Rozdział 6 - "Ale Ben... Gdzie ty mnie zabierasz...?"

***Lucy***
Ostatnio w rezydencji działy się dziwne rzeczy... Szalik Liu zniknął, mimo, że właściciel przez cały czas miał go na sobie. Noże Jeff'a także przepadły bez śladu. To samo zdarzyło się z grą Ben'a. Mi za to ktoś podwinął sukienkę. Na początku myślałam, że to Toby, który siedział obok, ale po namyśle stwierdziłam, że jednak nie. Owszem, chłopak lubi czasem dokuczać, ale moim zdaniem nie posunąłby się tak daleko. Po chwilowym namyśle postanowiłam zwołać, jak to później nazwał Ben, posiedzenie rady poszkodowanych (XD).
-Ewidentnie coś tu jest nie tak... Nic nie znika lub nie dzieje się od tak sobie.. - mruknęłam zdenerwowana.
-Tym razem się z tobą zgodzę.. - odparł Ben - Moja gra była schowana w moim pokoju, a jej nie ma. Przeszukałem całe pomieszczenia, a po niej ani śladu! - fuknął
-Moje noże też zniknęły... - dodał niezbyt zadowolony z tego powodu Jeff. - Nie mówiąc już o szaliku Liu...
-Hmm... Zauważyliście zachowanie Bianci? No, ok... Ona jest wesoła, ale nie aż tak... - powiedziałam po chwili namysłu
-Może to sprawdzimy...? - zapytał Liu
-W sumie... Czemu nie? Najlepiej sprawdzić w jej pokoju. Tylko ktoś musi się nią zająć żeby się o tym nie dowiedziała.. - zaproponował Ben
-Czyli mamy już do tego ochotnika - Jeff uśmiechnął się chytrze (czy to było w ogóle widać? XD- dop.aut.)
Blondyn spojrzał na niego niezrozumiale.
-Zabierzesz ją gdzieś...? - poprosiłam najładniej jak potrafiłam
-...- Ben popatrzył po nas, ale westchnął - No ok..
-To na co czekasz? Zabierz ją na jakiś spacer.. - powiedziałam po chwili i popchnęłam Drowneda w stronę schodów.
-Tak, tak... - odparł i poszedł na górę. Po kilkunastu minutach dało się słyszeć kroki.
-Ale Ben... Gdzie ty mnie zabierasz...? - to był ewidentnie głos należący od Bianci. Blondynka najwyraźniej niczego nie podejrzewała. I dobrze. Uśmiechnęłam się pod nosem. Póki co wszystko szło po naszej myśli. Po chwili mogliśmy usłyszeć i zobaczyć Bena w obecności dziewczyny.
-To coś dziwnego, że chciałbym zabrać przyjaciółkę na spacer...? - spojrzał na nią pytająco idąc w stronę drzwi.
-Emm... No.. Tak trochę...? - zapytała - Zwykle grasz na konsoli...
-Raz na jakiś czas można coś zmienić, prawda...? - mruknął i wyprowadził ją z rezydencji. Spojrzałam za nimi przez okno.
-Oni zdecydowanie pasowaliby do siebie - powiedziałam z uśmieszkiem.
-Dobra, dobra - zaśmiał się Liu - Czas na drugą część planu!
-Yup.. Chodźcie - Jeff wstał z kanapy i poszedł w stronę schodów, a my za nim.
Niedługo potem byliśmy przed pokojem blondynki i Niny. Na wszelki wypadek zapukałam przed wejściem ale na szczęście nikogo w środku nie było, więc wszyscy weszliśmy do pomieszczenia. Rozejrzeliśmy się.
-Co to jest?! - Jeff załamał się widząc ołtarzyk mu przeznaczony
Zachichotałam widząc to.
-Jeszcze potrzebna nam osoba, która będzie stała na czatach w razie jakby szła Nina... - powiedziałam
-Ja pójdę! Nie chcę być w pokoju, który w połowie należy do psychofanki! - krzyknął „Pan wieczny uśmiech" i wręcz wybiegł z pokoju. Zaśmialiśmy się cicho.
Z Liu zaczęliśmy przeszukiwać stronę Bianci.

