Rozdział 13
Spacerowaliśmy już tak przez dłuższy czas i powiem, że nawet miło się rozmawia.
Ale ej, ej zaraz chwila! Nie mogę się teraz rozpraszać! Musze mieć czysty umysł! Żadnych romansów!
''To tylko zwykły kumpelski spacer nic więcej. Nie dam się trafić strzałą tego dziecioka latającego w pampersie! Nie ja i na pewno nie teraz... może później, ale na pewno nie teraz!!''
Ja to jestem jednak trochę dziwna, inna i... Lepiej już nie wymieniać.
*Time Skip*
Wyszliśmy na jakąś pięknie ośnieżoną polanę, która była w samym środku lasu.
''Dlaczego ja nie mam ze sobą aparatu!?''
-To gdzie teraz idziemy?
-Szczerze to ci powiem, że ja i moje nogi chcą już wracać. Jest tak brrr zimno i powoli się już ściemnia
-Okej, okej jeśli tak bardzo chcesz już wracać to do domu pójdziemy na skróty przez drogę
-I to mi się podoba! Głównie dlatego, że już palców od nóg nie czuje
Po dziesięciu minutach marszu byliśmy już na drodze. Moją uwagę zwrócił czerwony samochód stojący na poboczu. Postanowiłam się mu bliżej przyjrzeć.
- Czy to... Niee to niemożliwe!
-Coś się stało? -Zapytał zdziwionym głosem Masky
Nie odpowiedziałam na pytanie i podbiegłam do auta. Zajrzałam przez szybę i zauważyłam, że na fotelu leży telefon komórkowy.
-Wybijam szybę! -Powiedziałam to stanowczym głosem
-Co!? Ale po co?
-Muszę coś koniecznie sprawdzić!
Wzięłam średniej wielkości kamień i uderzyłam nim o szybę auta. Udało się. Ostrożnie włożyłam rękę do środka i otworzyłam drzwi, po czym szybko wzięłam telefon i modliłam się, żeby miał chociaż jedną kreskę baterii.
''Wpisz kod pin... to był chyba 21321.Tak!''
Odblokowałam telefon. Oprócz setki nieodebranych połączeń była tam też jedna niedokończona wiadomość, która miała zostać wysłana do mnie...
Ta DZIWNA, WYSOKA POSTAĆ ona jest coraz bliżej! To już mój koniec! Sam jeśli czytasz tą wiadomość to wiedz, że zawsze kochałam Cię jak swoją córkę! I... (przypadkowe litery)
Jak mogliście się domyślić ta wiadomość, telefon i samochód należały do mojej cioci... Ona nie żyje...
Upadłam na kolana i zaczęłam szlochać. Poczułam rękę na moim ramieniu...
-Wszystko będzie dobrze -Masky próbował mnie pocieszyć i chyba... chyba mu się udało
Wstałam na nogi a on mnie przytulił, oczywiście odwzajemniłam uścisk, ale jak mówiłam już wcześniej romansów nie będzie.
-Lepiej będzie jak już pójdziemy -Zaproponował
-Masz rację chodźmy. Kiedy już będziemy na miejscu chcę porozmawiać z Operatorem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś rozdział trochę taki dziki i krótki boo wena powiedziała, że robi sobie wolne xD
Nie no, tak na serio to pomysłu nie mam😄😄
Ps podoba się nowa okładka?? 😄😄
Komerarze i gwiazdki bardzo motywują do dalszego pisania :) ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top