12. M-mieliśmy się u-uczyć

Parę godzin później siedziałem w pokoju Zayna. Skończyliśmy dzisiaj lekcje dwie godziny wcześniej, bo nauczyciele się nie pojawili.

- Moje notatki to przeżółkły papier i rozmazany tusz - westchnąłem oglądając papierki, które były opracowaniem książki, które przygotowałem.

Zayn chodził po swoim pokoju i nawet nie byłem w stanie powiedzieć co robił. W dłoni miał telefon, a ja zmarszczyłem brwi, gdy westchnął i rzucił komórkę na komodę.

- Wszystko w porządku? - spytałem, gdy usiadł gwałtownie na materacu tuż obok mnie.

- Tak - wymamrotał i odchrząknął cicho.

Patrzyłem na niego chwilę. On naprawdę był przystojny.

Oderwałem od niego wzrok czując rumieniec na policzkach, kiedy przeniósł na mnie swoje ciemne tęczówki.

- Zagraj ze mną w tchórza - odezwał się nagle. Otworzyłem szeroko oczy na jego słowa.

- C-co? - wyjąkałem wpatrując się w niego, gdy usiadł naprzeciwko mnie ze skrzyżowanymi nogami, czyli tak samo jak siedziałem ja.

- No tchórza, ja na przykład dotykam twojego kolana.. Będę wykonywać jakiś ruch, powiedzmy w górę twojego uda, jeżeli każesz mi przerwać, przegrywasz - powiedział patrząc mi w oczy.

- M-mieliśmy się u-uczyć - wydukałem.

Bałem się tego. Nie dotyku Zayna, bo idiotą jest ten, który nie chciałby być dotykanym przez Zayna Malika. Bałem się tego, jak zareaguje na to moje ciało. Spaliłbym się ze wstydu, gdyby wyszło na to, że podnieca mnie jego dotyk.

- To chwila, potem możemy się uczyć - powiedział uśmiechając się. A ja chyba pierwszy raz widziałem jak się uśmiecha i o Boże, był piękny - No dawaj Niall. Nie bądź sztywny.

- N-nie jestem.

- Super - przekrzywił głowę i wciąż patrzyłem mu w oczy, gdy poczułem jak kładzie dłoń na moim kolanie.

Spłonąłem rumiencem, a Zayn tylko uśmiechnął się szerzej. Zacisnąłem wargi nie przerywając kontaktu wzrokowego, kiedy duża dłoń Malika bardzo powoli przesuwała się wyżej.

Zacisnąłem dłonie na zeszycie od chemii, który trzymałem w rękach. Poczułem jego palce na wnętrzu mojego uda, przesuwał opuszkami palców po zszyciu moich jeansów, a ja bałem się, że przestanę kontrolować moje ciało.

Jego następnym ruchem było pochylenie się do mnie, a mój oddech zamarł, gdy był zaledwie kilka centymetrów od moich warg.

Na pewno musi sobie robić żarty. Musi, po prostu musi. Poczułem jak robie się twardy, czując dłoń Zayna jeszcze bliżej swojego krocza.

Milimetry dzieliły wargi Zayna i moje, a ja odepchnąłem go wstając szybko. Złapałem swoją torbę i bez słowa wybiegłem z jego pokoju całkowicie tchórząc.

Ale ja byłem tchórzem i niekoniecznie chciałem, by Zayn przez następne sto lat śmiał się lub chciał mnie zabić przez to, że miałem przy nim wzwód, a właściwie przez niego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top