$Adoption$

~Witam ^^

Trudno jest Taehyungowi nadążyć nad dzisiejszym zachowaniem Mandery, nawet jeśli jego wulgarne słowa są wynikiem frustracji, to się temu poddaje. Sapie wyraźnie, gdy podniecenie w nim wzrasta wraz z wibrującą zabawką w jego wnętrzu. Nie zaprzestaje zaciskać palców na materiale spodni mężczyzny, gdy kładzie się płasko na brzuchu w jego stronę. Oddycha nierównomiernie, gdy Jeon przygląda się podnieconego Kimowi, który poddaje się mu. Penis w jego spodniach daje o sobie znać, przez co rozpina spodnie, ukazując przed twarzą młodszego, to o co należy zadbać. Kim spogląda na twardego penisa, gdy jego wnętrze ocieka wraz z szybkimi wibracjami. Rozchyla wargi, by zatopić się na czubku twardej erekcji, którą ssie, ku zadowoleniu dominanta.

Zadowolony Jeon spogląda na młodszego, widząc, jak starannie go ssie, po czym sunie dłonią wzdłuż kręgosłupa Kima, przedostając się palcami pod materiał spodni. Niespokojny Kim odrywa usta z penisa, jednak kryminalista nie pozwala mu na przerwę, pociskając drugą rękoma jego głowę do stojącego na baczność penisa. Kim wysuwa język, sunąc językiem po całej długości, będąc starannym, chcąc w pełni zadowolić starszego. Jeon oblizuje wargi, uwielbiając niewinność agenta. Wsuwa pojedynczy palec do wilgotnej dziurki, w której wyczuwa wibrację. Nie zabawia się w czułe gesty, od razu przechodząc do działania, rozciągając ciasne wejście. Kim stara się oddychać i współgrać z obciąganiem panu, a także jego pieszczeniu. Zastępuje ustami język, zatapiając się na długości mężczyzny. Sprawnie porusza głową, pieprząc męskość pana, mogąc usłyszeć jego przyjemne warknięcia. Kryminalista cały się spina przy niesamowitych ruchach słodkich ust agenta oraz jego sapnięć, czy stłumionym jęku, przy dławieniu się jego kutasem, gdy przytrzymuje go po same jądra. W kącikach oczu chłopaka zbierają się łzy, gdy łapczywie ssie męskość mężczyzny.

Nie ukrywa przed mężczyzną, jak bardzo podoba mu się ta chwila i jak bardzo uwielbia pieprzyć jego penisa. Palce agenta suną się w szybkim tempie po całej długości erekcji, gdy językiem dopieszcza jądra, chcąc słyszeć przekleństwa Jeona, który zbliża się do szczytu. Cudownie jest Kimowi słyszeć, jak doprowadza mężczyznę do spełnienia. Ponownie ssie czubek pulsującego penisa. Odsuwa wargi od erekcji, gdy Jeon ujmuje go palcami, sunąc nimi szybkimi i sprawnymi ruchami. — Otwórz usteczka — warczy, spoglądając na podnieconego agenta, który porusza niespokojnie biodrami. Rozchyla wargi, gdzie po ruchach mężczyzny, jego usta i twarz pokrywają się spermą dominanta. Kim oblizuje usta, nie zważając na pozostałości, które znajdują się na podbródku czy policzku. Delektuje się spermą mężczyzny, widząc, że ten widok jest dla niego spełniający. — Jesteś idealnym uległym, kruszynko — mówi podniecony, ocierając z podbródka resztę nasienia. Wsuwa palec z rozciągniętej dziurki, widząc, że Kim jest przygotowany na drugą część zabawy. Ostrożnie przyciąga go do siebie, a chłopak, rozumiejąc, co ma robić, siada okrakiem na mężczyźnie, gdzie jego penis znajduje się za jego pośladkami. Jeon spoglądając w napalone oczy agenta, zsuwa z niego spodnie, widząc, jaką ma chcicę na jego kutasa. — Będziesz miał w sobie dwa kutasy, jak na moją małą dziwkę przystało — mówi, a chłopak zagryza się na dolnej wardze, wiedząc, że wibrator będzie towarzyszył podczas tego stosunku. Jeon nakierowuje penisa na wejście chłopaka, który czując zatapiającą się główkę, opada spokojnie biodrami, pochłaniając całą długość, która wprawia go wraz z wibrującą zabawką do ogłupienia. Czuje się cudownie, posiadając w sobie dużo więcej przyjemności.

