Jeff the killer, czyli jak się zabić, ale przeżyć

Jeff the killer. Pierwsza creepypasta, którą poznałam. Według mnie ta postać jest kontrowersyjna przede wszystkim dlatego, że wiele osób, może nawet większość osób z fandomu znalazła się w ogóle w fandomie dzięki niemu.

Tak więc Jeff rozsławił z jednej strony fandom, ale z drugiej strony... Według mnie naprawdę nie wszystkie creeepypasty są tak złe jak jego, a, niestety, jeśli ktoś spoza fandomu słyszy o creepypaście, to albo kojarzy mu się to z Jeffem the debilem, albo ze Slendermanem, którego fandom zmienił w miłego, kochającego tatuśka dla creepypast. Oba te skojarzenia sprawiają, że wiele osób omija fandom szerokim łukiem. Tak więc Jeff to obosieczny miecz, rozsławia fandom i jednocześnie robi mu antyreklamę. A tak poza tym, przyznam, że Jeff był moim "mężem" gdy go poznałam, mając jakieś 10 lat XD Ale teraz nie przepadam za nim jako postacią, lubię jedynie robić jego cosplay. Szczerze to pod względem robienia cosplay'u Jeff i Laughing Jack to moje ulubione postaci, może jeszcze doktor Smiley. Według mnie Jeff ma fajny wygląd, tylko że NIEMOŻLIWY. Bo, zakładając, że przeżyłby rozcięcie polików (czy on w ogóle mógłby to zrobić? W końcu każdy ma jakiś próg bólu, on by dał radę rozciąć najwyżej jeden polik do połowy) i nie wdałoby się zakażenie, to jak można przeżyć bez powiek? Powieki chronią oko przed zanieczyszczeniami i rozprowadzają łzy, które oko nawilżają. Bez tego wyschłoby i powbijałaby się w nie masa różnych drobinek. Weźcie sobie policzcie, ile razy na minutę mrugacie. I pomyślcie teraz, że absolutnie za każdym razem, nie mając powiek, musielibyście to oko nawilżać. Jakoś co 10 sekund. Nie wiem jak wy, ale ja dostałabym kurwicy.

STRESZCZENIE ORYGINAŁU

Nie wierzę, że ledwo pamiętam tą creepypastę i teraz muszę ją czytać ponownie... Pomocy...

To na dzień dobry mamy wycinek gazety, że jakiś chłopiec przeżył atak mordercy i teraz opowiada nam tą niezwykłą przygodę. Obudził się w środku nocy, bo miał koszmar i wtedy zobaczył otwarte okno, które zamykał już wcześniej. Zamknął je znowu i wrócił do łóżka. Zobaczył Jeffa i po tym mamy opis jego wyglądu, który znamy, oczy bez powiek, krwawy uśmiech (a co jak Jeff jest wampirem i tak naprawdę stąd ta krew na policzkach?). Jeff mówi mu dobranoc, tyle że innymi słowami, chłopak zaczyna się drzeć i Jeff postanawia go uciszyć. Nawiązuje się między nimi walka, wbija ojciec, sąsiad wzywa policję, która albo magicznie się tam teleportuje od razu, albo po prostu mieli komisariat tuż za rogiem. W każdym razie, Jeff niczym jakiś heros wyskakuje przez okno i spierdala w stronę zachodzącego słońca. Dzieciak nabawił się przez to traumy i do teraz boi się jego wyglądu.

 Po tym przeskakujemy do wydarzeń sprzed prawdopodobnie paru lat. Jeff, Liu i ich rodzice Margaret oraz Peter przeprowadzili się, bo ojciec dostał premię i postanowił zamieszkać wśród bogaczy. Wkrótce po przeprowadzce wbijają do nich sąsiedzi, Barbara i jej syn Billy z zaproszeniem na przyjęcie urodzinowe chłopca. Margaret się zgadza, bo chce nawiązać dobry kontakt z sąsiadami, mimo że Jeff i Liu cieszą się na to przyjęcie jak większość psów na myśl o wizycie u weterynarza, czyli wcale. Potem Jeff poszedł do pokoju, a my w 3 kolejnych zdaniach mamy 3 razy powiedziane, że ogarnęło go dziwne uczucie, bo tak, bez konkretnego powodu. 

