$Breaking a friendship$
~Witam w kolejnym rozdziale ^^
Taehyung po śniadaniu szykuje się do pracy. Ignoruje zachowanie Jinyo, który siedzi z nosem w telefonie, ignorując wszystko wkoło. — Wychodzę — informuje chłopaka, który odpowiada mu krótkim „Mhm". Agent wywraca oczami, po czym opuszcza mieszkanie, schodząc na dół, gdzie mija starszą sąsiadkę, która odkurza część jej korytarza. Mija ją ostrożnie, nie chcąc wplątać się w niepotrzebną kłótnię ze starszą, o naruszenie jej części, którą tak dbale każdego poranka odkurza. Mówi do niej krótko „Dzień dobry", po czym opuszcza blok.
Po przedostaniu się na zewnątrz może wyczuć ciepłą i przyjemną bryzę, która muska jego skórę. Samopoczucie wręcz od razu się podnosi, gdy wita go tak piękna pogoda. Zerka w stronę stojących mężczyzn, którzy go obserwują. Udaje, że nie ma pojęcia o ich obecności, kierując się drogą w stronę przystanku autobusowego. Przed nim jest do przejścia park, przez co w swoim tempie kieruje się do bramy parku miejskiego. — Taehyung, czekaj! — słyszy wołanie, przez co zatrzymuje się, by napięcie zwrócić do biegnącego blondyna z kręconymi włosami. Mruży oczy, gdy zasapany chłopak zatrzymuje się kilka kroków przed nim. — Dzięki, że się zatrzymałeś. Masz szybkie tempo — mówi chłopak, a Taehyung z obojętnością zerka na zegarek, który widnieje na jego lewym nadgarstku.
— Śpieszę się do pracy. Czegoś chcesz? — pyta.
— Taehyung, co się stało? — pyta Jimin, który patrzy ze zmartwieniem na przyjaciela.
— A co miało się stać? — unosi brew, przenosząc wzrok na detektywa. — Słyszałem o tobie, co nieco — mówi, mierząc go od stóp do głów, a to powoduje, że brwi Jimina marszczą się w niezrozumieniu.
— Co niby takiego o mnie słyszałeś? — pyta.
— Że zadałeś się ze wspólnikiem Criminal Moona — odpowiada zimno. — Wszystko Namjoon mi opowiedział. Podobno spotykasz się z funkcjonariuszem Min, który stał się zdrajcą w szeregach policji Seulskiej — mówi, pokręcając w zdenerwowaniu brwi.
— Tae, dobrze wiesz, że go kocham — mówi zdenerwowany. — Nie widzieliśmy się długo, nie tęskniłeś za mną? — pyta.
— Ani trochę. Na początku cię szukałem, ale po tym, co się dowiedziałem o tobie, w końcu sobie odpuściłem. Podobno zwiałeś z nim, ale nie spodziewałem się, że sam się ujawnisz — mówi, a Jimin patrzy z niedowierzaniem na przyjaciela, którego nie poznaje. — Jednak nie musisz się martwić o to, że ciebie przymkną. Będzie dla ciebie lepiej, jeśli się odsuniesz od funkcjonariusza i wydasz go policji, a jeśli jesteś w nim tak zakochany, to dla własnego dobra, nic nie mów i odejdź od niego — dodaje, a Park pokręca głową na boki.
— Czy ty siebie słyszysz? — pyta z niedowierzaniem w głosie. — Dlaczego mam zachować się tak egoistycznie i odsunąć się od osoby, którą kocham?!
— Dla własnego dobra. Jeśli naprawdę jesteś moim przyjacielem, odsuniesz się od niego, inaczej nie chce cię znać — mówi wprost, a Jimin uchyla wargi, nie mogąc uwierzyć w to, że Taehyung stawia mu ultimatum.
— W takim razie... możesz zacząć udawać, że mnie nie znasz — mówi, nie potrafiąc zrezygnować z Yoongiego. Taehyung po usłyszeniu odpowiedzi Jimina, nie okazuje niczego po sobie. Nie wygląda na zaskoczonego jego decyzją, czy też nie jest wcale tym oburzony. Wygląda, jakby wcale nie zależało mu na tej przyjaźni, a to naprawdę rani uczucia Jimina, który kocha Taehyunga jak własnego brata. W końcu razem chcieli walczyć o sprawiedliwość. Przez wspólne trudny w gimnazjum aż po czasy licealne twardo trzymali się tego, co pragnęli osiągnąć. On pragnął być policjantem i mimo że nie dostał się do szkoły policyjnej, znalazł rozwiązanie, by stać się detektywem, a Taehyung dzielnie walczył o zostanie państwowym agentem, gdy jego celem był największy kryminalista, który zabił mu siostrę.
