$Cure yourself of it$

~Witam ^^

Odwiedzenie matki, tym bardziej tak toksycznej nie jest najlepszą rzeczą, jaką można zrobić. Jednak agent ma w sobie coś masochistycznego i nie daje zapomnieć kobiecie ani sobie o bolesnych doświadczeniach w przeszłości. Nie potrafi w tak łatwy sposób odpuścić sobie i pozwolić odejść przeszłości. To jest bardzo złe podejście, jednak próbuje z tym walczyć, mimo że przegrywa z samym sobą każdy pojedynek.

Zatrzymuje samochód przed budynkiem swojego mieszkania. Wyciąga ze stacyjki kluczki, po czym opuszcza pojazd, udając się do budynku. Wchodzi na piętro, gdzie dziwi się widokiem Seokjina przed drzwiami jego mieszkania. — A ty, co tutaj robisz, Jin? — pyta zdziwiony.

— Wpadłem poplotkować — wyszczerza się radośnie, wyciągając przed siebie dłoń, w której trzyma gorzałę. Kim patrzy na butelkę, gdzie w kąciku jego ust unoszą powoli ku górze.

— W takim razie, zapraszam — mówi z zadowoleniem, otwierając drzwi. Agent otwiera drzwi, gdzie wpuszcza jako pierwszego Jina, po czym sam wchodzi, zamykając za sobą drzwi.

— Już się bałem, że będziesz kazał mi samemu pić — śmieje się, zdejmując obuwie.

— Jestem w takim nastroju, że wypicie alkoholu to jedyna najlepsza rzecz, jaką dziś zrobię — mówi spokojnie, gdzie obydwoje udają się do salonu. — Rozgość się, a ja przyniosę kieliszki — mówi w stronę Seokjina, który siada na kanapie. Kiedy agent odchodzi Seokjin bada wzrokiem nowe mieszkanie Taehyunga. Stawia na stoliku butelkę, oczekując na przyjście właściciela.

— Mogę wiedzieć, dlaczego akurat picie jest dla ciebie najlepszą rzeczą, jaką dziś zrobisz? — zagaduje, spoglądając na idącego z kieliszkami Taehyunga. — Dziś awansowałeś, powinieneś być przeszczęśliwy — zauważa.

— Jestem, ale są rzeczy, które szybko wypalają uczucie szczęścia — tłumaczy, zasiadając naprzeciw chłopaka.

— To znaczy?

— Na przykład ktoś...

— Jungkook? — unosi brew, a jasnowłosy przytakuje lekko głową. — Taehyung, po co wciąż żyjesz przeszłością? Minęły już dwa lata, a on przez ten czas ani razu się nie odezwał. Dlaczego nie zrobisz, jak on i nie zaczniesz żyć dalej? — pyta, martwiąc się o młodszego.

— Łatwo ci mówić... Chyba zbyt bardzo się uzależniłem od niego — wzdycha ciężko. — Nie potrafię rozpocząć niczego na nowo, kiedy cały czas mam go w głowie, przed oczami, w snach... wszędzie go widzę i nie mogę przestać o nim myśleć — tłumaczy załamany.

— A powinieneś zacząć normalnie funkcjonować.

— Niby jak?

— Zacznij się umawiać na randki — proponuje.

— Próbowałem i nie wychodziło — oznajmia zrezygnowany.

— Ile? Raz czy dwa razy poszedłeś na randkę i od razu byłeś na nie, a przecież trzeba dać sobie czasu na poznanie z drugą osobą. Obiecałeś Jiminowi, że nie będziesz pogrążał się w smutku przez Jungkooka. Daj sobie szansę na coś nowego. Jungkook robi swoje, jest, kim jest i nie ma zahamowań, aby urozmaicać swoje życie — mówi z powagą w głosie, a Kim wypuszcza ze świtem powietrze, wiedząc, że Seokjin ma rację. Dobrze wie, że Jeon z pewnością ma poukładane swoje życie jako kryminalista... Posiada nowego uległego albo pełno kochanków, kochanek... Ma do tego całkowite prawo. Sam chciałby przeciąć tę więź, ale jeszcze się na to nie zdobył.

