$Cowardly criminal$

Witam ^^ Ten piękny art należy do mojej siostry, z którą szykujemy projekt dla tej historii ^^ Teraz będę dodawać tylko ten art. Narysowana scena jest z czasu pierwszej części, gdy Criminal Moon odwiedził agenta Kim w jego mieszkaniu po wspólnej przygodzie w Acapulco. Miło zobaczyć to na rysunku :D Miłego czytania ^^

Po przylocie do Meksyku cała czwórka udaje się na zewnątrz, gdzie oczekuje ich Jung Hoseok. Haker stoi przy samochodzie, posiadając nałożone na oczach okulary. Jung, widząc gości, macha w ich stronę, gdzie jako pierwszy wita go Seokjin. — Kuzynie, to już dwa lata — mówi Jin, przytulając mężczyznę, którego oczy przenoszą się na agenta Taehyunga, którego grobowy wyraz twarzy powoduje, że bardzo zależy mu na uniknięciu rozmowy z chłopakiem.

— Witaj — wita go Namjoon.

— Hej, szefie — wyszczerza się. — A to kto? — pyta, wskazując na nieznajomego mężczyznę, który stoi przy Taehyungu.

— To osoba towarzysząca Taehyungowi. Lucas — odpowiada Jin, przedstawiając mężczyznę, który wraz z Jungiem ściskają swoje dłonie.

— Miło mi poznać — mówi sympatycznie Lucas.

— Mnie również. Jimin wysłał mnie tutaj, żeby was zawieźć do Acapulco. Wsiadajcie — mówi haker, który jako pierwszy udaje się do samochodu, gdy pozostali pakują do bagażnika swoje bagaże. Namjoon zasiada obok kierowcy, gdy pozostała trójka zasiada na tyłach pojazdu.

— Coś nowego się działo w Korei? — zagaduje Jung, gdy rusza w drogę do Acapulco.

— Właściwie, nic dobrego nie mamy do przekazania, Hoseok — mówi z powagą w głosie Jin. — Jest jeszcze gorzej niż było — pokręca nerwowo głową na boki, gdzie w bezradności zaciska swe dłonie.

— Spokojnie. Zajmiemy się tym. Od teraz i tak mam bardzo dużo wolnego, więc razem będziemy działać — uspokaja go Namjoon. — No i mamy Taehyunga — uśmiecha się.

— Prawda, ale on przez awans będzie praktycznie nieobecny w kraju — zauważa, a Jung wsłuchuje się w rozmowę, mrużąc w namyśle oczy, które kieruje na lusterko, chcąc zerknąć na milczącego agenta, którego w ogóle nie cieszy obecność w Meksyku.

— Gratuluję, agencie Kim. Zostanie międzynarodowym agentem, to jest z pewnością spełnienie marzenia każdego agenta — mówi Jung. — Gdzie ma odbyć się twoja kolejna misja? — pyta.

— Nie jestem jeszcze pewny, gdzie ma się odbyć. Ostatnio była Moskwa, więc pewnie następna misja odbędzie się gdzieś w Europie, jak przypuszczam — odpowiada, będąc naprawdę obojętnym.

— Rozumiem... Nie cieszy cię przyjazd do Meksyku? — zagaduje.

— W ogóle. Jestem tu tylko dla Jimina — odpowiada szczerze, a haker przytakuje w zrozumieniu głową.

— Jungkook będzie obecny na ślubie? — pyta zaciekawiony Seokjin.

— No, a jak myślisz? Jest świadkiem na ślubie, to i sprezentował im roczną wycieczkę dookoła świata — odpowiada podekscytowany. — Jak o tym usłyszeli, to Jimin był naprawdę happy — śmieje się.

— A ty, co zamierzam im podarować? — pyta nagle Taehyung, którego ton jest dość cięty i niemiły.

— Ja? Zamierzałem sprezentować im z Carlosem i resztą gniazdko — odpowiada, ignorując humorki agenta, który nie pała do niego sympatią.

— Rozumiem, że w Meksyku...

— No, a gdzie indziej?

