Rozdział 16
Hejka wszystkim! Wesołego Halloween (mam nadzieję, że dobrze napisałam). Zapraszam na rozdział
Miłego czytania <3
--------------------------------------------------------------
Zgredek był tak miły i na prośbę Harry'ego przyniósł coś im obojgu do jedzenia, gdyż Draco nie był skory do wychodzenia z pokoju, co Potter jak najbardziej rozumiał. Po skończeniu kolacji brunet poszedł wziąć szybki prysznic, a gdy udostępnił łazienkę Arystokracie, który wolał iść do niej jako drugi, chłopak usiadł na łóżku i zaczął rozmyślać, a miał o czym. Zastanawiał się, czy Draco, aby na pewno będzie gotów sięgnąć po fachową pomoc? Czy uda im się pokonać tę traumę? Czy Hermiona i Ron będą źli, że Harry zniknął tak bez słowa i ich wystawił? Czy Ron znów obrazi się na tak długo z powodu Draco? Sprawa była bardzo ważna, więc rudzielec powinien zrozumieć.
Tak pogrążył się w rozmyślaniach, że nawet nie zauważył, jak czas szybko minął i Draco usiadł obok niego.
- Wolałbyś, żebym ci o tym nie mówił? - zapytał wprost Draco.
- Co?
- Myślisz o tym, co ci powiedziałem, prawda? Nie chcę, żebyś ciągle miał to w głowie, żeby cię to przytłaczało, żebym ja cię przytłaczał... - rzekł smutny Ślizgon.
- No chyba sobie ze mnie żartujesz! Nigdy nie będziesz mnie przytłaczał. Nawet nie wygaduj takich głupot, tak?! - powiedział Wybraniec, Malfoy uniósł do góry jedną brew. - Naprawdę, bardzo dobrze, że mi powiedziałeś, nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybyś tego nie zrobił. To mogło się skończyć tragicznie.
- Naprawdę cię przepraszam, nie będę brał tego już tak dużo - powiedział blondyn, przybliżając się do Harry'ego, żeby się do niego przytulić, ale Gryfon, słysząc jego słowa, złapał go za ramiona, nie pozwalając dokończyć czynności.
- Nie, Draco, w ogóle nie będziesz tego brał.
- Ale, Harry... - zaczął blondyn, jednak Złoty Chłopiec stanowczo mu przerwał:
- Nie! Nie i koniec! Nawet nie waż się na ten temat ze mną dyskutować! Brałeś tego za dużo i nie masz umiaru! Możesz się uzależnić od tych środków, dlatego nie ma mowy, żebyś je brał. Poza tym i tak na ciebie nie działały.
- Przesadzasz, nie uzależnię się od kilku tabletek!
- Kilku? Przecież ty jadłeś je nałogowo, w ilościach znacznie przekraczających dopuszczalną dawkę! To cud, że nic ci się nie stało!
- Harry...
- Nie denerwuj mnie! Nie chcę, żebyś się tym ćpał, nie pozwolę ci się truć! - powiedział Złoty Chłopiec, po czym zabrał swoją torbę, gdzie wcześniej spakował wszystkie środki nasenne i podszedł do kominka.
- Harry, co robisz? - zapytał niespokojny blondyn. Jednak Wybraniec nie zamierzał mu odpowiedzieć, bez wahania rozpalił ogień i powrzucał tam wszystkie znaleziska, po czym podsycił żar zaklęciem.
- Nie! - krzyknął Arystokrata podbiegający do kominka. - Dlaczego to zrobiłeś!? - pytał, patrząc, jak wszystko trawi ogień.
- Ty już jesteś uzależniony!
- Nieprawda! One mi po prostu pozwalały jakoś funkcjonować! Co bez nich zrobię? Teraz to już kompletnie nie zasnę, będę myśleć o tym wszystkim! - krzyczał ze łzami w oczach Ślizgon.
- Ja będę spał z tobą, może wtedy będzie lepiej - oznajmił brunet, przytulając znowu Malfoya do siebie.
- Codziennie? - zapytał szarooki.
- Codziennie. Jednak najpierw musisz mi obiecać, że już nigdy nie będziesz brał takich środków na własną rękę, okay? Dobrze wiem, że sam potrafisz uwarzyć taki eliksir, jesteś bardzo zdolny - rzekł Gryfon. W pomieszczeniu na chwilę zapadła cisza, przerywana jedynie skwierczeniem ognia w kominku, przy którym siedzieli w swoich objęciach.
