(24) Jawa czy senne Koszmary?
Spojrzałam się na Adriena. Na bank miał koszmar! Ciekawe co mu się śniło. Zapytam się go kiedyś. A mając na myśli ' kiedyś' myślę o jutro. Spojrzał na mnie. O zgrozo! Mam nadzieję, że nie widzi jak nie śpię.
- Czemu nie śpisz?- jednak zobaczył.
- Miałam zły sen. Już jest wszystko w pożądku. A ty czemu nie śpisz?- odpowiedziałam jakbym sama się nie domyśliła.
- hmm... Ja też miałem koszmar.
- Ciekawe. Co ci się śniło?
- Powiem ci o tym rano.
- hmm... No dobra. Dobranoc
- Kolorowych snów księżniczko.
⬆⬆⬆⬆
Miałam taką minę gdy tylko powiedział ' księżniczko '.
On położył się i zasnął. Ja do rana myślałam nad tym snem i słowami Adriena. Gdy Adrien zasnął Tikki wyleciała z nikąd i powiedziała:
- Musimy udać się do Mistrza Fu.
- Po co? To tylko sen.
- Nie sądzę.
- Co masz na myśli?
- Wytłumaczę ci to gdy będziemy same.
- Dobrze Tikki.
Że nie miałam większeko zajęcia postanowiłam, że pójdę do łazienki się odświeżyć. Gdy wyszłam zauważyłam, że ktoś mnie obserwuje za okna. Wróciłam do łazienki i powiedziałam:
- Tikki Kropkuj!- oczywiście nie krzyknełam. Wyszłam przez okno w łazience. Weszłam na dach i spojrzałam na osobę która przed chwilą nas obserwowała. Żuciłam swoim jo-jo prosto w niego lub nią, nie wiem. Jo-jo zaplotło się na podglądaczu, a ja pociągnełam co do siebie.
- Kim jesteś i czego chcesz od tych ludzi?! - zapytałam wskazując ma mój i Adriena dom. Tak już znalazłam mieszkanie. Zapomniałam wspomnieć.
- Pan Agrest kazał obserwować dom, aby nic nie przytrafiło się jemu i jego ukochanej.
- Załużmy, że ci wierzę. Kim jesteś?
- Jestem Adam.
- Dobra, Adam. Czemu siedzisz tu po nocy?
- Pilnuję bezpieczęństwa Agrestów.
- Jezu, znowu Agrestowie - mamroczę do siebie.
- Co pani mówiła?
- To nie do ciebie. Okej niech ci będzie, ale najpierw zapytamy się czy to prawda.
- Co?! Nie, lepiej nie. Nie warto ich teraz budzić bo jest teraz środek nocy i i i...
- i... i tak się go zapytamy.
Zeskoczyłam z dachu na balkon zapukałam w okno. Oczywiście 'Adam' stał obok mnie. Tak jak myślałam Adrien tylko drzemał. Podszedł do drzwi balkonowych i je otworzył.
Weszłam przez nie i spojrzałam na niego i powiedziałam:
- Adrien powiedz czy znasz tego człowieka.- pokazałam na Adama.
- hmm... tak, chyba tak.
- Dobrze. Adamie możesz wracać do domu. Dziesiaj ja pilnuję miasta i jego mieszkańców.
- Dzięki Biedronko. - powiedział Adrien.
- Ale... za co? - Lekko się uśmiechnełam.
- Za to, że jesteś.- odparł Adrien.
- Nie ma sprawy. Ja mu muszę lecieć. Pa.
- Pa Biedronko! - krzyknął za mną.
Wskoczyłam na dach i podbiegłam do okna od łazienki. Weszłam przez nie i przemieniłam się spowrotem w Monikę. Jeszcze chwilę tam siedziałam i słuchałam tej dwójki jak ze sobą rozmawiają.
- Jak mogłeś pozwolić, żeby ktoś cię zobaczył?
- Nie mam pojęcia jak mnie zobaczyła. Przecież jestem ubrany na czarno, a jest strasznie ciemno w nocy.
- No cóż nic już na to nie poradzimy. Adam wracaj do domu.
- Dobrze Panie Agrest
- Dobranoc
- Dobranoc Proszę Pana.
Wyszedł z pokoju. Teraz ja muszę wejść i nie dać mu czasu na wymyślanie wymówki.
- Kto do nas przyszedł o tak wczesnej porze?
- Była Biedronka i Adam.
Jestem zaskoczona! Nie, żebym mu nie ufała czy co, no ale jednak ja bym mu chyba nie powiedziała prawdy.
- Jaki Adam?
- Kolega.
- A tak dokładniej?
- Oooch... No dobra. To jest facet któremu kazałem pilnować domu w nocy.
- Po co?
- Żebyś była bezpieczna.
- Oooch Adrien... jesteś cudowny!
Na to się uśmiechnął szeroko.
