#31
Minęło parę dni. Dawn postanowiła iść na występ najpopularniejszych piosenkarzy. Musiała więc iść w innym kierunku niż my. Gdy już się rozdzieliliśmy, postanowiliśmy się zatrzymać na jakiś czas nad rzeczką, by Ash ostatecznie potrenował do bitwy o drugą odznakę. Clemont i Bonnie zajęli się obiadem a ja rozłożyłam namioty. Ash ten czas wykorzystał na próbę. Frogadier vs Pikachu. Chłopiec jednak miał małe trudności z dawaniem rozkazów dwóm pokemonom na raz. Dlatego poprosił, żebym to ja stoczyła z nim poważną bitwę. Ja wybrałam do walki Eevee. Mój przeciwnik wybrał Pikachu. Została mi tylko Eevee i Braixen, ponieważ eeveelucje oddałam mojej mamie. Ash walczył na prawdę poważnie i szło mu na prawdę niesamowicie. Chciałabym być taka jak on ! Po dosyć długiej bitwie to chłopiec wygrał. Moja Eevee nie dała sobie rady. Próbowałam wygrać tę bitwę, niczym lider i trener, ale najwyraźniej słaba byłaby ze mnie liderka.
-Jesteś w pełni gotowy by zawalczyć o odznakę. Ale lider za pewne będzie zdecydowanie silniejszy od dziewczynki z Eevee ! -zachichotałam głaszcząc pokemona - Ale i tak poszło nam super !!
-Super ? Poszło wam zdecydowanie lepiej niż super ! Nie było łatwo wygrać tę walkę. Ale dziękuje, że nie dałaś mi tak łatwo wygrać. Była to szczera walka. -powiedział uśmiechając się -Teraz jednak trochę poćwiczę z Frogadierem i Pikachu.
-Powodzenia !
---
Gdy zjedliśmy obiad Ash, jego Frogadier i Pikachu znowu trenowali przy rzece. Gdy Frogadier wykonywał swoje wodne ataki na Pikachu bardzo chlapał na boki. Ash był praktycznie mokry od tego chlapania. Gdyby nie wiał wiatr nie byłoby źle, ale gdy usłyszałam, że zaczął kichać, od razu rzuciłam mu ręcznik.
Jakieś trzy godziny później skończyli trening. Zjedliśmy kolacje i powoli szykowaliśmy się do snu. Gdy byłam w namiocie z Bonnie wygłupiałyśmy się i tworzyłyśmy historyjki.
-Dawno, dawno temu żyła sobie księżniczka o imieniu Bonnie która mieszkała ze swoim księciem Clemontem w olbrzymim zamku ! -zachichotałam
-I pewnego ranka zapukali do nich Ash i Serena którzy byli rodzeństwem ! Przyszli na kawę i ciasteczka. -powiedziała Bonnie - Ale zaraz, oni byli za młodzi na kawę więc zrobiliśmy im kakao.
-Następnie przyszła do nas Dawn która rozlała na wszystkich kakao
-A wszyscy mieli białe sukienki !!
-A chłopcy ? Też białe sukienki mieli ? -zapytałam śmiejąc się
-Tak, bo to był pałac w którym można nosić tylko białe sukienki ! Hah !
-I nagle przyszła caterpie która wszystkich zjadła, koniec. -powiedziałam udając pokemona
-Hehe ! Od tego całego opowiadania robię się mega śpiąca ! Dobranoc, Serena ! -powiedziała Bonnie która zgasiła lampkę
-Dobranoc, Bonnie.
---
Ranek. Wszyscy oprócz Asha zaczynaliśmy jeść śniadanie.
-Bonnie, obudź tego naszego śpiocha ! Prześpi całe życie... -powiedziałam uśmiechając się
-Robi się ! -powiedziała dziewczynka otwierając namiot oraz budząc chłopca
-Ty Clemont rozłóż talerze a ja pomogę twojej siostrze obudzić śpiocha. -zachichotałam idąc powoli w stronę namiotu chłopców -O, jednak ci się udało, Bonnie ! Dzień dobry, Ash ! Siadaj do stołu, śniadanie gotowe !
-Czyżby... ? Przecież jest ciemno... -powiedział ospale
-Jest już dziesiąta ! Przemyj oczy, bo chyba się jeszcze nie dobudziłeś.
Ash nagle zaczął iść w moją stronę. Złapał mnie za łokcie po czym upadł na kolana. Był cały zarumieniony.
-Serena... Se... -szepnął ospale
-Coś się stało... ? -zapytałam zdenerwowana
-Ja...
-Ash...
-Ja... po... pomóż... -powiedział upadając
-ASH !! Clemont, Bonnie ! Ashowi coś się stało !! -krzyknęłam przykładając dłoń do czoła chłopca -Ma wysoką gorączkę ! To pewnie przez wczorajszy trening ! Przeziębił się !
-Zanieśmy go do namiotu ! -powiedział Clemont -Bonnie, nabierz do miski wodę.
-Okej, zaraz przyniosę ! -powiedziała dziewczynka idąc po miskę
Gdy zanieśliśmy Asha do namiotu i Bonnie przyniosła miskę z wodą, wyjęłam szmatkę którą noszę w plecaku oraz namoczyłam ją wodą. Następnie zrobiłam chłopcu okład. Rodzeństwo postanowiło pójść po lekarstwa. Gdy już poszli wypuściłam Braixen oraz Eevee by pomogły w napełnianiu miski wodą. Ja cały czas robiłam przyjacielowi okłady. Nagle usłyszałam jakieś odgłosy. Gdy wyszłam na zewnątrz okazało się, że to jakaś dziewczyna z Pikachu. Także trenowała do walki o odznakę. Usłyszałam o tym z dialogu między nią a pokemonem. Dziewczyna była jakieś 300 metrów od naszych namiotów.
-Wiesz co, Pika... Powinnyśmy poćwiczyć z jakimś silnym trenerem. Ty vs inny Pikachu ! Chodźmy do jakiegoś centrum pokemon, może tam będzie trener z pokemonem takim jak ty ! -powiedziała trenerka
Gdy szybko przybiegłam do dziewczyny powiedziałam :
-Tak się składa, że ja znam silnego trenera posiadającego Pikachu.
Po chwili jednak przypomniałam, że Ash jest 'niezdolny' do walki...
-Na prawdę !? Chcę z nim zrobić próbę ! A pro po, ja jestem Rosa, a to moja Pika ! Zamierzam przeprowadzić próbę z tym trenerem ! Przyprowadź go proszę, poczekam tu. -powiedziała
-No... dobra... -powiedziałam idąc w stronę namiotu Asha
Po wejściu do środka zastanawiałam się co robić... Ta dziewczyna tak bardzo chciała zrobić próbę... Postanowiłam się nie poddawać i wreszcie coś zrobić, żebym to JA pomogła w czymś Ashowi... Wzięłam to w swoje ręce. Ja to zrobię za niego. Dla jego dobra !!
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top