~17~
- Zboczeniec! - krzyknęłam wstając i biegnąc do swojego pokoju. Gdy byłam już na miejscu, rzuciłam się na łóżko i zakryłam głowę poduszką. W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, a już po chwili poczułam, jak moje łoże ugina się pod czyimś ciężarem.
- Czego? - mruknęłam.
- Co z tobą? Stało się coś? Dziwnie się zachowujesz. - usłyszałam spokojny głos niebieskowłosego.
Westchnęłam i usiadłam po turecku przodem do niego. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy niespodziewanie wybuchnęłam płaczem. Chłopak patrzył na mnie nic nie rozumiejąc, a zaraz po tym próbował mnie uspokoić.
- Eej! Przepraszam! Nie chciałem! No nie płacz! Nie wiem za co, ale przepraszam! Zrobię co będziesz chciała, tylko się uspokój noo. - jak na zawołanie przestałam ryczeć.
- Przytul mnie. - rozkazałam przybliżając się do niego.
Przez chwilę patrzył na mnie zdezorientowany, ale objął mnie. Powoli i delikatnie, jakby bał się, że mnie połamie. No albo, że znowu oberwie. Mocno się w niego wtuliłam. Czułam takie przyjemne ciepełko..
- Dobra, wystarczy. - gwałtownie odsunęłam się od Candy Popa - Wyjdź, chcę być sama. - oznajmiłam.
Ku mojemu zdziwieniu, wyszedł bez żadnych protestów, tylko cicho westchnął. Poprawiłam poduszkę i wygodnie się położyłam. Było mi tak przyjemnie, że zasnęłam. Obudził mnie dzwoniący telefon. No zabiję. Spojrzałam na wyświetlacz, Taylor.
- Szykuj sobie trumnę, nietoperku. - powiedziałam przesłodzonym głosikiem zaraz po odebraniu.
- Yy, bo?
- Obudziłeś mnie, kurwiszonie! - podniosłam głos.
- Kurwi..co? - zaśmiał się.
- Nie łap mnie za słówka patafianie! - krzyknęłam - Wszyscy tylko się ze mnie śmieją.. - dodałam ze smutkiem.
- Um.. Lottie.. Okres masz czy co?
- Może! Co cię to?! Nie no, nie. Niedawno chyba miałam, a co?
- Nie, nic. To ten.. muszę kończyć, paa! - powiedział, po czym szybko się rozłączył.
A jemu co? Zresztą nie ważne. Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i z powrotem się położyłam. I wtedy go dostrzegłam. Leżał obok mnie. Wyglądał tak słodko. Mocno się do niego przytuliłam.
- Od dzisiaj nazywasz się Andy, słodziaku. - oznajmiłam dużemu, beżowemu, pluszowemu misiowi. Nagle w oczy rzuciła mi się kartka leżąca obok.
Zrobiony specjalnie dla Ciebie.
Może chociaż on poprawi Ci humor.
~ Jason
Oo, jaki kochany. Ale jak to 'poprawi'? Przecież mam dobry humor. Dobra, nie wnikam. Oni wszyscy się dzisiaj dziwnie zachowują. W zmowie są? Było mi tak wygodnie, że najchętniej bym nie wstawała. No ale musiałam do łazienki. Ugh. Niechętnie się podniosłam i wyszłam z pokoju. Na korytarzu znowu natknęłam się na Jasona. Czy on mnie śledzi? Na mój widok szeroko się uśmiechnął.
- Oo, obudziłaś się wreszcie?
- Wreszcie? To ile ja spałam?
- Długo. Jest czternasta. - zaśmiał się - A jak miś? Podoba się?
- Jest słodki. Sam go zrobiłeś? - chłopak pokiwał głową - Woow, naprawdę masz talent!
- Dziękuję. A tak właściwie, to szedłem cię obudzić, bo zaraz obiad.
- Skoczę do łazienki i zaraz zejdę. - rzuciłam zamykając za sobą drzwi wspomnianego przeze mnie pomieszczenia.
