Uwielbiam mojego kota.

Jego lśniącą czarną sierść, jego piękne zielone oczy i spokojny hałas który produkuje gdy mruczy.

Zazwyczaj, w nocy, mój kot przychodzi położyć się u mego boku na łóżku.

Zasypia dopiero po kilku minutach, a w tym czasie obserwuje mnie swoimi pięknymi oczami.

A czasami gdy jest cieplej, spędza całą noc na balkonie, w ciszy.

Było tak i tej nocy, ale tym razem obserwował mnie bardziej natarczywie(?).

Nawet jeśli w ten sposób czuję się bezpiecznie, trochę mnie to denerwuje i nie mogę tego wytrzymać.

Kurde, może to efekt szkła, ale jego oczy wydają mi się większe niż zawsze.

Odwracam się na drugi bok, szczelnie przykrywając kołdrą.

Kątem oka mogę jeszcze zobaczyć jego oczy.

Jeśli tak dalej pójdzie, nie zasne przez całą noc, jestem tego pewien.

Nie myślę już o tym i po kilku minutach mój kot kładzie się obok mnie, uspokajając.

Ostatni raz spoglądam w okno.

Przeszywa mnie dreszcz.

Coś mnie cały czas obserwuje.