Jennie

- Tak po prostu damy im odejść? - zapytała Aisha spoglądając na nas krzyżując ręce na piersi.
- Powiedziała, że nikomu nie powie, więc tak, a teraz spadajmy stąd. - odparłam spoglądając jeszcze na oddalające się coraz bardziej dziewczyny.
- I ty jej wierzysz? - prychnął Hyunjin.
- Nie mam pojęcia, ale innego wyjścia nie mamy. Sami się prosiliśmy, żeby ktoś nas przyłapał, gdy przekroczyliśmy granice. - stwierdziłam narzucając kaptur z powrotem na głowę po czym ruszyłam przed siebie.

Mogli uważać sobie co chcieli. Owszem nie miałam pewności, że jutro nie zawita do nas policja z Północy szukając osób, które w nocy kręciły się po ich terenie, ale jedyne co mi pozostało to uznać słowa blondwłosej dziewczyny za prawdziwe. Mimo wszystko w jej oczach, w które mogłam popatrzeć przez kilka chwil nie dostrzegłam żadnych złych intencji, więc albo mówiła prawdę albo była niezwykle dobrą aktorką.

- Musimy jeszcze pójść w jedno miejsce. - odparł Changkyun zatrzymując mnie po czym skierował się wgłąb miasta.

Westchnęłam patrząc jak Hyun i Aisha podążają za nim. Nie pozostało mi nic innego jak iść za nimi. Czułam, że powinniśmy zawrócić i wracać zanim wpakujemy się w większe kłopoty, ale mimo wszystko przypomniałam sobie dlaczego tak naprawdę tutaj przyszliśmy. Natychmiast zmieniłam nastawienie, gdy zbliżaliśmy się powoli do budynku redakcji. Chciałam po prostu dowiedzieć się co jeszcze ta żmija miała w planach.
Gdy stanęliśmy przed drzwiami rozejrzałam się dookła sprawdzając czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu.

- Dobra Aisha, dyskretnie i cicho. Nie zostaw tylko żadnych śladów. - odparłam, gdy dziewczyna kucnęła przed drzwiami wyciągając wsuwke do włosów.
- Spokojnie. Wiem co robię. - odpowiedziała uśmiechając się lekko po czym wsunęła wsuwke do zamka zaczynając powoli nią poruszać.

Po kilku chwilach zamek ustąpił, a drzwi uchyliły się.

- Dobra robota. - odparł Chan kładąc dłoń na jej ramieniu po czym wszyscy pokolei weszliśmy do środka zamykając za sobą.

Wyciągnęłam rękawiczki z kieszeni wkładając je na dłonie. Wzięłam jeszcze do ręki telefon włączając latarkę zaczynając rozglądać się po pomieszczeniu.

- Pamiętajcie, żeby wszystko pozostało na swoim miejscu. Szukamy czy ta kobieta ma jeszcze gdzieś tutaj artykuły lub jakieś inne informacje na nasz temat po czym zwijamy się. - odparłam spoglądając na nich pokolei.
- Jasne, wiemy. - odpowiedział Hyun kiwając głową.

Zaczęliśmy myszkować dyskretnie po szafkach. Wszędzie było pełno papierów, ale żadne z nich nie było tym czego szukaliśmy. W pewnym momencie znalazłam artykuł o szeryfie miasta. Zaśmiałam się pod nosem czytając nagłówek.

"Ile jeszcze mieszkańcy Północy mają znosić niekompetencje szeryfa?"

Odłożyłam go na miejsce szukając dalej. Ta kobieta oskarżała niemalże wszystkich z tego miasta i miała haczyk na każdego. Była naprawdę sprytna i przebiegła. Tylko ktoś spróbowałby zrobić coś co jej by się nie podobało, a w gazecie ukazał by się oczerniający artykuł.
Łapówki, zdrady, romanse, wyłudzenia, przekręty.
Ta część miasta wcale nie była tak święta jak większości społeczeństwa się wydawało.

Miałam ochotę zabrać kilka z tych artykułów i wykorzystać przeciwko niej, ale nie mogłam tego zrobić. Gdyby Alfa się o tym dowiedziała byłaby wściekła. Odłożyłam wszystko na miejsce wzdychając przez moment czując, że nie uda nam się niczego znaleźć.