— Ach... c-cudownie — sapie w przyjemności, gdy Jeon porusza sprawnie miednicą, pieprząc jego wejście. Nie chce zmuszać agenta do włączenia się w pieprzenie, zważając na jego stan, przez co sam prowadzi tę grę. Nie ma zahamowań, pieprząc bezopamiętania wejście agenta, który w emocjach i doznaniach zaciska palce na jego skórze. Zmieniając pozycje, kładzie na plecach agenta, wciąż będąc w nim. Przeczesuje spoconą grzywkę, którą zaczesuje do tyłu, patrząc na wijącego się z przyjemności chłopca, który rozdziera w przyjemności gardło.

— Dla ciebie dwa to za mało — mruczy, spoglądając na błyszczącą się od potu skórę na szyi chłopca. Nachyla się do niego, sunąc językiem po słodkiej szyi, gdy agent sunie paznokciami po jego plecach. Jeon odsuwa się, by przedostać się do krocza agenta, widząc, że jego członek wręcz błaga o zajęcie się nim.

— J-Jungkook-ah.. j-ja już... nie mogę — wysapuje, posiadając przed oczami mroczki, przy tej dawce ostrego pieprzenia.

— Powinienem cię zostawić z niedosytem za to, jak się do mnie zwracasz — mruczy. — Albo dostać porządne lanie — dodaje, spoglądając w oczy agenta, który wie, że się zapomniał. Jungkook jednak nie robi niczego, aby go ukarać. Mimo wszystko na swój sposób jest troskliwy, nie chcąc go zranić. Ujmuje penisa młodszego, pozwalając mu dojść, gdy on za to opuszcza gorące i mokre wejście. Jeon delikatnie odwraca chłopca na brzuch, unosząc jego jędrne pośladki, po których z podnieceniem sunie twardym penisem, który jest gotowy na drugie dojście. Zabawia się jednak widokiem perfekcyjnego uległego, spuszczając się między półkulami, których widok w jego spermie jest zadowalający. W końcu jest jego i tylko należy do niego.

Nie potrzebują żadnych uczuć i miłości, aby być od siebie uzależnionym. W końcu słownie agent Kim jest podpisany pod umową... Jednak denerwuje go brak pisemnej umowy, która zapewniłaby go pewnej lojalności Kim Taehyunga. Czuje, że bez pieprzonej umowy nie jest pewny swojego uległego i się boi o jego utratę? 

~

Seokjin stoi za przyciemnianą szybą w sali przesłuchań, gdzie przy nim stoi szef agencji Kim Namjoon, który srogo wpatruje się w przesłuchanego mężczyznę, z którym rozmawia policjant. Jin zerka na skupionego mężczyznę, widząc, że bardzo poważnie podchodzi do pracy.
— Lepiej będzie dla ciebie, jeśli w końcu przyznasz się do popełnionych czynów! — podnosi ton policjant, który siedzi naprzeciw oskarżonego.

— J-Jestem niewinny — mówi przerażony.

— Oczywiście... Więc dlaczego maska Criminal Moona znajdywała się w twoich rzeczach? — pyta ostro. — Przestań w końcu zaprzeczać i przyznaj się do wszystkich morderstw z prawie dziewięciu lat — kładzie pełną kartotekę mężczyzny, który ze strachem patrzy na ilość papierów. — Jak dobrze pójdzie i będziesz współpracował Criminal Moonie, to odejmiemy ci od dożywocia jeden rok — mówi, a mężczyzna pokręca w przerażeniu głową.

— Ale ja nim nie jestem! Przez cały czas próbuję wam to powiedzieć, ale mi nie wierzycie! — krzyczy zdesperowany, a Seokjin przenosi oczy na skupionego Namjoona.

— Oczywiście... Nikt nie zna jego tożsamości, więc jak możemy ci ufać?!

— Dlatego zwracam się do sądu o zwolnienie z więzienia. Jestem niesłusznie oskarżony! — mówi na swoją obronę.

— No dobrze... to, kto w takim razie jest Criminal Moonem? — unosi podejrzliwie brew.

