INFORMACJE

Uczciwy wróg jest lepszy niż fałszywy przyjaciel ❞

~~~~<•>~~~~

W kopercie przyniesionej przez Peter'a, były informacje dotyczące istoty, która zaatakowała Spider-Mana oraz Lokiego. Nie był to człowiek, tylko jakaś bestia, która była jedną z najpotężniejszych. O wyglądzie nie było nic wspomniane, niestety. Bestia atakowała nocą lub wczesnym wieczorem, potrafiła manipulować umysłami i odbierać moce. Cóż, wydawała się być niepokonana, co zmartwiło Tony'ego. Jak oni mają ją zgładzić?

— Myślisz, że skoro nie atakuje podczas pełni, to jest wtedy słabsza? — spytał Bucky. Spojrzał na towarzysza, który marszczył brwi w zamyśleniu.

— Tak pomyślałem, ale to wydaje się zbyt proste — mruknął, patrząc na kopertę. — Narazie nikomu o tym nie mówmy.

Barnes kiwnął głową i usiadł na łóżku. W pokoju przez chwilę panowała cisza, aż w końcu śmiech zimowego żołnierza ją przerwał. Tony spojrzał na niego zdezorientowany, ale Bucky śmiał się w najlepsze. Nie mógł się powstrzymać. Chwycił się za brzuch, kładąc się na placach, jego oczy były zamknięte, a w ich kącikach zaczynały pojawiać się łzy.

— Co cię tak bawi? — spytał Stark, ale nie uzyskał odpowiedzi.

Założył ręce na piersi i czekał, aż Barnes, w końcu się uspokoi. Starał się udać zirytowanego, co nie powinno być trudne, jednak kąciki jego ust uniosły się ku górze. To go zdradziło. Tony stał na środku pokoju, wpatrując się w Buck'a, przez kilka następnych chwil. Dopiero, gdy tamten drugi się uspokoił, spojrzał ponownie na kopertę, kręcąc głową. Nadal nie rozumiał jego napadu.

James podniósł się do pozycji siedzącej i otarł kciukiem łzę, wypływającą z jego oka. Zerknął przelotnie na Stark'a, po czym wstał z łóżka, podchodząc do mężczyzny.

— O czym myślisz?

— Próbuję ułożyć plan, pokonania bestii — odpowiedział, przygryzając wargę.

Wziął do ręki kartki z informacjami i jeszcze raz je przestudiował. Usiadł na krześle przy biurku i podparł głowę na dłoni. Westchnął sfrustrowany, przecież z jego umysłem, już dawno powinien mieć, chociażby zarys pomysłu pokonania jej. Zerknął na mężczyznę, pochylającego się nad nim i doszedł do wniosku, że to właśnie przez niego ma problem.

— Rozpraszarz mnie — powiedział, przecierając twarz dłońmi. Nie spał od trzydziestu godzin i chyba właśnie dopadło go zmęczenie.

— Ja? — spytał Bucky, w momencie, gdy Tony głośno ziewał. Iron Man kiwnął głową. — Czym?

— Swoją obecnością tutaj...

— Jak to? Przecież ja nic nie robię — odparł, przenosząc swój wzrok z kartek na mężczyznę.

— No właśnie — zgodził się z kpiącym uśmiechem.

— Przecież... Ci pomagam... — powiedział, a widząc minę Stark'a, kontynuował. — W tym... Wymyślaniu planu. — Tony się zaśmiał.

— Więc? — dopytał, odwrcając się ciałem w jego stronę. — Jaki jest plan?

Bucky uciekł wzrokiem, zmieszany. Kurczę, przecież on nie ma żadnego planu. Jak mógł się tak wkopać? Milczał przez chwilę, ale gdy spojrzał na Stark'a, na jego twarzy pojawił się półuśmiech. Bezczelny półuśmiech, który wywołał u Tony'ego dziwne uczucie niepokoju.

— Idę do siebie — mruknął Barnes, podchodząc do drzwi.

Iron Man zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Może i był geniuszem, ale James'a nie potrafił zrozumieć. Natomiast Barnes bardzo dobrze się bawił, wywołując u Stark'a takie zachowanie. Tony wstał z krzesła i podszedł do drzwi, zamykając je przed nosem Buck'a.

— Zdradź swój plan — powiedział Tony, zaglądając w jego oczy.

Wyłączył się na chwilę, w myślach kompletując ich kolor. Do jego uszu dotarł głos Bucky'ego, ale sens jego słów pozostał dla niego niezrozumiany. Nie potrafił powrócić do rzeczywistości, zatracony w jego oczach i swoich myślach.

— Słuchasz mnie, Anthony? — Dopiero szept mężczyzny przy jego uchu, wyrwał go z otchłani myśli. Stark kiwnął głową, chociaż to wcale nie była prawda. Buck zaśmiał się cicho.

— To nie czas na śmiechy i chichy — odparł, odsuwając się od Barnes'a. — Mów jaki masz plan. — Bucky jęknął cicho.

— Dobra, wygrałeś, nie mam go — fuknął Buck, a Stark uśmiechnął się kpiąco. — I daruj sobie te wszystkie kąśliwe uwagi. — Dodał, widząc jak Tony otwiera usta, by coś powiedzieć.

— Nie lubisz tego? — Bucky pokręcił głową. — W takim razie co lubisz? — spytał Stark, wywołując szybsze bicie serca u Bucky'ego.

— Śliwki — odpowiedział, skanując twarz Iron mana. — A poza tym to nie mam pojęcia, nie pamiętam nic z życia zanim stałem się zimowym żołnierzem...

Anthony trochę zdziwił się wyznaniem James'a i można powiedzieć, że nawet mi współczuł, ale na ten swój sposób. Widząc, że Barnes'owi nie jest łatwo o tym mówić, zaczął rozmowę na całkiem inny temat.
Tak dobrze im się rozmawiało, że nawet nie zauważyli, że przegadali całą noc.

~~~~<•>~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top