$Forbids$
~Witam ^^ Dodaję rozdział z piątku. Dziś dodam jeszcze jeden rozdział, ale musicie uzbroić się w cierpliwość. Niestety mój laptop nie chce współpracować i nie mogę na nim pisać :( Coraz ciężej idzie pisanie.
Oburzony Taehyung marszczy brwi, widząc dwójkę w pocałunku. Nie może zrozumieć, jak Pedro może wykorzystywać dla zemsty jego współlokatora. Zdenerwowany zbliża się do dwójki, stając między nimi, by całą swą siłą odkleić ich od siebie. Policzki agenta wrzą ze zdenerwowania, gdy świadomość nie pozwala mu zaakceptować widoku dwójki w swoich objęciach. — Przestańcie! — podnosi w zdenerwowaniu głos, spoglądając to na jednego to na drugiego. — Tak nie można! — kieruje swe słowa do kryminalisty, który patrzy na niego z rozbawieniem w oczach.
— Nie można? Od kiedy ty wydajesz rozkazy? — pyta, a wargi agenta drżą w rozdrażnieniu. — Wyglądam ci na kogoś, kto się słucha?
— Pedro ma racje. Dlaczego chcesz nam rozkazywać? — pyta Jinyo, a Taehyung patrzy na dwójkę z niedowierzaniem.
— Bo mam na to ochotę! — wykrzykuje, gdzie w rozdrażnieniu chwyta za rękę współlokatora, patrząc ze wściekłością w oczy kryminalisty. — Nie przychodź tu nigdy więcej i zostaw w spokoju Jinyo, bo zachowujesz się żałośnie!
— I kto to mówi. — prycha. — Jinyo i ja jesteśmy umówieni i...
— Nie jesteście! — przerywa mu. — Ostrzegam cię, odejdź i więcej nie się do niego nie zbliżaj. Nie pozwolę na to, żebyś go wykorzystywał! — dodaje, po czym ciągnie ze sobą Jinyo, nie chcąc, aby wchodził w grę mężczyzny, który chce mu tylko dopiec. Jinyo szarpie się z Taehyungiem, gdy przedostają się po schodach na piętro. Gdy tylko wchodzą do mieszkania Jinyo nie jest w stanie zrozumieć Taehyunga, który odbiera mu szansę zbliżenia się do meksykanina.
— Co w ciebie wstąpiło Taehyung?! — pyta zdenerwowany, patrząc na rozgorączkowanego agenta.
— Robię to dla twojego dobra. Lepiej odpuść sobie Pedro. On nie jest dla ciebie — odpowiada, a chłopak unosi wysoko brwi.
— A dla ciebie niby tak?!
— Dla mnie też nie jest odpowiedni, dlatego wolę cię przed nim ochronić. Zrozum, że on interesuje się tobą, bo chce się na mnie zemścić — mówi, patrząc w oczy Jinyo.
— Myślisz, że tylko tobą mogą interesować się tacy faceci?! Nie jesteś najważniejszy! — wykrzykuje w twarz agentowi, który w zdenerwowaniu policzkuje Jinyo. Chłopak w zaskoczeniu chwyta się za policzek, patrząc z niedowierzaniem w oczy przepełnionego zazdrością Taehyunga.
— Weź, lepiej przejrzyj na oczy. On nie jest mężczyzną, który da ci to, czego oczekujesz. Perdo... On ma inne standardy. Nie chodzi na randki, nie jest romantykiem, nie jest typowym facetem, z którym można się związać, a wiem, że ty oczekujesz tego, czego nigdy nie będzie w stanie ci dać. Mści się na mnie i teraz wykorzystuje to, że jesteś nim oczarowany — tłumaczy. Jinyo pokręca głową na boki.