Następnego dnia miał dziwne uczucie podczas śniadania. Potem on i Liu poszli na przystanek autobusowy, gdzie spotkali trio debili, czyli chudziak Keith, grubiak Troy i debil nad debilami, królowa pszczół, czyli Randy. Na dzień dobry Randy przeleciał na deskorolce nad ich głowami. Miał 12 lat, był rok młodszy od Jeffa. Randy mówi im, że muszą być grzeczni i mu zapłacić, ale że się buntują, to Randy sam zabiera Liu portfel. No i ma miejsce walka, Randy ma nóż, a Jeff super siłę i łamie mu nadgarstek. Keith'owi wbija nóż w ramię, a Troy'a znokautował ciosem w brzuch. Tą walką Jeff zdobył szacunek w oczach Liu, a potem razem uciekli,żeby nikt nie ogarnął, co zrobił Jeff. I potem zjawiają się w szkole i udają, że nic się nie stało, podczas gdy Jeff przeżywa wewnętrzną przemianę i dochodzi do wniosku, że jest szczęśliwy, gdy kogoś krzywdzi. 

Następnego dnia w domu odwiedza ich policja. Ma miejsce dialog między Jeffem, matką, a dwójką policjantów, gdzie Jeff oskarżany jest o pobicie trójki dzieciaków. I tak jeden z policjantów mówi nam, że znaleźli TRÓJKĘ DZIECI DŹGNIĘTYCH, A JEDEN MIAŁ OBRAŻENIA Wewnętrzne. Rozumiecie to? OBRAŻENIA WEWNĘTRZNE. Od kurde jednego ciosu Jeffa, też chcę takiej siły... Jeff się przyznaje, ale Liu zjawia się z nożem, pokazuje siniaki i zadrapania i mówi że nie, bo to on to zrobił. I zabrali Liu chuj wie gdzie, bo wątpię że na policję czy komisariat, bo ci policjanci, to na pewno nie byli prawdziwi policjanci. Przy nich policjanci z creepypasty Laughing Jacka to mistrzowie w swoim fachu. No i rodzina przeżywa tragedię, bo wszystkim jest smutno z powodu Liu. Potem idą na przyjęcie urodzinowe Billy'ego, bo matka uważa, że może w ten sposób choć trochę zapomną o sprawie z Liu. I właściwie tutaj ma to trochę sensu, każdy sposób jest dobry, żeby spróbować zapomnieć o tragedii. Może się to wydawać dziwne, ale teoretycznie nawet rozumiem tym razem matkę Jeffa. Pewnie myślała, że Jeff pobawi się z dzieciakami i będzie mu lepiej, a ona i jej mąż pogadają z sąsiadami i też im się polepszy. Choć osobiście poszukałabym innego sposobu na zapomnienie o tym wszystkim.

Jeff ubiera się w to co ma pod ręką, a jego rodzice odpierdzielają się jak szczury na otwarcia kanału i są gotowi na imprezę. Rodzice kazali mu się przebrać, więc włożył czarne dresowe spodnie i białą bluzę (no skąd my znamy ten ubiór?). Idą na to przyjęcie i Jeff wychodzi na podwórko, gdzie dzieciaki strzelały do siebie z plastikowych pistoletów.

Zaczyna się z nimi bawić i naprawdę zapomina na chwilę o bracie, ale wtedy zjawiają się Randy, Troy i Keith. Randy ma przynajmniej posiniaczoną twarz, ale nie ma gipsu, a podobno Jeff złamał mu nadgarstek. Do tego ktoś tam miał mieć obrażenia wewnętrzne, a wszyscy wydają się być we w miarę dobrym stanie. A to ma miejsce 3-4 dni po tej bójce, więc no, szybko się im te kości regenerują XD Randy i Jeff zaczynają się bić, Troy i Keith wyciągają broń i grożą dorosłym.

Jeff i Randy walczą dalej. Emocje jak przy walce w The Sims. Podczas walki wpadają do domu i Randy roztrzaskuje na głowie Jeffa butelkę wódki. Randy dowala Jeffowi i z niego szydzi. Psychika Jeffa siadła i dosłownie zatłukł Randy'ego na śmierć. Troy i Keith w niego wycelowali bronią, a on zaczął uciekł na górę. Nie dali rady w niego trafić i pobiegli za nim. Skończyły się im naboje i wbiegli za nim do łazienki z nożami. Jeff nokautuje Troy'a stojakiem na ręczniki, po czym ma miejsce krótka walka Jeffa i Keith'a. Z jakiejś szafki wylał się na nich wybielacz, który zaczął wypalać im oczy. Jeff jednak nie poddaje się i Keith'a też nokautuje stojakiem na ręczniki. Chłopak padł zakrwawiony, ale dał radę jeszcze rzucić palącą się zapalniczką w Jeffa, pokrytego alkoholem i wybielaczem. I tutaj Jeff zamienia się w ludzką pochodnię, niestety nie tak fajną jak z "Fantastycznej czwórki". Jeff traci przytomność i umiera... 