Jimin nie może przełknąć obojętności przyjaciela, dla którego wszystkie lata przyjaźni przestały mieć znaczenie. — Tylko tyle była dla ciebie warta nasza przyjaźń? — pyta zasmucony.
— Dokonałeś wyboru. Mam cię błagać, żebyś się otrząsnął? — pyta niemiło.
— Jako przyjaciel nigdy nie powinieneś stawiać mi ultimatum! — podnosi głos, czując się rozczarowanym.
— Mówię, co jest dla ciebie najlepsze. Skoro wybierasz osobę, która działa dla tego śmiecia, to stajesz się moim wrogiem. Dobrze wiesz, co mi zrobił! Nie rozumiem, dlaczego stajesz po stronie funkcjonariusza Min, ale jeśli wybierasz go, to dla mnie znaczy, że jesteś po stronie Criminal Moona — mówi zdenerwowany, patrząc w oczy Jimina, który pokręca słabo głową.
— Taehyung, ty nie rozumiesz. Naprawdę nic nie pamiętasz? — pyta załamany.
— A co mam pamiętać?
— Wszystkiego, co związane jest Criminal Moonem, zaczynając od tej sprawy, w której zostałeś oskarżony. Criminal Moon nie stał za tą zbrodnią i dobrze wiedziałeś, kto za tym stał, a raczej kto w to cię wrobił! — wykrzykuje, a Taehyung patrzy na niego bez emocjonalnie.
— Jeszcze bronisz tego kryminalistę, czyli wiesz, kim jest. Jako przyjaciel wbijasz mi nóż w plecy, Jimin-ah. Dobrze wiesz, co zrobił, jak możesz przychodzić do mnie po takim czasie i go bronić?! — pyta, gdzie zdenerwowany chwyta Jimina za materiał koszulki.
— Nie chcę wcale tego robić, ale powinieneś mi wierzyć! — wykrzykuje w obronie detektyw.
— Wierzę tylko jednej osobie i dobrze wiesz komu — mówi, odpychając Jimina, który ledwo łapie równowagę przed upadkiem.
— Nie wiem, komu ufasz, bo nigdy nie miałeś kogoś takiego — zauważa.
— Ufam tylko mojemu panu. Nie zbliżaj się do mnie, bo od tej chwili zerwałeś naszą przyjaźń, wybierając stronę mojego wroga — mówi z chłodem, by zaraz odejść od zszokowanego Jimina, który nie może pojąć, co Suhyun i jego szef uczynili. Załamany klęknął, dotykając kolanami chodnika, gdy łzy opuszczały jego oczy. Fakt, że jego najlepszy przyjaciel staje się zupełnie obcy, jest bolesnym ciosem. To nie jest Taehyung, którego pamięta, to nie jest ta sama osoba, tylko wygląda jak on. Jimin podciąga nosem, gdy obraz wszystkich wspólnych wspomnień przemija przed jego oczami, jak szybki film.
Rozwścieczony Taehyung wchodzi do budynku agencji, kierując się prosto do biura szefa. Wchodzi bez pukania, czego wręcz od razu żałuje, widząc siedzącego na biurku szefa Seokjina, a między jego nogami Namjoona, całującego usta jego partnera zawodowego. Taehyung automatycznie zasłania palcami oczy. — Nic nie widziałem, nic.. — mówi, gdy dwójka pośpiesznie odsuwa się od siebie. Namjoon poprawia się na krześle, odchrząkując wyraźnie, gdy Jin przystaje przed biurkiem, poprawiając ład włosów.
— Wybacz, możesz podejść — mówi Joon, a Taehyung odsuwa dłoń od oczu, by zbliżyć się do biurka Namjoona. Przystaje obok agenta Seokjina, by spojrzeć w oczy Kim Namjoona. — Muszę odsunąć się od sprawy Criminal Moona. Tak postanowiła rada. To będzie najlepsze dla ciebie — oznajmia.