- Ej ludzie... Patrzcie na to. - odezwał się w pewnym momencie Hyunjin pokazując nam artykuł.

Wzięłam go do ręki zaczynając czytać to co było w nim napisane.

- Od ostatniego haniebnego czynu jakiego dopuścili się przestępcy zza drugiego brzegu rzeki Sweetner nikt nie spodziewał się, że może być tylko gorzej. Szeryf Shim ChangMin mydli nam wszystkim oczy wmawiając nam, że prawdziwy sprawca został złapany, jednak wszyscy wiemy, że to zwykłe brednie. Wczoraj doszło do pobicia jednego z naszych sąsiadów, Alfreda Higinsa, który obecnie znajduje się w szpitalu. Z tego co udało nam się do tej pory ustalić widział zanim zemdlał osobę w czarnej skórzanej kurtce co jednoznacznie wskazuje na sprawkę osoby z gangu Wilków z Południa...
- Co?! To są jakieś brednie! Żaden Wilk by tego nie zrobił! - zawołał Hyunjin.
- Ta żmija chce nas w to wrobić. - warknęła Aisha krzyżując ręce na piersi.

Poczułam jak gniew się we mnie gotuje. Nie miała prawa na takiej podstawie nas o to oskarżać. Równie dobrze mógł być to każdy. To, że widział skórzaną kurtkę o niczym nie znaczyło. Ktoś mógł chcieć nas w to wrobić, a ja wiedziałam, że żaden z Wilków tak po prostu nie zaatakował by nikogo z Północy chyba, że miałby ku temu jakiś powód. Ta kobieta chciała zacząć wojnę. Chciała nas sprowokować.
Włączyłam aparat w telefonie robiąc zdjęcia artykułu po czym odłożyła go na miejsce.

- Musimy powiedzieć o tym Alfie. - odparł Hyunjin.
- Nie możemy. Jeśli wyda się, że tu byliśmy będziemy mieć kłopoty. - stwierdziłam spoglądając na niego.
- Jennie ma rację. Musimy załatwić to inaczej, a narazie zabierajmy się stąd. - odezwał się Chan.

Pokiwaliśmy głowami po chwili wychodząc z budynku. Aisha zamknęła drzwi po czym ruszyliśmy z powrotem w kierunku mostu. Poruszaliśmy się szybko i dyskretnie uważając, żeby tym razem na nikogo się nie natknąć, bo to było ostatnie czego nam było potrzeba. Nie wyobrażałam sobie co by mogło się stać, gdyby któryś z mieszkańców nas złapał i nie byłby taki jak ta blondynka, którą spotkaliśmy jakiś czas temu.

Dopiero, gdy znaleźliśmy się po drugiej stronie mostu i weszliśmy w głąb lasu mogliśmy zwolnić. Odetchnęłam jeszcze raz dokładnie analizując to czego udało nam się dowiedzieć. Cieszyłam się, że poszliśmy do tej redakcji. Teraz wiedzieliśmy co planowała ta dziennikarka i mogliśmy obmyślić jakiś plan. Musieliśmy wymyślić coś na wypadek, gdyby postanowiła opublikować ten artykuł, a byłam pewna, że to zrobi. Skoro do ataku doszło wczoraj to na pewno prędzej czy później to zrobi. Przez myśl przyszło mi, że może jednak trzeba było powiedzieć o tym Siyeon. W końcu była naszym przywódcą i powinna wiedzieć. Jednak jakie mogłyby być tego konsekwencje dla nas?

Gdy znaleźliśmy się w końcu na ulicach naszej części miasta zatrzymaliśmy się w jednej z ciemnych uliczek.