- W porządku, nie chcę, żebyś znów musiał się martwić. Sprawiłem już dużo problemów. Obiecuję, że nie będę brać żadnych mugolskich lekarstw i eliksirów bez niczyjej wiedzy.
- Nie sprawiasz mi problemów, ale masz rację, martwić to ja się martwię, więc cieszę się, że pamiętasz o tym i nie będziesz robić głupot - wyznał Potter, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Kocham cię - wyszeptał Draco, po czym odsunął się lekko, żeby pocałować bruneta, który od razu to odwzajemnił.
- Ja ciebie też - odszeptał Potter między pocałunkami. Gdy w końcu przestali znów objęli się i trwali tak przez jakiś czas, dopóki Harry'emu nie udało się powstrzymać ziewnięcia.
- Widzę, że jesteś zmęczony - powiedział Malfoy z lekkim uśmiechem.
- Odrobinkę - rzekł Wybraniec, zamykając powieki i odkładając głowę na barku swojego chłopaka. W pewnym momencie poczuł, że się unosi. Otworzył szybko oczy, to Arystokrata trzymał go na rękach. - Co robisz, Draco?!
- Zanoszę moją śpiącą królewnę do łóżka - odpowiedział czuło blondyn.
- Zwariowałeś?! Musisz oszczędzać ręce! Nie możesz ich przeciążać!
- Nie przesadzaj i nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. Ważysz tyle, co nic, więc nie wiem, jak mogłoby mi to zaszkodzić.
- Ale pani Pom... - protestował Gryfon.
- Ale jeśli dalej będę tak strasznie oszczędzał te ręce, to niedługo pozanikają mi mięśnie, od nierobienia niczego. Odłóż swoją śliczną główkę tam, gdzie była i pozwól się zanieść, jak na królewnę przystało, naprawdę nic mi nie będzie - rzekł rozbawiony szarooki.
- Nie mów do mnie "królewno". Już kiedyś zwracałem ci uwagę na ten temat - żąchnął się Harry, posłusznie odkładając głowę ponownie na bark swojego chłopaka i pozwalając się zanieść.
- Nie chcesz być moją królewną? - zapytał blondyn z udawanym zawodem i smutkiem.
- Oczywiście, że chcę, ubierz mnie jeszcze w śliczną różową sukienkę, szpilki, zakręć włosy i umaluj, wtedy będę mógł być królewną.
- A to ci pech, podobasz mi się taki jaki jesteś. W sukience nie będzie ci do twarzy - przyznał Ślizgon odkładając Wybrańca na łóżko i okrywając go kołdrą. Brunet miał na sobie piżamę szarookiego, która była dla niego za duża, ale według Draco, to dodawało Harry'emu do atrakcyjności.
- Jak przykro - wybełkotał Gryfon z zamkniętymi powiekami.
- Ale książę to pasuje - zaśmiał się Draco.
- Malfoy, nie denerwuj mnie - wysyczał Złoty Chłopiec, otwierając oczy, żeby obrzucić Arystokratę jadowitym spojrzeniem.
- Dziwnie brzmi w twoich ustach, kiedy zwracasz się do mnie po nazwisku - odparł blondyn, ignorując sztyletujące go spojrzenie.
- I dziwnie brzmi, kiedy mówisz do mnie "księżniczko".
- Dobrze, w takim razie będzie "skarbie", w porządku, skarbie?
- Tak jest znacznie lepiej - przyznał Potter, uśmiechając się uroczo.
- Cieszę się, że znaleźliśmy jakiś stosowny kompromis.
- Tak, też się cieszę - rzekł Harry, po czym poczekał, aż jego chłopak również wejdzie do łóżka. Blondyn zgasił wszystkie światła i w pokoju zapanowały nieprzeniknione ciemności. - Nie zostawisz zapalonej świecy na stoliku nocnym? - zapytał lekko zaskoczony.
- Nie, musisz się wyspać.
- Możesz ją spokojnie zapalić, nie będzie mi przeszkadzać, a ty może poczujesz się lepiej. Poza tym będę mógł mieć na ciebie oko - rzekł lekko rozbawiony Wybraniec. Ślizgon prawie od razu zapalił jedną świecę, dającą niewielką poświatę. Rzeczywiście dzięki temu będzie odrobinę spokojniejszy, bo mimo wszystko nie spodziewał się, aby koszmary nocne go tak po prostu zostawiły.
- Dziękuję, Harry.
- Oh, nie dziękuj mi za nic, bo dzisiaj to nie zrobiłem nic, oprócz krzyczenia na ciebie, mam nadzieję, że mi wybaczysz.