(Tia, chcielibyście, koniec tej creepypasty w tym miejscu byłby zbyt piękny). Jeff budzi się w szpitalu z bandażami wszędzie. Nie ogarnia co jest, gdzie jest, dlaczego jest i o co w ogóle chodzi, ale przychodzi matka i mu mówi, że uniewinnili Liu, a za winnego tego wszystkiego uznali Randy'ego.

Potem mija kilka tygodni, podczas których Jeff grzecznie jest leczony w szpitalu i odwiedza go rodzina. Nadchodzi dzień zdjęcia bandaży. Jak się okazuje, wybielacz był magiczną substancją, która zmieniła Jeffowi twarz na białą, włosy z brązowych na czarne, a usta spaliła do głębokiej czerwieni(jakby się naprawdę tak super głęboko spaliły, to byłyby czarne albo już by ich nie miał). Rodzina rozpacza że ma takiego brzydala teraz za syna i brata, a Jeff uznaje, że jest piękny. Dostaje pierdolca, śmieje się i dziwnie drgają mu lewa ręka i oko. Dostajemy przypomnienie, że jak się bił, to coś w nim pękło i on teraz będzie zabijał, tylko rodzina jeszcze o tym nie wie. Matka Jeffa pyta się, czy jej syna przypadkiem nie pojebało, ale lekarz mówi, że jest ok, bo to skutek uboczny działania leków, które mu podali. Za kilka tygodni sprawdzą, czy go nie pojebało. Za kilka tygodni. KILKA TYGODNI. Chłopak kogoś zabił, prawie go spalili żywcem,a  wcześniej jeszcze zamknęli mu niby brata we więzieniu, ale spoko, za kilka tygodni dopiero sprawdzą, czy to na niego jakoś źle nie wpłynęło. Wracają do domu, razem z ubraniami, które oddała im pielęgniarka i które z jakiegoś powodu szpital mu naprawił (XD). 

Nocą matkę obudził jakiś dźwięk i poszła do łazienki, gdzie przekonała się, że pierdolec Jeffa dostał pierdolca i jej syn postanowił wyciąć sobie uśmiech na policzkach. Jeff tłumaczy, że chciał się wiecznie uśmiechać i patrzeć na siebie, bo tak fajnie wygląda, więc wyciął sobie ten uśmiech i spalił powieki (co powinno równać się śmiercią, ale przecież Jeff to Jeff, jego nie wykończy jakiś tam ból, zakażenie, infekcja, utrata krwi, czy wyschnięcie oczu. Ale wy nie próbujcie tego w domu, nie jesteście tak zjebani jak on i może się to źle skończyć). Matka stosuje taktyczny odwrót do sypialni, budzi męża i każe mu wziąć broń, ale Jeff poszedł za nią i ich zadźgał. To obudziło Liu, ale ten to olał i chciał iść dalej spać. Zjawił się Jeff i zaatakował go, każąc iść mu spać. Myślicie, że go zabił? Niespodzianka! Liu też okazuje się nieśmiertelny jak jego brat i to przeżyje! Ale zostawmy to na kiedy indziej. Ta creepypasta, na szczęście, kończy się tutaj.

STRESZCZENIE REBOOT'A Z 2015

Przede wszystkim akcja zaczyna się tu od samej przeprowadzki Woods'ów, wiec nie mamy bezsensownej akcji z początku oryginału. Bo według mnie pomysłowe było ucharakteryzowanie tego na początku na artykuł z gazety, ale teleportująca się policja to było dla mnie za wiele.

Dowiadujemy się, że pogoda była okropna, a Jeff tęsknił za starym domem. Tydzień później  Jeff i Liu udają się na wycieczkę rowerową. Bracia rozmawiają o tym jak bardzo tęsknią za poprzednim domem i że ich rodzice ich olewają. Pojechali do jakiegoś miejskiego centrum handlowego, cieszą się, że znaleźli tam wypożyczalnię filmów. Jeff się denerwuje, bo rodzice ich tak bardzo olewają, że miną wieki zanim łaskawie przyjdą i założą tam konto, aby dzieci mogły wypożyczać filmy.