— Dla niego mogę zmienić moje standardy, ale nie pozwolę, żebyś się wpieprzał. To moje życie i będę robił, co chce zazdrosna suko! — wykrzykuje, popychając Taehyunga na ścianę. — To ja dla ciebie się poświęcam, życie narażam, a ty robisz sceny zazdrości?! Może i miałeś szansę, ale jej nie wykorzystałeś. Do siebie miej pretensje. Lepiej trzymaj się spodni twojego narzeczonego, a mnie zostaw Pedro. To ja ocenię, czy do siebie pasujemy — unosi dumnie głowę, a Taehyung zaciska w niemocy dłonie, nie wiedząc, co począć, aby odwieźć chłopaka od zauroczenia Pedro. Klęka przed chłopakiem, który patrzy na niego ze zamieszaniem. — C-Co ty robisz?
— Błagam cię... Posłuchaj mnie i nie spotykaj się z nim, proszę! — Jinyo patrzy z zaskoczeniem na Taehyunga, który żałośnie płaszczy się przed nim. Jinyo kuca przed Taehyungiem, patrząc na niego z uwagą.
— Taehyung, powiedz mi coś... — zaczyna, ujmując jego podbródek, by zmusić go do spojrzenia w jego oczy. — Czy on jest osobą, którą byłbyś w stanie pokochać? — pyta, zaskakując Taehyunga tym pytaniem. Dzwonek do drzwi powoduje, że usta agenta są zamknięte i niepalące się do odpowiedzi. Jinyo wzdycha ciężko, gdzie wstaje, podchodząc niechętnie do drzwi, które otwiera. Taehyung otwiera szerzej oczy, gdy po otworzeniu drzwi widzi własną matkę.
— Co ty tutaj robisz?
— A ty czemu klęczysz na podłodze, jak bezpański pies? — pyta kobieta, wchodząc do środka, gdzie w przejściu zdejmuje obuwie. Taehyung wstaje na równe nogi, otrzepując kolana.
— To moja wina. Trochę się sprzeczaliśmy — tłumaczy Jinyo.
— Już nic nie mów, kochanie. Wiem, że trudno z nim wytrzymać — obejmuje czule policzek chłopaka. Taehyung wywraca oczami, gdzie odchodzi, udając się do pokoju. Kobieta patrzy za Taehyungiem, gdzie zaraz zwraca swe oczy na Jinyo. — A mu co jest?
— Ma trudne dni, pani Kim — odpowiada.
— Nie robi niczego podejrzliwego ani nie sprawia kłopotów? — pyta szeptem.
— Ależ skąd. Taehyung jest bardzo przykładny i wykonuje sumiennie swoje obowiązki — mówi z opanowaniem.
— Niczego sobie nie przypomniał? — pyta dla pewności.
— Jest bez zmian.
— Pamiętaj, żeby dać mi znać, gdyby zaczął sobie coś przypominać, choć jest lepiej, jak jest. Lepiej, żeby nic nie pamiętał i żył ze świadomością, że tak wyglądało jego życie — mówi, po czym udaje się do pokoju. — Taehyung, zróbmy przymiarkę twojego stroju do ślubu — rzekła, podchodząc do chłopaka, który niechętnie na nią spojrzał.
— Nie mam na to nastoju — mruczy, odwracając wzrok.
— Nie po to przyszłam, żeby słuchać twoim narzekań — pokręca głową, wyciągając z torby tradycyjny biały hanbok. Taehyung spojrzał na ubranie, które przytargała kobieta, nie wyglądając na zadowolonego z jej wyboru.
— Co to ma być?!
— Hanbok. Twój narzeczony życzy sobie, abyś był ubrany tradycyjnie, gdy tylko przyjdzie wasz ważny dzień. Chce, abyś wyglądał w ten dzień, jak...
— Jego własność. Taa, wiem — mruczy niezadowolony.
— Czysto. Chce, abyś wyglądał czysto i niewinnie — tłumaczy.
— Serio... Nie mam ochoty w to się ubierać. Mam zły dzień i nie to mi w głowie — mówi poddenerwowany, nie potrafiąc przestać myśleć o pocałunku Pedro i Jinyo.
