespokojnym oddechem. Bał się tego uczucia, które czuł przy mężczyźnie, a tym bardziej tego, co preferował. Rusza w stronę plaży, gdzie dziś odbyć mają się jego zdjęcia i zatrzymuje się w połowie, gdy coś uderza w niego jak grom z nieba. — Kurwa mać, nie zapłaciłem za siebie — uderza się dłonią w czoło, przeklinając samego siebie za brak taktu i rozkojarzenie. Gdy chce się wycofać, jego telefon daje o sobie znać. Spogląda na wyświetlacz, gdzie widzi sms od nieznanego numeru. 

"Nie martw się, zapłacę. Powodzenia na zdjęciach i pamiętaj.. Od teraz jesteś mi coś winny :)" 

Kim blokuje telefon i ma ochotę jeszcze bardziej wyrazić swój gniew, ponieważ nie chciał utrzymywać dłuższego kontaktu z mężczyzną, a teraz czuł, że wyszedł w oczach mężczyzny na zdesperowanego, do kolejnego spotkania. — Pieprzyć to wszystko — jęknął żałośnie, tarmosząc jasne kosmyki. 

Siedzący w restauracji ciemnowłosy mężczyzna, przyglądał się z rozbawieniem blondynowi, który z daleka wyglądał, jakby toczył ze sobą walkę. Uśmiecha się w zadowoleniu, gdy chłopak znika z zasięgu jego wzroku i wyciąga portfel. Kładzie na stole gotówkę i kiedy chce wstać, jego telefon rozbrzmiewa się w kieszeni. Wyciąga urządzenie, gdzie widzi na wyświetlaczu imię jego wspólnika. 

— Hoseok, jak się bawisz na Bahamach? — pyta z zadowoleniem. 

— Grzałem sobie spokojnie dupę na piasku, kiedy nie dostałem info o małym problemie — mówi nieco poddenerwowany, a brwi Criminala marszczą się w niezrozumieniu.

— O jakim problem się rozchodzi? — pyta dyskretnie, gdy kelnerka odbiera zapłatę za zamówienie. 

— No pamiętasz Kanga i jego żonę, co za ich pieniądze teraz się bawimy? — pyta, brzmiąc nieco histerycznie.

— No, a co oni mają z tym wspólnego? — unosi brew.

— To, że Kang przeżył ten pieprzony wybuch w magazynie i przyleciał do Acapulco, żeby ciebie dorwać — odpowiada mu zdenerwowany.

— Przecież on nawet nie wie jak.. — urywa, gdy pewności do tego nie ma. — Zawsze zabijam tych, którzy mogli mnie spotkać... Co, jeśli on mnie rozpozna? — pyta, nieco poddenerwowany, gdzie wstaje ze swojego miejsca i idzie ku wyjściu. 

— Kurwa, Jungkook! Ty nigdy nie popełniasz takiego błędu, a tu co? Skoro wie, że jesteś w Acapulco, to znaczy tylko jedno...

— Zna moją tożsamość — szepcze, gdy opuszcza lokal.

— Lepiej spieprzaj z tego hotelu i wracaj do Korei — mówi.

— Nie — pokręca pewnie głową. — Dorwę go tutaj i zabije. Nikt nie może znać mojej prawdziwej tożsamości — mówi z pewnością w głosie. 

— Lepiej mnie posłuchaj i nie rób... — ciemnowłosy przerwał połączenie, nie chcąc słuchać rad wspólnika, który z pewnością teraz na niego przeklina.

— Niech tylko się przede mną ujawni...

Taehyung przebrany i umalowany pozował do zdjęć, gdy Seokjin stał przy fotografie, kibicując mu. Chłopak zakończył jako pierwszy swoje zdjęcia, a Taehyung musi użerać się z tym, jako ostatni. Nie lubił tego, jednak dzięki tej pracy miał dobrą przykrywkę. Mocny makijaż, obcisłe i zwiewzne przebranie, stawiało go jedynie w niezręczności.

— Świetnie! Jesteś niewinny, kocie! — zawołał fotograf, który napalał się każdą kratką Taehyunga w kusym ubraniu markowej firmy. Siatkowata biała koszulka z głębokim wcięciem, idealnie prezentowała jego oliwkową i nieskazitelną skórę, a białe obcisłe spodnie mocno opinały się na jego nogach i tyłku. — Chcę trochę zdjęć z tyłem — mówi, a Kim niechętnie odwraca się do niego tyłem w stronę morza, gdzie słyszy symboliczny dźwięk aparatu. — Świetnie!

— Czy już wystarczy? — pyta, odwracając się w stronę fotografa, który na jego pytanie marszczy w niezadowoleniu brwi.

— Zrób jeszcze kilka ujęć, Tae — mówi Jin, który chce go przekonać do dalszej współpracy. Słońce powoli zachodzi, a agent czuje się zmęczony. Jednak wie, że dzisiaj będą go jeszcze czekać poszukiwania Criminal Moon'a, przez co nie poddaje się szybko. 

