#77
Gdy doleciałam do Alabastii i wysiadłam z samolotu zaczęło padać. Od razu się ściemniło i musiałam wyjąć z plecaka moją małą latarkę, gdyż nawet w małym stopniu ciemności czułam się mało komfortowo. Czułam się trochę samotnie bez moich przyjaciół, więc uwolniłam z pokeballa mojego Sylveona.
Pokemon bardzo ucieszył się na mój widok. Wskoczył na moje ramie niczym Pikachu Asha. razem ruszyliśmy w stronę ogromnej mapy Alabastii.
-Nie mam pojęcia gdzie on może mieszkać. Pewnie w jakimś zakątku tego miasta. -powiedziałam do Sylveona wskazując palcem na mapie małe wzgórze a za nim domki -Może tam pójdziemy?
Sylveon pokiwał główką zgadzając się.
~~~
Gdy szłam w stronę wyznaczonego przez samą mnie miejsca nagle się potknęłam oraz wraz z moim pokemonem zaczęłyśmy spadać ze wzgórza. Byłam cała w błocie. Sylveon pomógł mi wstać. Było mi bardzo zimno. Spojrzałam na domki przede mną. To były te domki, które widziałam na mapie. Zagapiłam się. Niespodziewanie wjechał na mnie rower. Nic mi się nie stało, pomimo tego że pewnie będę miała kilka siniaków. Odwróciłam się oraz okrzyczałam rowerzystę.
-Uważaj jak jeździsz! -krzyknęłam -Dzisiaj mi się nic nie stało, ale następnym razem mogę ucierpieć i skończysz za kratami w najciemniejszych lochach w tym regionie bez dostępu do internetu!! Wtedy może się nauczysz!
Po chwili zdałam sobie sprawę, że znam tego chłopaka. To był Gary Oak.
-Rety, przepraszam! -krzyknął wystraszony -Na pewno nic Ci nie jest? -zapytał podając mi dłoń, bym wstała
Hmm.. Chyba mnie nie poznał. W sumie ostatnio jak go widziałam miałam długie włosy.
-Wszystko jest okej, dziękuję. -powiedziałam łapiąc chłopaka za rękę oraz wstając -Wiesz może, gdzie mieszka Ash Ketchum?
-Ash?! To dziecko? Nie wiem może jeszcze w przedszkolu siedzi do wieczora. -zadrwił
-To nie jest zabawne! Ash jest moim chłopakiem. -powiedziałam patrząc się z lekką irytacją na chłopaka
-Emm... Na prawdę? -zapytał zdziwiony -W takim razie, wiem gdzie jest.
-Gdzie? -zapytałam
-Ja nazywam się Ash Ketchum. Ty jesteś Misty, prawda? -zapytał podszywając się pod Asha
-Czy na prawdę nie widzisz, że ja mam włosy koloru miodowego a ona rude?! -krzyknęłam uderzając lekko chłopaka w policzek -Gadaj lepiej gdzie jest dom Asha bo zaraz tu umrę z zimna.
-Jego dom jest tuż obok. Mogę Cię podprowadzić. -powiedział uśmiechając się
-Nie, dzięki. -powiedziałam idąc w stronę najbliższego domku
~~~
Ding Dong!
Drzwi otworzyła kobieta wyglądająca na bardzo miłą. Kojarzyłam ją z jednej wystawy pokemonów, więc raczej to była mama Asha.
-Witam, czy zastałam...
Nie zdążyłam dokończyć, gdyż kobieta pociągnęła mnie za rękę do jej domu.
-Nie mogę pozwolić, żebyś zmokła! -powiedziała idąc po schodach -Poczekaj, zaraz przyniosę ręcznik!
Dom był bardzo ładnie urządzony. Po lewej stronie od drzwi wisiała roślinka w przeuroczej doniczce oraz lustro. Po drugiej stronie wisiały zdjęcia pokemonów. Był tam m.in. Mr. Mime stojący w ogrodzie wraz z kobietą która otworzyła mi drzwi. Chciałam przyjrzeć się reszcie obrazów, jednak gospodyni wróciła oraz podała mi ręcznik.
-Dlaczego nie weszłaś do środka? Mogłaś usiąść w salonie. - powiedziała uśmiechając się
-Przepraszam, nie chcę się rozsiadać póki się nie upewnię. Czy pani jest mamą Asha Ketchuma? -zapytałam
Kobieta spojrzała na mnie swoimi szczęśliwymi oczami.
-Tak. Nazywam się Delia. Dlaczego pytasz o Asha? Hmm? -zapytała patrząc na mnie -W ogóle zdaje mi się, że Ciebie kojarzę...
-Wie pani... Nie wiem, czy Ash o tym mówił, ale... Jaa.. -powiedziałam cicho -Znaczy w sumie pani...
Przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Wraz z panią Delią podeszłyśmy do drzwi. Gdy je otworzyła nie wierzyłam własnym oczom.. To był... Clemont i Bonnie.
-Dzień dobry!! -zachichotała radośnie Bonnie -Możemy na kawkę?
-Bonnie! To bardzo niegrzeczne! Jak ty się w ogóle zachowujesz?! -krzyknął Clemont
-Serena!! -krzyknęła Bonnie przytulając mnie -Znalazłaś Asha?
-Czekaj... Bonnie? Czyli jesteście wszyscy przyjaciółmi Asha. Kojarzę was skądś..
-Racja! Serena jest nawet jego dziewczyną!! Oni się kochają!!! -krzyknęła Bonnie na cały dom
-Tak, to prawda. -powiedziałam patrząc na kobietę -Przecież pani dobrze o tym wie! -powiedziałam -Przecież ostatnio widziałam panią po jednym z moich pokazów.
-Ja Ciebie też kojarzę! Trochę się zmieniłaś. -zachichotała kobieta
-Co do Asha, jest on w domu? -zapytał Clemont
-Jest, aczkolwiek jest jeden problem... -powiedziała cicho kobieta -Jest strasznie załamany i ciągle płacze.
-Dlaczego? -zapytałam zdziwiona
-Jego Pikachu jest ciężko chory i przebywa już dwa miesiące w centrum pokemon. Bo jednej z bitew jeszcze nie doszedł do siebie. Ash czuje się samotny bez jego towarzystwa. Aczkolwiek on już płacze od roku, gdyż codziennie płacze z dwóch powodów, czyli przez to, że nie ma jak się z Tobą spotkać a drugi to ten z Pikachu. -wyjaśniła kobieta
-W takim razie dlaczego on nie przyleciał do Kalos? -zapytałam zdziwiona
-Chciał. Miał nawet już bilety kupione. Tydzień przed lotem jednak spadł ze schodów i złamał sobie nogę. Już teraz jest dobrze, ale po zdjęciu gipsu Gary walczył z Ashem i wtedy właśnie Pikachu trafił do centrum pokemon. Teraz Ash całymi dniami leży z głową w poduszce i płacze. -powiedziała pani Delia -Błagam, Sereno... Mogłabyś do niego zajrzeć? Wiem, że dzięki Tobie poprawiłby mu się humor.
-No jasne! Gdzie jego pokój? -zapytałam
-Piętro wyżej. -powiedziała kobieta -Po schodach i w prawo.
~~~
Stałam przed drzwiami prowadzącymi do pokoju Asha. Musiałam się przygotować. Złapałam za klamkę. Drzwi delikatnie się uchylały.
C.D.N ( ͡ᵔ ͜ʖ ͡ᵔ )
_Katisia_ Kyumi-senpai _PysQa_3 Matriome AlolaSerena16 ATiNa_San Riinoa Alola-Chan ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top