— Twój narzeczony jest na pierwszym miejscu, zapamiętaj to sobie. Już wkrótce skończy się ta twoja agencja, a zajmiesz się mężem i dasz mu wszystko, czego pragnie. Tak, jak się umówiliśmy — mówi z powagą w głosie. Taehyung opuszcza głowę, zagryzając się na dolnej wardze.
— C-Czy naprawdę muszę rezygnować z pracy po ślubie? Praca jest dla mnie wszystkim — mówi, jak czuje.
— Nie tak się umawialiśmy, Taehyung — patrzy srogo na jasnowłosego. — Wiesz, że pozwolił ci wrócić do pracy tylko po to, aby oczyścić twoje zarzuty i uspokoić szum wokół twojej osoby. Ludzie przestają już o tym mówić, więc już nic nie stoi na przeszkodzie do waszego ślubu — tłumaczy, a Taehyung patrzy na nią w ciszy. Odwraca wzrok, nie mając nic do powiedzenia. — Lepiej zróbmy tę przymiarkę. Niech praca cię nie rozprasza od tego, co jest najważniejsze, a wiesz, co jest, prawda?
— Tak... Mój narzeczony.
~
Jungkook wraca do domu, gdzie kieruje się prosto do salonu, w którym słyszy głosy. Zatrzymuje się, gdy napotyka spojrzenia całej trójki, która milknie, gdy tylko go widzi. Kryminalista od razu zdaje sobie sprawę, że tematem ich rozmowy był właśnie on, przez co krzyżuje ręce, patrząc na każdego z osobna. — Nie musicie przerywać, skoro tak pochłonęła was rozmowa, to ja chętnie posłucham — mówi.
— No... My o tobie rozmawialiśmy — wyznaje szczerze Jimin.
— No co ty nie powiesz.
— A właściwie o tym, że Yoongi musiał ci pomóc — dodaje, powstrzymując się przed śmiechem. Jeon automatycznie piorunuje spojrzeniem gadatliwego funkcjonariusza.
— I został cię takiego, jak pan Bóg stworzył — dołączył do Jimina Hoseok, który nie ukrywał rozbawienia. — Czyżby agent Kim zrobił w chuja najgroźniejszego kryminalistę w Korei? — pyta, śmiejąc się, a do niego dołącza Jimin i Yoongi.
— Śmiejcie się, śmiejcie... — mruczy, gdy wszyscy śmieją się głośno. — A za chwilę wyrzucę was na zbity pysk — dodaje, a tym samym cała trójka milknie. — Lepiej mnie nie denerwujcie i tak mam zły dzień, a wasze wyśmiewanie z sytuacji, która mnie uraziła, tylko dodaje oliwy do ognia. Tak, agent Kim załatwił mnie w taki sposób, ale więcej to się nie powtórzy. Mam swój honor i nie dopuszczę więcej do podobnej sytuacji. Od teraz agent Kim zrobił sobie we mnie wroga, więc utrę mu nosa — oznajmia.
— To znaczy? Co ty niby zamierzasz? — pyta zmieszany Jimin.
— Rzecz jasna zamierzam się mścić — odpowiada. — Od teraz będę zainteresowany inaczej — dodaje zadowolony, gdzie po swoich słowach odchodzi, zostawiając trójkę w zmieszaniu.
— Co to znaczy zainteresowany inaczej? — pyta Jimin.
— Kto wie. Znam go długo, a wciąż mam problem ze zrozumieniem jego haseł — odpowiada Hoseok.
— Wydaje mi się, że będzie zainteresowany agentem Kimem w inny sposób, chyba o to chodzi — mówi z namysłem Yoongi.
— Dopiero, co mówił o mszczeniu się na nim — zauważa haker, który patrzy na funkcjonariusza. — Pewnie chodzi o jakąś grę emocjonalną, znając jego porąbane metody. Pamiętaj, że to Jungkook. Nikt z nim nigdy uczuciowo nie pogrywał, bo nigdy się emocjonalnie nie angażował. Musimy mieć na uwadze to, że nie znamy jego uczuciowego oblicza, kiedy nigdy wcześniej nie powiedział drugiej osobie „kocham„— cytuje ostatnie słowo, a dwójka zgadza się ze słowami hakera.
