#64

-Cześć ziomeczki ! -krzyknęła radośnie Korrina, budząc nas

-Jest jeszcze ciemno, czemu nas budzisz ? -zapytała zaspanym głosem Bonnie

-Bo mam bardzo ważną dla was informacje ! Dowiedziałam się, że mój dziadek ma wolny tydzień i mógłby zająć się moją salą. A ja w tym czasie mogę z wami jechać do Cyllage ! No wiecie... Chyba, że nie chcecie mnie ze sobą. -powiedziała

-Ja nie mam z tym żadnego problemu, ale daj na jeszcze pospać. -powiedział Ash przykrywając poduszką głowę

-No ale to, że jest 6:00 rano to nie oznacza, że mamy już nie ruszać ! -powiedział radośnie Clemont

-Cicho. Chcę jeszcze pospać. -powiedziała Bonnie odwracając się na drugi bok

-Ja też. -powiedziałam także się odwracając

---

 Godzina 9:30. W tym momencie wszyscy mogliśmy bez problemu stwierdzić, że się wyspaliśmy.

-No dobra ! A więc naszym celem pozostaje Cyllage ! Czyli miejsce, gdzie zawalczę o siódmą odznakę z Kalos !! -krzyknął radośnie Ash, wychodząc z domu Korriny

-Nie zapominaj o tym, że każda sala ma swój sposób na walkę. Z tego co słyszałem, lider sali posiada pokemony typu kamiennego. Więc brzmi groźnie. -powiedział Clemont, poprawiając na nosie okulary

-Nie zapominaj o tym, że Ash jest lepszy od Ciebie ! -zachichotała Bonnie

-Nie zapominaj o tym, że to już siódma odznaka ! -wtrąciłam się radośnie

-Z naukowego punktu widzenia, im szybciej zdobędzie jeszcze te dwie odznaki, tym szybciej liga, a im szybciej liga tym szybciej wygrana ! -powiedział radośnie Clemont

-Weźcie nie przesadzajcie. To, że mam już większość odznak nie oznacza to, że wygram ligę. A nawet gdyby, to i tak nie wiem jaki byłby kolejny region... Bez was będzie smutno. -powiedział poważniejszym tonem Ash

-Nie ma co się martwić na zapas ! Póki co chodźmy na tej pociąg ! Im szybciej tam dojedziemy, tym lepiej ! -powiedziałam biegnąc w stronę stacji kolejowej

  Gdy wsiedliśmy do pociągu usiedliśmy przy jednym z większych stolików. Zanim zaczęliśmy jechać konduktor przeszedł się po pociągu by sprawdzić nasze bilety. Ruszyliśmy. Clemont nagle poczuł podejrzany zapach.

-Musimy jak najszybciej stąd uciec. -powiedział szybko Nerd

-Clemont, coś się stało ? -zapytała zdziwiona Korrina

-To pociąg parowy. Prawdopodobnie coś się pali u konduktora. Jest on bardzo silny, na serio nie czujecie go ? -zapytał

-Myślałam, że to normalne... Pierwszy raz jadę pociągiem. -powiedziałam wstając -Clemont, chodźmy to sprawdzić. 

---

 Okazało się, że rzeczywiście w miejscu, gdzie powinien przebywać konduktor pali się ogień. Co gorsza, konduktora nie było. Średniej wielkości okienko były otwarte, a na szybie wisiał kawałek materiału garnituru mężczyzny. Widzieliśmy go wtedy, gdy sprawdzał bilety. Oznaczało to tylko najgorsze... Pociągu nikt nie prowadził, palił się w środku ogień, a wszyscy pasażerowie siedzieli bardzo spokojnie. Coś nam nie pasowało... Dlaczego niby konduktor miał uciec i to przez okienko pociągu, dlaczego palił się ogień no i dlaczego nikt nie reagował na ten okropny zapach... ? Postanowiliśmy działać tak czy inaczej.

