$Foreplay$
Tae spogląda niepewnie w oczy mężczyzny, który nie bawi się w słodkie słowa, po czym przenosi oczy na jego dłoń, gdzie na jego palcu widnieje złoty sygnet. Przechodzi nerwowo językiem po wargach, nie wiedząc, czy zrobił dobrze, zgadzając się na coś tak szalonego, jak kontrakt niewolniczy. Serce wali mu szalenie w piersi, czując tak wiele mieszanych uczuć. Czy ma chwycić jego dłoń i poznać smak rozkoszy? Albo czy to w ogóle mu się spodoba? Być może zbyt szybko zabrał się na podpis, jednak zrobił to, na co nigdy by się nie potrafił się zdobyć. Pragnie się zdobyć na poznanie czegoś nowego i sam fakt, że obydwoje nie podchodzili do tego w sposób emocjonalny, jakoś go przekonał do podjęcia takiej odważnej decyzji, której będzie musiał przestrzegać przez dwanaście miesięcy.
— Wahasz się? — unosi brew Mandera, który widzi zawahanie agenta. — Podpisując tę umowę, zgodziłeś się na wszystkie zasady i poprawki, więc dlaczego się wahasz? — pyta go, a jasnowłosy odchrząka wyraźnie i podnosi oczy na mężczyznę, zatrzymując się na jego węglowych tęczówkach.
— Ja, obawiam się tego, że może mi się to nie spodobać — wyznaje szczerze, a Mandera uśmiecha się pod nosem, uważając zachowanie chłopaka za naprawdę rozkoszne.
— To dlaczego to podpisałeś? — pyta.
— B-Bo chciałem zaryzykować i zrobić coś innego — odpowiada szczerze.
— Skoro tak, to nie bój się teraz spróbować. Wiedziałeś, na co się piszesz przed podpisaniem, ale rozumiem twoje obawy, kruszynko — przykuca przy nim, patrząc w jego zagubione oczy. — Jak spróbujesz tego, nie będziesz umieć przestać. Uwierz mi, że będzie ci dobrze, poczujesz się w końcu w swoim żywiole — mówi i ujmuje podbródek Tae, który nie ukrywa swojego zdziwienia jego słowami.
— Skąd możesz wiedzieć, że tak się poczuje? — pyta go, a Mandera uśmiecha się szerzej, woląc pominąć wyjaśnienia na temat tego, co ujrzeć mógł, gdy chłopak przebywał samotnie w domu.
— Czuję, że potrzebujesz kogoś takiego jak ja, a ja potrzebuje kogoś takiego jak ty. Możemy się uzupełnić, kruszynko — oznajmia z opanowaniem, a młodszy jedynie przytakuje głową. — W takim razie chodź ze mną do naszego piekła — mówi, wstając na równe nogi, gdzie wyciąga w stronę agenta dłoń, którą w końcu raczy chwycić. Wstaje niepewny tego, co może go czekać, jednak woli posłusznie pójść z panem. Wie, że nie łatwo będzie mu sprostać oczekiwaniom mężczyzny, lecz sam nie wie, co przyniesie mu bycie jego łóżkowym niewolnikiem. Kręci go wizja seksu z Manderą, jednak nie zna go na tyle, by czuć się swobodnie przed nim. Jakaś jego część czuła, że mężczyzna jest dominatorem z krwi i kości, a sprzeciw może doprowadzić go do gniewu i właśnie tego gniewu obawia się Taehyung, gdyż prawdziwego oblicza Pedro Mandery nigdy nie poznał.
Mandera prowadzi go schodami na najwyższe piętro, które należy tylko do niego. Kim spogląda w stronę drzwi od sypialni mężczyzny, jednak dziwi się, gdy idą w zupełnie inną stronę. Jest zaskoczony, gdy mężczyzna wyciąga pęk kluczyków, gdy zatrzymują się przed drzwiami, które jak reszta na tym piętrze jest dla niego zakazana. Gdy Manderze udaje się otworzyć drzwi, w ten odwraca swoją głowę w stronę jego uległego. — Czas, żebyś poznał pierwszą część naszego gorącego piekła, kruszynko. Zapamiętaj sobie każdy pokój, który ci pokaże, bo od nich będzie zależeć, jaka czeka cię przyjemność czy kara...
