23.No to zaczynamy zabawę.
Obudziło mnie dziwne i irytujące pikanie. Zaczęłam powoli otwierać oczy co nie było łatwe przez rażące światło. Kiedy udało mi się w końcu otworzyć oczy zobaczyłam, że jestem w sali szpitalnej w Avengers Tower. Zastanawia mnie jedno co ja tu robię? Ostatnie co pamiętam to rozmowa z Laufey'em i ciemność. Usłyszałam otwieranie drzwi po chwili zobaczyłam Dr.Banner'a.
-Hej Bruce. - Przywitałam się z przyjacielem uśmiechając się delikatnie.
-O cześć Lily. Widzę, że już się obudziłaś. - Odpowiedział mi mężczyzna odwzajemniając uśmiech.
-Jak widać. - zaśmiałam się pod nosem i kontynuowałam. - Bruce mógł byś mi powiedzieć co się stało? Ostatnie co pamiętam to Laufey i ciemność.
-Jasne. Kiedy już Laufey zniknął przez chwilę stała w miejscu, chyba nad czymś myślałaś. Zaraz potem zemdlałaś i gdyby nie Loki byłabyś dostać wstrząśnienia mózgu lub krwiaka przez uderzenie głową w ziemię. - Uważnie wsłuchiwałam się w każde słowo naukowca. Loki mnie uratował. Kiedy to usłyszałam zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Długo przy mnie siedział? I tak w ogóle to ile spałam?
-Wyszedł godzinę temu, bo powiedziałem mu, że muszę zrobić badania. A spałaś 3 dni.
-Mógłbyś go zawołać? - Zapytałam Bruca. Muszę sobie porozmawiać z Lokim na temat zarywania nocy. Wiem, że jest bogiem, ale to nadal jest niezbyt dobre dla organizmu.
Po 2 minutach w drzwiach stanął Loki.
-Nawet nie wiesz jak się mar... - Przerwałam mu w połowie zdania.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Nie spałeś 2 noce! Jadłeś coś chociaż?! Nawet nie próbuj się tłumaczyć tym, że chciałeś być przy mnie bo Cię trzasnę! Nie możesz się tak zaniedbywać nawet jeżeli będę w śpiączce nie wiadomo jak długo! Roz...- Teraz to on mi przerwał, ale pocałunkiem. Był on delikatny jakby Loki się bał, że się rozpłynę.
-Zdecydowanie za dużo gadasz. - Powiedział kiedy się od siebie oddaliliśmy na co ziewnęłam. - A teraz idziesz spać. Jest już 23. - Kiedy to powiedział przesunęłam się na łóżku robiąc mu miejsce. Spojrzał się na mnie z podniesioną brwią.
-Śpisz ze mną i nie ma żadnego, ale. - Powiedziałam stanowczym tonem. Loki pokręcił głową z rozbawieniem, a po chwili kładł się koło mnie przebrany w czarne dresy i ciemno zieloną koszulkę. Kiedy już leżał koło mnie przytuliłam się do jego torsu, a on objął mnie ręką w tali przyciągając jeszcze bliżej.
-Dobranoc. - Powiedziałam znów ziewając.
-Dobranoc. - Odpowiedział mi i pocałował mnie w czoło. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się praktycznie leżąc na Lokim. Nogę miałam przerzuconą przez jego talię, rękę przez tors, a moja głowa spoczywała na jego mostku. On natomiast spał z głową na mojej głowie i ręką na mojej tali. Spojrzałam na jego twarz. Kiedy śpi wygląda tak słodko i niewinnie. Kiedy już się napatrzyłam spojrzałam na zegarek który wskazywał 11:13. I bardzo dobrze, że Loki odsypia. Zwykle wstaje bardzo wcześnie. Chciałam ostrożnie wstać żeby nie obudzić czarnowłosego, ale chyba mi się to nie udało.
-Przestań się w końcu kręcić. - Powiedział zaspanym głosem nie otwierając oczu.
-Przepraszam nie chciałam Cię obudzić.
-Przecież nie spałem obudziłem się jakiś 10 minut temu. - Popatrzał na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami.
-To i tak chyba twój rekord jest 11:14.
-Już tak późno? - Zapytał zdziwiony.
-Tak to jest jak się zarywa nocki.
-Pff jakoś często chodzę późno spać i wstaje o 6. - Chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę co powiedział.
-Że co?! O nie mój drogi tak się bawić nie będziemy. Od dziś chodzisz spać normalnie albo Cię do tego łóżka przywiąże.
