25.Po prostu nie jesteście godni.
Walka z agentami Hydry jak na razie idzie nam dobrze.W mieście było pełno cywili więc Stark wysłał tam żelazny legion. Tony prawie dostał się do bazy która była zabezpieczona jakimś polem siłowym, a my w miarę sprawnie radzimy sobie z ludźmi Struckera. Tu idealnie pasuje powiedzenie "Nie oceniaj dnia przed zachodem słońca". Nagle coś z niesamowitą szybkością przebiegło mi przed twarzą. Podmuch wiatru był tak silny, że zaliczyłam spotkanie z ziemią.
-Cholera co to było?!
-Język! - Usłyszałam w słuchawce głos Kapitana.
-Tak zgadzam się. Pamiętaj Lily szanuj mowę ojczystą. - Stark oczywiście się z niego nabija.
-Będzie mi to wypominał do końca życia. - Mamrotał Steve.
-Nie mamy na to czasu! Lily wiesz co to było? - Zapytała Natasha.
-Człowiek. Bardzo szybki człowiek. - Powiedziałam powalając jednego z agentów wrogiej organizacji.
Chwilę później znów ta sama postać przeleciała mi przed oczami, znów wylądowałam na ziemi, ale tym razem jak się okazało chłopak zatrzymał się.
-Nie spodziewałaś się co? - Zapytał białowłosy po czym zniknął.
-Lily żyjesz? - Zapytał Clint.
-Pietro i Wanda Mximoff. - Powiedziałam.
-Co? - Zapytała Rosjanka.
-To bliźniaki. Ten szybki to Pietro, a gdzieś w pobliżu musi być jego siostra. Gdzie Stark?
-Chyba w budynku. - Powiedział Steve.
-Szlag by to. - Powiedziałam i teleportowałam się przed wejście do bazy.
W środku była zbroja Tonego w trybie "czuwania". Biegiem ruszyłam przez "drzwi" w ścianie. Tony stał do mnie plecami. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się przed siebie.
-Tony! - Potrząsnęłam jego ramieniem. - Wszystko okey?
-Emm tak tak zamyśliłem się. - Postanowiłam nie sprawdzać jego wiarygodności. Nie było na to czasu.
-Widziałeś tutaj kogoś? - Zapytałam rozglądając się. - Wow. Czy to nie są te stwory z ataku na Nowy York?
-Nie nikogo tu nie było. Tak to one. - Powiedział zabierając berło Lokiego. - Chodź idziemy. A kto miał by tu być? - Zapytał kiedy wychodziliśmy z tajemniczego pomieszczenia.
-Strucker przeprowadzał eksperymenty na ludziach. Tylko dwoje przeżyło. Bliźniacy Wanda i Pietro Maximoff. Z Pietrem miałam spotkanie na dworze. Jest strasznie szybki, jego siostry jeszcze nie spotkaliśmy, ale jest bardzo niebezpieczna. Potrafi manipulować prawdopodobieństwem i w ten sposób może przekształcać rzeczywistość.
-Wow taka wróżka. - Zaśmiałam się z jego porównania.
-Jak już to wiedźma. Na nią w Hydrze mówią Scarlet Witch, a na niego Quicksilver.
-Ilu agentom czytałaś w myślach?
-Tajemnica zawodowa. - Powiedziałam puszczając mu oczko. -Nat chyba czas na kołysankę. - Powiedziałam widząc Hulka który trochę za bardzo wczuł się w rolę.
-Masz ochotę na przejażdżkę? - Zapytał Stark ubrany w zbroję.
-W sumie czemu nie. - Powiedziałam uśmiechając się.
Tony podniósł mnie w stylu panny młodej, a po chwili byliśmy w powietrzu. Widok był niesamowity. Jednak przejażdżka nie trwała zbyt długo, bo po chwili byliśmy koło naszych przyjaciół. Kiedy Tony postawił mnie na ziemi zobaczyłam, że Stave złaoał Struckera.
-No proszę proszę Baner von Strucker. - Powiedziałam podchodząc do niego.
-Agentka Foster cóż za miłe spotkanie. - Odpowiedział uśmiechając się.
-Jak widać mamy odmienne zdanie. To co wracamy do samolotu? - Zwróciłam się do przyjaciół.
-No przydałoby się. - Zaśmiał się Clint.
Chwilę później byliśmy na pokładzie samolotu. Każdy miał jakieś zajęcie. Stark gadał z Thorem, Banner się uspokajał rozmawiając z Nat, Kapitan pilnował Stuckera, a ja i Clint postanowiliśmy pogadać.
-Skąd ty go znasz?
