$Anything for me$
Tae patrzy w oczy mężczyzny, widząc w nich prawdziwą żądzę. Jego kolana drżą pod panelową podłogą, gdy Mandera trzyma go za jasne kosmyki włosów, jego penis stoi twardo, czekając na usta młodszego, które były w stanie go dopieścić i zadowolić.
Chłopak porusza niespokojnie rękoma, które są ograniczone ruchowo, a widzący jego bezradność mężczyzna, uśmiecha się w zadowoleniu.
Mandera chce go i pragnie, aby się wykazał, dlatego rozchyla swoje różowe pulchne wargi, które zamiast otrzymać na siebie penisa Mandery, otrzymuje jego wilgotne usta.
Język mężczyzny przedostaje się swobodnie do jego jamy, gdzie znajduje język agenta, który stara się nadążyć nad chaotycznymi ruchami mięśnia Mandery. Pomrukuje w przyjemnym doznaniu, gdy ich języki się dopieszczają. Mandera dominuje w tym pocałunku, gdzie ich wargi ocierają się o siebie, a języki wymieniają śliną. Gdy mężczyzna odsuwa się od niego, po podbródku Kima sunie się struga śliny, a spomiędzy warg uchodzi gorący oddech, który miesza się z jego wewnętrznym podnieceniem.
Mężczyzna ujmuje jego podbródek i patrzy w jego oczy. — Zajmij się swoją powinnością, kruszynko... Pamiętaj, jakby od tego miało zależeć twoje życie — mówi, dominując, a uległy agent przytakuje w zrozumieniu głową, by zaraz zbliżyć swoje usta do sporej wielkości penisa. Rozchyla swe wargi i zatapia się na czubku penisa mężczyzny, który czując rozkoszne usta ssące jego kutasa, opiera się wygodnie o sofę i wplątuje palce w jasne kosmyki jego niewolnika. — Dobrze kruszynko... Pokaż, jak smakuje ci lizaczek pana — mruczy w zadowoleniu, gdy młodszy patrzy posłusznie w jego oczy, a językiem delektuje się jego przyrodzeniem, gdy jego policzki płoną w rumieńcach. Ten widok jest dla kryminalisty prawdziwym rarytasem dla oczu, tym bardziej że to jest agent, który tak bardzo próbuje go złapać.
Warczy, gdy chłopiec zatapia swoje usta na całej długości jego penisa i grzecznie pieprzy go, poruszając swoją małą główką w dół i górę. Mężczyzna chwyta za jego włosy i przyciska go po same jądra, gdzie w kącikach oczu agenta zbierają się łzy. Łapie z trudem oddech, gdy Mandera uwalnia go, po czym ponownie zatapia się na członku, by przyspieszyć swoimi ruchami i pieprzyć jego penisa najlepiej, jak mógł w tej trudnej sytuacji bez możliwości użycia rąk. Widzi, że zadowala mężczyznę, który jest w błogim stanie przez jego czyny. — Jesteś cudowny, kruszynko. Stworzony do bycia moim.. — mruczy, gdy chłopak opuszcza jego penisa i patrzy na niego, ciężko dysząc. Jego słowa są dla chłopaka, czymś, czego potrzebował usłyszeć, by czuć się docenionym i dopieszczonym. — Podoba ci się to, że jesteś mój, czyż nie? — pyta z chytrością, gdy dłonią masturbuje swojego penisa.
— T-Tak — odpowiada mu, przez co na ustach Mandery pojawia się pewny uśmiech.
— Otwórz swoje usteczka, kruszynko — warczy, gdy jest bliski orgazmu. Tae otwiera swoje usta, gdzie zbliża je do członka mężczyzny, wiedząc, co do niego należy. Mandera spuszcza się swoim nasieniem w usta chłopaka, który grzecznie połyka jego spermę i przechodzi językiem po swoich wargach. — Grzeczny — Mandera ujmuje jego podbródek, będąc pod wrażeniem prawdziwego oblicza uległego.
Czuł, że Kim jest wyjątkowy i jego intuicja nie mogła go zawieść, gdy sprawdzał go jeszcze w Acapulco, jednak agent miał do siebie to, że ukrywał przed wszystkimi swoją prawdziwą stronę. W oczach Mandery okazał się idealnym niewolnikiem.