-Nie wiedziałem, że lubisz tak ostro. - Wymruczał mi do ucha przez co poczułam pieczenie na policzkach.
-Przestań. Dobrze wiesz, że nie i to mi chodziło. - Idiota.
-Ale za to tylko twój. - Powiedział szczędząc się jak głupi do sera. Za głośno myślę przez co ten idiota to słyszy.
-Brawo. - Powiedział szczerząc się. Chciałam mu coś powiedzieć, ale skutecznie uciszył mnie pocałunkiem.
-A my jak zawsze w nieodpowiednim momencie. - Usłyszałam głos Tonego. - Dobra dosyć tych czułości musimy pogadać.
-Jaka misja? - Zapytałam widząc, że są ubrani w swoje kostiumy.
-Dla Ciebie żadna. - Powiedział Kapitan.
-Ha ha dobry żart, a tak na poważnie?
-Steve mówi poważnie. Dopiero co się wybudziłaś. - Natasha i Ty przeciwko mnie?
-Czuję się dobrze. - Naprawdę dobrze się czuję.
-Lily, ale...- Przerwałam Kapitanowi.
-Nie mam pięciu lat dam sobie radę. - Widząc że Bruce chce coś jeszcze powiedzieć znów zabrałam głos. - Jeżeli gorzej się poczuje dam wam znać, a teraz Tony jaka misja?
-W T.A.R.C.Z.Y było berło jelonka niestety ktoś z ludzi Strucker'a wykradł je. - Streścił geniusz.
-Gdzie mają bazę?
-W Sokovi.
-Kiedy lecimy?
-Za godzinę.
-Będę gotowa za 20 minut. - Po chwili teleportowałam się do mojej sypialni.
Najpierw weszłam do łazienki żeby się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic przy okazji myjąc moje długie brązowe włosy. Wychodząc z kabiny prysznicowej owinęłam moje ciało czarnym puchowym ręcznikiem. Następnie wysuszyłam włosy i związałam je w wysoką kitkę, ubrałam się w świeżą bieliznę,bokserkę, skórzaną kurtkę, skórzane jeansy, botki na obcasie i skórzane rękawiczki bez palców wszystko w kolorze czarnym. Ubrana wróciłam do łazienki żeby się pomalować. Na twarz nałożyłam trochę podkładu i utrwaliłam to pudrem, na usta beżową szminkę, na powieki czarną kredkę do oczu dla ładniejszego efektu pomalowałam rzęsy maskarą.
Kiedy już wyglądałam jak człowiek teleportowałam się do salonu. Tak jak przypuszczałam siedzieli tam wszyscy nawet Loki, który nie jest zwolennikiem spędzania czasu z grupą superbohaterów.
Po około 40 minutach pożegnałam się z Lokim i Jane. Do Sokovi mamy lecieć samolotem Starka. Oczywiście Steve i Tony kłócili się, bo przecież kiedy polecimy samolotem to nie będzie efektu zaskoczenia i tak dalej. W końcu poszli na kompromis. Lecimy samolotem i wylądujemy niedaleko Sokovi.
-Zastanawia mnie jedno. Jakim cudem przejdziemy 20 kilometrów? - Zapytałam przerywając ich rozmowę.
-Dobre pytanie. Możemy polecieć helikopterem, J.A.R.V.I.S w samolocie może zabrać motor Steve'a, a Ty nas teleportujesz.
-Ok to możemy lecieć. - Skwitowałam.
Po 3 godzinach lotu helikopterem miałam dość. Jest tu strasznie nudno.
-Zaraz lądujemy. - Powiedziała Natasha kiedy byliśmy nad jakąś łąką.
Kiedy wysiedliśmy z helikoptera poczekaliśmy chwilę na samolot którym sterował J.A.R.V.I.S. Kiedy Steve miał już motor wsiadł do niego i pojechał w stronę bazy Hydry.
-Ok to co lecimy? - Zapytał Stark.
-Jasne.
W ciągu kilku sekund byliśmy koło bazy Hydry. Chwilę poczekaliśmy na Kapitana.
-No to lecimy pokazać Strucke'owi kto tu rządzi - Powiedział Tony po chwili był już w powietrzu. No to zaczynamy zabawię.
********************************
Nie bijcie za ten brak rozdziałów. Nadrobiłam zaległości w szkole więc postaram się rozdziały dodawać systematycznie i przynajmniej raz w tygodniu. Przepraszam za błędy.
~MrsWoolf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top