-Trzy lata temu dostałam misję. Miałam zdobyć ważne informacje z bazy Hydry. Trochę obrywałam, ale dawałam radę. Kiedy rozprawiłam się z tymi którzy stawali mi na drodze dotarłam do czegoś w stylu głównej sali. Było tam pełno komputerów i oczywiście Strucker. Nie było z nim łatwo, ale dałam radę. I oto historia jak poznałam Struckera.
-Seeerriooo? Ja się spodziewałem jakiś wybuchów i w ogóle. - Powiedział udając rozmarzone dziecko.
-Nie niestety to taka nudna historia - Powiedziałam śmiejąc się.
****
-Zaraz lądujemy Panie Stark. - Odezwała się sztuczna inteligencja.
-Dzięki J.A.R.V.I.S. Pewnie jelonek się stęsknił. - Powiedział do mnie.
-A co jeżeli nie? - Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-Wtedy chętnie przyjmę Cię pod moją kołdrę. - Powiedział uśmiechając się jak głupi.
-Chyba jednak wolę moją sypialnię.
-Jak wolisz, ale pamiętaj propozycja zawsze aktualna. - Powiedział puszczając mi oczko.
-Zapamiętam. - Uśmiechnęłam się w stronę przyjaciela.
-Kto ma ochotę się napić? - Stark zwrócił się do wszystkich.
-Kolejna impreza? - Zapytał Steve.
-Trzeba opić zwycięstwo!
-Jestem za biesiadą. - Odezwał się gromowładny.
-W końcu gadasz od rzeczy. - Tony poklepał Thora ręką po plecach.
-Ja w sumie też bym się napił. - Odezwał się Clint.
-Dobrze więc mała impreza nam nie zaszkodzi. - Oj Steve ty chyba nie znasz Starka..
****
Przed imprezą Tony i Bruce badali berło Lokiego. Ja oczywiście spytałam się Lokiego czy nie napije się z nami, ale on uznał, że 'Nie będę siedzieć z tą bandą idiotów'. Teraz siedzimy w salonie w bardzo dobrych humorach. Jest już po imprezie zostaliśmy tylko my, agentka Hill i Rhodes.
-Ten Twój młot to na pewno jakaś sztuczka. Ktokolwiek okaże się godzien, moc młota posiądzie. - Ostatnie zdanie wypowiedział 'głosem' Wszech Ojca. - Bez jaj stary sztuczka i tyle.
-Drogi przyjacielu tyle razy próbowałeś jednak Ci to nie wychodziło, ale jak chcesz nie krępuj się. - Thor ręką na znajdujący się na stole młot.
-Obserwowałem jak to robisz. - Chwycił rączkę młota próbując go podnieść oczywiście z marnym skutkiem.- I nadal nie wiem jak to robisz.
-Chcesz o tym porozmawiać? - Dogryzał mu Tony.
-Proszę bardzo pokaż ile jesteś wart. - Jak zawsze się sprzeczają o to samo. Przecież i tak żaden z nich go nie podniesie.
-To nic trudnego wiesz prawa fizyki i te sprawy. - Powiedział Tony odpinając marynarę. - To co podniosę go i jestem królem Asgardu?
-Tak tron jest twój. - Powiedział rozbawiony Thor.
-To bardzo dobrze. Ten twój cały Asgard dowie się co to znaczy dobry król. - Powiedział siłując się z młotem. - Dajcie mi chwilkę. - Po chwili wrócił z rękawicą Iron Mana. Ponownie chwycił rączkę młota próbując go podnieść. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - James zamiast się śmiać mógłbyś mi pomóc. - I takim oto sposobem obydwoje, w rękawicach od zbroi siłowali się z młotem.
-Ciągniesz Ty to w ogóle? - Zapytał James Tonego.
-No nie wiesz pcham. - Tony i jego sarkazm. (To jest moja ulubiona scena w tym filmie xD)
Kiedy już każdy próbował odezwał się Tony.
-Wybacz Barbie, ale ten młot to jakiś kant.
-Albo po prostu jesteś do dupy. - Powiedział Clint.
-Proszę Pana, a on się brzydko wyraża. - Odezwała się Maria.
-Wszystkim musiałeś wygadać? - Steve zapytał z wyrzutem Iron Mana.
-A jak inaczej sprawić, żeby szanowali mowę ojczystą?
-Pewnie ma czytnik linii papilarnych, żeby nikt nie narobił nim bigosu jak go zgubisz.
-Ja mam prostszą teorię. - Powiedział podnosząc młot. - Po prostu nie jesteście godni. - Na jego słowa wszyscy się zaśmialiśmy.
******
Hejka! Dziękuję za prawie 2 tysiące wyświetleń. Wow jesteście niesamowici. Nie zapomnijcie o komentarzu i gwiazdce jeśli się podobało. Do nastepnego
~MrsWoolf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top