(13) Najlepszy Poranek!

Adrien się zemną przywitał po tej pełnej wrażeń noc. Chciał wstać i zrobić śniadanie, ale ja mu nie pozwoliłam. Chciałam by przy mnie był, abym mogła go przytulać i całować. On jednak już wstał poszedł mi zrobić śniadanie do łóżka. On jest cudowny- pomyślałam . Nikt mi jeszcze nie zrobił śniadania do łóżka. Nie czekałam na niego zbyt długo, ale oczywiście dla mnie to była cała wieczność. Po śniadaniu oczywiście nie miałam co robić więc postanowiłam się przejść. Adrian musiał coś załatwić. Po piętnastu minutach przechadzki zobaczyłam pewnego starego mężczyznę, który przechodził przez pasy na czerwonym świetle. Od razu pobiegłem go ratować. Nie zastanawiałam się długo (w sumie w cale) i wpiegłm na ulicę, złapałam go za rękę, pociągnęła na chodnik. Byłam zmęczona, przestraszona, szczęśliwa. Staruszek powiedział, że jestem bardzo odważną, szybka i dobra. Dał mi małe pudełeczko i powiedział:
-To jest miraculu biedronki, urzywaj go mądrze i pomagaj ludzią.-
po tych słowach odszedł, a ja stałam jak słup soli. Poszłam do domu i tam je otworzyłam. To były śliczne czerwone kolczyki w czarne kropki. Założyłam je i nagle przede mną pojawiło się coś dziwnego. Zaczęłam krzyczeć, a to coś przemówiło. Wtedy zamilkłam i nie mogłam powiedzieć nawet słowa. To coś powiedziało, że jest "kwami" i ma na imię Tikki. Zaczeło opowiadać po co tu jest i kim ja będę jeśli dobrze zrozumiałam.

Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale nie mam pomysłów.😟 Następny będzie dłuższy , obiecuję! Jeśli wam podoba to gwiazdkujcię i dawajcie kom😉. Monika. (Wiecie, że w opowiadaniu mam na imię Monika i tego chyba nie muszę tłumaczyć? 😁)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top