8. Zatańczysz ze mną?
#Vera#
Po zjedzeniu gofrów, pani pozwoliła nam pochodzić po plaży. Nie wolno nam było jej opuszczać ani wchodzić do morza. Nasza pani usiadła sobie na kocu przy wejściu na plażę. Plaża była długa na jakieś 50-60 kilometrów.
Myślałam, że przejdę się razem z dziewczynami brzegiem morza. Ale jak chciałam je o to zapytać, to zobaczyłam, że Alice idzie w oddali z Jackiem.
Dołączyłam więc do Julii i Ani. Poszłyśmy w drugą stronę od blondynki i bruneta.
#Jack#
Szedłem razem z Alice brzegiem morza. Reszta klasy poszła, na moje szczęście, w drugą stronę. A pani się opalała na kocu.
Zbliżaliśmy się do mola. Weszliśmy po kilku schodkach i stanęliśmy na drewnianych deskach. Włączyłem relaksacyjną muzykę w przenośnym głośniku.
-Zatańczysz ze mną?- zapytałem.
Pokiwała lekko głową i się uśmiechnęła.
Objąłem ją w talii. Złapałem ją za rękę. Wyprostowałem nasze dłonie. Ona położyła mi drugą rękę na szyi. Zaczęliśmy kołysać się przy odbijającym się świetle w tafli wody. Po chwili Alice położyła głowę na moim barku.
Nie wiem ile w takim stanie trwaliśmy, ale nagle usłyszeliśmy głosy połowy osób z naszej klasy. Krzyczeli do nas, że idziemy pozwiedzać miasteczko.
#Alice#
Jak usłyszałam głosy swojej klasy to zrobiło mi się gorąco z przerażenia.
Zrobiłam się też czerwona na twarzy.
Opuściłam głowę i udałam się w ich stronę. Pani udała się już powoli w kierunku wyjścia.
Jack szedł za mną. A dziewczyny przede mną.
-Nic nie mówcie.- powiedziałam ostro do nich.
Jak ja mogłam aż tak się zapomnieć. -myślałam wściekła na siebie.
Po około pięciu minutach byliśmy w centralnej części miasteczka. Pani pozwoliła nam pochodzić w jego obrębie. A sama usiadła w małej i przytulnej kawiarence.
Razem z dziewczynami udałam się do pierwszego lepszego sklepu z ubraniami.
Po kilku minutach otworzyły się drzwi i wszedł Jack.
Zauważyłam beżową bluzę z kapturem. Znalazłam swój rozmiar i popatrzyłam na wieszaki w pobliżu.
Wzięłam jeszcze dżinsy i przewiewną, biało beżową czapkę z daszkiem.
Weszłam do przymierzalni.
#Jack#
W sklepie wstępnie wybrałem sobie dżinsy, niebieską koszulę z krótkim rękawem i czapkę z daszkiem w tym samym kolorze. Udałem się do przymierzalni. Stety lub nie, natknąłem się na wychodzącą z niej moją miłość.
- Wow. Pięknie ci w tym. - rzekłem.
- Dzięki.
- Poczekasz jak się przebiorę i określisz czy mi pasują? - wskazałem na ubrania, które trzymałem w ręku.
Uśmiechneła się w odpowiedzi. Szybko się przebrałem.
- Może być. - zrobiła pauzę i za chwilę dodała. - Żartuję! Wszystko pasuję idealnie.
- Uf... Wystraszyłaś mnie. - zaczeliśmy się śmiać.
Po kupieniu ubrań, postanowiliśmy razem z Verą, Julią i Sophie iść na lody.
W lodziarni każdy wziął po dwie gałki. Przy stoliku rozmawialiśmy o powrocie za dwa dni do normalności. O nadchodzących sprawdzianach i drugim semestrze. Kto zda na spokojnie a kto będzie musiał się wysilić.
W końcu musieliśmy wstać i iść pod kawiarnię, gdzie czekała już pani i kilka osób z naszej klasy. Z klasy 1e była połowa osób. Gdy się już wszyscy zebrali z obydwóch klas, pojechaliśmy autobusem do naszych domków letniskowych.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top