— Na przykład w Korei?! — wycedza, zwracając uwagę wszystkich. — W końcu tam jest ich dom. Ale z pewnością twojemu szefowi potrzebny jest na miejscu były gliniarz, który pomoże mu posprzątać po swoich zbrodniach — sili się na nieszczery uśmiech.

— Taehyung! — Jin podnosi głos.

— Taka prawda — krzyżuje ręce pod piersią.

— Spoko, Jin. Niech sobie mówi, co chce — mruczy Hoseok, który stara się skoncentrować na drodze. — Lepiej powspominajmy czasy, kiedy ty i twój Namjoon mnie przesłuchiwaliście — mówi wesoło.

Taehyung przez całą drogę słucha śmiechów i rozmów Seokjina i Namjoona z Hoseokiem, do których również dołącza się Lucas. Oparty głową o boczną szybę, spogląda na mijające budynki czy pola kawy. Nie wie, jak ma radzić sobie z emocjami, które z chwili na chwilę w nim wzrastają. Czuję wewnątrz duszy piekło, które wypala go od środka. Nie wie, co zrobi, gdy dojadą do Acapulco i jak zareaguje na widok kryminalisty.

Gdy samochód po długiej podróży zatrzymuje się przed posiadłością, wszyscy opuszczają pojazd, zabierając po kolei swój bagaż. — Taehyung! — głośne wołanie Jimina powoduje, że oczy agenta kierują się w stronę wejściowych drzwi, przez które wybiega detektyw. Jimin w radości rzuca się na przyjaciela, chcąc go należycie powitać. — W końcu się widzimy! — mówi szczęśliwy.

— Prawda, stęskniłem się za tobą — mówi, odwzajemniając przytulenie. Jimin odsuwa się zaraz od Taehyunga, na którego patrzy z uwagą.

— Zmieniłeś kolor włosów — dopiero zauważa. — Pasuje ci!

— Jin namówił mnie na zmianę — uśmiecha się.

— I dobrze zrobił. Czasem potrzebna zmian — chwyta pod ramię Taehyunga, którego prowadzi w stronę wejścia. — Przygotowałem dla ciebie i twojego psychoterapeuty pokój. Powiem ci, jest naprawdę niezły — mówi dyskretnie, a Taehyung patrzy na niego z oburzeniem.

— Dlaczego dałeś nam ten sam pokój?! To nieetyczne!

— I kto to mówi? — unosi brew. — Chłopak złapany przez policję na próbie uprawiania seksu w samochodzie — mówi, pokręcając głową na boki.

— Możesz przestać mi w końcu to wypominać?! — pyta podirytowany. — Tamta sytuacja była inna... z innym. Lucas jest przyzwoity, a ja po ostatniej sytuacji nie jest skłonny do...

— Coś było między wami? — pyta, zatrzymując się w przestronnym holu, w którym można ujrzeć wbudowane przy ścianie zakręcane schody oraz widok na balkon z piętra. — Opowiadaj lepiej!

— Miało być, ale nie wyszło. Bo ja nie dałem rady, choć myślałem, że dam — wyznaje szczerze.

— No to jest w takim razie idealny moment, by ponownie spróbować. Bardziej się do siebie zbliżycie — mówi pouczająco, a zrezygnowany Taehyung odsuwa się od Jimina, posiadając grobowy wyraz twarzy. — I weź mi, się tutaj nie obrażaj.

— A ty weź, nie naciskaj — mruczy. — Lepiej zaprowadź mnie do tego pokoju — wzdycha ciężko, gdzie przenosi wzrok na wchodzącego Lucasa. — Nas dwóch zaprowadź.

— Mamy razem pokój? — pyta.

— Na to wychodzi — odpowiada. — Poza tym poznaj mojego przyjaciela Jimina. Jimin poznaj Lucasa — przedstawia ich sobie.

— Miło mi cię w końcu poznać. Taehyung dużo opowiadał o tobie — mówi Jimin, który ściska dłoń psychoterapeuty, gdy rozjuszony Taehyung szturcha go w ramię. — Auć.

— Mnie również. Cieszę się, że mogę uczestniczyć w tak ważnym dla ciebie dniu — uśmiecha się ciepło.