Potem Jeff próbuje przekonać Liu że jest super podrywaczem i że zaraz zacznie zarywać do dziewczyny za ladą i załatwi im konta, ale zamiast tego zauważają, że jakaś trójka dzieciaków zabrała im rowery i jeździ na nich pod sklepem, niszcząc je przy okazji. Bracia idą tam i próbują jakoś ogarnąć sprawę i dowiedzieć się dlaczego tamta trójka chciała im zaimanić i zniszczyć rowery. Jeff i Liu próbują jakoś się z nimi dogadać, dowiadujemy się oczywiście, że chłopcy mają na imię Randy, Troy i Keith (któżby się spodziewał).

Trójka zjebów okazuje się być wredna, więc Jeff też staje się wredny, co wkurza przywódcę roju, czyli Randy'ego. Jeff pocisnął im paroma nawet sensownymi słowami. Ostatecznie bracia chcą odejść, ale trójka pajaców im nie pozwala i wyzywają się nawzajem dalej.

Dowiadujemy się, że Jeff i Liu trenowali razem boks, a sam Jeff spuszcza wpierdol naszej trójce w obronie Liu, jednocześnie mamy opis jego przeżyć wewnętrznych i wspomniane jest to, jak bardzo jest zły, ale jak bardzo jednocześnie podoba mu się takie dowalanie innym. Uspokaja się gdy Liu mówi mu, że pracownica wypożyczalni wezwała policję i razem bracia uciekają na rowerach, wkrótce potem zjawiają się w domu, gdzie już czeka na nich właśnie policja.

Policjanci i rodzice oskarżają ich o wszczęcie bójki, przy okazji policjant okazuje się jakimś znajomym rodziny Randy'ego i stara się obrócić zeznania braci przeciwko nim. Ostatecznie nikt im nie wierzy i dostają ochrzan i od rodziców i od policjanta, po czym idą do sowich pokoi, gdzie razem postanawiają, że już nigdy więcej nie będą walczyć z tą trójką.

Następnego dnia rano rodzice mają nadal do nich pretensje, tym większe, że ojciec Randy'ego okazuje się być udziałowcem w firmie Matt'a, ojca braci. Rodzice naszej dwójki okazuję się ostatecznie jednymi z najbardziej irytujących i głupich rodziców, bo widząc ranę po bójce na twarzy Liu stwierdzają, że nic się takiego nie stało, a oni chcą się zaprzyjaźnić z rodzinami tutaj, więc Jeff i Liu mają ogarnąć dupy i przestać sprawiać kłopoty.

Dalej te dwa zjeby (rodzice) postanawiają wysłać Liu na resztę wakacji do cioci Marcy. Po odjeździe brata Jeff ponownie czuje ten dziwny gniew, ale oswaja się z tym uczuciem i zaczyna je lubić. Mija kilka dni i okazuje się, że matka, niejaka Shelia, wpadła na pomysł, żeby iść do Randy'ego i żeby obaj się pogodzili. Jeśli Jeff to zrobi, w nagrodę wróci Liu. No więc Jeff i jego matka idą odwiedzić Randy'ego. Ich matki piją sobie razem kawkę, a Jeff wbija do pokoju Randy'ego, gdzie zaczynają rozmawiać.

Mówią np o tym jak bardzo wkurzają ich rodzice, po czym Randy przeprasza Jeffa za zabranie ich rowerów, a Jeff za pobicie ich trójki. Mija popołudnie i chłopcy zaczynają się naprawdę dobrze dogadywać. Później ich matki postanawiają odjechać gdzieś tam (prawdopodobnie na zakupy), nie informując nawet ich o tym, chłopcy się po prostu tego domyślają (odpowiedzialne matki). Randy wykorzystuje okazję i zaprowadza Jeffa do garażu, gdzie pokazuzje mu pistolet sygnałowy swojego ojca, który strzela racami lub flarami sygnałowymi.

Jeff wyczuwa, że coś jest nie tak i chce wrócić do domu, ale nagle zjawiają się Troy i Keith i uniemożliwiają mu to. Cała trójka chce się zemścić na Jeffie, przez co ten znów czuje ten sam znany mu gniew, choć starał mu się oprzeć. Mimo to jednak nie daje rady i rzuca się na Randy'ego, a potem na pozostałą dwójkę. Wywiązuje się kolejna walka, którą znów wygrywa Jeff.