— Okej, spróbuję zacząć się umawiać z innymi. Spokojniejszy? — pyta, otwierając butelkę wódki.

— I to jak — odpowiada z zadowoleniem. Taehyung polewa do kieliszków wódki, potrzebując w tej chwili czegoś mocnego do odreagowania. — Powiedz mi, a znalazłeś sobie tego terapeutę? — pyta, po czym wypija zawartość kieliszka.

— Jeszcze nie znalazłem odpowiedniego. Jednak zależy mi na tym, aby miał dobrą ocenę przez innych pacjentów — odpowiada, a Jin podaje mu kartkę z numerem i adresem.

— Zapisałem cię i jutro masz pierwszą wizytę — oznajmia, zaskakując Taehyunga. — Namjoon już się denerwował. Dobrze wiesz, że od dawna próbuje cię przekonać do leczenia — mówi, a Kim przytakuje głową, po czym upija zawartość kieliszka.

— Wiem, wiem... Jednak nie sądzę, że jest mi potrzebna psychoterapia. Jestem zdrowy — mówi z powagą w głosie.

— Taehyung nikt nie podważa twojej świadomości. Chodzi o twoją trudną przeszłość. Zresztą dobrze ci to zrobi — tłumaczy opanowany.

— Tak, tak... obyś miał rację.

Taehyung siedzi całkiem pijany, patrząc mętnym wzrokiem na pustą butelkę, gdy Seokjin wstaje chwiejnym krokiem. Zarumieniony na policzkach, unosi wzrok na chłopaka, czując się naprawdę dobrze w stanie nietrzeźwości. — Będę się zbierał. Jutro rano pracuje, więc muszę wytrzeźwieć do rana — mówi Jin, a Kim przytakuje w zrozumieniu głową.

— Szkoda, że mnie już zostawiasz. Będę znów sam — wydaje dolną wargę.

— Nie jesteś sam — mówi pocieszająco.

— Jestem. Na ciebie w domu ktoś czeka, a na mnie? — rozgląda się po wnętrzu mieszkania. — Jak widzisz, nikogo tu nie ma.

— Jak się zakochasz, to nie będziesz tak mówił.

— Dobra, idź lepiej, bo Namjoon jeszcze powie, że zatrzymałem cię na drugą butelkę — mówi, śmiejąc się cicho.

— Na pewno wszystko okej? — pyta niepewnie.

— Tak — odpowiada ściszonym głosem. — Drogę do wyjścia znasz. Ja idę się położyć — mówi, wstając z miejsca, gdy woli uniknąć rozmowy z Seokjinem na temat uczuć i samotności, której nienawidzi. Gdy Jin wychodzi, Taehyung chwiejnymi krokami wchodzi do sypialni, gdzie przewraca się na dywan. Klęczy przed dużą szafą z lustrem, spoglądając w swoje odbicie. Nie dziwi go fakt, kiedy widzi łzy sunące się po policzkach. W końcu teraz jest sam i może robić, co chce. Nikt mu nie powie, że ma nie płakać ani nie zapyta, dlaczego płacze, a tym bardziej go nie przytuli, by pocieszyć. Jest całkiem sam w czterech ścianach, w których może krzyczeć, a i tak nikt mu nie odpowie. Nabiera niespokojnie oddechu, gdy sunie pazurami po swoich udach.

