21.Lily!
-Jedynym potworem tutaj jesteś Ty. Planowałeś wykorzystać roczne dziecko do zawładnięcia planetą. Co potem byś ze mmą zrobił? W sumie po co pytam. Zabił byś mnie lecz nie udało Ci się. Teraz to ja będę mogła zabić Ciebie. - Już chciałam do niego podejsć i coś mu zrobić, ale powstrzymała mnie ręka Lokiego na mojej tali.
-Nie trać czasu. - szepnął mi do ucha.
_____________________________
Lily
Że co?! Jak to nie trać czasu?! Spojżałam zdziwiona na Lokiego.
-Nasze ostatnie spotkanie zakończyło się tym, że go "zabiłem". Myślisz, że tobie się uda? - Mówił z takim spokojem, że miałam ochotę mu przywalić. Wzięłam głęboki oddech.
-W takim razie po co przybyłeś? Jestem już dużą dziewczynką i umiem się bronić, a do tego woja zakończona. - zapytałam patrząc na lodowego olbrzyma.
- Czy ja muszę mieć jakiś cel? Może chciałem tylko zobaczyć mojego syna. - na jego ostatnie zdanie razem z Lokim się zaśmiałam. Czułam, że kłamie jak z nut.
-Jak widzisz ma się dobrze więc możesz sobie iść. - Od kiedy jestem taka wredna?
-Lilianna jesteś taka zadziorna jak twój ojciec na szczęście urodę masz po matce.
{Loki musimy wezwać Avengers albo przynajmniej Thora.}
{Ale...}
{Żadne ale! Nie daruję sobie jak Jane się coś stanie.}
{Dobra wezwij ich.}
*Stark mamy kłopoty*
*Lily co się dzieje?*
*Powiadom Thora, że jest tu Layfey. On będzie wiedział o co chodzi *
Kiedy ja załatwiałam pomóc Loki gadał z ojcem chociaż bardziej nazwała bym to darciem japy, ale jak kto woli.
-Pamiętaj, że jesteś lodowym olbrzymem! Nie masz uczuć! Nie możesz jej kochać! Oszukujesz ją i siebie! - wykrzyczał ojciec Lokiego. Jeszcze chwila, a mu przywale.
-A myślałam, że ci już uświadomiłam, że tutaj jedynym potworem jesteś ty. - postanowiłam pobawić się w Lokiego. Mówiłam to bardzo spokojnie. Momentalnie w oczach lodowego olbrzyma pojawiła się chęć mordu, a ja tylko uśmiechałam się w jego stronę. Loki popatrzył na mnie dumny z czego to nie wiem, ale zawsze coś. - Więc mógł byś się nie powtarzać?
-Ty... - Nie dał rady dokończyć bo nagle wywaliło ścianę. A kto ją rozwalił? Bardzo dobra wiecie. Oczywiście Anthony Stark. Po chwili przez drzwi weszli Avengers. Narazie zniszczona ściana była naszym najmniejszym zmartwieniem. Thor zaczął się rozglądać po mieszkaniu w poszukiwaniu Jane.
~Spokojnie jest za mną i nic jej nie jest. - przekazała mu w myślach.
Thor nie czekając długo wydał się w dyskusje z WIELKIM lodowym olbrzymem. Mam nadzieję nadzieje, że czujecie ten sarkazm.
-Jakim cudem ty żyjesz?! Przecież Loki Cię zabił!
- Za dużo pytań. Do zobaczenia wkrótce. - po czym rozpłynął się w powietrzu.
Czy teraz tak będzie to wyglądać? Zacznę się dowiadywać takich rzeczy? To wszystko ponad moje siły. Najpierw dowiaduje się, że jestem jakąś księżniczką później, że była jakaś wojna, a teraz, że mogłam już nie żyć. I jeszcze do tego Jane. Nie chce jej narażać na niebezpieczeństwo i co miał na myśli Layfey mówiąc "Do zobaczenia wkrótce"? Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi. Nagle zakreciło mi się w głowie, przed oczami miałam mroczki, a nogi zrobiły mi sie jak z waty. Ostatnie co pamiętam to głos Lokiego.
-Lily!
********************************
Rozdzial krótszy, ale za to bogaty w akcje. Jak myślicie co miał na myśli Layfey?
~MrsWoolf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top