- Dobra, tutaj się rozdzielamy. - odparł Changkyun.
- Słuchajcie... Może lepiej powiedzmy o tym Siyeon. - odparłam spoglądając na nich.
- Nie ma mowy. Wkurzy się tylko na nas. - stwierdził Hyunjin krzyżując ręce na piersi.
- A co jeśli ta kobieta opublikuje ten artykuł? Powinna wiedzieć, żeby jakoś zareagować. W końcu dotyczy to naszego stada.
- Ona ma rację. Dostanie nam się za opuszczenie granic Południa, ale skoro udało nam się odkryć coś tak ważnego powinniśmy to zgłosić Alfie. - poparła mnie Aisha.
- Jeśli mój ojciec się dowie, że byłem na Północy to mi się dostanie. - mruknął Hyunjin spoglądając na nas.
- W takim razie wracaj do domu, a my pójdziemy sami. Powiemy Siyeon, że byliśmy we trójkę. - odparł Changkyun kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Dzięki Chan. Dzięki dziewczyny.
- Nie masz za co, więc do zobaczenia. - odpowiedziałam po czym rozdzieliliśmy się zostawiając Hyuna.

Udaliśmy się do mieszkania Siyeon. Czułam, że mimo wszystko dobrze robimy. Alfa musiała wiedzieć i obmyślić jakiś plan, żeby się bronić, gdy reszta Północy się dowie co się wydarzyło. Zapukałam delikatnie do drzwi czekając aż w drzwiach stanie owa kobieta. Nie musieliśmy czekać długo, żeby ujrzeć zaskoczoną blondynkę.

- Co wy tutaj robicie o tej porze? - zapytała spoglądając na nas.
- Musimy powiedzieć ci coś bardzo ważnego. - odparłam denerwując się lekko.
- Skoro tak, to wejdźcie. - westchnęła wpuszczając nas.

Weszliśmy za nią do sporego salonu. Pozwoliła nam zająć miejsca na kanapie, a sama usiadła w fotelu najbliżej mnie. Zastanawiałam się jak powinnam zacząć te rozmowę. Tak po prostu miałam powiedzieć, że byliśmy na Północy?

- Więc o co chodzi? - zapytała spoglądając na mnie.
- Wiemy, że nie powinniśmy i nam zabroniłaś, ale... Byliśmy na Północy. - odparłam i zestresowałam się bardziej, gdy jej spojrzenie zmieniło się na ostre i surowe.
- Co takiego? Tak po prostu zlekceważyliście moje polecenie? - zapytała zdenerwowana.
- To było nieodpowiedzialne z naszej strony, ale nikt nas nie widział o to nie musisz się martwić. Za to udało nam się dowiedzieć czegoś bardzo ważnego. - odparłam mając nadzieję, że to ją udobrucha i choć trochę nam odpuści.
- Obyś to było tak ważne jak sądzisz. - warknęła.

Wyciągnęłam z kieszeni telefon otwierając galerie ze zdjęciami artykułu po czym podałam jej go.
Blondynka zaczęła czytać tekst w skupieniu, a ja mogłam niemalże usłyszeć bicie własnego serca. Miałam nadzieję, że to sprawi, że nasza kara nie będzie tak sorga, bo byłam pewna, że bez niej się nie obędzie. Z każdą chwilą spojrzenie Siyeon zmieniało się. Wciąż był w jej oczach gniew, ale wiedziałam, że skupił on się na czymś innym niż naszym złamaniu poniekąd reguł i jej zakazu. Gdy podniosła się z miejsca i zaczęła chodzić po pokoju również wstaliśmy obserwując ją uważnie.