Drażni go materiał spodni, przez co zaczyna go zdejmować, jak również górną część garderoby. Pozostaje tylko w bieliźnie, gdzie wyciąga z szafy ulubione zabawki w postaci dildo i wibratorów. Siedzi bokiem do lustra, na które spogląda, mierząc wzrokiem swoje jędrne pośladki, na których widnieją czerwone koronkowe stringi. Nie ukrywa, że od dawna tylko tak nosi się pod ubraniem, a od dłuższego czasu szczególną uwagę zwraca na to, jak się ubiera. Wciąż ma słabość do krótkich ubrań, a przede wszystkim spódniczek. Od kiedy jest sam, rutyną stała się zabawa we własnym towarzystwie. Oblizuje wargi, po czym sięga po buteleczkę, by rozlać jej zawartość na zabawkach. Przymocowuje dildo do podłogi, po czym stawia za sobą telefon, na którym włącza nagrywanie. Czuje podekscytowanie, chcąc uwiecznić swoją zabawę.

Nie zdejmuje stringów, odsuwając jedynie pasek między pośladkami, by zaraz nabić się na dildo. Powoli umieszcza go w sobie, czując, jak ścianki otwierają się na przyjemne doznania. Tak bardzo potrzebuje w sobie kutasa pana, że nie waha się wypowiedzieć "Sir". To cholerny nawyk, chcąc być pod jego dominującą aurą. Potrzebuje jej, ale musi za każdym razem obejść się smakiem. Zaczyna poruszać subtelnie biodrami, ujeżdżając dildo, gdy pijanymi myślami jest na kutasie Jeona.

Przyspiesza ruchem biodrem, czując coraz większy niedosyt. Tak bardzo nie zadowala go zabawka, gdy całym sobą pragnie drugiej osoby, która wypełniałaby go sobą, pieściła dotykiem, uderzała do czerwoności jego oliwkowej skórę... jednak nie ma tego, czego potrzebuje. Z gorącymi sapnięciami, sunie palcami po twardej erekcji. Nie przestaje opadać na dildo, czując, że nie wiele brakuje do szybkiego dojścia. Sperma rozlewa się między palcami agenta, który zatrzymuje się, by zejść z dildo. Potrzebując więcej doznać, kładzie się na podłodze w rozkroku do kamerki, gdzie chwyta za wibrator, który wsuwa do odbytu, po czym chwyta za dildo, które również w siebie wsuwa. Włącza wibracje wibratora, wsuwając agresywnie dildo. Jęki roznoszą się po pokoju agenta, któremu jest cholernie dobrze. Zamyka oczy, ponosząc się przyjemności. Myślami jest przy kryminaliście, zagłębiając się w swojej fantazji o jego obecności przy nim. Wyobraża sobie jego dotyk na udach oraz pieszczący językiem jego wejście.

Głębokiem jęknięciem dochodzi po raz drugi, czując się bardziej pijanym niż przed rozpoczęciem zabawy. Wyciąga ze swojego wnętrza zabawki, gdzie zaraz sięga po telefon, wyłączając nagrywanie. Nie zważa na spermę między jego nogami, śledząc wzrokiem nagranie, które postanawia wysłać do Jungkooka. Zdecydowany wysyła wiadomość, nie przejmując się tym ani trochę. Blokuje urządzenie, opuszczając głowę w załamaniu, gdy czuje się rozdarty.

Łzy suną się po jego policzkach, gdy nie wie, jak powinien zamknąć się na przeszłość, a otworzyć się na przyszłość. Podciąga nosem, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie żałuje wysłania nagrania byłemu, ponieważ jakaś część jego wciąż łudzi się na coś niemożliwego i bezgranicznie tęskni. W końcu minęły dwa lata i powinien pogodzić się z jego odejściem, rozpoczynając nowe życie z kimś, kto będzie go szczerze kochał.

— Muszę spróbować o nim zapomnieć, muszę...