***Time Skip***
Kiedy mieliśmy się poddać i szukać innego winnego, Liu pod łóżkiem blondynki zauważył jakieś pudełko.
-Huh? - wyjął ową rzecz spod mebla i otworzył. W środku była szmaciana laleczka będąca podobizną Bianci.
-Huh? Co to jest...? - chłopak wyjął ją z pojemnika, który odłożył na miejsce.
Wzięłam zabawkę w ręce.
-Lalka..? - mruknęłam zdziwiona.
Chciałam się powoli wycofać, ale potknęłam się dosłownie o powietrze i uderzyłam ręką w ścianę, przez co się otworzyła, a z niej wypadło sporo rzeczy. Tak dokładnie to noże Jeffa, szalik Liu, gra Bena i kilkanaście innych laleczek podobnych do tej, którą trzymałam. Wśród nich znalazłam też i moją podobiznę.. Mruknęłam coś pod nosem
-Muszę coś sprawdzić.. - podniosłam laleczkę Liu i założyłam jej kaptur, a to samo stało się z oryginałem. Patrzyłam zdezorientowana raz na lalkę, raz na Liu.
-Chyba mamy wyjaśnienie całej sprawy... - burknął brunet.
-Hmm... Chyba mam nawet pomysł jak można jej się odpłacić - zachichotałam cicho i wzięłam laleczkę Ben'a i Bianci, a resztę schowałam na miejsce.
Liu spojrzał na mnie zdezorientowany. Powiedziałam żebyśmy wszyscy zebrali się w moim pokoju i tak też się stało... Po chwili każdy wiedział już co i jak.

***Time skip***

Blondyni właśnie weszli do rezydencji. Spojrzeli po sobie zdziwieni, kiedy na podłodze zobaczyli strzałkę.
-To też część tego „spaceru"..? - zapytała Bianca
-Nie... To nie mój pomysł... - mruknął Drowned - Ale w sumie możemy to sprawdzić.. - ruszył w stronę, w którą prowadziła strzałka. Potem kolejna i jeszcze jedna... I tak trafili do kuchni, gdzie czekałam razem z Jeffem i Liu. Uśmiechnęłam się chytrze i pokazałam laleczki, które trzymałam w dłoniach. Nim się spostrzegli zbliżyłam twarze laleczek stykając je szmacianymi usteczkami, co powtórzyło się w ich rzeczywistych osóbkach. Ben zaczerwienił się, a Bianca delikatnie zarumieniła. Zaśmiałam się rozdzielając lalki, jednak kiedy zauważyłam niezbyt zadowolone wzroki na sobie mina mi zrzedła. Odłożyłam lalki na stół i zerwałam się do biegu chcąc ich jakoś ominąć, ale chyba mi się to nie udało, bo blondyni mnie złapali. Tym razem to bracia Woods się śmieli ze mnie... Spojrzałam na parkę z głupim uśmieszkiem. Na moje szczęście, albo raczej nieszczęście, w stronę kuchni szedł Toby. Poczułam na sobie wredne uśmieszki blond parki. Kiedy brunet przechodził popchnęli mnie w jego stronę. Wpadłam na niego z piskiem. Zaczerwieniona odsunęłam się od niego. Ten mi tylko zmierzwił włosy z uśmiechem i poszedł do kuchni zrobić sobie gofry. Ale albo mi się zdawało, albo sam też delikatnie się zarumienił. Spiorunowałam wzrokiem Biancę i Ben'a, po czym poszłam do salonu zajmując się jakimś filmem...

*****
Okay... Rozdział już jest.. Gomene, że tak późno ;-;

OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE:
I jak już macie pretensje, że nie daję rozdziału, to nie męczcie Sato, tylko piszcie do mnie, bo to raczej wtedy jest moim obowiązkiem żeby zająć się kolejną częścią mi przypisaną, prawda?

KONIEC OGŁOSZEŃ DUSZPASTERSKICH.

Okay... Ja spadam :3
Do następnego rozdziału! ^^

______________________________________

Teraz to ja Sato XD

Nie chce mi się szukać artów z makaronów, więc w mediach jest moje kraszi.
Bip bip Riczi :333

Jakby ktoś chciał link do tego meme, z którego jest ten obrazek to pisać na priv :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top