25. Hej Masky!

- Słuchajcie, Marcus wrócił? - spytałam, wchodząc do green roomu.

- Nie ma mnie! - odezwał się głos spod stołu - Nie dam się ponownie zaprowadzić do tego demona.

- Wyluzuj, Alice już wybrała sobie nową ofiarę.

- To za kogo mamy odmówić modlitwę? - zakpił Masky.

- Odmów ją za siebie, bo to właśnie ciebie chce Alice - zachichotałam.

- Ja pierdolę - westchnął mężczyzna.

- Nie pierdol, bo dzieci narobisz. Wstawaj, idziemy.

***********

- Hej Masky! Cukierka? - powitała go Alice, wyciągając w jego stronę dłoń ze słodkościami.

- Wezmę, ale tylko dlatego, że nie wiadomo jak zareagujesz.

- Hej! Masz mnie za aż taką psychopatkę?

- Mam prawo zachować milczenie.

- Ale tylko w tej kwestii - Alice wyszczerzyła się w uśmiechu - Na kolejne pytania będziesz musiał odpowiadać. To lecimy. Zdejmiesz maskę?

- A proszę cię bardzo - Tim wzruszył ramionami i zdjął maskę.

- Fajniutki jesteś. Kto jest bardziej denerwujący, Cody czy Toby?

- Zdecydowanie Toby. Cody tylko raz na jakiś czas wpada do Rezydencji, a z Tobym muszę się użerać codziennie.

- Wyrazy współczucia. Kiedy masz urodziny?

- Nie wiem, nie pamiętam. Jak wielu rzeczy z przeszłości. 

- Biedactwo. Jak można nie  wiedzieć, kiedy ma się urodziny? Wybierzemy ci jakąś datę i zorganizujemy super huczną imprezę.

- Boże, zlituj się - jęknął Masky.

- Masz jakiś pseudonim, oprócz "Masky"?

- Nie, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Bo jak mnie nazywają za moimi plecami to nie wiem.

- Mhm. Czy "Tim" to Twoje prawdziwe imię?

- To w sumie skrót od Timothy'ego, bo tak mam na imię. 

- Co myślisz o TicciMask?

- Nie mów mi o tym cholerstwie - warknął Masky - Co za spaczone umysły to wymyśliły? Ja i Toby? Ty widziałaś te arty? Albo czytałaś opowiadania? To jakiś koszmar!

- E, przesadzasz. Niektóre są fajne.

- Dobijcie mnie... - jęknął Tim.

- Chcesz mieć dzieci, a jak tak, to ile? 

 - Sam nie wiem... Może jedno albo dwójkę. Rzecz jasna, gdybym miał możliwość założenia rodziny. 

- Żebyś się nie zdziwił. Co ci się podoba w Fandomie?

- Niektóra twórczość fanów. Ale nie ta łącząca mnie z Tobym. No i w jakim sensie popularność. 

 - Co jest najfajniejsze w mordowaniu?

- Nie ma w tym nic fajnego. Zabijam, tylko dlatego, że Slender mi każe.

- No ok. To.. Jak jest z tym Hoodie'm? Jesteścierodzeństwem?

- Ech, powtarzam to po raz kolejny. Nie jesteśmy braćmi. Może w innym świecie jesteśmy rodzeństwem, ale nie w tym.

- Spisujecie swoją pasty, czy ktoś to robi za was?

- Spisują je inni, ale nie mam pojęcia, skąd znają nasz historie. Pewnie Slender macza w tym palce. A raczej macki.

- Heh! Dobre! Żałujesz zostania Proxy?

- Bardzo. Ale i tak nie miałem wyboru. Ze Slenderem się nie dyskutuje. Hej! Gdzie ona się podziała? - zaskoczony Tim zaczął sie rozglądać po pomieszczeniu.

Alice natomiasy zmaterializowała się tuż za fotelem zajmowanym przez chłopaka i zaczęła głaskać go po włosach. Tim miał minę, jakby miał zaraz zejść na zawał.

- Masz takie fajne włosy. Co z nimi robisz? 

- Myję je i czeszę? - odparł niepewnie chłopak - Możesz tak więcej nie robić? Wystraszyłaś mnie.

- No dobrze - Alice wróciła na krzesło - Dlaczego akurat taka maska?

- Po prostu miałem ją w domu. Zresztą to jakaś różnica jaką mam maskę? Grunt, że zakrywa mi twarz.

- No w sumie racja. Co myślisz lub myślałeś, o Kate The Chaser? 

- Świetna dziewczyna. Dobrze walczy i jest naprawdę inteligentna. Tylko bardzo buntownicza.

- Czemu taki pseudonim?

- Coś nie pasuje? Prosty jest. A po drugie nie miałem innego pomysłu.

- Spokojnie, nie denerwuj się. Jak dużo leków bierzesz?

- Sporo. Łącznie około piętnastu różnych środków?

- O kurczę. Aż tyle? A ile papierosów spalasz w ciągu dnia? 

- Różnie, paczkę lub dwie dziennie. A jak muszę znosić Toby'ego i Cody'ego naraz to i cztery paczki zdaża mi się wypalić.

- Orientacja seksualna?

 - Heteroseksualna. A coś myślała?

- Na pewno? Dobrze, dobrze. Nic nie mówię. Co myślisz o Marcusie? 