— Uroczy z ciebie facet — chichocze, a Taehyung patrzy z niedowierzaniem na figlarnego Jimina, który zaprowadza ich w końcu do pokoju, który mają zająć. Dwójka zostaje sama po wyjściu Jimina, który daje im czas na rozpakowanie. Taehyung w ciszy rozpakowuje swoje ubrania oraz rzeczy, by po tym wszystkim usiąść na łóżku.

— Jesteś zły? — pyta Lucas, który zasiada obok agenta.

— Jestem spięty, jeśli mam być szczery...

— To przez to, że on tu jest? — unosi brew, a Taehyung przytakuje w potwierdzeniu głową. — Wyznam ci coś, Taehyung. Nie zgodziłem się polecieć z tobą tylko dlatego, że cię lubię, ale miałem ku temu jeszcze ważny powód — wyznaje, nieco zaskakując chłopaka.

— Jaki powód?

— Chciałem cię jako twój psychoterapeuta wesprzeć, gdy będziesz musiał spotkać twojego byłego chłopaka — wyznaje.

— To miłe z twojej strony. Rzadko, kiedy ktoś tak poważnie podchodzi do swojej pracy. Naprawdę podziwiam, jednak... już go spotkałem — opuszcza wzrok w zasmuceniu. — Kiedy byłem w Moskwie, na siebie wpadliśmy i... t-to spotkanie przyniosło tylko więcej bólu — dodaje przez łzy, które opuszczają jego oczy.

— Nie mieliśmy szansy na rozmowę o tym... Jednak nie załamuj się. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Przed sobą masz trudne wyzwanie, ale wierzę, że go przezwyciężysz i będziesz w stanie iść przez życie bez patrzenia za siebie — mówi pocieszająco. Taehyung ociera rękawem mokre policzki, wiedząc, że mężczyzna chce dla niego dobrze, jednak również wie, że nigdy nie zrozumie jego uczuć, a tym bardziej więzi, którą ma z Jungkookiem.

— Z pewnością, kiedyś nadejdzie taki dzień — mówi cicho. — Jednak nigdy nie będę nikogo tak kochał, jak kochałem jego... Nigdy więcej nie doświadczę tego uczucia... przeznaczenia — szepcze.

— Jest on aż tak wyjątkowy dla ciebie? — pyta.

— Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak pomimo tego wszystkiego pozostaję mu wierny. Jednak nienawidzę tego, że tak jest... Chcę być cholernie niewierny i zacząć w końcu ten beztroski stan, po którym przychodzi nowe uczucie — wyznaje.

— Wszystko w swoim czasie. Nie naciskaj na siebie, a uwierz, że w końcu poczujesz tę pożądaną beztroskę — uśmiecha się ciepło, co odwzajemnia agent. Obydwoje przenoszą wzrok w stronę drzwi, do których ktoś puka, a zaraz wchodzi. Widok Yoongiego powoduje, że Taehyung automatycznie wstaje, witając się z mężczyzną.

— W końcu jesteś tu z nami — funkcjonariusz przytula agenta, by zaraz zerknąć na Lucasa. — Ty pewnie jesteś Lucas. Miło cię poznać.

— Ciebie również.

— Wiem, że pewnie padacie z nóg, ale przygotowaliśmy kolację, więc chodźcie, żeby nie kłaść się z pustymi żołądkami — mówi spokojnie.

— Zaraz zejdziemy — mówi agent, po którego potwierdzeniu funkcjonariusz opuszcza sypialnie.

— Idź pierwszy. Chcę jeszcze z łazienki skorzystać — mówi Lucas, który kieruje się do łazienki. Taehyung przytakuje w zrozumieniu głową, po czym opuszcza sypialnię, kierując się długim korytarzem w stronę schodów. Zatrzymuje się napięcie przy balkonie, gdy wpada na młodego meksykanina.

— Przepraszam...

— Ty jesteś pewnie agent Kim Taehyung — mówi, lustrując go od stóp do głów, co nie uchodzi uwadze agenta, który czuje się nieswój przez wymowne spojrzenia nieznajomego. Niespokojnie zwilża językiem wargi, postanawiając zrobić to samo, co on.

