(53) Lekarz
~ Narrator ~
Kelnerka przyniosła zamówienie siódemce przyjaciół. Grzecznie podziękowali i wrócili do rozmowy. Dziewczyny zamówiły sobie coś słodkiego i gorącą czekolade oraz herbatę, a panowie kawe. Po skończonym posiłku, wyszli z kawiarenki i udali się w kierunku galerii. Bardzo szybko uwinęli się z zakupami i wrócili do domu Joanny i Felixa. Monika kupiła piękną, różową suknię na ramiączka z kwiatami na całej długości.
A Melodi czerwoną, gładką sukienkę bez rękawów z wycieńciem do biodra po lewej stronie.
- Który dzisiaj tak właściwie jest? - zapytała śpiącym głosem Monika.
- Ósmy września, skarbie. - szepnął jej do ucha Adrien.
- ychy - mruknęła pod nosem twierdzonco powoli zapodając w sen.
- Chyba wszyscy powinniśmy iść już spać.
- Tak... chyba tak... - odparła Medoli przeciągając się i kładąc głowe na ramieniu Natana.
Adrien wziął na ręce Monikę i zniósł ją do pokoju. Po czym wszyscy udali się na spoczynek.
~ Joanna ~
Jest trzecia w nocy, a dziecku zachciało się mnie kopnąć w żołądek. Chce mi się wymiotować kolację, ale tego nie zrobię. Przełyk będzie mnie potem piekł i nie będę mogła zmrużyć oka. Uśmiechnęłam się na myśl, że już niedługo zobaczę moje maleństwo. Za tydzień jedziemy z moim narzeczonym na USG i będzie można stwierdzić czy to chłopiec czy może dziewczynka. Nie zależnie od tego będę kochać je jak największy skarb.
Zobaczyłam delikatne światło za oknem. Wyszłam się przewietrzyć na balkon i zobaczyć jak pięknie wygląda wieża Eiffla nocą. Założyłam szlafrok, bo na dworze jest zimno, ale do się przeżyć.
Nie mogłam się napatrzeć na ten piękny widok. Czułam takie niezwykłe ciepło w sercu, którego nie da się opisać...
Po jakimś czasie usłyszałam głos Michaela.
- Przeziębisz się.
- Może... ale dla takiego widoku warto. A ty czemu nie śpisz?
- Zimno wlatywało przez balkon do mojej sypialni, znaczy do pokoju gościnnego.
- Rozumiem. Chciałabym na chwilę zatrzymać czas i napawać się tym widokiem jak najdłużej.
- Jest na to pewien sposób. - powiedział po chwili myślenia Mi.
- Jaki?
- Jest bardzo prosty. - odparł zostawiając mnie samą.
Po pięciu minutach wrócił trzymając w ręku telefon. Ja tylko walnęłam się ręką w czoło na znak swojej głupoty.
- Zrobię ci zdjęcie na tle wierzy Eiffla. Dobrze?
- Tak.
- Stań do mnie tyłem i oczy unieś do gwiazd. Pięknie...
- Jesteś zawodowym fotografem?
- Interesuje się tym. Teraz oczy w moją stronę i lekki uśmiech.
- Jesteś w tym naprawdę dobry. Mówisz jak profesjonalista.
- Dzięki. Teraz patrz się na wierze Eiffla. Nie zwracaj na mnie uwagi... Tak dobrze.
- Dziękuję. Jeszcze samej wierzy zrób, proszę.
- Dla Ciebie wszystko, mała.
Przyglądałam się jak profesjonalnie stara się uchwycić chwilę.
- Dziękuję. - powiedziałam przytulając się do niego.
Chwilę tak staliśmy i wróciliśmy do środka.
Tydzień później...
Michael wysłał mi zrobione przez nie go zdjęcia. W drodze do ginekologa z moim narzeczonym przeglądałam je wspominając tamtą noc. Wyszły naprawdę profesjonalnie.
Samochód się zatrzymał. Podniosłam wzrok znad telefonu. Felix patrzył się na mnie z pytaniem w oczach.
- Michael je zrobił. Są piękne, prawda? - powiedziałam podając mu telefon.
- Tak. Pięknie na nich wyszłaś kochanie... - powiedział oddając mi telefon. - Gotowa na wizytę?
- Już nie mogę się doczekać!
W kolejce nie było dużo osób, a sam "zabieg" nie trwał nawet pół godziny. Po nie całej godzinie od przyjazdu wiedziałam, że będziemy mieli bliźnięta.
- Jak im damy na imię? - zapytał mój narzeczony po wyjściu od lekarza.
- Może... William i Ariana?!
- Szalejesz, ale dobrze. To piękne imiona. Równie piękne jak ty. - dał mi delikatnego całusa.
Hej, cześć i witam.
Myślę, że jeszcze jeden rozdział i będzie koniec, ponieważ za długo się to ciągnie.
Zdjęcie z Twittera.
Pa kotki😻!
Ruda789
2/4
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top