— Nie mam pojęcia — odpowiada wprost. — Niesłusznie mnie złapaliście, a ten przestępca z was po prostu zakpił. Wierzycie w to, co widzicie, zamiast poszukać głębiej. Tak działa tutejsza policja i jak widać Criminal Moon chce posprzątać syf, który tutaj macie! — krzyczy, a zdenerwowany jego słowami policjant uderza przesłuchiwanego.

— Co za pieprzony śmieć! — krzyczy sfrustrowany, patrząc na leżącego przestępcę. — Samego siebie wybielasz? Życie ci niemiłe?! — warczy, przyduszając stopą krat mężczyzny, którego twarz robi się purpurowa.

— N-Najwidoczniej zmieniam poglądy przez tak naiwną policję — wydusza z trudem, a wściekły policjant jest gotów zabić przesłuchiwanego, jednak wchodzący do sali Min Yoongi powstrzymuje go.

— Szefie — szepcze, odsuwając się od więźnia.

— Co ty z nim do cholery robisz? — pyta, skanując wzrokiem policjanta.

— Cały czas zaprzecza — odpowiada. — To wkurza...

— Nikt nie płaci ci za wkurzanie. Zabierz go, niech sobie w celi dalej myśli nad postawionymi oskarżeniami — mówi, a młody policjant przytakuje głową. Min zerka w stronę przyciemnionych szyb, za którymi nie może nic ujrzeć, jednak jego wzrok mimo wszystko krzyżuje się ze skupionym szefem agencji. Gdy funkcjonariusz opuszcza salę przesłuchań, Namjoon przenosi oczy na Seokjina.

— I co o tym myślisz? — pyta.

— Sam nie wiem. Wydaje się, jakby był szczery w tym, co mówił... ale równie dobrze może nas oszukiwać — odpowiada mężczyźnie, który przytakuje w zrozumieniu głową.

— Mam wątpliwości... Nie potrafię skupić się na tej sprawie — wzdycha ciężko.

— Co się dzieje? — pyta z troską.

— Myślę o Taehyungu i jego śmieci — odpowiada szczerze. — Może... może to by się inaczej skończyło, gdybym postarał się go posłuchać. Mimo wszystko ciężko jest mi uwierzyć, że zabił tę dziewczynę, tak samo, że ten facet jest Criminal Moonem. Taehyung miał świetnego nosa do tego gościa, a ja mu nie wierzyłem... Może nawet to on go tak załatwił i przez niego stracił życie. Nie wiem.. — chwyta się w zdenerwowaniu za głowę.

— Tęsknisz za nim? — unosi brew.

— Tak. Brakuje mi naszych docinków — odpowiada szczerze. — Jednak w ostatnich chwilach życia przeszedł na złą stronę albo został wrobiony. Kiedy patrzę na złapanego Criminal Moona myślę o tym, że Taehyung mógł zostać wrobiony. To nie daje mi spokoju — wyznaje szczerze.

— Może postaraj się o tym nie myśleć — mówi spokojnie. — Skupmy się na naszej pracy, Namjoonie...

~

Następnego dnia późnym wieczorem Taehyung przebiera się w przygotowany przez Jeona garnitur w kolorze rubinu. Spoglądając w lustro, czuje się niepewnie w tym odważnym kolorze, który jak na jego oko zbyt bardzo się wyróżnia. Przygotowany, udaje się do wyjścia, gdzie oczekuje go Mandera. Kim przygląda się eleganckiemu brunetowi, do którego podchodzi. — Wyglądasz pięknie, agencie Kim — uśmiecha się, lustrując oczami cholernie seksownego agenta, któremu podaje w podobnym kolorze maskę. — To przyjęcie maskowe, idealna okazja do zbadania wszystkiego — mówi.

— Skoro tak mówisz — przyjmuje od niego maskę.

— Pojedziemy osobno. Każdy z nas musi wczuć się w swoją rolę, aby za wszelką cenę zdobyć jak najwięcej informacji o przywódcy gangu. Zabicie takiego śmiecia nie należy do łatwych zadań — tłumaczy, a chłopak przytakuje głową. — Tu masz zaproszenie — podaje chłopakowi zaproszenie, które z uwagą się przygląda. — A tu dla ciebie GPS, jak masz trafić. Nie chce, żebyś się gdzieś po drodze zgubił i kluczki — puszcza mu oczko, podając także kluczki do samochodu.