— Dobra, rób te zdjęcia — mówi z ciężkością, a Jin uśmiecha się w zadowoleniu. Fotograf wykorzystuje, każdą sekundę na zrobienie zdjęcia Kimowi, który odwraca się przodem do niego, gdzie zaraz zauważa ciemnowłosego mężczyznę, który przygląda się mu z uwagą. Jasnowłosy odwraca wzrok, a fotografowi podoba się nagła zmiana modela, który wyglądał na onieśmielonego. Seokjin odwraca się w stronę, gdzie nieśmiało spogląda jego przyjaciel, a widząc przystojnego mężczyznę, uśmiecha się w rozbawieniu.

— Chyba już wystarczy. Nasz Tae napracował się i ma gościa — mówi w rozbawieniu Seokjin, a Kim przenosi na niego swoje zaskoczone oczy i podchodzi do Seokjina jak poparzony.

— Nie mów tak głośno. To nie jest to, na co wygląda. Ten facet nie daje mi spokoju — tłumaczy przyjacielowi, który uśmiecha się jeszcze szerzej.

— Nie bądź taki grzeczny, tylko do niego leć. Szalej, póki możesz — mówi szeptem, po czym popycha niższego w stronę mężczyzny, który oczekuje na jego przyjście. Taehyung podchodzi do niego i nie waży się spojrzeć w jego oczy. 

— Mówiłem panu, żeby tutaj nie przychodził — mówi, a ciemnowłosy uśmiecha się rozczulony, widząc zawstydzoną kruszynkę.

— Nie mogłem się oprzeć. Chciałem zobaczyć cię w twoim żywiole i powiem, że twoje piękno mnie powala — uśmiecha się figlarnie, zaczynając swoją popisową gadkę.

— Proszę nie znaczyć pana głupich gadek — wywraca oczami. — Nie mam czasu, żeby pana zabawiać i..

— Pamiętaj, że jesteś mi coś winien — przerywa mu, uśmiechając się chytrze, a jasnowłosy wzdycha ciężko. Otwiera szeroko swoje oczy, gdy Mandera podnosi go i przerzuca przez ramię.

— Co pan robi?! — pyta zdenerwowany. 

— Chcę mieć cię tylko dla siebie — odpowiada mu z zadowoleniem, po czym idzie w stronę dalszej plaży, która już o tej godzinie biła pustkami, a to znaczyło, że mogli tam porozmawiać tylko we dwoje, a przynajmniej ciemnowłosy miał nadzieję, że to nie zakończy się tylko na rozmowie. Taehyung o dziwo siedział cicho i nie rzucał się w buncie, co spodobało się chłopakowi, który dochodząc do plaży, postawił chłopaka na piachu, gdzie zaraz otrzymał uderzenie w policzek. — Kur... — przerwał, zaciskając swoje usta, gdy spojrzał w zdenerwowane oczy chłopaka.

— Zapomniałem zapłacić. Wiem,  ale to przez pana i.. To właściwie twoja wina — mówi pretensjonalnie, przenosząc na mężczyznę swoje oczy.

— Moja? — unosi w zdumieniu brwi. 

— Tak, twoja. Gdybyś nie zaczął tej głupiej rozmowy, nie byłbym taki zdezorientowany! I po co mnie tutaj przyprowadziłeś?! Nie chce być z panem sam na sam! — wykrzykuje pretensjonalnie, a ciemnowłosy uśmiecha się w zadowoleniu, gdzie chwyta w pasie chłopca, który sztywnieje przy jego dotyku i traci dech w piersi przy jego szybkim zbliżeniu.

— Boisz się mnie, Taehyung? — pyta i subtelnie oblizuje wargi, na których swoje oczy skupia blondyn.

— Nie ciebie, a tego, co czuje przy panu — wyszeptuje zgubiony w burzy uczuć. Słowa chłopaka zadowalają mężczyznę, który zbliża swą twarz do chłopca, który szczelnie zamyka powieki, gdy przez zbliżającą się chwilę serce próbuje wyskoczyć mu z piersi.

Szalone oczy patrzą z głodem i pragnieniem na modela, który w końcu ulega jego urokowi, poddając się chwili. Nie może zaprzeczyć, że piękno chłopaka powala go i pragnie przeżyć z nim jedne z najlepszych chwil. Usta dzielące milimetry pozostają w niedosycie, gdy oczy Kima otwierają się szeroko, przez nagłe poczucie broni przy jego skroni. 

Ciemnowłosy odsuwa się o kilka kroków, gdzie zauważa przy Kimie całego Kanga, który przygląda mu się z uwagą, gdy silnie obejmuje ręką szyję modela i przyciąga go bliżej siebie. Skanuje uważnie jego twarz i zauważa symboliczny pieprzyk pod jego dolną wargą.

— W końcu cię znalazłem, przeklęty! 

~

Witajcie ^^

Akcja w następnym rozdziale się trochę rozkręci ^^
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ^^
Postaram się jutro wstawić kolejny ^^
Miłego wieczorku :D

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top