Następnie wraca maka Randy'ego, a ten zaczyna stresować, że dostanie wpierdol za używanie pistoletu bez pozwolenia, tym bardziej, że sam go wcześniej załadował. Randy upuszcza pistolet, a ten wystrzeliwuje prosto w twarz Jeffa i trafia go w jej lewą połowę. Ból odebrał mu świadomość i chłopak wraca do siebie dopiero w szpitalnym pokoju, z zabandażowaną połową twarzy.

Matka Jeffa udaje troskliwą i jak w poprzedniej wersji pyta się doktora, czy z jej synem wszystko ok. Dowiadujemy się, że połowa twarzy Jeffa jest mocno poparzona, ale lekarze zrobili co mogli, jednak Shelia ma to gdzieś i najbardziej przeżywa to, że jej syn teraz tak okropnie wygląda (w końcu nieważne że mógł zginąć, nie?).

Następnie doktor i Liu znikają, a rodzice zaczynają rozmawiać, nie wiedząc, że Jeff odzyskał już przytomność, bo z powodu podanych mu leków nie był w stanie tego w żaden sposób zasugerować. Shelia przeżywa znów wygląd swojego syna. Poniekąd niby martwi się, że przez to jak będzie wyglądał, Jeff nie znajdzie sobie przyjaciół itp, ale ogółem to brzmi bardziej, jakby bała się po prostu tego, że ludzie będą plotkować.

Słysząc to wszystko, Jeff ponownie poczuł ten sam gniew, bo ma (słuszne) pretensje do swojej matki, że kazała mu iść do Randy'ego, że zostawiła go z nim samego, że razem z ojcem odesłali Liu do ich ciotki i że bardziej martwiła się jego wyglądem niż tym, że był w szpitalu. Następnie dowiadujemy się, że rodzice Jeffa myślą, iż on sam strzelił sobie w twarz tym pistoletem. Matka Jeffa streszcza wersję, którą przedstawił jej Randy i jego ziomki, że niby oprowadzali jej syna po domu, on znalazł pudełko z pistoletem, zaczął się nim bawić i stało się co się stało.

Shelia podkreśla, że wstyd jej za Jeffa, stwierdza, że on to wszystko robi im na złość i nie wie, gdzie oni, jako rodzice, popełnili błąd (według mnie błędem było już to, że te dwie ameby zdecydowały się na posiadanie dzieci). Jeff, słysząc to, znów poczuł ten gniew i nienawiść, słowem, dostaje coraz większego pierdolca.

Po kilku dniach Jeff ma opuścić szpital i decyduje się w końcu przejrzeć się w lustrze. Chłopak robi to zanim zjawią się jego rodzice. No i tu wygląd trochę mu się zmienił, na lewym policzku ma bliznę od oka do ust. Lewe oko było całe białe, w dodatku nic przez nie nie widział. Dalej blizna przecinała lewą połowę czoła, zaś włosy po tej stronie głowy były w większości spalone.

Rodzice w ogóle nie odzywali się do Jeffa podczas powrotu, tylko Liu trochę z nim rozmawiał. Po powrocie Liu pyta o kolację, a ich matka ma to w dupie i każe im iść spać. To chyba podchodzi pod głodzenie własnych dzieci, ale co ja tam wiem, bezdzietna lambadziara ze mnie, a z niej prawdziwa matka Amerykanka jak widać.

Nocą Jeff głównie przyglądał się swoim bliznom. W tym czasie Liu cieszy się z powodu powrotu brata, ale ten zaczyna wygadywać dziwne rzeczy o chorobie panującej w tym miejscu i że pewnego dnia Liu przekona się, o co chodziło Jeffowi. Liu idzie powiedzieć rodzicom, że jego brat gada jakieś głupoty jakby się naćpał czy coś, ale ci znow go mają w dupie i każą mu odejść (no któż by się spodziewał).