Wstaje pewnie z kanapy, gdzie staje za agentem, który nie wie, co teraz będzie się działo. Chwyta za jego ramiona, a chłopak posłusznie robi to, co każe mu pan, który przenosi go na sofę. Opiera się na boku lewego policzka, gdzie jego tył wypięty jest w górę. Czuje na swoich pośladkach upragniony dotyk mężczyzny, przez co zagryza się na wardze.
Mandera stoi nad chłopakiem, gdzie przygląda się jego pięknemu ciału wygiętemu w idealny łuk. Krągłe pośladki wypięte są dla niego, a on bez kontroli dotyka ich swoimi głodnymi dłońmi, gdzie przykuca za chłopakiem. Pieści jego krągłe półkule i podszczypuje je do czerwoności, sprawiając, że spomiędzy warg agenta uchodzą ciche jęki. — Masz piękne ciało.. Chcę je rżnąć do ostatnich twoich sił — mruczy, gdy zsuwa do połowy spodnie, a przez plecy agenta przechodzą dreszcze. — Chcę, żebyś mówił, jak ci dobrze — szepcze, spoglądając na przylegające do pleców Kima skute kajdankami dłonie. — Masz być dla mnie głośny, dobrze? — unosi brew.
— Tak, mój panie — odpowiada, gdy jego serce bije niespokojnie, chcąc w końcu doznać tej długo oczekiwanej rozkoszy. Ufa Manderze i pragnie go jeszcze bardziej niż wcześniej. Czuje, jakby od zawsze potrzebował kogoś takiego jak on.
Czuje, jak coś zimnego rozlewa się między jego pośladkami, przez co wstrzymuje oddech, gdy penis Mandery przesuwa się prowokująco między półkulami. Silne dłonie mężczyzny trzymają za jego biodra, a gdy sprawnie długość Mandery zatapia się w jego dziurce, głośne jęknięcie wydostaje się z ust uległego. Tae czuje, jak męskość Mandery rozciąga jego ścianki, dając do odczucia spełniające uczucie.
Mandera zaciska swoją szczękę, gdy wnętrze chłopaka jest cholernie ciasne, co uznaje za plus. Porusza się spokojnie w chłopaka, pragnąc pójść na całość. Głośne sapnięcia i jęki uległego są melodią dla jego uszu. Przyspiesza w chłopaku, a nacisk jego palców na skórze chłopaka zwiększa się, pozostawiając wyraźne ślady zaczerwienienia.
Taehyung otwiera szerzej swoje oczy, gdy czuje silniejsze uderzenia mężczyzny, który idealnie trafia w jego punk, a przyjemne doznanie sprawia, że jego kolana drżą pod wpływem ostrych pchnięć Mandery. — T-To tak dobre... — sapie chłopak, czując się jak w raju. Jego ciało płonie i ocieka potem, a dźwięk uderzających o siebie ciał roznosi się po całym pomieszczenia, mieszając się z jękami agenta i warknięciami napalonego Mandery. — Ach.. Tak mi dobrze — wysapuje głośno, a mężczyzna czuje spełnienie, wsłuchując się w jego słowa, padające z tych niewinnych ust.
— Kurwa, zaciskaj się na mnie — warczy, pochylając się cały swoim tułowiem nad chłopakiem, gdzie jego ruchu w chłopaku stały się precyzyjniejsze. — Jesteś taki ciasny, kruszynko — mruczy tuż przy jego ucha, a agent rozchyla swoje wargi, gdzie wyraźne i przyspieszone wraz z jego oddechem jęki roznoszą się wśród czterech ścian, gdy Mandera ostro go posuwa. Ten stan jest mu tak nieznany i cholernie dobry, że przed jego oczami robi się ciemno.
— J-Ja.. ach.. — jęczy, gdy pot ocieka po jego ciele, czując się bliskim najlepszemu w swoim życiu orgazmu. W ten Mandera odsuwa się od niego i opuszcza jego wnętrze, pozostawiając po sobie pustkę i niespełnienie. Zdejmuje z jego nadgarstków kajdanki, które upadają na podłogę, a on zostaje zmuszony do odwrócenia się przodem do mężczyzny, który również jak on ocieka potem. Oddycha płytko, czując się wyczerpanym tym aktem fizycznym, jednak widzi, że to nie jest koniec, gdy Mandera zmusza go do położenia.
— Ręce nad głową — mówi, wyciągając jego ręce nad głowę. — Trzymaj je tak do samego końca, kruszynko. Nawet jak będziesz mokry, nie wolno ci ich opuścić — dodaje.