Następnego dnia uporczywy dzwonek do drzwi wybudza Taehyunga, który z niezadowoleniem trzyma się za głowę, próbując się obudzić. Gdy dźwięk nie ustaje, przeklina pod nosem, podnosząc się z łóżka, będąc praktycznie nagim. Zakłada na siebie szlafrok, kierując się wpółprzytomny do drzwi, które otwiera. Mierzy od stóp do głów listonosza, który podaje mu kopertę. Taehyung przyjmuje list, z którym wchodzi w głąb mieszkania. Przygląda się kopercie, widząc, że wysłana została z Meksyku.

Zmieszany otwiera kopertę, gdzie wyciąga białą składaną kartkę ślubną.
"Z przyjemnością zapraszamy Kim Taehyunga wraz z osobą towarzyszącą na ślub Park Jimina i Min Yoongiego w Acapulco dnia 30 października." — Kim czyta zaproszenie, nie ukrywając szczęścia.

— Czyli za miesiąc ślub — mówi z zadowoleniem, ciesząc się z wieści. Nie może się doczekać aż w końcu spotka Jimina, z którym ma jedynie kontakt telefoniczny. Odkłada zaproszenie, kierując się do sypialni, widząc, która jest już godzina. Bierze szybką kąpiel i przebiera się w świeże ubrania, wypsikując się obficie perfumami. Opuszcza łazienkę, zabierając najpotrzebniejsze rzeczy, które chowa do torby. Wychodzi z mieszkania, by wejść do samochodu, pamiętając o wizycie u psychoterapeuty.

Gdy dojeżdża przed prywatny gabinet, siedzi dłuższą chwilę w samochodzie, wpatrując się w ekran telefonu, na którym widnieje wysłana wiadomość wideo z nocnej zabawy. Widok braku odpowiedzi czy odczytania wiadomości powoduje, że czuje ból w klatce piersiowej. Blokuje urządzenie, po czym opuszcza samochód, udając się do gabinetu. Wchodzi do środka, zajmując miejsce przed salą. Rozgląda się po gustownie urządzonym wnętrzu, który przypomina profesjonalną klinikę stomatologiczną, przez co zaczyna wątpić w to, czy dobrze trafił. Wstaje niepewnie, będąc gotowym wyjść, jednak przyjemny dla ucha głos mężczyzny go zatrzymuje.

— Pan Kim Taehyung? — pyta, a jasnowłosy zwraca się ku mężczyźnie, którego akcent jest inny, a sam psychoterapeuta nie przypomina pod żadnym względem Koreańczyka.

— Tak, to ja — przytakuje głową, zbliżając się do wysokiego bruneta o ciemnych oczach. — Pan Lucas Evans? — pyta dla pewności, a mężczyzna potwierdza to, skinieniem głowy.

— Zapraszam do środka — wskazuje gestem ręki pokój, do którego agent niepewnie wchodzi. Po wejściu widzi stolik, przy którym stoją dwa fotele oraz kanapę w rogu pomieszczenia. Przy oknie za to stoi biurko terapeuty. Niepewnie zasiada przy stoliku, gdzie zaraz do niego dosiada się mężczyzna z zeszytem i długopisem. — Czy możemy rozpocząć nasze spotkanie, panie Kim? — pyta, a jasnowłosy przygląda się z uwagą twarzy mężczyzny, która wygląda przystojnie, a same oczy terapeuty sprawiają, że czuje się nadzwyczaj spokojnie i pewnie.

— Tak, możemy.

— Pan Kim Seokjin zapisał pana na spotkania ze mną. Chcę, aby pan wiedział, że jestem zawsze do usług i jeśli będzie konieczność może pan do mnie dzwonić. Od dzisiejszego spotkania jesteśmy ze sobą związani do czasu zakończenia terapii — mówi z szerokim uśmiechem, wywołując cichy śmiech u agenta.

— Czyli, jak na razie relacja nie do zerwania — mówi z rozbawieniem w głosie. — Nie wiem, od czego zacząć. Osobiście nie chciałem brać udziału w spotkaniach z terapeutą, ale mój szef i przyjaciel Jin nalegali od długiego czasu — tłumaczy mężczyźnie.

