~7~

Podniosłam się do siadu i dopiero wtedy otworzyłam oczy. Kiedy to zrobiłam, krzyknęłam. A czemu? Bo zobaczyłam Popa ściągającego swój kostium! Chłopak momentalnie na mnie spojrzał i uśmiechnął się figlarnie, po czym kontynuował rozbieranie się. Muszę przyznać, że klatę ma niezłą.. STOP! CHARLOTTE! O CZYM TY MYŚLISZ?!

- Candyyy! Za tamtymi drzwiami jest łazienka! Zrób to tam!

- Powiadasz.. 'TO'? - na jego twarzy pojawił się lenny face, a ja przybiłam sobie piątkę w twarz.

- Nie łap mnie za słówka, zboczeńcu!

Błazen zaśmiał się, wziął ubrania i poszedł do łazienki. Poczułam jak pieką mnie policzki. Nie zwracając na to większej uwagi wzięłam szkicownik i zaczęłam rysować. Tym razem będzie to ta jędza przynosząca nam jedzenie. W jej brzuch wbity będzie nóż, a na twarzy pojawi się przerażenie. Kiedy miałam już narysowaną sylwetkę, z łazienki wyszedł Candy. Miał założone czarne skarpetki, czarne dresy ze ściągaczami i niebieską koszulkę z nadrukiem fioletowego lizaka. Dodatkowo zmył makijaż. Muszę przyznać, że jest naprawdę przystojny..

- Za piętnaście minut powinien być obiad. - oznajmiłam.

- To dobrze, jestem głodny.

Zaśmiałam się w duchu, wyobrażając sobie jego minę jeśli znowu dostaniemy coś niejadalnego.

- Co robisz?

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, chłopak wskoczył na moje łóżko i usadowił się koło mnie, opierając się plecami o ścianę tak jak ja. Zabrał mi szkicownik i zaczął przeglądać poprzednie rysunki.

- Wow, masz talent. Ale chyba już wiem, czemu tu jesteś. - oznajmił.

- Taa..

Poczułam jak na moją twarz wkrada się rumieniec. Nikt jeszcze nie pochwalił moich prac.

- I tylko dlatego?

Przez chwilę się wahałam, ale w końcu wszystko mu powiedziałam. O sytuacji w domu, o tym, że się okaleczam i o akcji z 'gwałtem' na Matthew. Po mojej opowieści chłopak zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Przytulił mnie, szybko to odwzajemniam. Biło od niego takie przyjemne ciepło.. Kiedy się od siebie odkleiliśmy, poszłam do łazienki przemyć twarz zimną wodą. Akurat kiedy stamtąd wyszłam, do pokoju weszła ta wiedźma z jedzeniem. Zostawiła na stoliku dwa talerze makaronu z sosem i sztućce.

- Tylko go nie zgwałć.

- Ze mną przespałby się dobrowolnie, to ty musiałabyś go zgwałcić. - odgryzłam się.

Wiedźma prychnęła coś pod nosem i wyszła, a Candy stracił nad sobą panowanie i zaczął się chichrać turlając się po podłodze.  Ale to nie moja wina! Nic nie poradzę na to, że kocham jej dokuczać. Ona się tak śmiesznie denerwuje. Ale tym razem przynajmniej nie oberwałam.

- Przespałbym się z tobą dobrowolnie? - zabawnie poruszył brwiami.

- Nic. Nie. Mów. Po prostu kocham jej odpyskowywać. Przyzwyczaj się.

Chłopak zaśmiał się i usiadł przy stoliku, a ja zrobiłam to samo, siadając naprzeciwko niebieskiego.  Wzięłam widelec do ręki i posmakowałam dzisiejsze danie. Makaron rozgotowany, a sos jakiś podejrzany. Czego ja się spodziewałam? Uważnie obserwowałam niebieskowłosego. Wziął trochę do buzi, przełknął i komicznie się skrzywił, a ja zaczęłam się śmiać.

- Ohydaa, co to ma być? - zapytał niezadowolony - Już nawet Jason lepiej gotuje..

- Kto? - spytałam, nie rozumiejąc.

- Mój.. współlokator. - odpowiedział.

- Aha, okej.. Jeśli nie chcesz to nie jedz. Chętnie zobaczę to jedzenie na twojej głowie.

Candy popatrzył na mnie zdziwiony, więc wytłumaczyłam mu o co chodzi. Zaraz po tym podeszłam do swojej szuflady i wyciągnęłam z niej dwa lizaki i paczkę kwaśnych żelek. Jednego lizaka od razu wpakowałam sobie do buzi, a drugiego rzuciłam chłopakowi. Ucieszył się jak małe dziecko, które dostało lizaka. Bo w sumie dostał lizaka.. Ale nie jest dzieckiem.. A może.. Nevermind. Następnie pomachałam mu żelkami przed oczami. O, nawet zrymowałam.

- Na pół? - spytałam.

- Na pół. - potwierdził.

Po zjedzeniu słodyczy oznajmiłam mu, że jeśli ma na sobie ciuchy, które lubi, to lepiej żeby się przebrał. Ja też chciałam zmienić ubrania, więc stwierdziliśmy, że on pójdzie do lazienki, a ja przebiorę się tutaj, w pokoju. Ściągnęłam bluzkę i kiedy sięgnęłam po tę leżącą na łóżku, z ubikacji wyszedł Candy.

- Nie wziąłem blu.. Przepraszam!

Przez chwilę staliśmy w szoku gapiąc się na siebie, ale szybko się opamiętałam i odwróciłam do niego tyłem, jednoczenie zakrywając się rękoma.

- Zabieraj to co chciałeś i wracaj do tego cholernego kibla!

- No dobrze, dob.. Co ty masz na plecach?!

Domyśliłam się, że chodzi mu o rany i blizny po biczach. Nie chciałam mu teraz o tym mówić. On jeszcze nie wie co tu się dzieje, ale już niedługo..

- Niedługo sam się przekonasz.. - odparłam cicho. - A teraz zniknij w otchłaniach tego cholernego miejsca zwanego łazienką!

Chciałam jakoś odbiec od tematu, ale chyba mi nie wyszło, bo niebieskowłosy nawet się nie zaśmiał. Zresztą mi też nie było do śmiechu. Jakieś piętnaście minut później, kiedy usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach szepnęłam do Candy'ego coś w stylu 'powodzenia'. Już po chwili do pomieszczenia wkroczyła dumnym krokiem Wiedźma z wrednym uśmieszkiem na ustach.

- Zgadnij kto ma dzisiaj popołudniowy obchód, gówniaro.

Spojrzałam na nią wzrokiem pełnym nienawiści, a ta tylko wyszczerzyła się jak głupi do sera.

- Twój ulubiony doktor Mickens.

O nie..

~~~~~***~~~~~

Tak tak, miał być rozdział jak będę mieć nowego laptopa. Ale nie mogłam was tak trzymać w niepewności, więc oto jestem ja i siódmy rozdział. Jak zwykle czekam głównie na komentarze. Zarówno te pozytywne jak i negatywne.
No to tyle. Do zobaczenia w następnym rozdziale, lub komentarzach. ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top