~
Siedzący przy laptopie szatyn z zadowoleniem kończy hakowanie konta zmarłej bizneswoman, którą w Ilsan wykończył Criminal Moon. Widok zer na koncie sprawia, że ze spokojem opiera się o oparcie fotela, mogąc planować kolejne wyjazd służbowe zagranicą. Okradnie takich osób i współpraca z Criminal Moonem należała do czystych przyjemności.
Po pierwsze, ma z tego spory zarobek.
Po drugie, niby robić coś dobrego.
Po trzecie, może odpoczywać do woli.
Po czwarte ma szansę wykazać się swoimi umiejętnościami hakerskimi.
Jung Hoseok widzi same plusy w tej współpracy z Criminal Moonem oraz funkcjonariuszem Minem, który potrafi ułatwić mu nielegalne przelewy.
Mimo wszystko może ofiarować sobie tytuł najgorszego czarnego kapelusza w swojej dziedzinie.
Zadowolony chwyta za telefon, gdzie wysyła wiadomość do Criminala.
"Przelewy już zrobione. Wszystko poszło gładko. Jak twój agencik? Uciekł?" — wysyła wiadomość, uśmiechając się chytrze, jednak otrzymuje szybką odpowiedź.
"Dobra robota. Agencik podpisał, więc zajmij się tą rządową agencją i przeciągnij jego zwolnienie :)" — Hoseok otwiera w zaskoczeniu oczy, widząc odpowiedź przyjaciela. — O w dupę, ten agent jest pojebany, jak on — śmieje się w rozbawieniu, a przychodzące połączenie z numeru prywatnego powoduje, że opanowuje śmiech i odbiera połączenie, przełączając tryb głosu na żeński. — Marka Prawdziwe piękno, w czym mogę pomóc? — pyta, a osoba po drugiej stronie może usłyszeć przesłodzony głos dziewczyny.
— To ja — odpowiada funkcjonariusz, a Hoseok marszczy swoje brwi i przełącza na tryb normalnego głosu.
— Coś się dzieje? — pyta go.
— Powiedzmy, że znalazłem dowód w postaci zdjęcia dziewczyny, którą niby zabić miał Criminal i zostałem przyłapany na chowaniu dowodu rzeczowego — mówi sarkastycznie.
— Kto cię przyłapał? Inne pały? — pyta, nieco zmieszany.
— Ten detektyw. Był tam i zrobił mi zdjęcie, ale pozbyłem się go — odpowiada z ciężkim westchnięciem. — Jednak ten detektyw Park jest jak wrzód na tyłku i szybko mi nie odpuści, dopóki nie udowodni wszystkim tego, co zobaczył — dodał, a Hoseok gwiżdże głośno, widząc duży problem.
— Może niech Criminal go uciszy albo zabije? — proponuje, myśląc nad takimi opcjami.
— To byłby świetny pomysł — mówi funkcjonariusz, widząc w tym same plusy.
— Ale z drugiej strony, to będzie lekki przypał, jeśli się go zabije. Nigdy nie wiadomo, jakiego asa w spodniach może trzymać ten detektyw — mówi z namysłem. — Spróbuj znaleźć jego słabości, hm? Nie wiem, może zbliż się do niego i udawaj przyjaciela? — proponuje mu, a Min parska śmiechem w niedowierzaniu.
— Czy ty siebie słyszysz, Hoseok? — pyta z niedowierzaniem. — Czy to nie podejrzane, że nagle po tym, jak mnie przypał ja chcę być jego przyjacielem? Zresztą nie lubię go! — mówi z oburzeniem, a haker wywraca oczami.
— Nie wiem kurwa, co mnie to obchodzi, że go nie lubisz?! — podnosi głos. — Masz pomóc Criminalowi, zepnij dupę i zrób coś. Poderwij go, nie wiem kurwa, zrób cokolwiek, aby go odciągnąć od tego, co zobaczył — mówi nerwowo, nie będąc chętnym do myślenia w tej sprawie. — I wyślij mi namiary na agencję państwową, bo potrzebuje zająć ich czymś innym, niż ich zawieszony agent — dodaje, nieco spokojniej.
— No tak, jeśli chodzi o twoje problemy, to ja muszę być na zawołanie — mówi niemiło.
— To jest dla Criminala, więc poważna sprawa — oznajmia dumnie.
— Taa, poważna sprawa — prycha kpiąco. — Chyba dla jego chorych fetyszy..