— Jestem w stanie zająć się tą sprawą — mówi, Joon pokręca głową na boki, gdy Seokjin przygląda się z uwagą młodszemu.
— Nie ma takiej opcji. Decyzja rady jest najważniejsza. Nie mogę się im sprzeciwić — mówi z opanowaniem, a Taehyung nadyma policzki w niezadowoleniu. — Zajmiesz się inną sprawą — oznajmia, wyciągając teczkę z plikiem dokumentów.
— Co to za sprawa? — pyta zaciekawiony.
— W Busanie pojawił się seryjny morderca, który zabija chłopców od siedemnastu do dwudziestu pięciu lat — mówi z powagą w głosie, gdy agent Kim z uwagą słucha słów szefa. — Z niewiadomych przyczyn, ciała ofiar są nie do zidentyfikowania. Tylko dzięki próbkom DNA udało się zidentyfikować, kim są ofiary. Ciała zostały na tyle naruszone, że nie było innej opcji — wzdycha ciężko.
— Busańska policja natknęła się na jakiś trop? — pyta.
— Nic nie udało im się znaleźć, dlatego my musimy wkroczyć, zanim na liście tego mordercy pojawi się więcej ofiar — odpowiada.
— A są jakieś powiązania między ofiarami? — unosi brew, spoglądając w oczy Namjoona.
— Rzecz jasna sprawdziłem to dokładnie... Wszystkie ofiary zamieszkiwały tym samym akademiku, należącym do Prywatnej Busańskiej szkoły artystycznej — odpowiada, a agent Kim mruży w zastanowieniu oczy. — Dlatego ty i Seokjin przejmiecie tę sprawę. Wcielicie się w nowych uczniów i zamieszkacie w tym akademiku — oznajmia, patrząc z uwagą na dwójkę, która przytakuje w zrozumieniu głowami.
— Zrobimy wszystko, żeby go złapać — mówi zdeterminowany Taehyung. — Wezmę wszystkie papiery i przyjrzę się im dokładnie, zanim wyjedziemy do Busanu — zwraca się do Seokjina.
— Zostawiam to w twoich rękach — uśmiecha się delikatnie. Taehyung zabiera teczkę z papierami, gdzie kieruje się do wyjścia. Zatrzymuje się przed drzwiami, uśmiechając pod nosem.
— Ach... Teraz możecie kontynuować to, co wam przerwałem — mówi, a dwójka odwraca nerwowo wzrok. Taehyung opuszcza biura szefa, kierując się korytarzem do wyjścia, chcąc na spokojnie w domu zająć się zbadaniem tej sprawy.
Całą drogę myśli nad serią zabójstw, jednak nie może opuścić go myśl o rozmowie z Jiminem. Zagryza się na dolnej wardze, gdy idzie spokojnie, nie przypuszczając, że w taki sposób zakończy się ich wieloletnia przyjaźń.
~Flashback
— TaeTae! — woła Jimin, który podbiega do Taehyunga, który siedzi na dachu budynku szkoły. Jimin zasiada obok niego, gdzie z radością podaje mu kopertę. — Otwórz to za mnie, bo ja wykituje — mówi dramatycznie, gdy lęka się listu ze szkoły policyjnej.
— Naprawdę mam to za ciebie robić? — pyta niepewnie brunet.
— Tylko ty możesz, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem. Wolę od ciebie usłyszeć dobre czy złe nowiny, rozumiesz? — unosi brew, uśmiechając się ciepło.
— Co ja z tobą mam — pokręca lekko głową, otwierając list. Jednak widok odpowiedzi szkoły policyjnej powoduje, że niepewnie zerka na zestresowanego Jimina. — Jimin-ah...
— Wiem, wiem... Nie udało się — wtula się w przyjaciela, który pocieszająco poklepuje go po ramieniu.
— Może, zamiast zostać policjantem, spróbuj jako detektyw, hm? — sugeruje, a Jimin odsuwa głowę od przyjaciela, patrząc w jego oczy z namysłem.
— Może warto spróbować. Nie mogę odpuścić sobie całego roku, a może jako detektyw się sprawdzę — mówi z namysłem.
