$A completely different relationship$

~Witam ^^

Kryminalista jest w nie małym zaskoczeniu, gdy czuje bolesne pieczenie policzka, do którego przykłada dłoń. Patrzy w rozzłoszczone oczy agenta Kim, który jest naprawdę poruszony. — Zapamiętaj sobie to, co ci teraz powiem. Nigdy nie prosiłem cię o ochronę i nie zamierzam. Przestań traktować mnie, jak twój problem, bo jednym problemem to jesteś ty sam dla siebie — mówi zdenerwowany. — Skoro jedynym powodem, dla którego mnie zostawiłeś, było to, że jestem dla ciebie problemem, to brawo — klaszcze w dłonie, wyglądając na rozczarowanego. — Wiedz, że tą swoją ochroną mnie tylko ranisz i nic poza tym. Nie jestem dzieckiem i sam potrafię o siebie zadbać. Przykre, jednak dla mnie jest to, że z taką łatwością znalazłeś sobie zastępstwo — dodaje rozżalony.

— Może trochę się uspokój, Taehyung — pokręca nerwowo głową. — Nie wiem, jak ty do tego wszystkiego podchodzisz, ale musisz w końcu zrozumieć, że musiałem cię zostawić i zrezygnować z ciebie dla dobra twojego, jak i mojego — tłumaczy.

— Okej. Rozumiem to, jednak dlaczego nie wytłumaczyłeś mi tego dwa lata temu? Dlaczego nie pojawiłeś się w szpitalu, żeby ze mną porozmawiać? Dlaczego odszedłeś, zostawiając tylko nagranie?! — pyta zdenerwowany, a Jeon w zdenerwowaniu odwraca wzrok. — Nie odpowiesz mi? — unosi w zdumieniu brwi, widząc, że mężczyźnie nie jest na rękę ta rozmowa. — Znowu zachowujesz się, jak tchórz. J-Ja też miałem prawo wiedzieć o twoich uczuciach, bo jeśli dwie osoby są razem, to o tym rozmawiają, Jungkook, a skoro pragnąłeś rozstania z tego powodu, że jestem dla ciebie problemem i martwisz się o moje bezpieczeństwo, to powinieneś mi to powiedzieć i normalnie, jak człowiek się pożegnać! — wykrzykuje przygnębiony.

— Wiem, że mogłem inaczej postąpić, ale lepiej takie rzeczy szybko zakończyć, zamiast to utrudniać — mówi z chłodem.

— Utrudniać? — prycha. — Bądźmy szczerzy, od początku twoje uczucia do mnie były nieszczere. Gdybyś mnie szczerze kochał, nigdy byś mnie nie zastąpił innym — pokręca w zasmuceniu głową.

— Proszę cię, co to ma do rzeczy?! — pyta oburzony. — Moje uczucia do ciebie nigdy nie były fałszywe. Dobrze wiesz, że potrzebuję uległych, bo tak kurwa funkcjonowałem i zawsze będę. Rozstaliśmy się i nie wzbudzaj we mnie poczucia winy, bo nie zamierzam niczego żałować, tym bardziej tego, kogo pieprzę! — podnosi głos, a z oczu Taehyunga napływają niekontrolowane łzy, które stara szybko otrzeć, gdy rozmowa z kryminalistą jest zbyt raniąca. — Nie uwierzę w to, że ty jesteś święty. Nawet nie próbuj takiego zgrywać, agencie Kim i mnie krytykować! — dodaje, wykrzykując mu to tuż przed zapłakaną twarzą.

— Chciałbym w tej chwili nie być świętym i przed tobą z czystym zadowoleniem powiedzieć, jak dobrze spędziłem te dwa lata na rozkoszowaniu się seksem z innymi mężczyznami, ale niestety nie mogę się tym pochwalić — mówi szczerze, zaskakując kryminalistę. — B-Bo ja... — opuszcza głowę, nie potrafiąc kontrolować własnego głosu. — Wciąż wierzyłem.

— W co ty wierzyłeś?!

— W nas, idioto! — podnosi głos, unosząc wzrok w oczy Jungkooka, czując napięcie między nimi.