W sumie miałam na ten temat inne zdanie niż to które powiedziałam, ale nie będę psuć tej chwili. O zaczyna świtać.
- Adrien...
- Co?
- Chodźmy na balkon zobaczyć wschód słońca.
- To wspaniały pomysł.
Podeszłam do drzwi balkonowych. Otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz. Stanęliśmy przy barierce. Jest tak pięknie.
- Jest przepięknie. Szkoda, że zbliża się jesień potem zima i niedługo będzie leżał wszędzie śnieg. Ciekawe jak Biedronka i Czarny Kot poradzą sobie z śniegiem.
- Na pewno dadzą sobie radę. Teraz się tym nie przejmujmy. - powiedział to tak jakby też się nad tym od dłuższego czasu zastanawiał. Tylko się uśmiechnełam i spojrzałam się w stronę horyzontu.
Dochodzi godzina 5 rano.
- Adrien idę zrobić śniadanie.
- Co? A tak, ja pójdę do łazienki. - posłał mi ciepły uśmiech i przelotnie mnie pocałował.
Gdy Adrien wyszedł z łazienki śniadanie (czyli naleśniki) było gotowe.
- ymm... na bogato.
- A żebyś wiedział. Smacznego.
- Dziękuję. Nawzajem.
Po śniadaniu:
- Adrien muszę gdzieś wyjść.
- Gdzie?
- emm... na... masaże.
- eee... dobra
Gdy wyszłam za drzwi, odezwała się Tikki.
- Moniko zapomniałaś zapytać się co śniło się Adrienowi.
- Niech to!!
- Trudno. U Mistrza Fu wytłumaczę ci wszystko.
- Dobra.
Pędem poszłam do Mistrza. Gdy byłam na miejscu Tikki kazała mi wejść do środka.
- Tikki jesteś pewna?
- Moniko, jestem na 100 procent pewna.
- Ale...
- Chodź!
Zapukałam do drzwi.
- Proszę... witaj Moniko. Co cię da mnie sprowadza?
- yyy... No więc...
- Przyśnił jej się koszmar i myślę, że to może być jakać przepowiednia.
- Tikki!
- Dobrze, Moniko rozumiem. Opowiedz mi ten sen.
- No więc... Przede mną stał Adrien. Podeszłam do niego. Stał do mnie tyłem. Odezwałam się do niego i odwrócił się do mnie przodem i nie mogłam uwierzyć. On miał mocno czerwone oczy nie mocno zielone. Odezwałam się do niego już z lękiem. Gdy wreszcie się odezwał wiedział, że jestem Biedronką. Nagle przed jego oczami pojawił się symbol motyla. Powiedział, żebym oddała mu swoje miraculum. Starałam się zaprzeczać, ale bez skutecznie. Podszedł do mnie tak blisko, że czułam jego oddech na twarzy. Czułam jak Adrien, ten w środku, walczy. Walnełam go w nogę i pobiegłam się schować. I wtedy się obudziłam.- nie chciałam, żeby Mitrz Fu znał wszystkie szczegóły.
- Czy to wszystko Moniko?
- Tak
- Zastanawiający sen. Lecz to nie jest tylko sen. Możliwe, że to jest przepowiednia. Możemy zapobiec temu wszystkiemu, ale to nie będzie proste.
- Jak Mistrzu? Jak?
- hmm... Nie możemy pozwolić, żeby akuma go opętała. To jest najważniejsze.
- Dobrze. Dziękuję Mistrzu Fu.
- Biedronko jeszcze coś.
- Tak?
- Przyjdź do mnie z Adrienem.
- emm... dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszłam od Mistrza i pobiegłam do domu.
- Adrien!
- Co?
- Chodź ze mną.
- Gdzie?
- Dowiesz się. Teraz chodź.
- Już idę.
Po chwili wyszliśmy i pędem do Mistrza Fu pobiegłam, a on za mną.
- Mistrzu Fu już jesteśmy. -powiedziałam zdyszana.
- Dobrze.
- Co chcesz nam powiedzieć?
- Moniko, Adrien, posłuchajcie mnie. Tikki, Plagg możecie wyjść z swych kryjówek.
- Chwila, że co? - powiedziałam zaskoczona. - Adrien to ty jesteś Czarnym Kotem?!
- A ty to Biedronka?!
- Widzisz Mistrzu, tak jak myślałem, zareagowali z zaskoczeniem. - powiedziało kwami mistrza.
- Widzę, widzę. A teraz oboje wypowiedzcie swoje formuły do teransformacji.
- Co? Po co?
- Zobaczysz Biedronko.
- Dobrze. Tikki kropkuj!
- Plagg, wysówaj pazury!
Dobra starczy wam. 1080 słów. Warto było czekać.😊
Proszę o gwiazdki⭐ i kom💬. Pa!
Ruda789
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top