08. Ja nie piję
Zayn zaprowadził mnie do kuchni, gdzie otworzył butelkę piwa i wręczył mi ją z szerokim uśmiechem.
Spojrzałem sceptycznie na brązowe szkło napełnione alkoholem.
- Ja nie piję - powiedziałem wyciągając piwo w kierunku Zayna, który tylko potrząsnął głową.
- Do teraz - odparł odpychając moje ręce, a ja wpatrywałem się sceptycznie w alkohol.
Nigdy wcześniej nie piłem piwa, ani innego alkoholu co musiało być zapewne nie do pomyślenia szczególnie, że mam 19 lat. Moi rówieśnicy zaczynali pić w wieku piętnastu. No cóż, ja wolałem wtedy siedzieć w domu i uczyć się albo czytać książki. I to mi zostało.
Zayn wpatrywał się we mnie wciąż jakby podekscytowany, ale ja wiedziałem, że to przez to, że był od wpływem marihuany albo innego narkotyku.
Upiłem niepewnie mały łyczek patrząc Malikowi w oczy, a on zaklaskał, gdy odsunąłem butelkę od ust z krzywą miną.
- Brawo blondie, zaczynasz być mężczyzną! - zawołał, a ja miałem wrażenie, że cały czas mnie obrażał. Albo mówił co tak naprawdę o mnie myśli - Zapraszam cię do salonu, rozgość się - powiedział wypychając mnie dosłownie z kuchni.
Westchnąłem cicho i poszedłem do salonu siadając na chwilowo pustej kanapie. Zastanawiałem się co na to rodzice Zayna. Pozwalali mu na to?
Położyłem plecak na podłodze i siedziałem słuchając muzyki, obejmując dłońmi praktycznie pełną butelkę piwa.
Nie zdążyłem zabrać plecaka, gdy jakiś chłopak przepychający się z innym, upuścił piwo na moją własność.
- Cholera - wymamrotałem wstając szybko i podnosząc swój plecak, z którego i po którym ściekało śmierdzące piwo.
Westchnąłem, ten chłopak nawet nie przeprosił, tylko poszedł dalej.
Odstawiłem swoje piwo i ruszyłem w poszukiwaniu łazienki. Wszedłem na piętro i znalazłem tam toaletę, jednak była zajęta przez dwójkę całujących się dziewczyn.
No cóż, gdyby nie moja orientacja, pewnie waliłbym w cholere mój plecak i poszedł do nich, ale cóż, jednak tym gejem byłem.
Stanąłem zrezygnowany na środku korytarza i zajrzałem do przemoczonego plecaka. Jego zawartość, czyli książka i notatki tez były mokre.
Zacisnąłem wściekły wargi i po prostu rzuciłem to na podłogę. Traciłem do tego wszystkiego cierpliwość, schowałem twarz w dłoniach starając się powstrzymać łzy.
Ja nie chciałem tu być. Chciałem tylko przerobić tego cholernego Szekspira i mieć w przyszłości jak najmniej wspólnego z Zaynem.
Wszedłem do pokoju Zayna i przystanąłem widząc go leżącego na swoim łóżku przy zgaszonym świetle. Myślałem, że śpi, jednak po chwili usłyszałem swoje imię.
Od autorki: Nie wiem kiedy następny rozdział, bo właśnie skończyły mi się zapasy a mam w cholere dużo nauki. Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top