Po załatwieniu swojej potrzeby i dokładnym umyciu rąk, zeszłam do kuchni. Chłopcy już zajadali się nuggetsami, frytkami i jakąś surówką. Usiadłam na wyznaczonym dla mnie miejscu i wzięłam do ręki widelec.
- Smacznego. - wyszczerzyła się Żarówa - Niby Candy miał dzisiaj gotować, ale zwracając uwagę na to, jak poczułaś się po jego śniadaniu, stwierdziłem, że zrobię obiad za niego. - pochwalił się.
Co kurwa? O nie, ja tego jeść nie będę. Nie wiadomo, co mi tam wrzucił.
- Wiesz niby fajnie, ale nie mam apetytu.
- Jak to? - zdziwił się czerwonowłosy - Kiedy powiedziałem ci, żebyś zeszła na obiad, to entuzjazm aż z ciebie leciał.
- To z powodu misia. A poza tym brzuch nadal mnie boli.
Pf, no przecież nie powiem im, że boję się wrzucenia tam przez Puppeta pigułki gwałtu czy czegoś takiego. No bez przesady. Zabawkarz westchnął i wrócił do konsumowania tego czegoś. Siedziałam tak, grzebiąc widelcem w talerzu i myśląc o tym, jak bardzo głodna jestem.
- Ej.. Charlotte, jesteś pewna, że nie będziesz tego jeść? - zagadał niepewnie Candy, kiedy skończył swoją porcję.
- T-tak. - zawahałam się.
- Mogęęę? - spytał, robiąc słodkie oczka.
No i jak mu odmówić? Kiwnęłam głową na znak zgody, a on szybko zabrał mój talerz, jakby bał się, że się rozmyślę. Chłopcy zaśmiali się, a ja uśmiechnęłam widząc, jak cieszył się z tego jedzenia. Po skończonym obiedzie sprzątał znowu Puppeteer. Zawsze on to robi? No nie ważne, tym razem nie miałam zamiaru mu pomagać. Po uprzedzeniu chłopaków, wyszłam przed dom. Usiadłam na jednej z huśtawek i lekko się bujałam. Zamknęłam oczy czując, jak wiatr delikatnie muska moją twarz. O tak, właśnie tego mi było trzeba, odpoczynku na świeżym powietrzu. Nagle naszła mnie pewna myśl. Słodycze! Cholernie miałam ochotę na coś słodkiego. Zgrabnie wstałam z huśtawki i wróciłam do domu. Weszłam do salonu, tym samym przerywając chłopakom zawziętą dyskusję. O czym oni tak ciągle gadają?
- O czym gadacie?
- O niczym ważnym. - wypalił bardzo zmieszany Candy.
- Mhm.. Jest coś słodkiego? Bo mam ochotę. - po mojej wypowiedzi zauważyłam szeroki uśmiech na twarzy L.J'a. To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy znalazłam się w pokoju Roześmianego, zaciągnięta tam przez klauna.
- Ooo, zapomniałem! Przyniesiesz jakąś miskę?
Kiwnęłam głową i z prędkością światła pognałam do kuchni. Wyjęłam z szafki dość dużą miskę i wróciłam do pokoju Jack'a. Chłopak wziął ode mnie naczynie i zaczął do niego wsypywać różne cukierki, które powyjmował z szuflad. No to już wiem, co w nich trzyma.. Kiedy miska była wypełniona po brzegi, L.J zaproponował, żeby wchłonąć to przy jakimś fajnym filmie. Poszliśmy więc do salonu, a klaun włączył 'Oszukać Przeznaczenie 5'.
Po jakimś czasie do pomieszczenia weszli Candy i Puppeteer. Oczywiście Żarówa od razu się oburzył.
- Mojego obiadu nie tknęłaś, ale jego słodycze tak!
- Miałam ochotę na coś słodkiego. - odparłam nie odrywając oczu od telewizora. Po chwili poczułam, jak ktoś koło mnie siada i opiera mi głowę na ramieniu.
- Spać mi się chceee.
- To nie marudź mi tu nad uchem, tylko idź spać.
- Ale Charlotteeee..
- Ale Candyyyy.. - przedrzeźniłam go.
