#26
-Frogadier, frąbelki ! -krzyknęłam
-Wobbufet, lustrzane odbicie ! -krzyknął James
-Unik !
-Dedenne, czas na atak piorunem. -powiedziała Bonnie - Damy radę !
Pokemon dziewczynki został przez Jessie pokonany. Zostałam sama z pokemonem Asha. Po chwili pokonaliśmy Wobbufeta. Przyszedł czas na Meotwha. Z racji tej, że nie znałam zbyt wiele ataków Frogadiera poprosiłam, by sam sobą 'posterował'...
---
Nastał remis. chwyciłam wszystkie pokemony oraz Bonnie za rękę po czym zaczęliśmy uciekać, by Jessie nie wykorzystała momentu, gdy stworki są osłabione. Gdy byliśmy już dosyć daleko powoli zwalnialiśmy. Po paru minutach doszliśmy do śpiworów. Chłopcy dalej spali jak zabici.
-Uff... Jeszcze śpią ! A to śpiochy !! -powiedziałam rozbawionym głosem do Bonnie - A teraz trzeba wszystkie pokemony sprowadzić do pokeballi.
-Może ich obudzimy i poinformujemy co się stało... ? Trochę się boje, że ta Jessie przez tą akcje będzie nas śledzić... -powiedziała przytulając Pikachu
Nie chciałam dziewczynce zapewniać, że tak nie będzie, ponieważ sama miałam takie przeczucie... Jednak przypomniałam sobie słowa chłopca... ,,Dopóki ja tu jestem nic ci nie grozi''. Nagle szepnęłam :
-Powiemy Ashowi. Ale nie ma co się na zapas martwić. Nasz zespół jest lepszy niż oni. Dobro zawsze wygrywa.
-Dobrze. A co z tym Eevee który ciągle stoi przy twoich nogach ? Nowy pokemon !? -krzyknęła Bonnie
-Ćśś !! Nie wiem, czemu ona ciągle chodzi za nami... Może nas polubiła !
-To może go złapiesz ?
-Złapać ... ? Eevee chyba nie chce być złapana... -powiedziałam spoglądając na pokemona - Ale cóż, można spróbować. Pokeball, idź !
Lisek zaczął uciekać. Podkulił uszka i ogonek oraz spojrzał na nas smutnymi oczami.
-Ona chce chyba nam coś powiedzieć... Chyba coś się stało... -powiedziała Bonnie kucając przy pokemonie - Obudźmy chłopców i powiedzmy chociaż, że idziemy.
-Tak słodko śpią... Zostawię liścik. Pikachu, przekaż go proszę swojemu trenerowi gdy się obudzi. A my idziemy. Eevee, prowadź. -szepnęłam łapiąc dziewczynkę za rękę oraz biegnąc za stworkiem.
Gdy dobiegłyśmy do dosyć dużego wodospadu, do tego miejsca, gdzie zaprowadziła nas Eevee zauważyłyśmy mnóstwo caterpie. Widać było, że one bardzo cierpią... Były one bardzo głodne. Wszystkie rośliny były uschnięte...
-Ojej !! Te Caterpie są zagłodzone ! -powiedziała zmartwiona Bonnie - Sereno, trzeba im pomóc...
-Chciałabym... Ale nie wiem jak ! -powiedziałam zdenerwowana - Może... Chespin pomoże ? To typ trawiasty ! Biegnij po pokeball z nim, proszę.
-Dobrze. Zaraz wracam.
Dziewczynka biegła jak nigdy dotąd... Gdy zniknęła między drzewami kucnęłam obok pokemona który nad pod wodospad przyprowadził. Powiedziałam :
-Eevee, postaramy się pomóc tym robaczkom.
Po paru minutach przybiegła Bonnie. Nie spodziewałam się, że na tak małych nóżkach może biec aż tak szybko. Podała mi pokeballa, po czym wypuściłam towarzysza Clemonta.