- Może się zastanowię, jak mnie przytulisz - powiedział Ślizgon niewinnym tonem. Brunet zaśmiał się cicho, po czym rozłożył szeroko ramiona, a jego chłopak nie czekając, przyjął zaproszenie i przybliżył się, aby Harry mógł go czuło objąć i przykryć ich obu kołdrą. Było mu niezwykle przyjemnie w jego ciepłych i troskliwych objęciach.
- Jeśli nie będziesz mógł zasnąć, to obudź mnie, okay? - zapytał Złoty Chłopiec. Obiecał pomóc Draco, więc nie zamierzał zostawić go samego w bezsenności, ani tym bardziej w gonitwie nieprzyjemnych myśli i wspomnień.
- Okay.
Zadowolony Wybraniec pocałował czubek głowy wtulonego w niego blondyna i od razu poczuł, jak Malfoy objął go jeszcze mocniej, mimowolnie się uśmiechnął.
- Dobranoc, Draco. Śpij dobrze, w razie czego jestem tuż obok ciebie i do twojej dyspozycji.
- Będę pamiętać. Kolorowych snów, skarbie.
Wybraniec mimo swojego zmęczenia postanowił nie zasypiać przed Malfoy'em. Przyłożył policzek do głowy swojego chłopaka, a jedną rękę wtopił we włosy Draco i zaczął się nimi delikatnie bawić. Oczy same mu się zamykały i jak po 10 minutach zauważył, że blondyn zasnął sam, od razu pogrążył się w objęciach Morfeusza.
Jego sen był przyjemny i spokojny, w końcu Draco spał obok niego, co dawało wspaniałe uczucie.
Nagle coś zbudziło Złotego Chłopca. Harry usłyszał cichy i niewyraźny głos Malfoya, poczuł mocno zaciskające się pięści na jego koszulce. Otworzył oczy, od razu zobaczył, że na policzkach blondyna widniały wilgotne ślady łez, poza tym chłopak mamrotał coś przez sen i kręcił niespokojnie głową. Już nie był w objęciach Pottera, jednak leżał wciąż blisko niego.
Gryfon poczuł ukłucie w sercu, przybliżył się do swojego chłopaka, niwelując dzielący ich dystans i oparł się na przedramieniu, żeby być trochę wyżej.
- Draco - powiedział i nieznacznie potrząsnął ramieniem Ślizgona, który raptownie zaciągnął się powietrzem i otworzył szeroko oczy, oddychał ciężko i niespokojnie. Nie miał głębokiego snu. - Już dobrze, nie bój się - powiedział czuło brunet, ocierając mokre policzki Malfoya, który mocno zacisnął powieki, żeby nie zacząć płakać i złapał dłoń, Harry'ego gładzącą jego policzek. - Nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku. Ja jestem przy tobie, nie jesteś sam - uspokajał blondyna Gryfon, a następnie nachylił się i pocałował go troskliwie w czoło. Malfoy otworzył zaszklone oczy i przez chwilę wpatrywał się w zielone tęczówki, będące niewiele nad jego twarzą. Niedługo potem Potter się położył, ponownie obejmując blondyna, gdyż zdawało się, że wszystko zaczynało wracać do normy.
- Harry?
- Tak?
- Czy pogłaszczesz mnie po włosach, tak jak ostatnio? - zapytał cicho Ślizgon lekko drżącym głosem.
- Oczywiście, spróbuj zasnąć, Draco - powiedział troskliwie Potter, po czym zaczął spełniać prośbę Ślizgona, który był teraz bardziej podobny do małego, przestraszonego dziecka niż prawie dorosłej osoby. Blondyn zamknął powieki i wdychał słodki zapach Harry'ego, do którego był przytulony. Bliska obecność bruneta pomogła mu się rozluźnić, miał poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Przyjemne ciepło rozlewało się po jego ciele, gdy Gryfon muskał palcami skórę głowy, czuł się naprawdę przyjemnie. Koszmary już się nie liczyły, skoro miał ukochanego u swojego boku, nawet zamruczał kilka razy pod wpływem pieszczoty, a po jakimś czasie znowu poczuł się senny i w końcu ponownie zasnął.
---------‐-----------------------------------------
Tak jak obiecałam jest rozdział UwU
Wiem, że powinien być szybciej, ale nie ma mnie w domu i jakoś tak wyszło :/
Mam nadzieje, że miło spędziliście Halloween i że rozdział wam się podobał UwU
Do usłyszenia za tydzień <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top