— Uspokójcie się — mówi Lucas, który wraz z Salvadorem odsuwają od siebie byłych kochanków. — Taehyung nie warto — mówi spokojnie, obejmując młodszego, gdy Salvador przytrzymuje zdenerwowanego Jeona. — Nie przegadasz osobie, która nie rozumie tego, czym jest miłość — dodaje, patrząc w oczy Jungkooka, który czuje się rozjuszony przez słowa Lucasa.

— Kim ty do chuja jesteś, żeby wszystko o mnie wiedzieć?!

— Wie ode mnie — odpowiada Taehyung. — Lucas jest moim psychoterapeutą i wie o mnie praktycznie wszystko.

— Twój psychoterapeuta, ha! Dobre sobie!

— Jak nie chcesz, to nie musisz wierzyć — mówi bezemocjonalnie. — Po tym wszystkim cieszę się, że po tym ślubie już więcej nie będę musiał cię oglądać — dodaje, po czym wraz z Lucasem odchodzą od dwójki. Jungkook patrzy za Taehyungiem, nie potrafiąc zrozumieć, dlaczego jego serce czuje znacznie więcej, niż kiedykolwiek. Towarzyszące mu uczucie przypomina ból jak po postrzale.

— Co ty robisz, Pedro? — pyta Salvador. — Nie miałeś dać sobie spokoju?

— Dałem — odpowiada.

— Dlatego cały czas wywołujesz kłótnie między wami i odkąd przyjechał, jesteś w niego wpatrzony jak w obrazek?! — pyta zdenerwowany, a Jeon odrywa wzrok z agenta Kim, by przenieść go na zdenerwowanego meksykanina.

— To, co robię, jest moją sprawą. Nie wtrącaj się w to — mruczy z chłodem.

— Wtrącam się, bo zaczynasz się rozkojarzać. Nie rozumiesz, że takim zachowaniem bardziej go ranisz? — pyta, patrząc z niedowierzaniem w oczy mężczyzny. — Fakt, jestem o niego zazdrosny, bo wiem, że jesteś dla ciebie ważniejszy. Tego przede mną nie ukryjesz, ale bawi cię ranienie osoby, którą kochasz? — pyta, zaskakując ciemnowłosego, który w zmieszaniu odwraca nerwowo wzrok, wiedząc, że Salvador ma rację. — Lepiej zajmij się tym, co jest ważne. Zemsta jest twoim priorytetem i nie zaczynaj wątpić w siebie, Jungkook.

— Nie wątpię w siebie. Nigdy nie wątpiłem — mówi.

— To, co do cholery jest z tobą? — pyta.

— Są pewne rzeczy, w których nie jestem dobry... i chyba to jest moim wahadłem — odpowiada, gdzie zaraz odchodzi.

— Nic z tego nie rozumiem...

~

Taehyung żegna się z Jiminem i Yoongim, których czeka lot na Hawaje. Z jednego faktu bardzo się cieszy, gdyż ślub dwójki się udał i obydwoje są szczęśliwi. Po pożegnaniu Taehyung wraz z Lucasem dosiedli się do gangu, gdzie wszyscy bardzo dobrze się bawią. Sam dołącza do zabawy, pijąc alkohol, który choć trochę pomaga mu zapomnieć o rozczarowaniu kryminalistą. — Fajnie, że do nas przyjechałeś, Taehyung — mówi z uśmiechem na ustach Pancho.

— Ani trochę nie żałuję. Z wami meksykanami najlepiej się pije — mówi wesoło, z czym zgadzają się mężczyźni.

— Ja trochę wahałem się przed tym, czy zdecydujesz się przylecieć do nas. Czuję się po części winny temu, że się rozstaliście — mówi Carlos.

— Dlaczego, Carlosie? — pyta zaskoczony. — Ty jesteś jak ojciec tego idioty. Jednak w przeciwieństwie do niego potrafisz dzielić się uczuciami — mówi, jak myśli.

— Nie bądź dla niego surowy.

— A ty nie próbuj go bronić — mówi, gdzie zaraz upija kolejny kieliszek alkoholu.

— Nie chcę go bronić, jednak proszę cię o wyrozumiałość. Jego ojciec Pedro Jose na moim miejscu zrobiłby to samo i...

