19.Nie trać czasu.
Lily
-Ok Lily my wracamy do Avengers Tower jedziesz z nami? [Tony]
-Jeszcze trochę pogadam z Jane i wrócę sama.
-Ok. [Tony]
Avengers pożegnali się z Jane i mną przytulasem, a Thor i Jane buziakiem. Kiedy wyszli postanowiłam pogadać z Jane o Lokim.
-Jane bo ja ci nie powiedziałam wszystkiego... - Oczywiście mi przerwała.
-CO?! JEST COŚ JESZCZE?!
-No tak jakby... bo ja i emmm no..
-AAAAAA! Lily się zakochała! Lily się zakochała! - zaczęła śpiewać jak mała dziewczynka - Teraz opowiadaj jaki jest? Ile ma lat? Też pracuje w T.A.R.C.Z.Y? A może jest cywilem? Kocha Cię? Jak skę nazywa?
-Jane woniej. Więc tak jest nieprzewidywalny, wyjątkowy i dosłownie jest bogiem sexu. Nie pytałam bo wolę nie wiedzieć. Zdecydowanie jest przeciw tej agęcji. Nie jest cywilem. Tak. Loki.
-Ooo bóg sexu powiadasz. Jaki ma kolor włosów? A jego oczy? I jak się.... O MÓJ BOŻE! Loki?! Ten który zdemolował Nowy Jork? Czyś ty oszalała? Jak to Cię kocha?
-Jane zwolnij bo ledwo Cię rozumiem. Tak ten Loki. Jak już to na jego punkcie. No tak normalnie.
-Dobra opowiadaj a ja idę po herbatę.
-Nie wiedziałem, że szalejesz na moim punkcie. Ale nie jestem zdziwiony przecież jetem Loki. - usłyszalam jego głos koło mojego ucha. Zaraz co on tu robi?!
-Co ty tu robisz? Przecież masz areszt domowy.
-Już ci tłumaczyłem, że mogę wychodzic tylko z kims z Avengers, a o ile mnie pamięć nie myli to ty do nich należysz.
Wtedy do pokoju weszła Jane. Kiedy zobaczyła Lokiego prawie podskoczyła przrstraszona. Na szczęście nie wypala gorących herbat.
-Co ty tu robisz?! I jak tu weszłeś?! [Jane]
-No wiesz przyszedłem zobaczyć co w nocy robi moja dziewczyna. [Loki]
-A ja myślałam, że ty mnie wkrecasz. - Teraz powiedziała do mnie.
-No widzisz. Jedną stoi przed Tobą Bóg sexu. - powiedział oczywiście się szczeżąc, a ja sie zarumieniłam. Jak ja się ciesze ze nie może mi czytać w myślach.
I tak zaczeliśmy gadać jeżeli można było to nazwać rozmkwą. Gadałam głównie ja i Jane,a Loki tylko siedział i mało się odzywał. Fajnie jest spędzić troche czasu z siostrą. Chociaż tak na prawde nie jestesmy siostrami to dla mnie ona zawsze nią będzie.
-A zapomniała bym masz pozdrowienia od Erica (Dr.Selvig) i od Darcy (ta asystętka Jane).
-Jak ja ich dawno nie widziałam. A.. - zaciełam się bo poczulam bardzo silną energię. Spojżałam na Lokiego po jego oczach widziałam, że wie kto to.
~Naomi? Potrzebna mi Twoja pomoc.
~Co sie stało?
~Czujesz tą energię?
~Tak
~Wiesz do kogo ona należy?
~Należy ona do... - Neomi nie dokończyła bo do salonu weszedł Layfey. O cholera!
Szybko wstałam z kanapy razem z Lokim.
-Jane chodź tu.
-Ale..
-Teraz! - nie chciałam krzyczec ale nie chce żeby jej sie coś stało. Schowałam Jane za nami.
-Jakże miło Cię widzieć synu. Nasze ostatnie spotkanie nie zakończyło się zbyt dobrze nie sądzisz? Chociaż teraz wiele się zmieniło. Dorosłeś i nawet znalazleś sobie kobietę. Miło mi cię w końcu widzieć księżniczko Lilianno.
-Jak to w końcu? - zapytałam równo z Lokim.
-O czyżby Rosali i Marcus ci nie powiedzieli z kim toczyli wojnę?
-Z Tobą?!
-Dokładnie. Naszym celem byli oni i Ty. Mieliśmy Cię złapać bo przecież jako roczne dziecko nie dała byś sobie rady. A oni poddali by się ze względu na ich córeczkę. Lecz Cię zesłali na inny świat. Jakie to wzruszające. Zakochałaś się w potworze. To niczym jak w tej Midgardzkiej bajce. Piekna kobieta spotyka potwora. Tylko niestety on już zawsze nim bęszie. Nie będzie pięknym księciem. - gotowało się we mnie.
-Jedynym potworem tutaj jestes Ty. Planowałes wykorzystać roczne dziecko do zawładnięcia planetą. Co potem byś ze mmą zrobił? W sumie po co pytam. Zabił byś mnie lecz nie udało Ci się. Teraz to ja będę mogła zabić Ciebie. - Już chciałam do niego podejsć i coś mu zrobić, ale powstrzymała mnie ręka Lokiego na mojej tali.
-Nie trać czasu. - szepnał mi do ucha.
_____________________________
Powracam! Mam nadzieję,że tęskniliście. Jak myślicie co bedzie dalej?
~MrsWoolf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top