$Awkwardness$

~Witam ^^

Carlos patrzy z uwagą na agenta, którego słowa są zbyt bolesne i samobójcze.
— Nie myśl o tym w taki sposób, agencie Kim. Wiem, że to zabrzmi szalenie, ale nie wyrabiaj o kimś opinii, zanim nie poznasz działań tej osoby. Chyba wiesz, jak było w twoim przypadku, kiedy to ciebie o wszystko obwiniano? Nie próbując poznać intencji Pedro, zachowasz się dokładnie jak oni — mówi, patrząc z uwagą na młodego agenta, który spogląda niepewnie w oczy Carlosa. Sam nie wie, co powiedzieć, a właściwie, co myśleć o jego słowach. Z jednej strony wie, że ma rację, a z drugiej Carlos jest po stronie Criminal Moona i może próbować go oszukać. Nie chce po raz kolejny dać się nabrać i wyjść na naiwnego.

— Z pewnością twoje słowa dają do myślenia, jednak zdania na temat Pedro Mandery nie zmienię. Chcę mieć z głowy dług i wam pomóc, żeby potem, postarać się wrócić do Korei. Muszę tam wrócić i oczyścić moje imię — oznajmia, a Carlos wzdycha głęboko, widząc, że nie uda mu się zmienić zdania młodego agenta.

— No dobrze, nie będę próbował już do niczego cię przekonywać. Zejdź na śniadanie — uśmiecha się ciepło, po czym odchodzi, zostawiając Taehyunga samego. Jasnowłosy agent zaciska wargi, myśląc nad umową z Jungkookiem. Żałuje, jednak potrzebuje brutalnego traktowania, aby oczyścić się z win. Czy to jest nowy sposób na wyleczenie ran? Z jakieś strony, czuje, że w tym wszystkim wykorzystuje Manderę, dla którego i tak nie ma to większego znaczenia.

Po odświeżeniu opuszcza pokój, gdzie kieruje się w stronę schodów. Zatrzymuje się napięcie, gdy napotyka na drodze kryminalistę, który również się zatrzymuje. Między dwojgiem powstaje niezręczność, której młody agent nie jest w stanie zrozumieć. Nie wie, skąd się ta niezręczność bierze, jednak czuje się żałośnie przez to, do czego wczoraj doszło. Płakał przed mordercą i okazał strach, czy to nie jest już powodów do wstydu?
Niepewnie spoglądając w ciemne oczy mężczyzny, decyduje się udać pierwszy, schodząc prosto do jadalni, gdzie zebrani byli domownicy. Zajmuje miejsce przy stole, gdzie zaraz po nim dochodzi kryminalista, który zasiada obok Pauli. Zerka niepewnie na milczącego mężczyznę, gdzie zaskakuje się, dostrzegając jego silną dłoń umiejscowioną na szczupłym udzie kobiety.
— Dziękuje wszystkim za to, że czekaliśmy. Teraz się pomódlmy za powodzenia i podziękujmy za posiłek — oznajmia mężczyzna, spoglądając na zebranych przy stole, którzy złożyli dłonie do modlitwy. Taehyung patrzy niepewnie na zebranych, gdzie niepewnie składa swe dłonie, czując się nieprzygotowanym do modlitw, nie będąc religijnym.

— Amen — mówią praktycznie wszyscy, prócz agenta, który mówi to dużo później. Nie zaważa na to, że jest nieprzystosowany do zachowań tutejszych ludzi, gdyż jego oczy cały czas są skupione na dłoni bruneta, która znajduje się na udzie kobiety, subtelnie się po niej sunąc. Kim nie może uwierzyć w bezczelność kryminalisty, który łamie na jego oczach zasady umowy, która od wczoraj ich obowiązuje. Zaciska wargi w zdenerwowaniu, zabierając się za spożywanie śniadania.

— Będzie trzeba pojechać po zapewnienie zasobów u Juana Luisa. Pedro zajmiesz się tym z agentem Kim? — pyta Carlos, na którego przenosi oczy kryminalista i młody agent.

— Mnie to nie przeszkadza, a tobie agencie Kim? — pyta ciemnowłosy.

— Nie — odpowiada.

— Pojedziemy, choć wolałbym w dużo przyjemniejszym towarzystwie to załatwić — mówi, spoglądając z chytrym uśmiechem na Paulę, która zaśmiała się pod nosem, gdy agent Kim marszczy w zdenerwowaniu brwi.

— Mam rozumieć, że nie jestem dobrym towarzyszem? — pyta wprost.

— Sam sobie odpowiedziałeś — wzrusza obojętnie ramionami, a chłopak zaciska w zdenerwowaniu dłonie, nie mogąc uwierzyć w bezczelność przestępcy, który robi z niego wariata.

— Bezczelny...

— Obydwoje jesteście świetni. Moje towarzystwo tylko by ci wadziło, Pedro — mówi Paula, a Kim przygląda się dwójce z uwagą.

— Ty nigdy nie wadzisz — zapewnia ją, a jasnowłosy wywraca oczami, gdzie zniesmaczony zachowaniem kryminalisty postanawia odejść od stołu. Opuszcza jadalnię, kierując się schodami na piętro. Nie może zrozumieć zachowania mężczyzny, który flirtuje z dziewczyną na jego oczach po podpisaniu umowy. Zamyka się w pokoju, gdzie zdenerwowany podchodzi do biurka. Zasiada na fotelu, gdzie opiera się łokciami o mebel, chwytając się dłońmi za głowę.

— Co on sobie do cholery myśli?! — pyta zdenerwowany, nie rozumiejąc, dlaczego mężczyzna ignoruje zasady umowy. Chce mu zrobić na złość i pokazać, jak wczoraj żałosny był? Sfrustrowany pokręca nerwowo głową, a słysząc pukanie do drzwi, zwraca ku nim oczy, gdzie do środka wchodzi Mandera.

— Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Za godzinę bądź gotów, będę na ciebie czekał w samochodzie — mówi, patrząc bezemocjonalnie na agenta, który poddenerwowany wstaje z fotela i podchodzi do kryminalisty, którego zaskakuje silnym uderzeniem w policzek. Kryminalista chwyta się za policzek, gdzie spogląda na zdenerwowanego agenta. — A to za co? — pyta.

— Jakbyś nie wiedział — odpowiada, pokręcając nerwowo głową. — Podpisaliśmy umowę, a ty na moich oczach zabawiasz się Paulą?! — pyta zdenerwowany, a kryminalista parska śmiechem, co zaskakuje agenta. — Co cię tak niby śmieszy?!

— Zobacz na biurko — odpowiada, a niepewny jego słów agent odchodzi od bruneta, gdzie podchodzi do biurka, na którym znajduje podartą umowę. Zdezorientowany przenosi zaskoczone oczy na mężczyznę.

— C-Co to ma znaczyć? — pyta mieszany.

— To, że rezygnuje z tego układu, agencie Kim. Nie potrzebuję cię — oznajmia, zaskakując agenta. — Ty sam również tego nie chcesz. Po co masz się dobijać faktem, że ktoś taki jak ja będzie blisko ciebie? W końcu zabiłem ci siostrę i mnie nienawidzisz — zauważa.

— Myślałem, że to cię nie obchodzi...

— Bo nie obchodzi, ale frustrujące jest użeranie się z tobą. To nie jest dobre dla ciebie, niczego od ciebie nie chce — mówi, gdzie zwraca się w stronę drzwi, a zdeterminowany Taehyung chwyta za jego ramię.

— Mam uwierzyć, że niczego ode mnie nie chcesz?! — pyta z niedowierzaniem w głosie.

— Taehyung, wiem, że masz zbyt wiele zmartwień na głowie. Czujesz się oszukany przez tego typa, przez którego trafiłeś na dziesięć lat do więzienia i nie jesteś stabilny emocjonalnie. W dodatku mnie nienawidzisz, więc nie widzę sensu, aby pogarszać twój stan. Jeśli potrzebujesz wyładowania, to skoncentruj się na misjach — odpowiada, patrząc bezemocjonalnie na agenta, który nie może uwierzyć w to, co słyszy.

— I jak mam uwierzyć, że ty chcesz dla mnie dobrze? — pyta prześmiewczo.

— Tego nie powiedziałem. Po prostu zdejmuję z ciebie ciężar i ciesz się wolnością — odpowiada, a Kim pokręca w niedowierzaniu głową. — Nie rozumiem, czemu się oburzasz agencie Kim, ale po naszej wczorajszej rozmowie zrozumiałem, że to nie ma sensu — mówi, patrząc w jego oczy.

— A-Ale...

— Do niczego się nie zmuszaj — kładzie swą dłoń na ramieniu młodszego, a ten patrzy z zaskoczeniem na mężczyznę, którego postawa jest zupełnie inna. — Zgodziłbym się na tę umowę, gdyby chodziło w niej o naszą przyjemność, ale my obydwoje oczekujemy złego. Ja chce, żebyś żałował zdrady, ty chcesz czuć się potępiony. Moja umowa nie obowiązuje czegoś takiego. W niej chodzi o przyjemność — oznajmia.

— P-Potrzebujemy tego, żeb...

— Nie, agencie Kim — pokręca przecząco głową. — Damy radę bez tego. Nie pomogłem ci po to, abyś mi się oddawał — mówi.

— A po co niby? — pyta zmieszany.

— Abyś mógł się zemścić, tego właśnie pragniesz, prawda? — pyta, unosząc brew, a agent niepewnie przytakuje w potwierdzeniu głową. — Jeśli pomożesz mi w Meksyku, to odwdzięczę ci się tym samym. Jednak nie licz na to, że będzie łatwo, nasz kraj jest gównem i chyba tego już zasmakowałeś — mówi, po czym chce wyjść, jednak dłoń agenta na to nie pozwala.

— I tak nie podoba mi się to, co zrobiłeś — mówi, patrząc w oczy mężczyzny, który mruży oczy, nie potrafiąc zrozumieć zachowania agenta.

— Jesteś naprawdę zmienny, agencie Kim. Uwalniam cię od bycia pieprzonym przez zabójcę twojej siostry, więc bądź wdzięczny — mruczy niemiło, po czym odsuwa się od chłopaka, opuszczając pokój. Agent patrzy na zamknięte drzwi, nie potrafiąc zrozumieć zmiany kryminalisty, jednak jego słowa utwierdzają go w tym, że mógł usłyszeć część rozmowy z Carlosem. Zagryza się na dolnej wardze, czując się zbyt pogubionym. Zasiada na części łóżka, patrząc w przestrzeń pokoju.

— Może ma rację — szepcze, gdy słowa Criminal Moona mogą być słuszne, a on faktycznie nie powinien działać w ten sposób, aby siebie karać za wszystkie błędy. W końcu umowa między panem a uległym powinna być przyjemnością, a nie wyładowaniem dla ich nienawiści. Jednak jakaś jego część nie chce odsuwać się od mężczyzny i pozwolić mu być blisko Pauli. Przecież go nienawidzi i gardzi nim, więc dlaczego czuje... strach i zazdrość?
— Jesteś cholernie nieposkładany, Taehyung. Nie możesz tego czuć, zakazuje sobie tego!

~

Wybaczcie, że rozdział taki krótki, ale nie mam czasu T.T
Jutro będzie normalnie dodany ^^
Nie chciałam was zostawić kolejny dzień bez Criminala ^^
Widzimy się jutro
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top