— Carlosie wybacz, ale nie chcę już więcej o nim słyszeć. Teraz marzę tylko o tym, aby wyjechać i nigdy więcej nie musieć go widzieć. Dziś dla mnie to wszystko się kończy. Nie chcę Criminal Moona, Jeon Jungkooka, Pedro Mandery więcej w moim życie. To koniec! — mówi zdecydowany przy wypitych promilach. — Rozumiesz Carlosie, jakim on jest kutasem?! — pyta oburzony, otwierając się nadto przed meksykaninami z gangu kryminalisty. — Za nic ma to, co czuję. Zostawił mnie i znalazł sobie zastępstwo w tym Salvadorze. Dlatego nie warto go tłumaczyć, tylko się ośmieszysz, Carlos — dodaje, kładąc dłoń na ramieniu starszego.

— Taehyung jest wygadany i odważny przy naszym alkoholu — śmieją się chłopaki, gdy widząc wyraz twarzy Carlosa.

— Odwagi mi nie brak — mówi pewnie, wstając pewnie na równe nogi, gdy wszystko wokół w jego oczach wiruje. — Podgłoście muzykę i się bawmy! — wykrzykuje radośnie, unosząc ręcę w górę.

— Co wy robicie? — pyta Jeon, który dosiada się do gangu wraz z Salvadorem, gdy pijany Taehyung błyszczy w tłumie, jak gwiazda.

— Mówi o tobie, jak to jesteś kutasem i potrzebujemy muzyki — odpowiada agent, a Jeonowi mina rzednie.

— Mu już wystarczy alkoholu — mruczy.

— Nie możesz mi bronić, pić, prawda Lucas?

— Prawda — przytakuje głową mężczyzna.

— Zabierz go lepiej, zanim przejdzie na zupełnie inną fazę — mówi kryminalista w stronę psychoterapeuty.

— Nie mogę.

— Dlaczego?!

— Taehyung jest dorosły i sam o sobie decyduję. Nie mogę robić niczego wbrew jego woli — tłumaczy kryminaliście, który słysząc te słowa, wywraca oczami.

— Słyszycie? To jest dojrzały mężczyzna — Kim wskazuje na Lucasa. — Mądry i wyrozumiały. Szanujący czyjąś przestrzeń. Najlepszy psychoterapeuta — dodaje, chwaląc mężczyznę.

— Dziękuje za miłe słowa, Taehyung — śmieje się wesoło. — Jednak mi tak nie schlebiaj, bo zrobię się jeszcze egoistyczny.

— Nic się nie stanie, jak twoje ego trochę wzrośnie. Niektórym przydałoby się, żeby trochę opadło — mówi, spoglądając ukradkiem na kryminalistę, który stara się ignorować jego słowa, pijąc alkohol.

— Co to ma być za poniżająca gra? — pyta oburzony Salvador. — Wiadomo, że próbujesz zdenerwować Jungkooka. Lepiej sobie odpuść.

— To, co robię, jest moją sprawą. Nie wtrącaj się do tego, co robię kolejna zabaweczko tego chuja — mruczy z chłodem, a zdenerwowany Salvador uderza pięścią w stół.

— Uspokój się i nie reaguj na to, co mówi — Jungkook chwyta za dłoń, uspokajając go. Oczy Taehyunga skupione są na dłoniach dwójki, czując wzrastającą złość przez ten widok. Odchrząka wyraźnie, by zaraz zapić gorycz alkoholem.

— Okej, może lepiej zagrajmy w karną kulkę, bo zrobiło się niezręcznie — proponuje Pancho.

— A co to jest za gra? — pyta agent.

— W pistolecie zostawiamy dwie kulki i strzelamy w niebo. Osoby, które trafią na kulkę, otrzymają karę — tłumaczy.

— Bawię się w to — mówi podekscytowany tą grą.

— Ja sobie daruję — Lucas odmawia.

— Jaka jest kara? — pyta kryminalista.

