30. Uśmiechnij się, Mr. Widemouth
- No dobra kochani, Alice wzywa kolejną ofiarę. A będzie nią... Mr. Widemouth - oświadczyłam, uśmiechając się szeroko.
- Zapomnij! Nie złapiesz mnie! - stworek szybko ukrył się pod kanapą.
- Coś mówiłeś? - prychnęłam, wyciągając go z kryjówki - Nie szarp się. Alice nie gryzie. Co najwyżej dusi i przerabia na cukierki.
- Iiiiiiiiii!!!!!! Furby! - pisnęła Alice i zaczęła mocno tulić Pana Szerokoustego.
Ta dziewczyna zdecydowanie kocha pasty miłością Elmirki. Im ktoś się mocniej wyrywa, tym Alice mocniej go ściska. Aż temu komuś oczka z orbit wychodzą.
- Alice, zanim go udusisz, to może przeprowadzisz wywiad? Szkoda dobrych pytań.
- Racja, wywiad - Alice uderzyła się w czoło - Z góry informuję, że prawo do zachowania milczenia ci nie przysługuje. Zaczynamy. Jak podoba Ci się brzmienie Twojego spolszczonego imienia, Panie Szerokousty?
- Całkiem ładne, tylko trudno mi to wymówić.
- "Mr. Widemouth" - to pseudonim czy imię? Jak Pseudonim, to jak masz na imię?
- Odpowiadam, że to imię i niech tak zostanie.
- Czyli jednak pseudonim. Jeszcze kiedyś wyduszę z ciebie prawdę.
- Hej, ona mi grozi. Ja złożę skargę.
- Do kogo niby? - zachichotała Alice - Traktujesz się jak człowiek czy zwierzę?
- Jak istotę rozumną, wystarczy za odpowiedź?
- Niech będzie. To ty spaliłeś dom?
- Oszalałaś? To był mój dom i miałem go spalić? To jedna z moich ofiar go spaliła.
- Co zrobiłeś w trakcie pożaru tamtego domu?
- Zwiałem, jak najdalej mogłem. A co miałem zrobić? Straż pożarną wezwać?
- Na przykład... Jak zabijałeś te dzieci?
- Zabijałem? Ależ to były tylko nieszczęśliwe przypadki w trakcie zabaw - wyszczerzył się Mr. Widemouth - A to komuś wiły się w ciało noże. A to ktoś skręcił kark podczas skakania. Zdarza się, nie? No chyba, że ktoś się nie chciał bawić, to go dźgałem nożem.
- Czy któreś z dzieci popełniało samobójstwo nieświadomie? W sposób z Twoich zabaw?
- Jak już mówiłem, zdarzały się nieszczęśliwe wypadki.
- Mogę Cię pogłaskać, Ferbisiu? Proszę!
- Już mnie tuliłaś. Nie starczy ci? - jęknął Mr. Widemouth, choć było to bezcelowe, gdyż Alice bez czekania na zgodę, zaczęła go głaskać - Ja jej na kota wyglądam czy na co?
- Czy po porównaniu Cię do Furby'ego sprawdziłeś co to?
- Tak, sprawdziłem - westchnął Szerokousty - Nędzna podróbka mnie.
- Co robisz i jak się czujesz, gdy ktoś nazywa się Furby itp?
- Wkurzam się. Czy ja wyglądam na jakąś cholerną zabawkę?
- W sumie, to tak. Jak taka fajna przytulanka. Jak nazywało się ostatnie dziecko jakie zginęło przez ciebie?
- Eeee... Chris? A może Kyle? Nie pamiętam.
- Masz jakąś 'Backstory' czy cuś?
- Nie, nie mam. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
- Ile masz lat?
- Dużo. Na pewno jestem starszy od ciebie.
- Znasz inne stworzenia do ciebie podobne?
- Jestem jedyny i niepowtarzalny.
- Ta, jasne. Dlaczego "Mr. Widemouth"? A jeżeli nazywało cię tak dziecko, to czy miałeś inne pseudonimy?
- Bo mam szerokie usta? Nie chciało mi się kombinować z ksywką. I to ja się pierwszy przedstawiam, więc to nie dzieciak je wymyślił.
- Nadal mordujesz? W jaki sposób?
- A jak myślisz? W życiu nie zrezygnuję z mordowania. To fajna zabawa.
- Mordujesz cały czas tymi samymi metodami, czy starasz się wymyślać nowe?
- Tymi samymi. Sprawdzone metody są najlepsze.
- Po jakiemu umiesz mówić?
- Po angielsku, hiszpańsku, trochę po włosku i francusku.
- Co jesz?
- Jedzenie. A najbardziej lubię krwiste steki. Bardzo krwiste.
- Co sądzisz o B.O.B?
- Pomyłka i tyle. Co to niby jest? Ani to straszne, ani nic. Zakała naszego świata.
- Aha. W jakim kraju lub mieście najczęściej przebywasz?
- W Stanach Zjednoczonych, w stanie Maine.
- Gdzie mieszkasz?
- W takim jednym starym domu. I czekam, aż się ktoś do niego wprowadzi.
- Lubisz Pedigree?
- A czy ja ci wyglądam na jakiegoś pchlarza, żeby to jeść? Nie jadam czegoś takiego.
- Masz jakąś inną formę niż ta?
- Nie, nie mam.
- Masz wyrzuty sumienia?
- A co to jest i do czego służy?
- Czyli nie masz. Kiedy masz urodziny?
- Wcale ich nie obchodzę i nawet nie wiem kiedy wypadają.
- Z kim najczęściej gadasz ze znanych, "strasznych makaronów"?
- Ja to niby co? Nie znany? Ale tak to czasem gadam z Jeffem.
- Czy Policja wie o tobie czy jak tłumaczą wypadki z Tobą?
- Serio myślisz, że gliny uwierzyłyby w moje istnienie? Łatwiej stwierdzić, że miał miejsce nieszczęśliwy wypadek. Albo że dziecko zostało zabite prze kogoś rodziny.
- W sumie racja. Jak najszerzej umiesz się uśmiechnąć?
- A tak - uśmiecha się tak, że jego usta rozciągają się na całą długość twarzy.
- Masz jakieś super-umiejętności?
- Chyba nie. Umiem żonglować nożami, ale super umiejętnością bym tego nie nazwał.
- Masz jakąś listę dzieci na które polujesz?
- Nie, zabijam te, które akurat w moim domu. Nie mam wpływu na to, kto się wprowadzi.
- Mhm. Jesteś pedofilem?
- Co?! Czyś ty na głowę upadła?! Skąd te podejrzenia?! To, że zabijam bachory, nie znaczy, że jestem pedofilem! O takie coś to możesz Offendera podejrzewać, a nie mnie!
- Stary, weź wyluzuj. Na pocieszenie powiem, że to ostatnie pytanie. Od jakiego do jakiego wieku mordujesz dzieci?
- Przeważnie te młodsze. Od trzeciego do szóstego, siódmego roku życia. Chociaż zdarzało mi się zabijać i nastolatków. Ale rzadko.
- No i to by było na tyle. Dzięki, Furbisiu! - Alice ponownie mocno przytuliła Szerokoustego, który ledwo mógł oddychać.
- Nie jestem... żaden... Furby... do cholery!
- Alice, puść zakładnika - zaśmiałam się - W zamian dam ci cukierki.
- Ok. I przyprowadź nową przytulankę.
- Jasne. Kogo?
- Agnes Rosenberg.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top