-Ty zajmij się pociągiem a ja spróbuję gdzieś znaleźć gaśnicę. Najlepiej zwolnij i otwórz wszystkie drzwi pociągu. -powiedziałam klęcząc przy szufladzie z różnymi linami, kartkami i długopisami w poszukiwaniu małej gaśnicy

-Mamy problem... Na GPS wyświetla mi się informacja, że za siedem kilometrów będzie ostry zakręt, do którego należy użyć hamulca... A hamulec jest wyrwany !! -krzyknął wystraszony

-Clemont, biegnij po Asha, Bonnie i po Korrinę ! Ja zajmę się zgaszeniem pożaru, bo znalazłam gaśnicę. -powiedziałam wyjmując gaśnicę

-Muszę tu zostać. Jeżeli coś Ci się stanie, Ash mi nie wybaczy, że nie przypilnowałem jak gasisz ogień. -powiedział wyrywając mi z dłoni gaśnicę

-W takim razie ja zajmę się wyważeniem drzwi. Znalazłam jakiś metalowy pręt, powinno się udać... Zaraz wracam. -powiedziałam biegnąc z prętem w stronę najbliższych drzwi

  Po paru próbach udało się. Wyważyłam drzwi. Zawołałam naszych przyjaciół, żebyśmy wyskoczyli z pociągu, który jechał prawie 200km/h. Było to bardzo ryzykowne, jednak nawet gdyby, wolałabym zostać poszkodowana w ten sposób, niż spalona.

-Wyskakujemy na tą gęstą trawę. Uwaga... Teraz ! -krzyknęła Korrina popychając nas oraz z nami wyskakując z pociągu

 Gdy wyskoczyliśmy ze środku transportu, wszyscy upadliśmy na gęstą trawę, po czym straciliśmy przytomność.

---

-Serena, obudź się... -szepnęła Korrina

 Otworzyłam oczy. Delikatnie się podniosłam po czym obejrzałam wokół, czy reszta przyjaciół także straciła przytomność. Okazało się, że tylko ja i Korrina jesteśmy na razie przytomne. Jakieś 400 metrów od nas był duży, czarny obłok dymu. Wykolejony pociąg leżał tam po drugiej stronie torów.

-Korrina, przyjechała już sierżant Jenny i straż pożarna ? -zapytałam podnosząc się

-Tak. Zajmują się tą sytuacją. Zaraz też przyjedzie siostra Joy. -powiedziała przecierając moje czoło dłonią -Widzisz ? Masz na głowie ranę. -pokazała dłoń z krwią

-Trudno. Nic mnie nie boli. Czułam jedynie jak mocno wyskakuje w tą trawę, więc w sumie się nie dziwie, że jakaś tam rana jest. A co z Ashem ? -zapytałam wystraszona rozglądając się

-Nie wiem... Nie mogę znaleźć reszty grupy. -powiedziała ze smutkiem

-Muszę go znaleźć ! Jeżeli coś mu jest to nie daruję !! -krzyknęłam biegnąc w głąb gęstej, wysokiej trawy -Ash, odezwij się !!

 Cisza. Nigdzie nie widziałam moich przyjaciół. Byłam załamana.

-Ash, błagam... Powiedz coś... -powiedziałam płacząc -Clemont, Bonnie ?? Proszę... Niech ktoś da chociaż jedną oznakę życia...

 Niespodziewanie usłyszałam jakiś szept...

-S... Serena... 

 -Ash !? -krzyknęłam radośnie

 Nagle zauważyłam Asha, który idzie w moją stronę. Na pierwszy rzut oka wyglądał dobrze, pomimo wielu siniaków na rękach.

-Co ci się stało !? -krzyknął wystraszony wycierając krew z mojego czoła

-Aj tam, taka tylko ranka. Jak ty się czujesz ? -zapytałam

-Wszystko dobrze. Mam trochę obolałych siniaków, ale ogólnie jest super. Martwie się o Ciebie. 

-No co ty ! Oprócz tego skaleczenia nic mi nie jest. Kiedyś jak spadłam ze Skiddo podczas wyścigu, krew z mojego kolana lała się jak woda z wodospadu. 

-Biedna Serena. -zachichotał -Wiesz, ocknąłem się jakieś 10 minut temu. Clemont poszedł gdzieś w głąb coraz wyższej trawy. Powiedział, że to najprawdopodobniej sprawka Zespołu R, ponieważ wyskakując widział jak ich Meowth patrzy na nas z ostatniego wagonu. 

-Ale po co niby mieliby to robić... No przecież !! Chodź, biegniemy powiadomić o tym Sierżant Jenny !! -krzyknęłam biegnąc w stronę dymu

 Ciąg Dalszy Nastąpi ( ͡°⁄ ⁄ ͜⁄ ⁄ʖ⁄ ⁄ ͡°)

 Taki trochę poważny rozdział, kłopotliwy, ponieważ ostatnio nadużywam oglądania AMV z Yuno XDDD No i stąd wena na taki problematyczny rozdział :3 Mam nadzieję, że się spodobał, moje małe Pikachu's ! :33

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top