— Ja już mam dobrą karę, ale pierw znajdźmy przegranych — mówi Pancho. Wszyscy odchodzą od stołu, by stanąć w kolejce do strzału. Pierw zaczyna Carlos, któremu się udaje wyjść cało z gry. Kolejka idzie powoli, a gdy przychodzi kolej Jungkooka jego strzał okazuje się mieć w sobie nabój, przez co jest pierwszym przegranym. Gdy przychodzi kolej Taehyunga, jego strzał okazuje się również mieć nabój, przez co on i Jungkook okazują się przegranymi w grze. — No to mamy naszych przegranych — mówi z chytrym uśmiechem meksykanin. — Kara jest taka, że obydwoje musicie wejść do morza nago i powiedzieć sobie pięć miłych rzeczy — oznajmia Pancho, zaskakując dwójkę, która nie wygląda na zadowoloną, musząc cokolwiek teraz ze sobą robić. Pancho przybija potajemnie piąteczkę z Carlosem, będąc zadowolonym ze swojego pomysłu.

— Rozumiem, że to kara, ale... Jak mam powiedzieć temu człowiekowi pięć miłych rzeczy o nim, kiedy posiadam w głowie tylko same niemiłe słowa o jego osobie? — pyta pijany agent, wskazując palcem na Jeona, który marszczy w zdenerwowaniu brwi.

— Mam to samo. Nic miłego nie przychodzi mi do głowy względem agenta Kim — mówi, gdzie zaraz chwyta za ręczniki, które rzuca mu Carlos.

— Lepiej się wykażcie, bo inaczej będzie gorsza kara — ostrzega dwójkę, która wymienia się piorunującymi spojrzeniami, nie mając wyjścia, jak siebie znieść. Jungkook wie, że Pancho może wpaść na gorszy pomysł, przez co godzi się na tę karę. Razem z Taehyungiem udają się w stronę plaży, gdy pozostali wracają do posiadłości, chcąc dać dwójce prywatności. Taehyung zatrzymuje się na brzegu wody, czując chłód na stopach przy spotkaniu z wodą. Zerka w stronę ciemnowłosego, który spogląda w ciemny horyzont. Agent nabiera spokojnie oddechu, zwracając się przodem do kryminalisty, gdzie zdejmuje marynarkę, którą rzuca na piasek, by zaraz po tym zacząć rozpinać koszulę.

— Możesz patrzeć, ale też się rozbieraj — mówi agent, który pozbywa się białej koszuli, nie czując skrępowania nagością przed mężczyzną, z którym znają się zbyt dobrze.

— Chciałem trochę podziwiać — uśmiecha się, samemu zabierając się za rozbieranie. Obydwoje rozebrali się, stojąc przy brzegu tuż przed swoimi oczami całkiem nago. Oczy Taehyunga skanowały od stóp do głów ciało kryminalisty, które jak zawsze robi wrażenie. Jeon robi to samo, odczuwając suszę w ustach na widok pięknego ciała agenta Kim. Nie posiadając słów, którymi mógłby obdarzyć agenta, jako pierwszy wchodzi do wody, pozostawiając Taehyunga na brzegu. Taehyung patrzy z uwagą na kryminalistę, który wchodzi coraz głębiej do wody. Czuje na duszy niepokój, który wywołany jest tęsknotą, bo pomimo tego, jak zawsze Jungkook go rani, to jego ciało i dusza gna w jego kierunku. Nie chcąc zwlekać, wchodzi do wody, w której się zanurza, czując paraliżujące zimno. Zbliża się do Jungkooka, gdzie dotyka stopami gruntu, gdy wody ma do ramion.

— Zaczynamy? — pyta, patrząc w oczy kryminalisty.

— Ja mam zacząć, czy ty chcesz?