- Więc to tak... Znów chce nas o coś oskarżyć i sądzi, że ma ku temu dowód. - zaśmiała się szyderczo odwracając się po chwili w naszym kierunku.
- Dlatego przyszliśmy z tym do ciebie. Ona zapewne prędzej czy później opublikuje ten artykuł, więc musimy być gotowi, aby się bronić. - odparłam.
- Masz rację. Dobrze, że przyszliście z tym do mnie. Jak udało wam się to znaleźć? - zapytała, a w jej oczach było widać ciekawość.
- Weszliśmy dyskretnie do jej redakcji, ale nie zostawiliśmy żadnych śladów ani nikt nas nie widział. O tej porze na ulicach jest tam zupełnie pusto. - odezwała się Aisha.
- W porządku. Wierzę wam i... Nie sądziłam, że to powiem, ale dobrze zrobiliście idąc tam. Teraz wiemy co planuje ta żmija i możemy się przygotować na atak. Jednak mimo wszystko było to bardzo ryzykowne. Gdyby was złapali narazili byście nas na poważne problemy.
- Tak, zdajemy sobie z tego sprawę. - odparłam ze skruchą.
- Porozmawiam jutro z samego rana z radą i ustalimy co robić. Żaden z naszych Wilków tego nie zrobił, a poza tym nie mają jak na razie żadnych podstaw, żeby nas oskarżać. - odparła przeczesując dłonią włosy.
- Co twoim zdaniem powinniśmy zrobić? - zapytał Changkyun.
- Udajemy, że o niczym nie mamy pojęcia. Nie przyznamy się do czegoś czego nie zrobiliśmy. Nie martwcie się. Zajmę się tym, a teraz wracajcie już do domów. Koniec na dziś. - odparła uśmiechając się lekko oddając mi telefon, który od razu schowałam do kieszeni.
- Oczywiście. Dobranoc. - odpowiedzieliśmy kierując się od razu do wyjścia.
- Jennie, wyślij mi te zdjęcia jeszcze. - odparła zanim wyszliśmy.
- Tak jest. - odparłam z uśmiechem spoglądając ostatni raz w jej kierunku.

Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz odetchnęłam uśmiechając się do siebie po czym spojrzałam na Chana i Aishe dumnie.

- Chyba właśnie zyskaliśmy uznanie w oczach Alfy.
- Dobrze zrobiliśmy przychodząc do niej. - stwierdziła Aisha zarzucając włosami.
- Tak racja. Dobra decyzja Jennie. - zaśmiał się Chan.
- Dziękuję was bardzo, a teraz wybaczcie muszę spadać. Do zobaczenia w szkole. - odparłam uśmiechając się po czym odwróciłam się szybkim krokiem kierując się do domu.

Byłam z siebie naprawdę dumna. Dezycja, żeby pójść na Północną stronę okazała się strzałem w dziesiątkę. Ryzyko opłaciło się nam i teraz mogliśmy obmyślić plan obrony. Nie mieliśmy zamiaru dać wygrać tej kobiecie. Chciała wojny to będzie ją miała. Jednakże nie wiedziała na co się pisze zadzierając z Wilkami.

Weszłam po chwili do małego mieszkania stojącego na obrzeżach miasta. Światła wszędzie były zgaszone, więc zapaliłam je w korytarzu zdejmując buty.

- Mamo? - odparłam wchodząc w głąb mieszkania.

Gdy weszłam do salonu i zobaczyłam na stole puste puszki po alkoholu oraz kobietę śpiącą na kanapie westchnęłam zaczynając sprzątać. Nie zdziwiło mnie to, ale miałam powoli tego dość. Za każdym razem ta sama śpiewka. Chociaż raz chciałam zastać ją trzeźwą w domu. Chociaż raz chciałam, żeby była prawdziwą mamą taką jaką powinna być od samego początku.

Wrzuciłam puste puszki do kosza wracając do salonu. Wyjęłam koc z szafy przykrywając ją nim. Spojrzałam na nią po raz kolejny zawiedziona jej postępowaniem. Westchnęłam ponownie idąc do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi rzucając się na łóżko.

Czasami byłam tym naprawdę zmęczona, ale nie miałam innego wyboru. Jakoś musiałam sobie radzić. Gdy tak leżałam wpatrując się w sufit przypominało mi się to wszystko co wydarzyło się dzisiejszej nocy. Nie wiedzieć czemu w pewnym momencie przed oczami pojawił mi się obraz blondwłosej dziewczyny, którą spotkaliśmy. Z jednej strony martwiło mnie to, że gdy dowie się o ataku, który miał miejsce może skojarzyć go z nami. W końcu kręciliśmy się po ich terenie w nocy co było podejrzane i doskonale o tym wiedziałam.

Zaczęłam zastanawiać się czy jeszcze kiedykolwiek uda mi się ją spotkać. Nie wiedzieć czemu nie chciałam, żeby myślała o nas w zły sposób. Mogłabym jakoś wytłumaczyć jej, że nie jesteśmy tak źli jak zapewne o nas mówią po jej stronie.

Uśmiechnęłam się do siebie zamykając po chwili oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top