21. Zastępczy prowadzący (part 3)

Dwadzieścia minut później Morfeusz został uwolniony z uścisku Alice. Wyjątek podał jej leki na odtrucie i Alice obecnie smacznie spała, choć wciąż przebywała w klatce dla bezpieczeństwa obecnych w studiu past. Morfeusz natomiast został zabrany przez Wyjątka do innej sali, gdzie dochodził do siebie, popijając herbatki uspokajające.

- Witam wszystkich po przerwie - oznajmił MrD - Niezwłocznie przechodzimy do dalszych pytań. Jason, czy stworzyłeś jakieś kreatury z których uczyniłeś swoich poddanych? Lalki z którymi nie możesz się rozstać, która żyją i ci służą?

- Jedyne ożywione istoty, jakie mi towarzyszą, to Liquorice, Pan Gluttton, a od niedawna Glutton Junior. Chociaż kiedyś chciałem stworzyć sobie lalkę, którz usługiwałaby mi we wszystkim, nawet w łóżku - mówiąc te słowa Jason spojrzał znacząco na Marię - Niestety mi nie wyszło. 

- A żeby ci korniki zeżarły te twoją cholerną pozytywkę i żeby ci serce zgniło, parszywa gnido - warknęła shinigami, chcąc rzucić się na Zabawkarza. Na szczęście powstrzymał ją Doll Maker.

 - Kobieto, złość piękności szkodzi - szepnął, puszczając jej oczko.

- Czyżbym wyczuwała romans? - zachcichotałam.

-Nie baw się teraz w swatkę - upomniał mnie MrD - Jason, a co się stało z panem Gluttonem? 

- Udało mi się odzyskać mojego pieszczoszka, który był uwięziony w tym pochrzanionym kucykowym świecie. Te potwory zmuszały go do niewolniczej pracy ponad jego siły i w dodatku go głodziły. Gdybym go nie uratował to pewnie w końcu zginąłby marnie.

- Em, Jason... Ale ty wiesz, że to nie było tak, jak ty mówisz? - wtrąciła się Tina - Gluttonowi w sumie nie było tak źle w Equestrii. 

- Cicho bądź - nadąsał się czerwonowłosy - Gluttonkowi najlepiej jest przy mnie. A nie u jakichś kopytnych diabłów.

- Przejdźmy do następnych pytań - MrD szybko zmienił temat - Nemesis, skąd masz tego pająka? 

- Znalazłam Gevenę w okolicach jakiegoś opuszczonego laboratorium i się z nią zaprzyjaźniłam. A potem tarantula dołączyła do mnie. 

- Mhm. Kto pierwszy zrozumiał, że Nina nienawidziJeffa? 

- To byłam ja - odezwała się Jane - Po tym jak Jeff i Off ją skrzywdzili, pomogłam Ninie się pozbierać. A że sie do siebie zbliżyłyśmy, to widziałam jak zmieniało się jej podejście do tego dupka. 

- Tina, jaki gatunek najbardziej chciałabyśprzebadać? 

- Och, wiele jest takich gatunków. Na pewno yeti, chupacabra oraz jackalope.

- Teraz pytanie do Alice z creepypasty "Fox". Jak zajmujesz się swoimi bratem?

- No... Ochraniam go, karmię, zdobywam dla niego ubrania. Jakby chciał, to bym mu nawet jakąś panienkę sprowadziła.

- Alice... - zarumienił się Alex - Zamknij się.

- No co? Jak wolisz facetów, to też mogę ci jakiegoś załatwić.

- Dobijcie mnie - jęknął niewidomy chłopak.

- Wracając do kwestii jedzenia - wtrącił Wyjątek - Czym ty go karmisz?

- Jedzeniem... tak zasadniczo. Głównie tym, co znajdę przy swoich ofiarach. A ile tego jest, to już inna kwestia. Daję mu też leśne owoce i mięso.

- Surowe i niezbyt świeże - mruknął Alex.

- Które miejsce oprócz rezydencji, najczęściejodwiedzacie?

- Różnie - odezwała się Tina - Ja na przykład często wpadam do piekła odwiedzić rodzinę. Regularnie bywam też w alternatywnej Szkocji, gdzie prowadzę ośrodek dla kopytnych i od czasu do czasu prowadzę wykłady na uniwersytecie. 