W nocy Shelia i Matt zostawli obudzeni przez Jeffa, który wbił do ich sypialni z nożem kuchennym w dłoni. Kobieta zaczyna panikować, ale ojciec próbuje zachować zimną krew. Chwilę pogadali o tym, co Jeff tu robi itd., po czym chłopak rzucił się z nożem na ojca. Gdy Matt umiera, spanikowana Shelia pyta Jeffa dlaczego im to robi i dowiaduje się z jego ust, jaką była chujową matką, bezgranicznie wierząc wszystkim dookoła, ale nie swoim dzieciom, które powinna lepiej znać. Shelia próbuje wmówić Jeffowi, że to nie tak, że im wierzyła, ale bała się o pracę Matta, ale chłopak z kolei tym razem nie wierzy jej i dalej mówi jej jaką super matką była. Jeff następnie przypomniał sytuację z kolacją i powtarza radę własnej matki, każąc jej iść spać, po czym ją zabił. Potem chłopak idzie do Liu, który zasnął ze słuchawkami w uszach. Jeff oczywiście budzi go, mówi, że go "uwolnił", po czym odchodzi, nie zabijając Liu. 

MOCE: 

Jeff nie ma żadnych mocy. Przypisuje mu się zwiększoną siłę, wytrzymałość, prędkość, a powodem tego miałaby być jego nienawiść oraz żądza krwi. Należy jednak zadać sobie pytanie, skąd Jeff miałby mieć takowe umiejętności czy moce? Jeff jest zwykłym człowiekiem. Biorąc to wszystko pod uwagę, te "moce" wyjaśnia taka magiczna substancja...adrenalina.

Chyba nikogo nie zaskoczy fakt, że organizm każdego z nas potrafi ją wytworzyć. Zdradzę nawet więcej, jeśli pozostajemy pod długim działaniem adrenaliny, to zostaje ona zastąpiona kortyzolem. Jest to kolejny hormon, oprócz działania podobnego do adrenaliny (czyli przygotowywania nas do walki, ucieczki, działania) sprawia, że nasz organizm nie wytwarza białek, gdyż potrzebną do tego energię wykorzystuje do mobilizacji organizmu do zwiększonego wysiłku. A białkami są na przykład białka odpornościowe, dzięki którym nie chorujemy, a jeśli już, to wracamy do zdrowia. Więc takie małe info, życie w stresie obniża nam odporność, bo spada nam liczba białek odpornościowych. W każdym razie, wracając do "mocy" Jeffa. Biorąc pod uwagę, że Jeff jest tylko człowiekiem i dodając tego niezwykłą moc adrenaliny, łatwo stwierdzić, że tu nie ma mowy o żadnych nadzdolnościach. Jeff nie ma mocy, w jego creepypaście, żadnej, nie jest wspomniane nic o tym, że miałby być synem demona czy kogokolwiek albo że miałby mieć jakiekolwiek moce. 

OSOBOWOŚĆ: 

Nie wiemy za wiele o jego charakterze sprzed "przemiany". Postrzega się go jako osobę cichą, nieco antyspołeczną. Później stał się, jak już wiemy, o wiele bardziej agresywny, żądny krwi, bezwzględny, gwałtowny. 

WYGLĄD

Jak wygląda Jeff każdy chyba wie. Znaki rozpoznawcze, czyli biała skóra, czarne włosy, przypalone powieki, biała bluza, zazwyczaj czarne spodnie no i najważniejsze - krwawy uśmiech. Przedstawia się go jako osobę młodą, do dwudziestu lat, co jeszcze aż tak złe nie jest, bo obecnie miałby 22 lata. A zatem poruszmy tu temat jego oczu... Jeżeli wypaliłby sobie powieki, nie mógłby normalnie funkcjonować. Wyschłyby mu oczu, oślepłby i tyle byłoby z naszego 13 letniego killera. Wielu fanów mówi, że Jeff je jedynie przypalił. Cóż, trudno stwierdzić, co on właściwie zrobił, w polskiej wersji jest "spalił powieki" , co by znaczyło, że spalił je całkowicie. Ale żeby nie było tak kolorowo, ich przypalenie też miałoby dużą szanse skończyć się ślepotą bez pomocy medycznej. Przypalone powieki, zależy w jakim stopniu, nie mogłyby chronić oka przez długi czas ani rozprowadzać po nim łez, czyli właśnie nie mogłyby chronić go przed wyschnięciem. Nie mówiąc już o zakażeniu, jakie mogłoby się wdać w taką ranę, a oczy są dość wrażliwe pod tym względem.

