2. I jeszcze kilka pytań

- Witam po przerwie - uśmiechnęła się szeroko Alice - Jak widzę są wszyscy, choć kilka osób podjęło się próby ucieczki. Niezwłocznie przechodzimy do dalszych pytań. Prawie bym zapomniała zapytać jak było w prima aprilis?

- Wspaniale! - wykrzyczał Splendor - To był najwspanialszy dzień do tej pory! Była zabawa, psikusy, żarty, mnóstwo śmiechu.

- Jasne. A kto zrobił najwięcej żartów w tamten dzień?

- Ja! - krzyknęli naraz Splendor i Laughing Jack. Obaj wesołkowie zaczęli obrzucać się nienawistnymi spojrzeniami.

- Panowie, ustaliliśmy już, że był między wami remis - westchnęła Laughing Jill.

- Ależ rywalizacja - zachichotała Alice - A jak tam lany poniedziałek? Rezydencja pływała?

- Nie wspominaj o tym! - Ben zaczął się trząść - Woda... Tyle wody... 

- Nie bój się Ben - Sally przytuliła blondyna - Teraz jesteś bezpieczny.

- Awww! - wyrwało się wszystkim obecnym  dziewczynom.

- A wracając do twojego pytania, drogie dziecko, to tak. Cała Rezydencja była zalana - wtracił Slenderman - Dobrze, że moje meble i dywany nie ucierpiały.

- No tak, meble najważniejsze. Świętujecie Wielkanoc, czy nie bardzo?

- Tak średnio, bo nikt z nas nie jest szczególnie religijny - odparła Jane - Ale tego dnia robimy uroczysty obiad, a potem "polujemy" na zajączka i szukamy prezentów od niego.

- W przyszłym go roku go złapię! Zobaczycie! - krzyknął Toby, zrywając się z krzesła.

- Tak, Toby. Oczywiście, że ci się uda - Clockwork pociągnęła chłopaka z powrotem na siedzenie. 

- Pomogę ci. Jak dzień dziecka? Ktoś dostał prezenty?

- Sally i Lazari oczywiście - odparła Tina - A reszta, no cóż, obyła się bez prezentów. Zamiast tego urządziliśmy sobie mega imprezę. 

- Szkoda, że mnie tam nie było - westchnęła Alice - Czy w czasie gdy mnie nie było, były jakieś wojny w rezydencji?

- A jak myślisz? - Tina przewróciła oczami - Jeśli kiedykolwiek w Rezydencji będzie spokojnie, to będzie znaczyło, że wszyscy nie żyją. 

- A jakieś szczegóły? Kto z kim walczył? - dociekała Alice.

- O matko - Tina przewróciła oczami - Cody nas odwiedził, więc rzecz jasna Tim słyszał podwójną ilość "Hej Masky!", co oznaczało kolejną wojnę. Roześmiany i Splendor walczyli o tytuł mistrza dowcipów. Jeff i Jane walczyli ze sobą, ale to codzienność. Ale i tak nic nie przebije Elski i Nicka. 

- A co zrobili? Ej, czekaj! Przecież oni nie mieszkają w Rezydencji.

- A no nie - westchnęła Jane - Ale Nick pokłócił się ze swoim chłopakiem i wyprowadził z ich mieszkania. No i Slender zgodził się go przygarnąć na kilka dni.

- To nasze prywatne sprawy! - wrzasnął Nick.

- Cichaj tam! Jak mówiłam, Nick zamieszkał u nas na kilka dni. Elska chciał się z nim pogodzić, więc przyjechał do Rezydencji i zaczął śpiewać pod oknem Nicka serenady. To tylko rozsierdziło Nicka, który wyleciał z domu jak z procy i zaczął się drzeć na swojego chłopaka. Elska nie pozostał mu dłużny i też na niego wrzeszczał. Normalnie komedia na żywo. A potem padli sobie w ramiona i zamknęli w pokoju Nicka. My natomiast mieliśmy nie przespaną noc przez nich. 

- Chyba wiem dlaczego - wyszczerzyła się Alice - Macie zaplanowaną jakąś imprezę w najbliższym czasie?

- Pewnie! - podekscytował się Elska - Szóstego sierpnia mój Nicky ma urodziny i będziemy je hucznie obchodzić. 

- Jej! Na pewno wpadnę. Kto jest najlepszy w matematyce z past?

- Slenderman, Chess Master i, tu cię zaskoczę, KageKao - odparła Nina. 

- To już wiem, do kogo iść na korki.  Kto jest najstarszy w rezydencji?