— Jeśli pozwolisz, to ja chciałbym zacząć — mówi, nieśmiało odwracając wzrok. Na ustach Jungkooka pojawia się delikatny uśmiech, mogąc ponownie ujrzeć słodycz młodszego. — Teraz posiadam względem ciebie wiele negatywnych myśli, więc wolałbym mówić tobie miłe rzeczy w czasie przeszłym — oznajmia. — Chciałbym powiedzieć ci, że zawsze podobała mi się w tobie twoja szczerość. Twoje poczucie humoru, które nieraz w trudnej sytuacji, potrafiło choć trochę podnieść na duchu. Poza tym masz piękne oczy, nie wiem, czy to wiesz, ale kiedy spędzaliśmy razem czas, mogłem w nich ujrzeć gwiazdy. Odniosłem wrażenie, że jest w tobie też duże dziecko, które się zamknęło w sobie — wyznaje, zaskakując swoimi słowami Jungkooka, który nie spodziewał się takiej obserwacji ze strony młodszego, nigdy nie słysząc od niego takich komplementów. — Następnie chciałbym powiedzieć, że podoba mi się to, jak na swój sposób próbowałeś kochać. Nie wiem, czy wiesz, ale nigdy nie oczekiwałem od ciebie, że będziesz taki jak wszyscy... Możliwe, że to moje ambicje mogły cię osaczyć. Nie musisz na poważnie odbierać moich marzeń, bo są one tylko dziecinnymi marzeniami. Ostatnią miłą rzeczą, jaką ci wyznam to, to jak heroiczną jesteś dla mnie osobą. Wiem, że nie masz się za bohatera, a raczej za tego złego, jednak dla mnie to, co robisz, jest piękne. Uświadamia mnie to w tym, jak twoje serce może być wielkie, gdy tylko się odważy otworzyć — dodaje, a ciemnowłosy w niepokoju odwraca się plecami do agenta, wypychając językiem wnętrze policzka, nie potrafiąc nawet skomentować tego, co powiedział agenta. Taehyung opuszcza wzrok, widząc, że kryminalista negatywnie odbiera jego słowa, jednak mimo wszystko wykonał tylko zadanie.

— Teraz moja kolej... — nabiera niespokojnie oddechu. — W pierwszej kolejności chciałbym zaznaczyć, że twój widok po dwóch latach mnie powalił. Gdyby można było powtórzyć nasze pierwsze spotkanie i byłbym inny, to zakochiwałbym się w tobie jeszcze milion razy — wyznaje, a Taehyung otwiera szerzej oczy, gdy jego serce przyspiesza w piersi. — Podoba mi się twój uśmiech, który jest dla mnie rzadkim widokiem, jednak... ten, który pojawia się w obecność Lucasa, jest tym najpiękniejszym — dodaje, opuszczając wzrok. — Mimo że to jest też wadą, to lubię twoją upartość, łatwo nie dajesz za wygraną i trzymasz się tego, co ci dyktuje serce. To jest pełne podziwu... Twoje oczy są najpiękniejsze i nikt takich, jak ty nie posiada... jak czułem wcześniej, tak teraz jestem pewien, że potrafią przejrzeć mnie na wylot. A teraz twoja wierność... kto byłby na tyle szalony, żeby przez osiemset dziewięćdziesiąt pięć dni wierzyć i czekać na kogoś, kto nie jest cię wart — mówi, pokręcając głową na boki. W oczach Taehyunga są łzy, słysząc, że mężczyzna dokładnie zna te wszystkie dni od dnia rozstania. Zamyka oczy, obejmując dłońmi swoje ramiona, które drżą od wstrzymywanego szlochu.

— Posłuchaj Taehyung... Robiłem źle, od kiedy przyleciałeś. Raniłem cię, bo w ten sposób chcę trzymać cię na dystans. Teraz nie postąpię źle i zrobię to, jak należy — oznajmia, czując gulę w gardle. — Nie musisz się powstrzymywać, czekać i wierzyć. Nigdy więcej nie zbliżę się do ciebie. Zakochaj się i rozpocznij życie, o którym zawsze marzyłeś. Ja nie zrezygnuję z zemsty...

— C-Czy ta zemsta jest ważniejsza od nas? Od twojego szczęścia?! — pyta zapłakany.

— Tylko dla niej żyje. Nie robię tego, bo mój egoizm jest ponad wszystko... Robię to, by pomścić mojego młodszego brata — wyznaje, zaciskając dłonie, gdy łzy opuszczają jego oczy. — Przez Bumgyo odebrał sobie życie, nie pozwolę mu żyć, a sobie zginąć, dopóki go nie pomszczę. Zrozum, że gdy jesteś obok, nie potrafię się kontrolować, by zapobiec nieszczęściu. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym i ciebie stracił. Prawie do tego doszło i muszę z ciebie zrezygnować — dodaje, a Taehyung pokręca słabą głową.