— Tak, panie — przytakuje w zrozumieniu głową, starając się wytrwać bez potrzeby zaciągnięcia rąk na piękne i seksowne ciało Mandery.
— Rozłóż swoje nogi — mówi, patrząc z uwagą na chłopaka, który nieśmiało wykonuje rozkaz pana i rozkłada dla niego swoje nogi. Wzdryga się i wstrzymuje oddech, gdy czuje palce mężczyzny na swoich jądrach, do których zaraz przywiera usta.
— Ach! — reaguje wrażliwie, zaciskając automatycznie swoje uda między głową Mandery, którego przydługawe ciemne kosmyki opadają na jego skórę. W ten czuje silne uderzenie, pod swoim udem, przez co zaciska powieki, gdy czuje bolesne pieczenie.
— Nogi też mają zostać bez ruchu — ostrzega go, przenosząc na niego swoje oczy. Tae oddycha niespokojnie, nie wiedząc, jak ma nie reagować obronnie na takie czyny, które sprawiają, że jest mu dobrze. Czuje wilgotne usta, które ponownie obcałowują jego wrażliwą część, a jego penis pulsuje niemiłosiernie, będąc gotowym na dojście.
— N-Nie wytrzymam — sapie, gdy pot na jego twarzy staje się bardziej intensywny, próbując wytrzymać tę torturę. — Proszę...
Mandera uśmiecha się przebiegle, gdy odsuwa od niego swoje usta. Spogląda na z zadowoleniem na doprowadzonego do szaleństwa chłopaka, który z trudem przytrzymuje swoje ręce nad głową, a nogi utrzymuje przed nim rozchylone. — Chce cię widzieć na skraju. Całego mokrego, jak w moim pieprzonym spektaklu! — warczy ostro, by pewnym ruchem chwycić za jego uda. Podnosi lekko dół chłopaka, gdzie bez zastanowienia ponownie zatapia się w jego wnętrzu, powodując, że usta Kima otwierają się w głośnym jęku, czując w sobie jego kutasa, który chaotycznie i bezzastanowienia go rżnie.
Jęki agenta są najcudowniejszą symfonią dla uszu kryminalisty, który czuje prawdziwe spełnienie, będąc w swoim świecie z małym agentem, mogąc pozbawiać go całej jego poprawności i oddania do kraju, którego tak zawzięcie próbuje chronić przed nim.
Taehyung z każdym posunięciem mężczyzny, czuje, że nie ma siły, będąc wykończonym, jak nigdy dotąd. Nie mógł zarzucić Manderze blefu, gdyż naprawdę pokazuje mu, jak wygląda prawdziwe rżnięcie. Dochodzi, spuszczając się na swoim podbrzuszu, a głęboki jęk opuszcza jego usta, gdy sperma mężczyzny rozlewa się w jego wnętrzu, mogąc po tak długim braku seksu poczuć uczucie spełnienia.
Mroczki przed jego oczami sprawiają, że z trudem utrzymuje otwarte oczy, a gdy widzi przed sobą twarz Mandery, jego ręce automatycznie przechodzą na jego szyję. — Byłeś cudowny, kruszynko — mówi, widząc, że udało mu się wykończyć upartego agenta, który ledwo utrzymuje otwarte oczy. — Właśnie tak wygląda życie z panem. Kurewsko dobrze...
~
Przedostające się przez okno promienie wstającego dnia powodują, że jasnowłosy agent z ciężkością uchyla swoje powieki, czując się rozkojarzonym, gdy nie rozpoznaje pokoju, w którym się znajduje. Podnosi się do siadu, trzymając w dłoniach koniec kołdry, gdzie może zauważyć, że pod nią jest całkiem nagi. Rozgląda się oczami po przestronnym pokoju w czarnym odcieniu. Wielkie łóżko w biało czarnej pościeli, stojący po drugiej stronie telewizor oraz czarne meble powodują, że Kim czuje się, zgubiony przez nieznajome otoczenie.
Wspomnienia z nocy wracają do niego oraz fakt, że podpisał umowę niewolniczą. Ostry seks i dominujący Mandera są przyjemnym przebłyskiem wspomnień minionej nocy, gdzie mógł po raz pierwszy w swoim życiu poczuć się tak dobrze. Delikatne rumieńce ukazują się na jego policzkach, gdy wciąż czuje to dominujące spojrzenie, które odbierało mu cholerną wolność.