- Najczęściej to odwiedzam dom Marii - odezwał się cicho Fun.

- A ja odwiedzam różne winiarnie - odparł KageKao.

- Burdele, sexshopy, peepshowy - zaczął wymieniać Off.

- No i najczęściej odwiedzanym przez nas wszystkich miejscem jest schronisko prowadzone przez Wyjątka - dodała Nina.

- A propos. Autorze, też mogę zadać pytania? - spytał Wyjątek.

- Jak najbardziej. Przekazuję ci głos.

- Co powiecie o moim schronisku? - zainteresował się Wyjątek.

- Jest niesamowite - odezwała się Maria - I bardzo dobrze, że istnieje, bo bez niego to z Fox nieraz byłoby krucho.

- Piękne miejsce - potwierdziła Tina - Bardzo przytulne. Człowiek czuję się tam bezpiecznie. 

- Jest bardzo przestronne i fajnie się tam bawi - dodała Sally, która wróciła do roli ośmiolatki.

- A co powiecie o mnie? 

- Jest spoko koleś - odezwał się EJ - Wiele razy nas ratowałeś.

- Dzięki Tobie te szczeniaki nie zawracają mi głowy i mam więcej czasu na swoje eksperymenty - dodał Smiley.

- No i jesteś dość przystojny - Elska puścił mu oczko.

- Coś ty powiedział? - wkurzył się Nick Vanill i zaczął dusić swojego partnera - Jak śmiesz do kogoś zarywać w mojej obecności? Ty podły śmieciu! Z kim jeszcze mnie zdradzasz?

- Nick... uspokój się - charczał Elska.

- No już dzieciaku. Puść go, zanim go udusisz - Papa Grande odciągnął Nicka od jego chłopaka.

- Heh, zazdrosny jest - zachichotał Elska - Znaczy mnie kocha.

- Jasne - MrD przewrócił oczami - Ej Sally, lubisz Matrix?

- Jasne, to świetna kumpela. Fajnie się razem bawimy. I nauczyła mnie jak przerabiać zdjęcia w photoshopie. 

- Strach się bać, co te dwie razem wymyślą - MrD pokręcił głową - Kolejne pytanie. Kto najbardziej nie chcę tu być? 

- A jest w ogóle ktoś, kto chce tu być? - spytał ponuro Helen - Zostaliśmy tu zapędzeni jak nie przymierzając bydło. A ta mała cholera siedząca w klatce wypytuje nas o nasze prywatne sprawy. No a teraz ty zająłeś jej miejsce.

-Przesadzasz chłopcze - mruknęła Lilith - Alice jest urocza i wcale nie jest taka męcząca jak mówicie.

- Ok. Chciałem teraz zapytać, kto ma pecha siedzieć obok AliceQ?

- Jak widzisz ja - odezwał się Xvirus, siedzący tuż obok klatki - Ale nie nazwałbym tego pechem. Fajna jest. Jak śpi rzecz jasna i nie pyta. 

- No i ja - pomachał mu Wyjątek, siedzący w klatce wraz z Alice i monitorujący jej stan - Młoda jeszcze trochę powinna pospać.

- Oby się niedługo obudziła w lepszej formie, bo będę miał też do niej pytania - westchnął MrD - Czu Tina badała kogoś odkąd przybyła dorezydencji, oprócz Rake'a? 

- Zdarzyło się - przytaknęła Tina - Grinny miała złamany ogon. Smile Dog pochorował się po jakiejś ohydnej psiej karmie. Parę razy badałam dzikie zwierzęta napotkane w lesie. Nawet Seedeatera zdarzyło mi się przebadać, ale on chociaż zniósł to z godnością.

- A teraz mam pytanie do naszej koleżanki z alternatywnej rzeczywistości. Lily, jak idą twoje poszukiwania? 

- Wspaniale - uśmiechnęła się dziewczyna - Jestem coraz bliżej wytropienia Eyeless Jacka.

- Przecież tu siedzę - nieogarnął kanibal.

- Nie o ciebie mi chodzi, tylko o tego drugiego. O twoją alternatywną wersję - wytłumaczyła Lily.

