WYJAZD
❝ Świat jest zbyt wielki, aby wciąż przebywać w jednym miejscu. ❞
~~~~<•>~~~~
Jeszcze tego samego wieczoru Tony rozmawiał z Nick'em, o tym, aby zmienił rozkład grup. Jednak bezskutecznie. Argumentem, który Fury używał, było to, że obecność Lokiego źle wpłynie na zimowego żołnierza. I, oczywiście Stark doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale starał się wymyślić kontrargument, który się nie pojawił, mimo jego wielkich starań.
Kiedy Tony miał odpuścić Nick powiedział, że jest w stanie się zgodzić, ale tylko wtedy, gdy to Pepper zamieni się z Peter'em. Stark dość długo się zastanawiał, ale w końcu przystał na tę propozycję. Bez żadnego pożegnania wyszedł z biura, kończąc tym samym połączenie.
Szybkim krokiem szedł w kierunku pokoju Bucky'ego. Na korytarzu minął Bruce'a, ale nawet na niego spojrzał. Później była Pepper i teraz nie był w stanie jej zignorować.
- Pep - mruknął, gdy ją mijał. Kobieta zatrzymała się i z delikatnym uśmiechem odwróciła w stronę iron mana.
- Stało się coś, Tony? - zadała pytanie, kładąc mu dłoń na ramieniu. Stark odwzajemnił uśmiech i postanowił nie przeciągać.
- Właściwie to tak, Fury zmienił decyzję i jesteś w grupie z Lokim i Thor'em - powiedział uważnie obserwując jej reakcję.
Z twarzy kobiety momentalnie zniknął uśmiech i pojawiało się zaskoczenie, które później zostało zastąpione przez zdezorientowanie.
- Ale... Jak to? Nie dostałam żadnej... - Przerwała, bo nagle dostała powiadomienie o nowej wiadomości. Szybko wyciągnęła telefon i, gdy przeczytała wiadomość, na jej twarz ponownie wpełzł delikatny uśmiech. - Jednak dostałam. - Kobieta miała coś jeszcze dodać, ale Stark ją uprzedził.
- Muszę jeszcze coś załatwić, później pogadamy - powiedział szybko i nie czekając na odpowiedź Potts, oddalił się, zostawiając ją ze smutkiem na twarzy. Taka jest właśnie cena miłości do miliardera, który ma wszystko w poważaniu.
Stark szedł korytarzem, bo poinformować Buck'a o zmianie decyzji, ale w ostatnim momencie się wycofał, twierdząc, że lepiej będzie jak najpierw powie to Peter'owi.
I może dobrze, że tak postąpił, bo gdyby wszedł do środka Steve na pewno milczałby dalej.
xxx
- Milczysz już pół godziny - odezwał się Barnes po prawie trzydziestu minutach ciszy ze strony Kapitana.
Rogers spojrzał na niego, wyginając swoje palce w drugą stronę. To co zamierzał mu powiedzieć, sprawiało, że się blokował, a hipnotyzujący wzrok jego najlepszego przyjaciela wcale nie pomagał. Kapitan wstał z krzesła, od razu alarmując Bucky'ego, który również podniósł się z łóżka. Kapitan odtworzył usta, ale nic nie powiedział. Zimowy żołnierz westchnął.
- Może wolisz się z tym przespać. - zasugerował brunet, a Steve pokręcił głową na boki. - W takim razie ja się z tym prześpię - mruknął, wracając na łóżko i zakopując się w puchatej kołdrze.
Zamknął oczy i czekał aż Steve pójdzie do siebie, jednak ten nie poszedł. Bucky podniósł głowę i otworzył jedno oko.
- Chcesz spać ze mną? - spytał Buck, a Rogers zakrztusił się powietrzem. - Wszystko dobrze? - przejął się, jednak nie wstał z łóżka, bo Steve pokręcił głową. - Świetnie, bo nie chciało mi się wstawać - mruknął, pociągając go za dłoń i oddając mu część swojej kołdry. Barnes uśmiechnął się szeroko i odwrócił do niego plecami,a Steve przez pół nocy nie mógł usnąć. Myśl, że leży obok swojego obiektu westchnień przyśpieszyła oddech i sprawiła, że jego serce, zaczęło wyrywać się z jego piersi.
xxx
- No już wstawajcie, poprzytulacie się w Grecji - usłyszeli kobiecy głos, a później otoczył ich chłód poranka.
Pierwszym, którym otworzył oczy Steve, a pierwsze co zobaczył to stopy Bucky'ego, do których przytulał się jak do maskotki. Momentalnie policzki kapitana zrobiły się czerwone. Spojrzał w kierunku drzwi, by wytłumaczyć się z tego, ale Natashy już nie było. Jęknął cicho i przetarł twarz dłońmi.
- Jeżeli masz tak jęczeć, to proszę, wyjdź - odezwał się Buck, siadając. Posłał mu uśmiech, który Steve oczywiście odwzajemnił. - Jak się spało? - poruszył sugestywnie brami, a Rogers uderzył go poduszką. Trochę mocniej niż zamierzał. - Wezmę to za tak - mruknął, wstając, a Steve tylko się zaśmiał.
- Dobra biegnę do siebie, bo inaczej nie zdążę - Steve zeskoczył, biorąc swoją koszulkę i udał się do siebie, uprzednio puszczając buziaka Barnes'owi.
I to nie tak, że nie wiedział, że to zrobił. To było automatyczne.
- Co ja zrobiłem? - spytał sam siebie, zatrzymując się po środku korytarza, gdy uświadomił sobie, że przed chwilą wysłał buziaka przyjacielowi.
- Naraziłeś moje oczy na wieczną traumę - usłyszał głos Lokiego, więc na niego spojrzał.
- Loki?
- Po prostu się ubierz - przerwał mu, po czym odszedł. Steve spojrzał na siebie i szybko zarzucił koszulkę.
- Co ja dziś robię? - pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
xxx
Godzinę później w Start Tower, zostały tylko osoby jadące do Grecji i Irlandii. Wyjeżdżali co dziesięć minut.
- Barnes, a ty gdzie? - zawołał Tony, widząc wspomnianą osobę, która stała obok Thora. Bucky spojrzał na niego nie rozumiejąc. - Nie pytaj, tylko chodź. - Westchnął i podszedł do Steve'a.
- Nadal nie wierzę, że tak po prostu wyjeżdżamy i zostawiamy wszystkie problemy - mruknął Rogers do Starka, na co milioner posłał mu tajemnicze spojrzenie, a następnie ruszył w kierunku wyjścia.
~~~~<•>~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top