~9~
- Co ty pierdolisz?!
- Oj wyluzuj. Żartowałem przecież hahaha.
Ten żart był tak zajebisty, że miałem ochotę przybić mu piątkę. W twarz. Najlepiej swoim młotem. Normalnie by mnie to śmieszyło, ale nie w tej sytuacji. Jednak nie mogłem się powstrzymać przed zgaszeniem go. Już się nie będzie tak śmiał.
- A mówił ci ktoś kiedyś, że masz śmiech jak świnia kaszel?
- Oho! Walnąłeś jak łysy grzywką o kant kuli. - pff, śmieszek się znalazł. A już myślałem, że mi się uda.
- Idę po śrubokręt, bo widzę, że się rozkręcasz. - kontynuowałem.
- Zamknij się Candy, bo ci pająki język zgwałcą.
- A ciebie Offender.
- Ten twój niby mistrzunio? Hahaha.
Kłóciliśmy się tak jeszcze chwilę, aż w końcu przypomniałem sobie po co zadzwonił. Brawo ja. Chyba się już od niego głupotą zaraziłem
- Te, Roześmiany. To co w końcu z nami?
- Z nami? Wybacz, ale gustuję w.. - nie dokończył, bo mu przerwałem.
- Ze mną i Charlotte. Mieliście nas stąd wyciągnąć.
- Aaa, tak. Dziewczyny z rezydencji upierały się, żeby ciebie zostawić, a zabrać tylko tą twoją Charlotte. W sumie ja też za tym byłem.. Ale nie ważne. Ben namierzył was po telefonie, z którego dzwoniłeś. Papcio postanowił, że na razie nie będziemy robić zamieszania, więc po prostu was zabieramy i spadamy. My czyli ja, Jason, i Slender. Będziemy w waszym pokoju równo o północy.
- Okej, dzięki.
Po tym się rozłączyłem i znowu poszedłem w kimę. Obudziły mnie jakieś hałasy, ale nie otwierałem oczu. Chwilę po moim przebudzeniu poczułem ciągnięcie za nogę, a po tym z czymś się zderzyłem. Wreszcie otworzyłem swoje piękne oczka i zamrugałem kilka razy, żeby przyzwyczaić je do ciemności. Kiedy to zrobiłem, zorientowałem się, że leżę na podłodze, a obok mnie L.J klaszcze jak upośledzona foka i zwija się ze śmiechu.
- Jak dzieci. - skomentował Jason, który widząc moją zdezorientowaną minę, sam ledwo powstrzymywał się przed roześmianiem.
- Pora się zbierać zanim ktoś usłyszy tego.. tego.. ćwoka. - przemówił Slenderman w naszych głowach. Wziąłem dziewczynę na ręce, a Jason i Jack wzięli nasze rzeczy. Następnie Slenderman przeteleportował się z nami do naszego domu. Naszego czyli mojego, Jasona, Puppeteera i L.J'a. Jakoś tak wyszło, że nie mieszkamy z innymi creepypastami w rezydencji Slendermana. Od razu położyłem Lottie na łóżku w pokoju gościnnym po czym wróciłem do salonu, w którym był Slender i chłopaki.
- Slendy! Zbadaj ją, zrób te swoje czasy-mary i niech ona będzie zdrowa. Błagam.
- Zobaczę co da się zrobić. - odezwał się w mojej głowie i zniknął z mojego pola widzenia. Domyśliłem się, że przeteleportował się do Charlotte. Wrócił do salonu po jakichś trzydziestu minutach. Spojrzałem na niego z oczami pełnymi nadziei.
- I co?!
- Została dosyć mocno pobita, a jej narządy wewnętrzne zostały nieco naruszone. Zrobiłem co mogłem, ale zapadła w coś w rodzaju śpiączki. Tak będzie łatwiej jej się zregenerować. Powinna się wybudzić za jakieś trzy-cztery dni. A teraz wybaczcie, ale muszę wracać do rezydencji.
I zniknął. Jestem ciekawy jak jej pomógł, ale.. Tego się chyba nigdy nie dowiem. To Slender, tego nie ogarniesz. Postanowiłem do niej iść. Usiadłem na skraju łóżka, na którym spała i spojrzałem na nią. Wyglądała tak niewinnie. Szkoda mi jej.. Jak to się w ogóle stało? Nie było mnie chwilę.. Eh, zapytam jak się obudzi. O ile się obudzi.. W pewnym momencie poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Martwisz się o nią?
- Kurde, Jason. A jak mam się nie martwić? Poznałem ją dzisiaj, ale polubiłem, jest inna niż ci wszyscy ludzie. Nie wiem nawet, co dokładnie się stało.
- I nie zamierzasz jej zgwałcić? - spytał.
- Wiem jaką mam opinię, ale wiesz, że nie myślę tylko o tym.
- Będzie dobrze. W końcu zajął się nią Slenderman, a on jest cudotwórcą.
- Ej, ile ci zapłacił za wychwalanie go?
Jason spojrzał na mnie dziwnie i wyszedł. Jestem zmęczony.. Lepiej pójdę się położyć.
~~~~~~~~~~~~~~~
Kochaniii! No i mamy ósmy rozdział! Jak wyszło? Czekam na wasze opinie, bo przecież tworzę to dla was. <3
Mam nadzieję, że zachęcicie mnie do dalszego pisania gwiazdkami i komentarzami, hyhy.
A przy okazji zapraszam na książkę z one-shotami, którą niedawno wznowiłam.
Do następnego! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top