— Rozumiem. Panie Kim cokolwiek się dzieje, jestem tutaj, aby pana wysłuchać i pomóc rozmową oraz ćwiczeniami — mówi z opanowaniem, a Kim przytakuje w zrozumieniu głową. — Proszę mi powiedzieć, co się u pana ostatnio dzieje i z czym pan sobie nie radzi? — pyta, skupiając wzrok na kartce w zeszycie, w której chce zapisać każde jego słowo.

— Mam być szczery? — unosi brew.

— Jak najbardziej.

— To nie radzę sobie z samotnością i brakuje mi dobrego seksu z moim byłym — mówi wprost, a mężczyzna zapisuje jego słowa bez żadnej reakcji oburzenia czy też zniesmaczenia, co też podoba się agentowi. — Nie oburza to pana?

— Co takiego ma mnie oburzać?

— Że jestem napalonym samotnym gejem — odpowiada, patrząc z chytrością w oczy mężczyzny.

— Myślę, że to samotność prowadzi do tego niespełnienia seksualnego, panie Kim. Skoro jest mowa o byłym partnerze, to chyba będziemy się skupiali na tym, aby otworzył się pan na nową relację — mówi z opanowaniem. — Z pana wyglądem i charakterkiem nie będzie to żadnym problemem, aby rozpocząć coś nowego — dodaje, zapisując coś na kartce, a jasnowłosy skupia swoje oczy na dłoniach mężczyzny, o których może śmiało powiedzieć, że są silne. Zagryza się na dolnej wardze, zaciskając uda, gdy terapeuta wzbudza w nim silny pociąg. — Niech mi pan powie, kiedy zakończył się związek z byłym partnerem? — pyta, a Taehyunga cieszy to, kiedy oczy mężczyzny w końcu spotykają się z jego.

— Dwa lata — odpowiada szczerze.

— To dość spory czas. Już dawno powinien pan się z tym pogodzić — zauważa.

— Powiem panu, że on uzależniał i cholernie ciężko go kimś innym zastąpić. To on mnie zostawił, więc mu jest pewnie łatwiej — mówi, jak czuje. — Był cholernie dobry w tym i kontrolował wszystko...

— Czyli potrzebuje pan osoby, która będzie cię kontrolowała?

— Dokładnie... Potrzebuję takiej osoby, która wie, czego chce i zadba o mnie — odpowiada, wspominając ciemnowłosego.

— Rozumiem — szepcze. — Najważniejsze, abyśmy zaczęli od usuwania twojego byłego z życia, abyś mógł iść naprzód. Widzę, że on jest powodem twojej udręki samotności — mówi, patrząc w oczy agenta.

— I to jak... Potrzebuję kogoś, kto mnie z tej udręki wyciągnie — mówi, nie kryjąc się z flirtem do mężczyzny, który nerwowo zwilża językiem wargi, starając się uniknąć urokliwego spojrzenia agenta. — Poza tym... wczoraj wysłałem mu nagranie... a on nawet go nie zechciał zobaczyć. Czy to znaczy, że on już zapomniał? — pyta bezemocjonalnie, gdy w jego oczach cisną się łzy.

— Minęło sporo czasu — odpowiada.

— Boli mnie to, że nic już dla niego nie znaczę... To jest nie fair, że mu lepiej się układa, a moje życie wygląda samotnie i żałośnie. Do tego jestem u pana, licząc, że wyleczę się z niego — mówi, płacząc. — Musi mi pan pomóc o nim zapomnieć i wyleczyć się z tej chorej tęsknoty.

~

Jakie wrażenia? 
Podoba wam się terapeuta jak agentowi Tae? ^^
Widzimy się w następnym rozdziale, który dodam w poniedziałek :(
Na niedziele muszę mieć napisaną pracę na polski, więc na tym się skupię ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top