— Nie mi oceniać jego zachcianki łóżkowe. Skoro wybrał sobie tego agenta, to niech się bawi. On chyba potrzebuje takiego wyzwania — śmieje się w rozbawieniu. — Załatw to dla mnie — dodaje i się rozłącza.
~
Taehyung rozląda się swoimi oczami po wnętrzu ciemnego pokoju w odcieniach głębokiego fioletu, gdy Mandera siedzi w swoim telefonie. Jasnowłosy podchodzi do nietypowej sofy, która obca mu nie była. Sofa tantra z dwoma grzbietami, jednym wysokim, a drugim niższym należała do erotycznych kanap. Ta w zakazanym pokoju jest kolorze fioletu, by komponować się z wystrojem. Nie było tutaj okien, a we wnętrzu pokoju znajdywały się szklane szafy z różnymi gadżetami erotycznymi, sofa tantra stojąca w centrum, a nad nią wiszące łańcuchy oraz zwykła skórzana sofa w tym samym odcieniu fioletu, a za nią metalowe kraty przypominające te, co znajdują się w więzieniu. W pokoju znajdywało się również drugie przejście, jednak tam jeszcze nie się nie udał.
To zakazane miejsce sprawia, że przez plecy Tae przechodzą dreszcze.
— I jak ci się podoba? — pyta nagle Mandera, a Tae przenosi na niego swoje zagubione oczy.
— Jest, um... przemyślanie — odpowiada mu szczerze, a Mandera podchodzi do niego i przystaje za plecami chłopaka.
— To jest pokój numer jeden i myślę, że to miejsce bardzo ci się spodoba — mówi i obejmuje go w talii, przez co agent nabiera niespokojnie powietrza.
— A-a tam co jest? — pyta, starając się wybrnąć z sytuacji, wskazując na przejście.
— Chcesz poznać wszystkie szczegóły tych miejsc, zanim przejdziemy do rzeczy? — pyta, tuż przy uchu agenta, który niepewnie przytakuje głową. — No dobrze, chodźmy — mówi melodyjnie i chwyta za dłoń chłopaka, by wprowadzić go do następnego pomieszczenia. Taehyung otwiera w zaskoczeniu oczy, widząc czarny pokój ze stojącym przy końcu ściany skórzanym fotelu, a w centrum wiszące łańcuchy przyczepione do krat na suficie. Dwie pary kajdanek i przyczepionych do nich łańcuch powodują, że chłopak podchodzi do nich i przygląda się im w zmieszaniu, gdy Mandera obserwuje go z uwagą.
— J-Jak zamierzasz ze m...
— Co zamierzam tutaj z tobą robić? — unosi brew, gdy przerywa młodszemu, a ten przytakuje głową. — To zależy.. Możesz być tutaj przyczepiony do kajdanek rękoma, a możesz również rękoma i nogami, wisząc i doznawać przyjemności, gdy ja będę siedział tam — wskazuje na fotel, na który swoje oczy przenosi chłopak. Taehyung przełyka z trudem ślinę, czując w jakimś stopniu adrenalinę? Sam nie rozumie tego, co czuje w tym momencie, jednak jest to również przerażające.
— No dobrze, to pokaż mi, co jest dalej — mówi, przenosząc na niego swoje oczy.
— Przejdziemy do pokoju numer trzy. To jest ostatni pokój — oznajmia mu, po czym podchodzi do drzwi, które wyprowadzają ich na korytarz do pokoju naprzeciw. Mężczyzna wprowadza do środka chłopaka, który jest jeszcze bardziej zaskoczony, widząc ostatni pokój dużo większy od pozostałych, jednak w kolorze szarości i czerwieni.
Wiszące na wieszakach akcesoria, garderoba z przebraniami oraz stojące przy ścianie wielkie łóżko z kajdankami i lustrami nad nim, wprawiają Kima w osłupienie, jednak nie tak bardzo, jak reszta pokoju, w którym wisi huśtawka, krzesło do kneblowania, siedzisko oraz przymocowany do ściany krzyż i wiele innych rzeczy. Chłopak wzdryga się, gdy czuje za sobą mężczyznę, który obejmuje go i sunie swoim językiem po długości jego szyi, przez co agent odchyla swą głowę w bok, pozwalając Manderze dopieszczać jego skórę. — Grzeczny — szepcze w zadowoleniu do jego ucha, gdy nie otrzymał żadnego oporu. — Myślę, że ten pokój jeszcze poczeka i zaczniemy od pierwszego, kruszynko — mówi i odsuwa się niechętnie od agenta.