— Właściwie, od kiedy cię znam, byłeś zawsze wścibski. Myślę, że to idealny dla ciebie zawód — mówi, a Jimin uśmiecha się do siebie, nie potrafiąc się nie zgodzić z Taehyungiem.
— Masz rację... Jestem wścibskim Park Jiminem i przyszłym wścibskim detektywem Park Jiminem — mówi radośnie. — Będę cię wspierał, jako detektyw. Przyszły agencie państwowy Kim Taehyung — wyszczerza się, a Taehyung śmieje się głośno, widząc, z jakim oddaniem chłopak podchodzi do ich przyszłości. — Pokonamy każdego zbira!
Taehyung uśmiecha się delikatnie przez wspomnienia, gdy kieruje się w stronę domu. Zatrzymuje się napięcie przed klatką, gdy na jego drodze staje zakapturzona postać, przez co mruży powieki. Kiedy dostrzega twarz zakapturzonego mężczyzny, otwiera szerzej oczy. Od razu rozpoznaje ciemne tęczówki, które przy świetle błyszczą dwa razy mocniej. Niespokojnie zwilża językiem wargi, dociskając do klatki piersiowej teczkę, gdy spogląda w oczy mężczyzny. — Co pan tu robi? — pyta niepewnie, a ten bez słowa podwija rękaw bluzy, ukazując przed jego oczami zapisany adres. Taehyung marszczy brwi, rozpoznając pismo Jinyo. — To mój adres — mówi.
— Naprawdę? — unosi brew, a chłopak przytakuje głową w potwierdzeniu. — Dziwne... ktoś inny zapisał mi ten adres — mówi, udając zdziwionego.
— To mój współlokator — tłumaczy. — Rozumiem, że przyszedłeś do niego...
— A do kogo innego? — pyta rozbawiony.
— Jego też napastowałeś? — unosi brew.
— Powiedzmy, że z nim nie było tak impulsywnie jak z tobą — odpowiada z uśmiechem. — Ty w końcu masz kogoś i...
— Narzeczonego — oznajmia, a Jeon z trudem przełyka to słowo, musząc panować nad sobą.
— Narzeczonego, ta... Skoro zostałem odrzucony przez ciebie, to nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli będę doprowadzał twojego chętnego współlokatora do najlepszych orgazmów w jego życiu? — unosi brew, gdy zbliża się niebezpiecznie blisko agenta, który cofa się o kilka kroków w tył, by zaraz zderzyć się z murem. Wstrzymuje oddech, gdy mężczyzna przekracza granicę, opierając dłonie o mur. Patrzy intensywnie w jego oczy, a to dekoncentruje agenta, który stara się nie poddać dominującej aurze. — Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli będę go rżnął, jak małą chętną dziwkę? — dopytuje, a Kim zamyka oczy, czując chaos w głowie.
— Niech pan robi, co chce. Nie muszę znać szczegółów — mówi niespokojnie, a Jeon unosi brwi, słysząc słowa agenta.
— Jakoś chcę, żebyś je znał — oznajmia.
— Słucham?! — podnosi w oburzeniu głos, gdzie unosi wzrok na pewnego siebie mężczyznę, który drwiąco się uśmiecha, a agent ma ochotę zedrzeć mu ten uśmiech z twarzy. — Jest pan bezczelnym zboczeńcem! — dodaje.
— Nie krzycz tak i nie wyzywaj... — zbliża wargi do ucha chłopaka, którego muska gorącym oddechem. Taehyung drży przy bliskości czarnowłosego. — To mnie bardziej podnieca — oznajmia, a oczy agenta otwierają się szerzej, gdy jego policzki czerwienieją z zażenowania.
— Sprawiasz, że zaczynam pana nienawidzić — wyszeptuje.
— Nienawidzić mnie, cokolwiek, ważne, że uczucie się w tobie rodzi. Uwierz kruszynko, że cholernie twardnieje, gdy twoje usteczka wypowiadają te słowo — wyszeptuje do ucha agenta, który zaciska w tej przytłaczającej atmosferze palce.
— J-Jakie słowo?
— Panie.
~
Przyjaźń Jimina i Tae ucierpiała. Jungkook za to nie odpuszcza i wykorzystuje sytuację.
Widzimy się w następnym rozdziale^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top