Zaśmiał się, ale nic nie powiedział. Usłyszałam jeszcze tylko prychnięcie Żarówy, który obrażony gdzieś sobie poszedł. No jak mi przykro.
Słodycze skończyły się nam już w połowie filmu. No jakim cudem?! Roześmiany nie mógł tak tego zostawić, więc szybko poszedł uzupełnić zapasy. Kiedy film się skończył, chciałam wstać, ale coś mi nie pozwalało. Ten błazen zasnął mi na ramieniu, eh.. Szkoda mi go było budzić, więc namówiłam klauna na jeszcze jeden film.
Candy obudził się akurat na końcówce drugiego filmu. Zabrał głowę z mojego ramienia i tym razem położył mi ją na udach. Bawiąc się jego włosami, które tym razem były rozpuszczone, dokończyłam oglądać film. Kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, kazałam niebieskowłosemu się podnieść. Niechętnie się mnie posłuchał. Poszłam do swojego pokoju i złapałam za telefon. Od razu napisałam do Taylor'a z prośbą o spotkanie.
* * *
Obudziłam się zlana potem. Z trudem łapałam powietrze. Kiedy udało mi się trochę uspokoić, sprawdziłam godzinę. Trzecia jedenaście, zajebiście. Zamknęłam oczy i spróbowałam ponownie zasnąć, ale nic z tego. Czułam jakiś wewnętrzny niepokój, potrzebowałam czyjejś bliskości. Pierwsze co mi przyszło do głowy to Candy. Wzięłam głęboki wdech i wydech, po czym wstałam z łóżka. Po cichu powędrowałam pod pokój niebieskowłosego. Delikatnie zapukałam w drzwi, a chłopak już po chwili otworzył.
- Wiesz która jest godzina? - spytał.
- Yup.. - odpowiedziałam spuszczając głowę.
- Co jest, lizaczku?
- Mogę spać z tobą? Miałam zły sen..
Candy z uśmiechem kiwnął głową i wpuścił mnie do pomieszczenia. Od razu wskoczyłam do jego dużego łóżka. Ale wygodneee!
- No ale zrób mi trochę miejsca. - zaśmiał się chłopak. Już jakąś chwilę później zasnęłam wtulona w niego.
* * *
Obudziłam się niezwykle wyspana. Błazna nie było już obok mnie. Postanowiłam się ogarnąć, więc szybko zwiałam do swojego pokoju.
* * *
Po śniadaniu, (które zjadłam z wielkim apetytem, gdyż zrobił je błazen) poszłam do toalety.
- No kurwaaa!! - krzyknęłam widząc czerwoną plamę na swojej bieliźnie. Lepiej być nie mogło. Ze złości ciągnęłam rolką papieru toaletowego w ścianę. Srajtaśma jednak się od niej odbiła i trafiła mi w oko.
- Ja pierdolę! - kolejne przekleństwo wydobyło się z moich ust. Zaraz po tym usłyszałam głosy chłopaków zza drzwi łazienki.
- Lottie, wszystko w porządku? - spytał Jason.
- Może potrzebujesz pomocy? - spytał tym razem Candy.
Szybko podłożyłam sobie grubą warstwę papieru, po czym do nich wyszłam.
- Krwawię. - oznajmiłam z grobową miną. Widząc ich niemałe zdezorientowanie, zaczęłam się śmiać. Z początku normalnie, jednak po dwóch minutach był to śmiech człowieka obłąkanego.
- No okres mam. - uśmiechnęłam się.
- O cholera. - rzucił Candy i wybiegł z domu.
- Aż takie to straszne? Ewakuował się? - zwróciłam się do czerwonowłosego, na co ten tylko wzruszył ramionami.
- Potrzebujesz czegoś?
- Podpasek, ale na razie się obejdzie. A tak ogólnie to filmu i przytulenia.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
No i mamy siedemnasty rozdział! C:
Kolejny pojawi się prawdopodobnie za tydzień.
Tymczasem fanów anime zapraszam na jednoczęściową książkę 'New Chapter' z Kuroshitsuji.
Zaczęłam też pisać książkę o Andy'm Biersacku 'First Love', na którą również serdecznie zapraszam. Nowy rozdział pojawi się jutro <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top