— Widzę, że o wszystko zadbałeś — uśmiecha się ciepło. — W takim razie jedźmy — mówi, po czym obydwoje udają się do garażu. Jeon podchodzi do czarnego pojazdu, a Kim odblokowuje drzwi, słysząc dobiegający dźwięk z pojazdu, który jest także kolorze jego ubrania, przez co przenosi oczy na rozbawionego Jeona. — Czy ty coś mi sugerujesz, panie Mandera? — pyta wprost.

— Dobrze niuchasz, skarbie — śmieje się w rozbawieniu. Kim pokręca w niedowierzaniu głową, po czym zasiada na miejscu kierowcy. Z uwagą spogląda na GPS, który ma go poprowadzić na przyjęcie.

Samochód Jeona znika z zasięgu wzroku Kima, gdy powoli wyjeżdża sprzed domu. Kim rozumie, że mężczyzna musiał obrać zupełnie inne trasy przyjazdu, aby nie wyszło to podejrzliwie. Jedzie pod wskazane miejsce, jednak droga jest naprawdę długa. Stara się być uważany, wiedząc, że w każdej chwili może dojść podczas podróży do jakieś strzelaniny. Kim dojeżdża przed piękną posiadłość bogacza, będąc pod wrażeniem zewnętrznego widoku. Zatrzymuje pojazd na parkingu, gdzie przed wyjściem zakłada maskę na oczy. Wzdycha głęboko, zerkając w stronę kierujących się gości do posiadłości. — Okej... co ma być, to będzie — szepcze do siebie, po czym opuszcza pojazd. Udaje się pewnymi krokami w stronę drzwi, przed którymi stoi dwóch napakowanych ochroniarzy. Zagryza się subtelnie na dolnej wardze, zwracając uwagę dwóch osiłków, którzy nie mogli zaprzeczyć, że przychodzący gość jest kuszącą ozdobą przyjęcia. Agent podaje zaproszenie, gdzie dziwi się, gdy dwójka mężczyzn dotyka go. — Przepraszam, co robicie? — pyta niespokojnie.

— Proszę wybaczyć, ale szef nakazał sprawdzić każdego gościa. Nie możemy pozwolić na wpuszczenie kogokolwiek z bronią — odpowiada, a chłopak przytakuje głową, gdzie nabiera niespokojnie oddechu, gdy jeden z nich dotyka jego nóg, zatrzymując się przy pośladkach. Ochroniarz mimowolnie zagryza wargę, czując się podnieconym arcydziełem. Zabiera ręce z chłopaka, który stara się trzymać nerwy na wodzy. — Może pan wejść — oznajmia, a Kim silni się na uśmiech, spoglądając w ich stronę, po czym wchodzi do domu, nie czując się najlepiej po tym zdarzeniu. Rozgląda się, wchodząc do sali, w której jest pełno gości. Próbuje odszukać wzrokiem kryminalistę, jednak nie jest w stanie go dostrzec. Zgubiony rozgląda się wzrokiem, przyglądając się gościom w maskach, szukając tej jednej, którą bardzo dobrze zapamiętał.

— Proszę wybaczyć — słyszy męski głos, przez co przenosi oczy na nieznajomego. — Nie chce się narzucać, ale nie jestem w stanie oderwać od ciebie wzroku, od kiedy się pojawiłeś — mówi, a Kim stara się nie zareagować na tę gadkę parsknięciem, wiedząc, że musi dobrze odegrać swoją rolę i dowiedzieć się, jak najwięcej. Mężczyzna wyciąga dłoń do agenta, który z delikatnym uśmiechem decyduje się ją uściskać.

Jeon przygląda się agentowi, któremu udaje się od razu nawiązać kontakt z nieznajomym. Trzyma w dłoni kieliszek z szampanem, który upija w upragnieniu, gdyż widok seksownego agenta sprawia, że ma ochotę się na niego rzucić na oczach wszystkich gości. — Trzeba grać... ale najchętniej na oczach wszystkim być cię wziął... Nawet jeśli innego masz w sercu...

~

Rozpoczynamy przyjęcie ^^
Widzimy się w piątek 💜
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top