(34) Czemu ja?!

Spojrzałam na niego z furią w oczach. Ten tylko złapał za sznur i zaciągnął mnie na kanapę, a raczej popchnął mnie na nią. Teraz byłam już zdezorietowana. Nie wiedziałam czy się bać, czy wybuchnąć gniewem.

- Co teraz zrobisz? Zabijesz mnie wzrokiem? Już się ciebie boję.

Gdy to powiedział wyjął mi knebel z ust.

- Nie ciesz się tak szybko. Długo tu nie zabawie. Uważaj, bo nie wiesz na kogo trafiłeś.
- Księżniczka się nie boi... Ostra jesteś. Zobaczymy ile tu wytrzymasz. Inne wytrzymywały tylko dwie noce i ulegały nam.
- Nam?
- Mnie i moim kolegom, księżniczko. - uśmiechnął się chytrze i związał mi jeszcze nogi grubym sznurem. - Będą od tego odciski, mała, więc się nie szarp.

Wierciłam się jeszcze bardzie, żeby poluzować więzy. Niestety on strasznie mocno zacisnął je na moich nogach aż łzy mi z bólu spłynęły.
- Co ty robisz?! To boli! - krzyknęłam na niego.
- To ma boleć. A ty się wreszcie zamknij! Muszę wyznaczyć okup za ciebie i jeszcze coś z tobą zrobić.

Ten uśmiech jest nie do zniesienia.
- Czego ty ode mnie chcesz?! - powiedziałam dobitnie.
- Czy wy wszystkie jesteście takie głupie?! Oczywiście, że o pieniące!
- Bo nie możesz normalnie na to zapracować! Najlepiej jest porywać ludzi.
- To nie jest takie proste jak myślisz!
- Sama wiem co znaczy zapracować na siebie. Myślisz, że skoro teraz mam dobrze to wcześniej było wręcz cudownie i miałam życie usłane różami?! Nie! Sama sobie poradziłam i teraz mam pracę, i narzeczonego. Wystarczy ciężka praca, a uda ci się wszystko. Uwierz, a ci się uda!
- Nie prawda! Pracowałem i pracowałem. Wszyscy ze mnie szydzili i wyśmiewali od łamag. W moim sercu nie ma już nadziei na lepsze życie!
- A powinno... - powiedziałam cicho.

Wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą. Pewnie teraz jest już dwudziesta (20:00), a Adrien wie, że mogę zasiedzieć się w pracy. O godzinie dwudziestej pierwszej (21:00) na pewno zauważy coś podejrzanego. Musi!
- Tikki... - powiedziałam szeptem.
- Tak, Moniko? - odezwała się cicho moja kwami.
- Czy później mogłabyś mnie rozwiązać? Będziemy musiały uciekać.
- Myślę, że dam radę cię rozwiązać. - powiedziała i już chciała zaczynać swoją pracę, ale do pokoju wszedł ten cham.
- Idziesz ze mną.

Nie czekając na odpowiedź przeżycił mnie przez ramię tak, że moja głowa udeżyła w jego plecy, a noga starał się poruszać na znak sprzeciwu. Ale co ja zrobię z związanymi nogami.
- Tu masz siedzieć. Dostałaś jedno z lepszych miejsc w tym domu. Ciesz się. Masz tu materac i łazienkę.
- Nie rozumiem ciebie. Nie musisz tego robić.
- Nie znasz mojej sytuacji. I tak. Muszę to robić.

Gdy to powiedział wyszedł z tego... pomieszczenia, jeśli można to tak nazwać i zamknął drzwi na klucz.
- Jutro nie będzie śniadania, więc nie bądź zwiwiona.
- I tak nie miałam w młodości czasu by go jeść. Nie wielka różnica.

Zaśmiał się i poszedł.
- Tikki rozwiąż mnie! - szepnęłam.
- Już! - odparła kwami.

Zaczęła rozwiązywać moje nogi. Zajęło jej to piętnaście minut. Potem zaczęła rozwiązywać więzy, na moich rękach. Gdy wreszcie skończyła, odetchnęłam z ulgą, bo mogłam oddychać pełną piersią.
- Zmęczyłam się. Moniko masz jakieś ciasteczka?
- Tak są w torebeczce. Wskakuj.

Tikki zajadała ciastka, a ja szukałam drogi ucieczki. Nad moim materacem było małe okienko. Zajrzałam jeszcze do łazienki. Tam okno było większe i przecisnęłabym się, ale były tam kraty.
- Tikki. Czy możesz mnie przemienić?
- Jeszcze chwilkę.
- Szybko Tikki!

Usłyszałam kroki, przekręcenie kluczyka w drzwiach i i otwieranie drzwi.
- Jak się roziązałaś?! Teraz nie będzie tak łatwo. O co to, to nie!

Wystraszona stałam jak wryta. Podszedł do mnie, złapał za ramię i poszedł posadzić na jakimś krześle. Związał mnie jeszcze grubszymi sznurami do krzesła i udeżył w twarz. Po mojej wadze spłynęła struga krwi.
- Teraz już nie uciekniesz, śliczna.

Rozkręcam się. Na dzisiaj to koniec. Tikki strasznie wolno je te ciastka.

Jak Monika się uwolni?

Kiedy Adrien coś zauważy i ruszy w pościg?

Jak ma na imię ten porywacz?

Dajcie swoje teorie i odpowiedźcie na te pytania!
Ja uciekam! Paaaaaa!

Ruda789

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top