— Dajesz się ponieść strachu i widzisz we mnie słabość, ale prawda jest taka, że nie masz do siebie i do mnie zaufania. Nie potrafisz Jungkook kochać i nigdy nie będziesz umieć, odrzucając możliwość doznania miłości przy mnie! — podnosi głos w zasmuceniu. — Wiem, co spotkało twojego młodszego brata, ale dopóki nie przestaniesz się mścić, ludzie wokół ciebie będą umierać. Przed tym nie uciekniesz... Gdybyś tylko pozwolił mi zostać przy tobie, pomógłbym ci się zemścić, ale ty już kimś mnie zastąpiłeś i wyrzuciłeś ze swojego życia. Dwa lata to wystarczający czas, aby rozpocząć nowy rozdział z Salvadorem — szepcze. — Dziękuje ci za to, że uwalniasz mnie od bezczynnego czekania... jednak wiedz, że jeśli będziesz mnie potrzebował, to zawsze możesz na mnie liczyć. Skoro nie możemy być razem, to nie stawajmy się wrogami, a pozostańmy, chociażby przyjaciółmi — dodaje, a zmieszany Jungkook zwraca się w jego stronę.

— Przyjaciółmi?

— Dokładnie. Przyjaciółmi, jak ja z Jiminem, ty z Yoongim, Hoseokiem — odpowiada.

— Myślisz, że to między nami jest możliwe? — pyta.

— A wolisz się kłócić i nienawidzić? — pyta wprost.

— Nie, nie chcę tego — pokręca w zaprzeczeniu głową. — Tylko nie wiem, czy to się uda. Yoongi czy Hoseok nie mają twoich oczu, a tym bardziej takiego tyłka, jak ty — zauważa, a Taehyung zaciska wargi, powstrzymując śmiech.

— Warto mimo wszystko spróbować przyjaźni. I tak będziemy daleko od siebie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, a ja czasem potrzebuję porozmawiać z niedorzecznym Pedro Manderą — wyznaje szczerze.

— Ja też potrzebuję usłyszeć po pracy marudzenia agenta Kim — uśmiecha się szczerze, co odwzajemnia Taehyung. — Jak to szło? "Mam dość tej roboty i głupiego Kim Namjoona" — cytuje słowa młodszego, który śmieje się w rozbawieniu.

— To często mówiłem... To, co zgadzasz się, abyśmy chociaż spróbowali przyjaźni? — pyta, wyciągając w jego kierunku dłoń, którą Jungkook pewnie uściska.

— Zgadzam się.

— Od teraz panie Mandera, jesteśmy tylko przyjaciółmi.

— Podoba mi się to.

— Co takiego?

— Usłyszenie z twoich ust słowa "panie" — wyszczerza się chytrze.

— Takie słowa mów do swojego uległego — chlapie go wodą po twarzy, by zaraz spokojnie ruszyć w stronę brzegu. Taehyung czuje spokój po tej szczerej rozmowie, jednak ma nadzieję, że mimo tej trudnej decyzji Jungkook zazna spokoju i on również.

~

Następnego dnia Namjoon, Jin i Taehyung razem z Hoseokiem pojechali na lotnisko, gdy Lucas postanowił zostać kilka dni dłużej w Meksyku. W czasie podróży telefon Taehyunga zawibrował, przez co wyciąga go z kieszeni, odczytując wiadomość.
"Dziękuje za zrozumienie. Uważaj na siebie i nie rób niczego ryzykownego, a w razie potrzeby zadzwoń. Wiedz, że robię to wszystko również dla twojego bezpieczeństwa"
Taehyung blokuje urządzenie, czując nieprzyjemny uścisk w sercu.

" Jesteś strasznym skurwielem, ale za to możemy być chociaż przyjaciółmi... Jednak przez to wszystko wszystkiego mi brakuje."

~

Co myślicie o nowej relacji Taekook?
Ogólnie, co do mojej przerwy od wattpada, to 11 lipca jadę na tydzień nad morze i chcę trochę odpocząć. Będę pisała, bo laptopa zabieram, ale nie będę niczego publikować. Potrzebuję trochę odświeżenia, inspiracji. Wracam 18, ale z rozdziałami wrócę 20 ^^
Dla motywacji:
Głosy i Komentarze :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top