— Ja nie wiem, kim jesteś, ale tak jestem agentem Kim Taehyungiem — mówi, a chłopak unosi w zdumieniu brwi, widząc, że agent jest zadziornym chłopakiem, który szybko się odgrywa, również go mierząc od stóp do głów.

— Salvador — przedstawia się. — Na pierwszy rzut oka, widać, że jesteś twardy. Wyczułeś mnie — zauważa.

— Potrafię wyczuć, kiedy ktoś mnie nie lubi — mówi wprost.

— Skąd założenie, że cię nie lubię? — unosi brew.

— Bo widzę w twoich oczach zazdrość — odpowiada, a chłopak rozchyla w zdumieniu wargi. — Nie wiem, czego mi zazdrościsz, bo nawet się nie znamy, ale jeśli chodzi ci o mój styl ubierania, to mogę ci pomóc poprawić styl — kładzie pocieszająco dłoń na ramieniu Salvadora, który przez słowa chłopaka parska śmiechem.

— Myślisz, że chodzi mi o głupie ubrania? — pyta.

— Jeśli nie o ubrania, to o mężczyznę — ta uwaga powoduje, że między dwójkom pojawiają się niewidzialne iskry negatywności wobec siebie. — Bingo!

— Dokładnie, bingo! — warczy. — Dla Jungkooka już nic nie znaczysz. To ja od prawie dwóch lat jestem przy nim, więc nie próbuj mącić mu głowie — mówi ostro, a Taehyung pomimo wszystko stara się nie okazać, że ta wiadomość jest kolejnym bolesnym ciosem.

— Skoro jesteś taki pewny siebie, to po co mi to mówisz? — pyta nieporuszony.

— Żeby ci to uświadomić, bo z tego, co mi wiadomo, jeszcze się z tym nie pogodziłeś — odpowiada, zakładając dłonie na biodra. Taehyung opuszcza wzrok, czując węzeł w gardle. — Kocham go — wyznaje, a oczy agenta otwierają się szerzej, czego nie jest w stanie ujrzeć chłopak. — I ja jestem w stanie dać mu miłość bez wadzenia w jego zemście — dodaje.

Taehyung zaciska bezradnie dłonie, silnie walcząc z emocjami, gdy wewnątrz krzyczał głośno. — Jeszcze tu jesteś, Taehyung? — pyta Lucas, który podchodzi do agenta, widząc go bardzo zbitego, przez co przenosi wzrok na nieznajomego.

— Jeszcze nie zszedłeś na dół? — cała trójka słyszy mężczyznę, którego głos brzmi łagodnie, jednak Taehyung rozpoznaje ten głos, przez co ma ochotę uciec, jak najdalej się da. Jeon podchodzi do Salvadora, gdzie jego oczy zatrzymują się na Taehyungu, który posiada opuszczoną głowę, nie racząc obdarzyć go spojrzeniem.

— Widzę, że pan szukał tego chłopaka, więc ja z Taehyung dołączymy do reszty — mówi Lucas, zwracając uwagę kryminalisty, który sprawiał w psychoterapeucie mieszane uczucia, a także lęk. Obejmuje ramieniem Taehyunga, z którym kieruje się schodami w dół, pozostawiając na piętrze dwójkę.

— O czym z nim rozmawiałeś? — pyta kryminalista, a Salvador odwraca nerwowo wzrok.

— Poznaliśmy się tylko — odpowiada.

— Chodźmy lepiej — mówi bezdusznie, odchodząc od chłopaka, by udać się do jadalni. Salvador rusza za Jeonem, gdzie dosiadają się do stołu. Jungkook unosi wzrok naprzeciw siebie, mając ochotę głośno przeklinać, gdy widzi siarczyste spojrzenie agenta, wyczuwając od niego wiele negatywności, którą mimo wszystko stara się zignorować. Wszyscy zebrani przy stole mogą ujrzeć spojrzenia dwójki oraz bardzo szybką obojętność kryminalisty.