— Masz rację... Ale to znaczy, że nie wiemy, co głupiego przyjdzie mu do głowy po tym, co zrobił Taehyung — mówi z namysłem Jimin. — Chyba powinienem ostrzec Taehyunga przed nim...
— Nic nie rób. Lepiej nie wtrącać się w ich sprawy. Jak chcą ze sobą walczyć, to niech walczą. My nie jesteśmy od tego — mówi z powagą w głosie Yoongi, który nie chce angażować się w spory Taehyunga i Jungkooka.
~
Następnego dnia Taehyung do późnego południa siedzi w biurze nad niewyjaśnionymi misjami. Samotnie spędza ten czas w agencji państwowej, pozwalając sobie na krótką przerwę obiadową. Stara się skupić na pracy, jednak nie jest to łatwe, gdy przed oczami widzi Pedro i Jinyo, który na poważnie przyjął do siebie zaloty mężczyzny. Zaciska palce na długopisie, czując gniew do mężczyzny. Nie jest w stanie zaakceptować zalotów Pedro i uczuć Jinyo, kiedy to wszystko nie tak miało wyglądać. Może nie potrzebnie zakpił z mężczyzny, być może to inaczej by teraz wyglądało.
Wzdycha ciężko, kładąc głowę na plikach starych kartek. Zamyka powieki, czując w serce palące uczucie.
" Jestem panem, a ty sam się oddałeś, więc tego pragnąłeś, a jak czegoś pragniemy, to nie potrafimy z tego zrezygnować"
Czy ma rację? Naprawdę nie jest w stanie z niego zrezygnować, choć wie, że powinien?
Nie chce żałować, nie chce rezygnować, nie chce tracić, nie chce się oddawać innemu.
" Może i zrobiłeś mi numer, ale nie jesteś niezastąpiony"
Brwi Taehyunga marszczą się w zdenerwowaniu, gdy nie może przełknąć tych słów. Podnosi głowę, w duchu przeklinając mężczyznę. Jak to nie jest niezastąpiony? Że niby Jinyo jest w stanie go zastąpić? Uczucie zagrożenia i obaw nie daje spokoju agentowi, który w zdenerwowaniu przeczesuje palcami jasne kosmyki włosów.
"Dla niego mogę zmienić moje standardy, ale nie pozwolę, żebyś się wpieprzał. To moje życie i będę robił, co chce zazdrosna suko!" — Jinyo był bezwzględny... a to uświadamia Taehyunga w tym, że naprawdę Pedro nie jest mu obojętny.
" Taehyung, powiedz mi coś... — Czy on jest osobą, którą byłbyś w stanie pokochać?"
Pytanie Jinyo powraca do agenta, który nie potrafi przestać się zadręczać. Nie potrafiąc skupić się na pracy, postanawia odpuścić sobie i wrócić do domu, aby poukładać własne myśli.
Opuszcza budynek agencji, gdzie postanawia wrócić autobusem do domu. Zadręczanie się w ogóle nie pomaga na skupieniu się w pracy, przez co najlepszym wyjściem jest zamknięcie się w czterech ścianach i spędzenie czasu pod ulubionym kocykiem. Po opuszczeniu autobusu kieruje się do domu. Gdy zbliża się do budynku, zatrzymuje się na pięcie, widząc wychodzącego współlokatora wraz z towarzyszącym mu meksykaninem. Gniew wzrasta w agencie przez niepożądany widok. Marszczy brwi, obserwując zadowoloną dwójkę, która kieruje się w nieznanym kierunku.
— Co jest... — szepcze do siebie, gdzie temperatura w nim wzrasta, widząc jak mężczyzna splątuje swoje place z palcami Jinyo. — Tak być nie może... — dodaje, gdzie zdecydowany postanawia udać się za nimi. — Zakazuje ci interesować się innym!
~
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top