— N-No dobrze, a-ale co mam robić? — pyta, nie za bardzo wiedząc, co powinien robić w tej dziwnej zabawie niewolniczej, a na ustach Mandery pojawia się uśmiech.
— Będziesz robił wszystko, co ci powiem — odpowiada mu, po czym chwyta go za dłoń i wyprowadza z pokoju, by wrócić do pierwszego, gdy Taehyung jest przerażony tym, co może się tam wydarzyć. Jednak w jego głowie chodzą słowa "Rób, co każe".
Gdy przekraczają próg pokoju Taehyung zatrzymuje się wraz Manderą w centrum pomieszczenia. — Stój tutaj — mówi do chłopaka, po czym podchodzi do stojących półek, z których wyciąga potrzebne rzeczy. Bierze lubrykant, dildo, sztywny bicz, kajdanki oraz obrożę, po czym podchodzi do agenta, który patrzy niepewnie na rzeczy w jego rękach. — Podejdźmy do sofy, kruszynko — oznajmia, a jasnowłosy idzie za nim do skórzanej sofy przy ścianie, gdzie Mandera wygodnie sobie zasiada. — Stań przede mną — rozkazuje, a chłopak robi, co każe mężczyzna.
— Po co mam to robić? — pyta, nie za bardzo rozumiejąc jego potrzeb.
— Nie odzywasz się, kiedy ci nie każę — ostrzega chłopaka, który słysząc jego ton, przełyka ciężko ślinę. — Rozbierz się — oznajmia, a Kim otwiera w zaskoczeniu oczy, czując się onieśmielonym musząc tak od razu rozbierać przed Manderą, z którym wcześniejszego kontaktu cielesnego nie miał. Niepewnie rozpina guziki w swojej koszuli, krok po kroku, gdy mężczyzna z uwagą przygląda się mu, oczekując zobaczenia jego nagości.
— Wstydzę się — szepcze, odwracając wzrok, gdy zatrzymuje się w połowie.
— Przyzwyczaj się do nagości w mojej obecności, to jest pierwszy krok, mały — mówi, a Kim wypuszcza z ciężkością powietrze, wiedząc, że Mandera ma rację. Rozpina do końca koszulę, która swobodnie ląduje pod jego nogami, po czym zabiera się za zdjęcie spodni, czując, jak jego policzki wrzą, gdy mężczyzna skanuje jego ciało pożerającym wzrokiem. Opuszcza spodnie wraz z bielizną, stojąc przed Panem całkiem nago, pozwalając jego oczom podniecać się pięknym ciałem uległego. — Masz piękne ciało — kompletuje chłopaka, gdy skórzaną częścią bicza przechodzi po jego nagiej sylwetce, doprowadzając agenta do przyjemnych dreszczy. W ten wstaje na równe nogi i okrąża zawstydzonego chłopaka, zatrzymując się za jego plecami, gdzie widoki były równie piękne. Pośladki Taehyunga były krągłe i idealne jak w jego fantazjach, przykucnął za chłopakiem, gdzie przymocował dildo do podłogi i rozlał na nie zawartość lubrykantu, gdy nieświadomy Kim jedynie dosłuchiwał tego, co dzieje się za jego plecami. — Ręce do tyłu — mówi, a agent daje swoje ręce za siebie, gdzie Mandera skuwa je kajdankami.
Mężczyzna wstaje i wraca na swoje miejsce, nie chcąc na razie dotykać diamentu, którym jest agent. — Uklęknij — rozkazuje, a chłopak robi to, co każe mężczyzna i klęczy przed nim, po czym zakłada na jego szyję obrożę, do której przymocowany jest łańcuch, trzymany w dłoni Mandery. — Boisz się? — pyta, gdy widzi niepewność chłopaka.
— Nie — odpowiada, pokręcając głową. — Co mam dalej robić, mój panie? — pyta go, a ta uległość wychodząca ust agenta sprawia, że mężczyzna czuje się niespokojny i cholernie pobudzony.
— Za tobą jest dildo, masz się na niego nabić — mówi wprost, a Taehyung przełyka z trudem ślinę, po czym niepewnie przysuwa swoje półkule do wilgotnej zabawki, którą wsadza między swoje pośladki. Gdy dildo znajduje jego wejście, zaciska wargi, gdy próbuje wcisnąć go w siebie.