INNE FAKTY:

- Jeff zabija głównie nożem kuchennym, ale nie pogardzi też inną bronią

- Co do wieku Jeffa i Liu... W obu historiach Liu nazwany jest młodszym bratem Jeffa, więc to chyba ostatecznie rozstrzega spór. Spotkałam się jednak ze stwierdzeniem, że z powodu zamieszania w fandomie w tej kwestii, można uznać, że po prostu nie wiemy, kto jest starszy, a kto młodszy

- Jeff nie jest proxy Slendermana, a oni sami raczej nigdy się nie spotkali. Spotkanie takie można by uznać za fakt, gdyby napisał o tym któryś z twórców postaci lub gdyby któryś z nich stworzył o tym historię/creepypastę/fanart. Również Jeff nie byłby w stanie walczyć ze Slendermanem, przegrałby pewnie po maksymalnie dwóch minutach

- W oryginale rodzice Jeffa to Margaret i Peter, w wersji odnowionej Shelia i Matt

MOJE PRZEMYŚLENIA

Jak wspomniałam, lubię wygląd tej postaci i lubię robić jego cosplay. Co do historii...miała swój potencjał, ale myślę, że ktoś, kto tworzył oryginał, nie przykładał się do niego zbytnio. Może nawet nie sadził, że Jeff stanie się twarzą creepypast.

Odnowiona wersja z 2015 według mnie jest znacznie lepsza, choć też niepozbawiona wad. Podoba mi się, że wzbogacono to o jakieś wydarzenia, czyli wizytę braci w wypożyczalni kaset, mamy też więcej rozmów między nimi, co pokazuje nam, w jakiej relacji żyli, jest cała ta sytuacja w domu Randy'ego, która też według mnie jest ciekawym dodatkiem. Moim zdaniem to urozmaica fabułę i dzięki temu wiele rzeczy nabrało większego sensu i wydaje nam się to przynajmniej...prawdopodobne.

Drugą rzeczą jest to, że tutaj pokazana była przemiana Jefffa. W oryginale mamy jakieś dwa zdania o tym, że czuł się dziwnie, a w wersji z 2015 mamy o tym chociaż coś więcej, chłopak wydaje się stopniowo tracić poczytalność, w miarę jak doświadcza coraz większej niesprawiedliwości ze strony różnych osób. Nie pasują mi tutaj tylko ciągłego nawiązania do syropu, wspomniane było właśnie, że Jeff pływał w swoim gniewie jak w syropie. Jedno takie porównanie byłoby nawet ciekawe, ale tam jest tego zdecydowanie za dużo.

Kolejną kwestią są rodzice Jeffa... O ile w oryginale nie irytowali mnie aż tak, to w wersjo z 2015 czekałam na ich śmierć. Błagałam, żeby Jeff ich już zabił, bo inaczej zrobię to ja. W oryginale poświęcono im mniej czasu, zaś w odnowionej wersji znacznie więcej, co według mnie jest plusem. Pokazano nam w ten sposób znacznie inaczej ich relację z dziećmi. Shelia i Matt to chyba mózgi znaleźli w chipsach,bo są debilami i nikt nie powinien dawać im pod opiekę chomika, a co dopiero dwójki dzieci. Jednak tutaj akurat według mnie autor specjalnie ukazał rodziców w taki sposób. W moim przypadku to nawet dało jakiś efekt, bo ja tutaj rozumiałam Jeffa. Faktycznie autor pokazał mi, że został oszpecony, okłamany, a jego rodzice mieli go w dupie i jeszcze oskarżali o wszystko jego. Według mnie szaleństwo Jeffa ma tutaj większą rację bytu.

W oryginale też mieliśmy oczywiście coś podobnego, kto by nie zwariował, gdy brata zabrali ci do więzienia, a ciebie zmusili do zabawy na jakimś przyjęciu urodzinowym, gdzie napadła cię banda małolatów i oszpeciła. Ale w oryginale dosłownie nic nie trzyma się kupy, ja czytając go, to miałam wrażenie, że czytam jednego wielkiego mema. Wersja z 2015, jak wspomniałam, też ma swoje wady, ale według mnie brzmi już znacznie lepiej i sensowniej od poprzedniczki. I jest odpowiedź na pytanie, dlaczego Randy i jego kumple byli nietykalni. Ojciec Randy'ego był szefem wszystkich szefów w jednej z firm, w dodatku znajomym jednego z policjantów, a sam Randy i jego ziomki zrzucili winę za wypadek na Jeffa. W oryginale nie ma o nich zupełnie nic i jak dla mnie to kolejny plus, że w nowej wersji dodano też coś więcej o nich.

Jestem ciekawa jakie wy macie zdanie na temat tej postaci:3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top