- A, to spoko - Jack wrócił do jedzenia nerki. 

- Co myślicie o samej Lily?

- Niezłe ma balony - oblizał się Offenderman - Chętnie poznałbym ja bliżej... Auć?

- Zboczeniec - prychnęła Tina, polerując świecznik - Weź trzymaj łapy z daleka od niej.

- Dokładnie - potwierdził Zach - Chyba, że chcesz, żebym ci kilka gwoździ w tyłek wbił. A wracając do pytania prowadzącego, to Lily wydaje się być miłą dziewczyną. A przy tym prawdziwą twardzielką.

- BYŁABY DOBRĄ PROXY - wtrącił Slender - TO SILNA, ZDECYDOWANA DZIEWCZYNA. I DO TEGO NIEZWYKLE SPRYTNA, SKORO W SWOIM ŚWIECIE ZABIŁA TYLU Z NAS. 

- Mhm. Tina, jak się czujesz z tym, że ty i Lily pochodzicie z jednego umysłu?

- Całkiem spoko, choć ja i Lily zupełnie się różnimy. Dopóki nie postanowi skrzywdzić nikogo z moich przyjaciół to nie będę mieć do niej zastrzeżeń. 

- Chyba się na to nie zanosi - uśmiechnął się MrD spoglądając na Lily zapatrzoną w Zacha - Halo Lily! Pytanie do ciebie!

- Hm? Tak?

- Kto na razie stanowił największe wyzwanie? 

- Hm, dobre pytanie. Ciężko walczyło się ze Slenderem. Trudną przeciwniczką była Nurse Ann. Puppet też nie dał się łatwo zabić. A ostatnio przyszło zmierzyć mi się z Laughing Jackiem, co niemal nie zakończyło się moją przegraną. 

- Czyli najtrudniejsi do pokonania są ci niemal nieśmiertelni. A wiesz, że sama stałaś się creepypastą?

- Co? Żartujesz sobie? Ja creepypastą? Ale to nie tak miało być - jęknęła Lily.

- Ej, ale to przecież nic złego - pocieszał ją Zach - Nie traktuj tego jak obelgi czy przekleństwa. 

- Hej! Kto mi ukradł stanowisko? I co ja robię w klarce? - rozległ się głos AliceQ.

- Alice, w końcu wyzdrowiałaś - podbiegłam do klatki i wypuściłam z niej dziewczynę oraz Wyjątka - Niech cię przytulę. Już myślałam, że ten cukier zaszkodził ci na dobre. 

- O czym ty mówisz? O, Wyjątek! - Alice dostrzegła Ratownika i rzuciła się go tulić.

- No siema Alice - uśmiechnął się blondyn - Zatrułaś się cukierkami i stałaś się bardziej niepoczytalna niż zazwyczaj. Musieliśmy cię wyleczyć.

- Alice, a pamiętasz jak tuliłaś przez kilka godzin Morfeusza? - spytała Tina.

- Tuliłam? I nic nie pamiętam? - Alice posmutniała i wyglądąła jakby miała rozpłakać.

- Nic straconego - pocieszył ja Silver - Mam dla ciebie zdjęcia i nagrania. 

- Wiii! Kocham cię, jesteś najlepszy - Alice rzuciła się Silverowi na szyję.

- Mayday! Help! Hilfe! - trener pokemonów próbował wyrwać się z objęć Alice.

- Nie panikuj kotku - zachichotała Tina.

- To mogę już odzyskać moje stanowisko? - spytała Alice, puszczając w końcu Silvera - I wygonimy tego uzurpatora?

- Spokojnie Alice. MrD nie jest żadnym uzurpatorem. Zjawił się tu na moją prośbę i naprawdę godnie cię zastąpił. Ma jednak jeszcze kilka pytań, w tym do ciebie. 

- Do mnie? - zdziwiła się Alice.

- Ha, w końcu ta mała zaraza poczuje, jak to jest być przesłuchiwanym - wykrzyknął Jeff.

- Jeff, milcz jak gadasz - mruknął MrD - Proponuję chwillę przerwy przed dalszymi pytaniami. I niech nikt nie próbuje uciekać, bo spuścimy AliceQ ze smyczy.

- Właśnie - przytaknęła Alice - I będę wtedy tulić. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top