- A jak myślisz? - odezwał się Liu - Rzecz jasna Slenderman. Nie wiemy ile lat ma dokładnie, ale pewnie kilkaset.

- I się nie dowiecie - mruknął Slenderman.

- Żebyś się nie zdziwił - zachichotała szatańsko Alice - Hm, czy jak nie macie czegoś, to bierzecie to od swoich ofiar, czy kupujecie w sklepie?

- Pewnie, że bierzemy - zarechotał Jeff - Im już nie potrzebne, więc po co ma się marnować?

- W sumie, ekonomiczne podejście. Czy oprócz mordowania, robicie coś ze swoimi ofiarami?

Spojrzenia wszystkich skierowały się na Jasona, Puppeta, Doll Makera i Offendera.

- Hej! Nie gapcie się tak! - zirytował się Jason - Żaden z nas nie jest nekrofilem. No może Offender, ale nasza trójka jest poza wszelkimi podejrzeniami. 

- Właśnie - wtrącił Doll Maker - My tylko robimy z nich lalki. Nic więcej.

- Znaczy się... - zająknął się Puppet - Czasem, w samotne noce, to i do marionetki można się poprzytulać. Albo i coś innego zrobić...

- Ja pierniczę. Mam zboka za szefa - jęknął Zachary.

- Stary, ja się do ciebie nie przyznaję - skrzywił się Jason.

- No i mamy ciemną stronę Puppetera. Wolicie otrzymywać mało pytań od dużej ilości pytających, czy wiele pytań od jednej osoby?

- Najlepiej, żeby wcale ich nie było - mruknął Ben - Czuję się jakby mnie normalnie gliny maglowały. Albo jakbym był był u psychoanalityka.

- Bez przesady. Wolicie pytania ogólne, czy indywidualne?

- No chyba Ben już odpowiedział - mruknął Jeff - Lepiej jak nikt o nic nie pyta. 

- Zrzędy. Ile razy była taka sytuacja, że po czyjejś kłótni rezydencja ledwo stała?

- Ty serio pytasz? - westchnął Slenderman - Ja już przestałem liczyć. Jane kłóci się z Jeffem, Tim z Tobym, a nieraz i z Codym. Jak wyszło na jaw, że Nina udawała fankę Jeffa, to ten mało jej nie zabił. A że dziewczyna też nieźle walczy, to trzeba potem było remontować pół Rezydencji.

- Wow! To nieźle. Hm, ktoś z was chodzi do kina? Jak tak, to na czym byliście ostatnio?

- Z tym to ciężko - westchnął Helen - Pojawienie się w miejscu publicznym nie jest dobrym pomysłem. Bo zawsze nas ktoś rozpozna i wezwie gliny. Albo zlecą się fanki i musimy wiać. A zresztą dzięki naszym specom od technologii, możemy oglądać filmy jeszcze przed kinowymi premierami. 

- Fajnie jest mieć znajomości. Co ostatnio czytaliście?

- "Akuszera bogów" Anety Jadowskiej - odparła Tina.

- "Wojnę i pokój" - dodał Slenderman.

- "Historię tortur i egzekucji" - z uśmiechem odpowiedziała Dina.

- Helen, ty coś przeskrobałeś, że ona o torturach czyta? - szepnął teatralnie Puppet.

- E, nie, raczej nie - odparł Helen, choć widać było, że w myślach robi rachunek sumienia. 

- Trzymajmy kciuki za Helena. W razie czego zrzucimy się ma wieniec. Hm, a jak macie wybrać pomiędzy czytaniem, a oglądaniem; to co wybieracie?

- Oglądanie - krzyknęli chórem Ben, Silver i Dark Link.

- Czytanie - zgodnie stwierdzili Tina i Slender.

- Różnie, zależy od nastroju - odparła Jane.

- Dom vs las/dwór?

- Najlepiej własny dom - mruknęła Jane - Ale przez jednego idiotę niestety go nie mam.

- Ja tam wolę dom - odezwał się Ben - W lesie nie ma gdzie kompa czy konsoli podłączyć.

- A ja lubię las - odezwał się Sleneder - Cisza, spokój, świeże powietrze.

- I mnóstwo robali - wtrącił Trender - A żywica z drzew strasznie brudzi ciuchy.

- Wolicie, gdy jest spokojnie w życiu, czy ciągle przygody?

- Różnie - zamyślił się EJ - Fajnie, gdy coś się dzieje, ale czasem potrzeba chwili oddechu i spokoju.

- Co wybieracie? Telefon, Tablet czy Komputer?