— Taehyung, hola! — agenta wita Carlos, który dołącza do stołu wraz z resztą chłopaków.

— Witaj, Carlos.

— Jesteś jeszcze ładniejszy, od kiedy ostatni raz cię widziałem. Czy w Korei macie jakieś specjalne zabiegi upiększające? — pyta żartobliwie.

— To miłość tak działa, a nie zabiegi Carlosie — mówi Jimin, który puszcza oczko Taehyungowi.

— Podobno miłość również zmienia nasze charakterki. Dlaczego z tobą tak nie jest? — pyta zadziornie Namjoon, którego Jimin piorunuje wzrokiem. — Jak dla mnie wciąż jesteś tym samym wścibskim detektywem — śmieje się.

— Za to go właśnie kocham — oznajmia dumnie Yoongi.

— A Jimin kocha cię za to, że jesteś czasem wkurwiającym gliną — zauważa Hoseok.

— Pierdol się, Hoseok!

— Pocałuj mnie w mój hakerski tyłek — pokazuje mu środkowego palca. — Poza tym chłopaki opowiadali, że nie dzieje się za dobrze w Korei — zmienia temat.

— A co idzie tak? — pyta nagle Jeon, kierując swe spojrzenie na szefa agencji. — Z tego, co pamiętam, miałeś dopilnować, aby zapanował tam porządek — zauważa.

— I wciąż tego chcę. Jednak przemytników i handlarzy przybywa. Z tego, co mi wiadomo, stawka wzrosła, a wiadomo, że ludzi na lewo za taką potężną kasę przybędzie do pomocy. Myślałem, że jak premier opuści kraj, sytuacja się unormuje i będziemy mogli w spokoju posprzątać ten syf, ale stało się to wręcz niemożliwe. Kontrola w agencji wzrosła, wojsko włączyło się do podtrzymywania lojalności wobec agentów, a za zdradę ma za niedługo grozić więzienie, bądź nieoficjalnie i śmierć — tłumaczy, zaskakując wszystkich przy stole. — Wiele ryzykowaliśmy przez ostatnie dwa lata i udało nam się pomóc, co niektórym dzieciakom, jednak niektóre nie miały tyle szczęścia. Przez ten chujowy system, który zaprowadza główny generał i główny radny agencji straciłem posadę szefa — dodaje.

— Mimo wszystko nie rozumiem, przed czym się wahacie — mówi z chłodem kryminalista. — Wasze życia, posady nie powinny być wahadłem dla życia tych dzieci!

— Robimy, co możemy — wtrąca się Seokjin.

— Możemy o tym nie rozmawiać? Za dwa dni nasz ślub, nie chcemy kłótni — mówi Jimin, którego prośba zostaje zignorowana.

— Jin ma rację. Chcemy, jak ty uratować te dzieci, ale nie nosimy masek, jak ty i nie możemy zataić naszej tożsamości — zauważa Joon, a zdenerwowany Jungkook uderza pięścią w stół, powodując, że wszyscy stają się naprawdę niespokojni.

— W dupie to mam! Mieliście agenta Kim, w końcu on jest równie dobry w ukrywaniu tożsamości! — podnosi głos, a Jimin bezradnie zamyka powieki.

— I robił, co mógł przez te dwa lata! — zdenerwowany Namjoon unosi się, nie mogąc znieść bezczelności kryminalisty. — Agent Kim awansował i nie może nam już pomóc jak wcześniej. I przestań być chujem i przyznaj, że czepiasz się bezpodstawnie!

— Czepiam się, bo nie musiałeś go awansować. Tym samym narażasz go na większe niebezpieczeństwo, gdy mógł w kraju ratować dzieci!

— Może ja udzielę głosu w tej żałosnej gadaninie — Taehyung zwraca uwagę zebranych i samego kryminalisty. — Prawda jest taka, że gdyby tchórzliwy Criminal Moon nie dał nogi, to byłoby takiego problemu. Więc w tej sytuacji powinien sam się za to wszystko winić!

~

Kochani, jakie wrażenia? 
Taehyung dobrze powiedział? 
Widzimy się już w piątek ^^
Zostawcie dla motywacji:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top