7. Co wyszczeka Smile Dog?
- I jak ciociu? Ta mała cholera bardzo cię męczyła? - spytała Tina, gdy weszłyśmy do green roomu.
- Nie, dlaczego? Alice to takie urocze stworzonko, że chętnie zaprosiłabym ją do siebie.
- OSZALAŁAŚ MOJA DROGA - mruknął Slender.
- Tina, masz to ustrojstwo, o którym mówiłaś? Bo Alice chce teraz pogadać ze Smile Dogiem.
- Tak, załatwiłam translator - Tina wyjęła z torebki obrożę z doczepioną do niej jakąś dziwną kostką - Dzięki niemu mowa zwierząt będzie zrozumiała dla ludzi.
- Super. Smile Dog, do nogi. Idziemy do studia.
- Czemu ten kundel mnie się tak nie słucha? - usłyszałam jeszcze głos Jeffa nim zamknęłam drzwi.
- Smile Dog! Kochany pieseczek! - zapiszczała Alice na nasz widok.
- Fenrirze i Cerberze, miejcie litość nade mną - zaskomlał Smile Dog.
- O ja cię! On gada! - zachwyciła się Alice.
- Gada, tańczy, pisze wiersze - zakpiłam - Podziękuj potem Tinie za pożyczenie nam translatora zwierzęcej mowy.
- Dobrze, mocno ją potem przytulę. Smile Dog, jesteś gotowy? To zaczynamy. Co ty jesz i jaka ulubiona Twoja potrawa?
- Różne rzeczy jem. Jak Jeff sobie przypomni, że musi mnie nakarmić. Albo jak ktoś się nade mną zlituje. Chociaż odkąd Tina z nami mieszka to jem regularnie. Głównie mięso i psią karmę. A najbardziej to lubię bekon. Taki usmażony na chrupko.
- A skąd taki pomysł by Jeff był Twoim 'panem'?
- To akurat było nie przemyślane - Smile Dog zmarszczył nos - Po prostu poszedłem za głosem nosa. Jak spotkałem Jeffa to pachniał hamburgerami, więc zacząłem za nim iść. Miał chyba dobry dzień, bo mnie nakarmił, a potem zabrał ze sobą. No i tak się jakoś utarło, że jestem jego psem.
-Jak się dogadujesz z Grinnym?
- Całkiem dobrze, mimo że to kot. Grinny świetnie kradnie żarcie, więc się kumplujemy.
- A jak się dogadujesz z Seedeaterem?
- No też spoko, choć na początku się go bałem. Ale teraz to mój kumpel.
- Kogo nienawidzisz?
- Rake'a, bo kradnie mi jedzenie. I Offendera. Śmierdzi okropną wodą kolońską, a ja mam bardzo czuły węch.
- Biedulku ty mój - Alice podrapała psa za uchem - Co myślisz o Ninie?
- Nie wiem czemu Jeff jej tak nie lubi. Jest miła i potrafi dobrze drapać za uchem. I zawsze ma dla mnie przysmak.
- Ulubiony kolor?
- Hello, jestem psem. Ja widzę świat tylko w kolorach żółtym, niebieskim i szarym. To trochę mało, żeby coś lubić. Byś lepiej zapytała o ulubiony zapach.
- Ups, sorki. To było głupie pytanie. Ulubiona piosenka?
- Żadna. Nie lubię muzyki, dla mnie to zwykły hałas.
- Demony vs duchy?
- Chyba demony. Łatwiej je ugryźć niż duchy. No i po części sam jestem demonem.
- Ulubiona liczba?
- 666, tyle kiełbasek już ukradłem - Smile Dog wyszczerzył zęby najwyraźniej dumny z siebie.
- Ok. Korzystasz z telefonu albo cuś?
- No jak? Tak jakby brakuje mi przeciwstawnych kciuków. No chyba że używanie ich w charakterze gryzaków też się liczy.
- W sumie to też można uznać. Co sądzisz o Tinie?
- Jest fajna. Dba o mnie, daje mi jeść. Nawet sprawiła, że wszystkie pchły ode mnie uciekły i już mnie nie gryzą.
- Tina jest the best. Mogę Cię przytulić?
- Jak musisz...
- To cię przytulę - Po chwili Alice już ściskała Smile Doga.
- Niech ktoś wezwie TOZ. Albo Greenpeace - zaskomlał Smile Dog po kwadransie tych pieszczot.
- No już Alice, puść Smile Doga.
Alice niestety pozostawała głucha na moje słowa . Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam paczkę krówek. Szelest torebki przykuł uwagę dziewczyny.
- Alice, puść psa to dostaniesz cukierki.
- Cuuukieeeer! - Alice zaczęła się ślinić.
- Aport! - rzuciłam krówki w przeciwległy kąt studia. Alice oderwała się od Smile Doga i niczym błyskawica rzuciła się na łakocie. W ciągu paru sekund wszystkie cukierki zniknęły w żołądku dziewczyny.
- Mniam! Pyszne były! - oblizała się.
- No bez jaj - zdziwił się Smile Dog - Jak ona to tak szybko zjadła? Nawet ja nie mam takiego tempa w jedzeniu.
- To Alice, zupełnie inny gatunek.
- To wróćmy do pytań - wyszczerzyła się Alice - Co sądzisz o mnie?
- Eeee, za krótko cię znam, żeby coś o tobie sądzić. Ale Jeff się ciebie boi, więc możesz być fajna. Myślę, że moglibyśmy się zakumplować. Pod warunkiem, że nie zbliżysz się do mojej miski.
- Obiecuję, że nawet jej nie dotknę. Umiesz czytać?
- Nie, bo jestem psem? Demonicznym co prawda, ale jednak psem.
- Umiesz pisać?
- Też nie.
- W jakich językach gadasz?
- Mógłbym w każdym języku mówić, tylko mi się nie chce. Tym bardziej, że ludzie nie są dla mnie równorzędnymi partnerami do elokwentnej rozmowy.
- Czego się boisz?
- Hycli. I weterynarzy. Wiesz gdzie oni psom wsadzają termometry? - zatrząsł się Smile Dog.
- Lubisz jak się drapie za uchem?
- No pewnie. Uwielbiam - Smile zaczął merdać ogonem - Podrapiesz?
- Pewnie - Alice ze śmiechem spełniła prośbę psa - I ostatnie pytanko. Zaśpiewasz coś?
- Nie, bo nie umiem.
- No trudno. Justyna, odprowadź Smile Doga i dopilnuj, żeby dostał przygotowane dla niego ciastka. I przy okazji zabierz z green roomu Jane The Killer.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top