- Trudny wybór - westchnął Silver - Ale chyba tablet, bo jest poręczniejszy od komputera, a większy od telefonu.

- A ja niczego nie wybiorę - mruknął Laughing Jack - To są zupełnie nieprzydatne przedmioty.

- Mówisz tak staruszku, bo nie ogarnąłeś technologii - zachichotał Candy Pop.

- Odezwał się młodzieniaszek - warknął Roześmiany - Po prostu, te cholerne gadżety mają za małe przyciski.

- A może to ty masz za duże pazury? - zapytała niewinnie Alice - Myślałeś, żeby je skrócić?

- A może ciebie skrócę o głowę?

- Jack - odezwała się zimno Tina - Chcesz wylądować w pudełku na najbliższe sto lat?

- E, nie. Nie chcę. Przepraszam.

- Uszom nie wierzę - zdziwiła się Alice - Jack przeprosił. Dobra, idziemy dalej. Jakie jest, o ile jest, najśmieszniejsze przezwisko w rezydencji i jak ono brzmi?

- Slendopus - zaśmiał się Jeff.

- Jeffreyu Woodsie! Jak mnie nazwałeś?

- Spokojnie Slender, nie rób niczego, czego będziesz żałować - Jeff zasłonił się krzesłem - To są tylko takie żarty.

- Ja ci dam żarty. Za karę posprzątasz salę tortur. Ma się lśnić.

- Powodzenia braciszku - zaśmiał się Liu.

- Czemu? - zdziwiła się Alice - Jest aż tak źle?

- Sala tortur nie była czyszczona od kilku lat - wytłumaczył Slender - Nie miało to sensu, bo ciągle ktoś z niej korzysta. Ale teraz będzie jak nowa, prawda Jeff?

- Wal się - mruknął cicho chłopak.

- Jesteście jak rodzina, czy każdy ma w dupie kto co robi?

- Raczej jak patologiczna rodzina - mruknęła Zero.

- Bez przesady - odparła Nurse Ann - Kolorowo nie jest, ale w razie potrzeby, potrafimy sobie pomóc.

- Ok. Co myślicie o grze FNAF? Ktoś z was w to grał?

- Jeszcze pytasz? - wykrzyknęła trójka nerdów - Zajebista gra!

- No jasne, wy byście w coś nie grali. Macie ulubiony zespół muzyczny, czy każdy lubi inne?

- Każdy lubi coś innego - odparła Clockwork.

- A wchodzicie czasami na fandom? 

- Czasem - odezwała się Dina - I coraz bardziej tracimy wiarę w ludzkość.

- Dokładnie - zawtórował jej Helen - Te fanfiction, te fanarty... Czemu ludzie shipują mnie z Puppetem? Jesteśmy tylko i wyłącznie kumplami.

- A co ja mam powiedzieć? - westchnął Jeff - Jeśli wierzyć fandomowi, to przespałem się już praktycznie z całą Rezydencją. Bez różnicy płci. 

- A ze mnie robią idiotkę zapatrzoną w tego idiotę - skrzywiła się Nina - Wcale taka nie jestem. No może kiedyś byłam, ale to przeszłość. 

- Cóż, fandomu nie zmienicie. Zwykle o której godzinie wychodzicie na "łowy"?

- Późną nocą, jak jest już ciemno - odezwała się Jane - O dwudziestej drugiej najwcześniej. Czasem znacznie później.

- Mam jeszcze jedno bonusowe pytanie. Co o mnie sądzicie?

W zalegającej ciszy dało się usłyszeć cykanie świerszczy. Nikt nie miał ochoty odpowiadać pierwszy.

- Cóż, jesteś uroczą osóbką - ciszę przerwała Tina - Sympatyczną i pełną energii, choć czasem zadajesz za dużo pytań.

- Wcale nie tak dużo. Hmmmm..... Mam dla was wyzwanie - Alice zaczęła się niekontrolowanie śmiać - Macie się tak ustawić oraz tak zmodyfikować swoje ciała, żeby razem, gdy się ustawicie w rządku, był napis "creepypasta". 

Nasi bohaterowie, ciężko wzdychając, zaczęli się ustawiać, wyginając przy tym ciała w dziwnych pozycjach. W końcu im się udało, co spotkało się z zachwytem, ale i głośnym śmiechem Alice. Dziewczyna przestała się śmiać dopiero po pół godzinie. 

- Już dobrze - Alice otarła łzy - Teraz nadszedł czas na pytanie indywidualne. Proszę, żebyście przeszli do green roomu. EJ, ty zostań, zaczniemy od ciebie. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top