- Marcus The Suicide? Słabo go znam. Ma ciekawy posób mordowania. Ale ta jego obsesja na punkcie męskich narządów... To jest niepokojące.

- A co myślisz o Funie?

- To ten młody demon? Podopieczny Tiny? Trudno mi go określić. Jak okradnie kogoś z emocji, to zachowuje się czasem jak dziecko z ADHD. A jak jest ich pozbawiony, to potrafi być przerażający. To jego opanowanie i bijący od niego chłód. No i te jego demoniczne moce. Widziałem go kilka razy w akcji. To robi wrażenie.

- Z kim byłeś, kto ci się podobał, oprócz NurseAnn? 

- Zanim poznałem Ann, byłem przez krótki czas związany z Suicide Sadie. Ale nie wyszło nam. Za bardzo się od siebie różniliśmy.

- Dawaj, narysujesz coś? - spytała Alice, podając mu kartkę.

- No dobra - Tim zaczął rysować, a po kilku minutach oddał rysunek - Może być?

 - Świetna karykatura - oceniłam - I jak Alice, podoba ci się portret?

- Pewnie - zachwyciła się dziewczyna - Powieszę go nad swoim łóżkiem. Ale wracamy do pytań. Czy kiedyś jadłeś cukierki od Jacka?

- Nie oszalałem do tego stopnia. Cholera wie, co on tam daje. Tylko Tinie one smakują.

- Jadłeś kiedyś ludzkie mięso?

- W życiu - Tim lekko pozieleniał na twarzy - Co ja, Skroll albo Eyeless? Tylko te świry jedzą ludzinę.

- Czy zdarzyło się, żeby Trenderman Cię wystroił?

- Tia... Nie chcę tego wspominać. Wyglądałem jak jakaś choinka.

- Ciekawe czy są jakieś zdjęcia... Ja tylko głośno myślę. Kto jest najmądrzejszy z Proxy?

- Nie mnie to oceniać. Ale na pewno nie Toby.

- No dobrze. Co sądzisz o Cat Hunterze?

- Czasem z nim pracuję, ale rzadko. Widać, że to odludek i samotnik. Mimo to można na nim polegać. 

- Oglądałeś albo czytałeś 13 powodów? Jak tak, to jakiewywarło na Tobie wrażenie? 

- Wyglądam ci na kogoś, kto czyta romansidła? Albo je ogląda? Na czytanie nie mam zresztą czasu. A jak już coś oglądam, to raczej filmy akcji. 

- Jak się czułeś w rezydencji Tiny?

- Wspaniale. Zamek Tiny to świetna miejscówka. Przestronna, wygodna i nie zapuszczona jak chata Slendera. 

- A co sądzisz o Victorze...? 

 - Jest spoko. Da się z nim pogadać. Jeden z nielicznych normalnych w Rezydencji.

- Hm.. Z kim z rezydencji przespałeś się popijaku?

- Serio? Musisz o to pytać?

- Tak. A ty musisz odpowiedzieć.

- Ech, no dobra... Z Jane i Zero. Ale to było dawno.

- Zabijasz pistoletem, czy czymś jeszcze?

- No ja to z reguły używam noża myśliwskiego. A z pistoletu rzadko korzystam. No i czasem muszę improwizować i używam w charakterze broni tego, co mam akurat pod ręką.

- Wolisz kawę czy herbatę?

- Kawę, bo działa pobudzająco. 

- Co sądzisz o Tobym, a co o Codym?

- Dwa irytujące gnojki. Chociaż Cody jest inteligentniejszy od Toby'ego. Ale i tak kocham ich jak braci. Tylko nikomu tego nie mów, bo zabiję, kapujesz?

- Ok, masz moje słowo. Co robisz w przerwie od zabijania?

- Relaksuję się. Śpię albo oglądam telewizję. No i spotykam się z Ann.

- Myślisz, że mam szansę zostać demonem?

- A to już nim nie jesteś? Bo tak mi się wydawało...

- Jej! Ktoś mnie uważa za demona! - ucieszyła się Alice - Ale wracajmy do pytań. Jak wyglądał Twój najgorszy koszmar?

- Byłem otoczony przez armię zombie-Tobych, które w kółko powtarzają "Hej Masky!" - wzdrygnął się Tim. 

- Niezły koszmar. Wolisz Rake'a czy B.O.B'a?

- Ani jednego ani drugiego nie lubię. Ale lepszy już jest chyba B.O.B.  

- Masz za złe, że Twoja dziewczyna to chodzącezwłoki?

- Nie. Cieszę się, że w ogóle mam dziewczynę.

- I ostatnie pytanie. Mogę Cię przytulić? - spytała Alice, po czym nie czekając na odpowiedź, zaczęła tulić Masky'ego. Ten tylko westchnął i pogodził się z losem.

- No dobrze Alice, puść już Tima. Inni też chcieliby odpowiedzieć na twoje pytania - po pół godzinie przerwałam ten festiwal czułości.

- A tak się go fajnie tuli - mruknęła Alice, ale puściła Tima.

- To ja odprowadzę Masky'ego. 

- Tylko wracaj szybko. Bo następne pytania będą do ciebie, moja drogo Justyno - uśmiechnęła się szeroko Alice, zajmując miejsce na fotelu i sięgając po soczek.

- Że co?! 





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top