Wykrzywia w bólu swoje usta, gdy próbuje się podnieść. Ból dolnych partii powoduje, że rezygnuje ze wstania. Już tak dawno nie uprawiał seksu, że takie doznanie z Manderą było niczym gwałt na ciało. Jego oczy przechodzą w stronę otwierających drzwi od łazienki, przez które przechodzi mężczyzna, będący jedynie w ręczniku. Jego ciało nie jest mokre po wodzie ani włosy, które upięte miał w niedbały kucyk, ukazując przed jego oczami wyraźnie wygolone boki, co daje Kimowi do zrozumienia, że jeszcze kąpieli nie brał.
— Wstałeś w końcu, skarbie — mówi z zadowoleniem, gdzie zasiada obok niego.
— Jak się tutaj dostałem? — pyta zmieszany.
— Przyniosłem cię tutaj — odpowiada z uśmiechem. — Wykończyłem cię w nocy. Trochę przesadziłem, ale jeszcze nikt mnie tak nie kręcił, jak ty. Nie mogłem powstrzymać żądzy, by zrobić z tobą to, co chciałem od dłuższego czasu — wyznaje szczerze, ujmując podbródek onieśmielonego jego słowami agenta. — Mam ochotę ruchać cię dniami i nocami — mówi bezpośrednio, zaskakując Kima.
— Zrobię to, na co ty będziesz mieć ochotę, panie — mówi, starając się zapanować nad szalejącym w jego piersi sercem. — To jest twoja sypialnia? — pyta.
— Tak — odpowiada.
— Lubisz taką ciemność? — pyta z zaciekawieniem.
— Lubię, bo moja dusza jest równie ciemna, co ten pokój — odpowiada wprost, gdzie zaraz zwilża nerwowo swoje wargi, skupiając swoje oczy na różowych ustach Taehyunga. — Wykąpmy się i przejdziemy do szczegółowego omówienia twoich obowiązków — oznajmia ze spokojem.
— Szczegółowego? — pyta zmieszany.
— Dowiesz się potem — uśmiecha się. — Jednak muszę cię pochwalić. Jeszcze nie trafił mi się tak posłuszny uległy. Jakbyś był stworzony dla mnie, kruszynko — mówi, patrząc w oczy chłopaka, który czuje się nieśmiało przez jego słowa.
— Nie mogę zaprzeczyć, że to było najlepsze doświadczenie w moim życiu — przyznaje nieśmiało chłopak. — A ty sprawiłeś, że tylko cieb... — przerywa, gdy usta Mandery przywierają do jego warg, zaskakując agenta, którego dłonie umieściły się na jego nagiej klatce piersiowej.
— Nie musisz tego mówić. Ja wiem, że tylko mnie pragniesz i przy mnie możesz być mokry — mruczy w usta agenta, który rozchyla ulegle swe usta, gdy język mężczyzny prowokująco sunie się po jego różowych wargach. Mandera zdejmuje z niego kołdrę, która niepotrzebnie skrywa piękne ciało jego kruszynki. — Chodźmy — mówi, po czym podnosi jego ciało, gdzie Kim oplątuje swoje nogi wokół jego bioder, a ręce zawiesza na szyi mężczyzny. — Jak koala — śmieje się pod nosem, idąc z chłopakiem do łazienki, gdzie wchodzi z chłopakiem do przestrzennej części prysznicowej, stawiając chłopaka na podłodze. Widząc jego wykrzywione w bólu usta po wyprostowaniu, włącza ciepłą wodę, która moczy ich ciała. — Boli cię? — pyta, zbliżając się do chłopaka, który cofa się, stykając plecami z kaflami, gdy Mandera opiera swoje dłonie między jego głową.
— Tak — odpowiada, nieśmiało odwracając wzrok, gdy intensywne spojrzenie chłopaka paraliżowało go.
— Jestem zdania, że ból trzeba zwalczyć innym bólem — mówi z pewnym uśmiechem.
— C-Co? — pyta zaskoczony, przenosząc na niego swoje oczy.