— Ach — wyjękuje chłopak, zamykając swoje oczy, gdy dildo znalazło się w jego wnętrzu, jednak otworzył szeroko swoje oczy, gdy poczuł na swoim podbródku skórzany bicz.
— Tej rozkoszy nie zostawiaj dla siebie i pokaż mi ją w twoich oczach — warczy Mandera, zmuszając go do kontaktu wzrokowego. — Pokaż mi, jak chcesz mojego kutasa — mówi, a młodszy porusza swoim ciałem w górę i w dół, odczuwając z każdym ruchem falę gorączki, chcąc pokazać panu, jak zależy mu tylko na jego penisie. Jednak związane za jego plecami dłonie, nieco uniemożliwiając mu lepsze wykazanie się przed Manderą, przez co musi się bardziej wysilić.
— Mhm..— mruczy w przyjemnym doznaniu, gdy mężczyzna pilotem włącza rotacyjny ruch dildo, który uderza w jego wewnętrzne ścianki. Rozpalony i spocony od dawki przyjemności, zmuszony patrzy w węglowe tęczówki Mandery, które ciągle zawstydzają go i wprowadzają w szaleńczy chaos wewnętrznych odczuć. Mandera zaś oddycha niespokojnie, patrząc w tę erotyczną piękność, ociekającą potem i rozkosznymi jękami, których za nic nie zamierzał pozwolić mu stłumić rękoma, do których agent nie ma dostępu. Oblizuje swe wargi, gdy penis uległego prosi się o dopieszczenie, którego mu nie daje. Kim pochyla do przodu swoje plecy, gdzie podbródkiem uderza w kolano pana, który ciągnie za smycz, zmuszając go do podniesienia. Jasne kosmyki włosów częściowo opadają na twarz Tae, który czuje się zniewolony i pozbawiony rozsądku, potrzebując dotyku Mandery i jego penisa w sobie, gdyż już tak dawno nie posiadał drugiej osoby. Jednak doznania, które daje mu mężczyzna, są na zupełnie innym poziomie i sam fakt, że musi tak dogadzać mężczyźnie widokiem jego ciała, sprawia, że czuje się wyjątkowy w jego oczach.
Przyspiesza swoimi biodrami, gdy widok Mandery rozpinającego zamek w spodniach jest jak potwierdzenie jego dobrej roboty. Gdy mężczyzna wyciąga swojego penisa, jego rozmiar powoduje zmieszanie w oczach Kima. Pan chwyta za penisa, którego pociera, patrząc w oczy agenta, który rozchyla delikatnie swe wargi, gdy ciecz rozlewa się z jego narządu, a Mandera ciągnie za smycz, zmuszając go do opuszczenia dildo i wejścia na klęczkach, jak pies między jego nogi.
— Wiesz, co musisz teraz zrobić? — unosi brew, gdy ujmuje dłonią rozpalony policzek Kima.
— Z-Zadowolić mojego pana — odpowiada z drżeniem w głosie, gdy ten stan przekracza granice jego wszystkich fantazji. Mandera uśmiecha się w zadowoleniu, gdy agent bardzo dobrze wykonuje swoją powinność uległego.
—Jak na początkującego jesteś grzecznym chłopcem — mówi z zadowoleniem, a Kim nie mogąc użyć swoich dłoni do pomocy, wysuwa swój język, by nim przejść do długiej długość męskości pana, który na jego czyn puszcza smycz i chwyta za jego jasne kosmyki włosów, zmuszając go do spojrzenia mu w oczy. — Ten widok od jakiegoś czasu mi się śni, kruszynko — mówi z podnieceniem i szaleństwem w oczach, a jego słowa sprawiają, że przez plecy Kima przechodzi dreszcz. — Pieprz mojego kutasa, jakby miało od tego zależeć twoje życie kruszynko, bo to dopiero gra wstępna...
~
Witajcie ^^
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ^^ Jak pisałam wcześniej to ff jest mocne i takie akcje będą tutaj często ^^' Niestety, ale w tym tygodniu tylko jeden rozdział będzie, gdyż wyszła osobista sprawa rodzinna. W przyszłym tygodniu będą dwa ^^
Widzimy się w następnym rozdziale ^^
I dziękuje aleksisti za wykonanie artu do Criminal Moona ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top