8.Motkto jaka ja jestem głupia!

2 tygodnie później.

Lily

Więc minęły 2 tygodnie. Może opowiem wam co się ostatnio działo. Więc jestem codziennie u Lokiego narazie się dogadujemy i mam nadzieję, że tak pozostanie. Dowiedziałam się wielu rzeczy wcale nie jest nieczułym dupkiem za jakiego mają go wszyscy. Potrafi być zabawny i w ogóle. I w sumie nic się innego nie działo. Dziś idę ze Starkem na jakiś bankiet bo Pepper wyjechała w sprawach służbowych. Pewnie zastanawiacie sie dlaczego ja. Bo jedyna z nim wytrzymuje. Więc ubrałem długą zieloną sukienkę. Makijaż zrobiłam w sumie po co opowiadać skoro mogę pokazać wam efekty 3 godzinnej pracy.

(Pss tu macie oryginał bo tamte troszkę przerobiłam


Już nie przeszkadzam czytaj dalej)

Do tego dodałam czarne szpilki i jestem gotowa. Wzięłam moją czarną kopertówkę i zeszłam po schodach na dole czekał Tony ubrany w garniak. No nie powiem wygląda całkiem całkiem.

-Wow. Kim jesteś i co zrobiłaś z Lily? - zażartował blaszak

-Czyli według Ciebie na codzień nie wyglądam ładnie? - zapytałam z udawaną złością

-Nie no oczywiście, że wyglądasz ale dziś wyjątkowo - kurde nie nabrał sie.

-To co idziemy?

-Jasne - podał mi łokieć napewno wiesz jak a jak, nie wiesz to masz problem.

Wsiadlyśmy do limuzyny i ruszyliśmy. Tak więc życzcie mi powodzenia bo to będą moje najnudniejsze godziny życia. Bo znając geniusza zostawi mnie wśród jakiś facetów, a oni albo będą mnie podrywać albo będą gadać o czymś o czym nie mam pojęcia.
____________________________________

Wieczoru nie będę opisywać bo było jak przypuszczałam. Czyli straszne nudy. Kiedy wróciliśmy było mega późno więc życzyłam Tonemu miłej nocy i ruszyłam do sypialni. Ubrałem piżamę, a włosy związałam w koński ogon. Tu macie moją piżamkę:

Rano wstałam o 9. *Napewno Nat już buszuje w kuchni* pomyślałam i uśmiechnęła sie sama do siebie. No bo czemu nie. Mój dzisiejszy outfit

W kuchni byli już wszyscy. Podczas śniadania śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
Po śniadaniu postanowiłam odwiedzić Lokiego. Zjechałam windą na odpowiednie piętro.

-Hejka - przywitałam się z wielkim bananem na twarzy. No co?! Mam dziś dobry humor.

-Cześć - powiedział obojętnie nawet na mnie nie spojrzał. Coś chyba jest nie tak.

-Coś sie stało? - nic żadnej reakcji. Co mu sie stało.

-Halo Loki mówię do Ciebie - Coś musi być na rzeczy, a ja sie dowiem co.

-No wiesz nie zauważałem - powiedział sarkastycznie dalej patrzył się w sufit z obojętną miną.

-Loki... Do cholery spójrz na mnie! - wkurzył mnie i to ostro.

-Niby dlaczego miał bym? - mówił dalej obojętnym i spokojnym tonem, a mnie już się gotuje w środku.

-Loki co się stało?! Coś zrobiłam?! - No i wybuchłam

-Tak wtrącasz się w nie swoje sprawy! Każdemu chcesz pomóc, ale zaskoczę Cię nie każdy jej chce! Mogła byś się w końcu ode mnie odczepić! Od ponad 2 tygodni tylko cały czas mnie niańczysz jakbym miał 5 lat! Daj mi święty spokój! - Już na początku wypowiedzi wstał z pryczy i zaczął wymawiać rękoma. Nie wierzę, że to powiedział. Myślałam, że mogę go uznać za przyjaciela.

Ukrywając łzy odwróciłam się i poszłam do windy. Nie czekając aż się zamknie przeteleportowałam się do mojej sypialni. Zakluczyłam drzwi. Weszłam do łazienki spojżałam w lustro. Makijaż miałam rozmazany wyglądałam jak wiedźma.

-Dlaczego musiałaś się zakochać! Jesteś głupia jeśli myślałaś, że Asgardzki bóg Cię pokocha! - krzyczałam sama na siebie i tak zakochałam się. Matko jaka ja jestem głupia!

I w końcu rozdział nie nudny rozdział! No dzieje się sporo. Przepraszam za błędy. Do następnego 😘
MrsWoolf ♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top