— Odwróć się — mówi stanowczo, a chłopak stoi jak wbity w ziemię. — Nie każ mi się powtarzać, słońce. Nie chcesz chyba karą tego zwalczyć? — unosi ostrzegawczo brew, a Kim wzdycha cicho i niepewnie odwraca się przodem do kafli. — Wypnij się — dodaje, a chłopak przełyka ciężko ślinę, robiąc to o co prosi Mandera. Wypina w jego stronę swoje pośladki, których jędrny kształt, za każdym razem powoduje przyrost podniecenia. Dlatego nie dziwiło go nawet to, że jego kutas w obecności agenta stoi twardo, a tym bardziej przy widoku jego nagiego ciała, które jest jak uzależnienie. — Co ty ze mną robisz? — pyta z podnieceniem w głosie i głęboką chrypką, gdy jego dłoń pieści dotykiem jędrną półkulę, a jego słowa powodują przyrost gorąca u Kima.
Mandera przykuca przed tyłkiem agenta, gdzie dłońmi dopieszcza pośladki chłopaka, a jego oczy skupiają się na zaczerwienionej dziurce, do której przysuwa swój język. Kim czując mięsień mężczyzny w swoim wnętrzu, cicho skomle, gdy jego wrażliwa część przy czynach Mandery z nieprzyjemnego bólu zamienia się w przyjemniejsze uczucie. — Ach.. Tak dobrze.. — mruczy w przyjemności, bardziej się dla niego wypinając. — Wypieść mnie, mój panie — dodaje, gdy język mężczyzny przyspiesza w jego wnętrzu. Kim wstrzymuje oddech wraz z silnym uderzeniem w jego pośladek, który zadaje mu Mandera. Chłopak z szybkim oddechem porusza niespokojnie biodrami, będąc w rozkosznym stanie cudownego samopoczucia.
Gdy Mandera odsuwa się od jego dziurki, podnosi się na równe nogi, wiedząc, że bardzo dobrze zadbał o komfort jego niewolnika, do którego pleców przywiera, by swoim twardym penisem sunąć między jego pośladkami. Chwyta za nadgarstki chłopaka, które unosi nad jego głową, a Kim seksownie porusza swoimi pośladkami, miło zaskakując Manderę. — Kurwa, jesteś cudowny.. Tak, chcesz mojego kutasa — warczy, chwytając w podnieceniu za kosmyki jego włosów.
— Pragnę go — mówi w podnieceniu, uzależniając się od tego mężczyzny, którego dominacja i silna woń działa na niego w szaleńczy sposób. Jego ruchy przyspieszają, chcąc poczuć na sobie spermę mężczyzny i ponownie doznać uczucia bycia jego własnością. Mandera przy jego prowokujących ruchach, spuszcza się między jego jędrnymi pośladkami, gdzie sam zostaje zaspokojony dłonią pana, który pozwala mu dojść.
— Tak bardzo potrzebujesz kutasa pana? — pyta tuż przy uchu rozpalonego agenta. — Zrobisz wszystko, żeby mnie mieć? — dopytuje w podnieceniu i dominacji.
— Tak — odpowiada, wywołując na ustach mężczyzny diabelski uśmiech.
— W końcu jesteś w swoim świecie, skarbie..
~
Taehyung siedzi przy stole w jadalni, czekając na przyjście Mandery, który chce umówić z nim szczegóły jego obowiązków. Dotyka dłonią swoich rozpalonych policzków, wciąż czując wrażenia po wspólnej kąpieli. Nie rozumie, dlaczego z taką łatwością oddaje się temu, ale czuje, że to jest to, czego chce. Takiego mężczyzny jak Mandera, który jako jedyny jest w stanie dać mu to, czego potrzebuje. Bez myślenia o pracy, której właściwie obecnie nie posiada, czuje się wolny i spełniony w tej szalonej zabawie, w której ktoś ma nad nim władze, pragnie go i dopieszcza w sposób nieprzewidywalny.
Jednak nigdy nie sądził, że jego godność i wykreowany wizerunek poprawnego chłopaka upadną tylko przed jednym mężczyzną..
— Zaczynajmy — mówi Mandera, który podchodzi do niego i stawia przed nim telefon komórkowy, na który swoje oczy przenosi chłopak.
— Po co mi to? — pyta zmieszany.
— Zaczniemy pierw od tego. To jest telefon do naszych potrzeb...
Zawsze masz odpisywać.
Zawsze odbierasz.
Zawsze jesteś do dyspozycji i nigdy nie ignorujesz.
Złamanie tego, będzie wiązało się z surową karą.
~
Witajcie ^^
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Gorące wrażenia? ^^
Widzimy się w następnym rozdziale ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top