-Chespin, czy mógłbyś sprawić, by te rośliny jakoś ożyły ?? -zapytałam - Te małe stworki bardzo cierpią, są głodne.
Pokemon nagle jakimś nieznajomym dla nas atakiem sprawił, że roślinki były cudownie zielone. Jednak, gdy się je dotknęło dalej wydawały się suche... Postanowiłam podlać te zielonki.
-Sereno, ty podlej roślinki używając mojej torebki w której przechowuje Dedenne. Ja zajmę się odnowieniem roślin wraz z Chespinem. -powiedziała dumnie Bonnie
-Okej. Braixen, pomożesz mi w podlewaniu ! -krzyknęłam rzucając pokeballem
Wszyscy wzięliśmy się do pracy. Jedna torba na nas dwie nie starczyła. Wyjęłam wszystko z plecaka, położyłam na najsuchszej skale oraz zaczęłam nalewać wodę. Gdy wszyscy wszystko zrobili zaczęliśmy zajmować się umieszczaniem Caterpie przy listkach, ponieważ były na tyle osłabione, że same nie dałyby rady dojść. Gdy zauważyły zielone rośliny zaczęły od razu jeść. Eevee była bardzo zadowolona, że pomogliśmy jej przyjaciołom.
-Miło było nam pomóc. No to... pa, Eevee ! -powiedziałam biorąc wszystkie moje przedmioty pod pachę gdyż torba była wilgotna. - Do zobaczenia.
Stworek nagle podszedł do mnie i zaczął mnie szarpać za nogę. Bonnie nagle powiedziała :
-Ona chyba chce żebyś ją złapała, prawda ?
Pokemon rzeczywiście tego chciał. Pomachał głową zgadzając się. Widocznie był wdzięczny, że pomogłam Caterpie. Z moich niezbędnych rzeczy wzięłam pokeballa po czym kucnęłam przy pokemonie. Eevee dotknęła czubkiem noska pokeballa, po czym sama siebie złapała... Byłam mega zadowolona.
-O tak ! Złapałam Eevee !! -krzyknęłam podrzucając pokeballem a tym samym wypuszczając mojego nowego towarzysza
-Wow ! Jest śliczna !! -powiedziała radośnie Bonnie
Nagle podbiegli do nas nasi przyjaciele. Byli zdziwieni widokiem tylu robaczków oraz Eevee który siedział mi na ramieniu.
-Albo mam halucynacje, albo widzę żeńską formę mnie z Pikachu na ramieniu który jest Eevee ? -zaśmiał się Ash
-Poznajcie moją nową towarzyszkę ! Jest trochę nieśmiała, ale bardzo pomocna ! Chciała pomóc tym Caterpie, lecz sama nie dałaby rady. Więc poprosiła o pomoc nas !
-Śliczna jak jej trenerka. -powiedział Ash puszczając do mnie oczko
-Ugm, dziękuje, Ash... -powiedziałam uśmiechając się
---
Po drodze postanowiłam zrobić mały 'test' jakie ataki zna Eevee. Właściwie, to był test dla mnie, ponieważ ja nie znałam zbyt wiele.
-Dobra Eevee, a teraz pokaż co potrafisz ! Na pewno znasz jakieś ataki. -powiedziałam idąc do tyłu i patrząc na pokemona
Pokemon zaczął pokazywać swoje wszystkie ataki. Z tych wszystkich ja znałam tylko 40%. Jednak nie martwiłam się tym, ponieważ to tylko kwestia czasu. To mój pierwszy pokemon typu normalnego. Stworek nagle użył ,,Podwójnego ostrza'' i przewróciłam się. Upadłam na Asha który wraz ze mną zaliczył glebę. Jednak, gdyby chłopiec szedł za mną to pewnie spadłabym na drogę na której było pełno kamieni. Ashowi na szczęście się nic nie stało. Nagle mój kapelusz zaczął zwiewać. Chłopiec chciał go złapać. Gdy już się to udało to okazało się, że Ash leży na mnie.
Ash jednak bardzo się tym nie przejął. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top