06. Co on tu robi?
Piątek nadszedł na pewno szybciej niż bym chciał.
A powinienem się cieszyć, w końcu to koniec tygodnia, weekend, którego i tak pewnie nie spędziłbym ze znajomymi. Bo ich nie mam.
Z Valerie spotykam się tylko po to żeby się uczyć albo gdy uzna, że w ostateczności może obejrzeć ze mną jakiś film, gdy jej koleżanki są zajęte.
Po powrocie do domu, poszedłem pod prysznic. To nie tak, że stroiłem się dla Zayna. Przed ostatni miałem wf i nie chciałem zabić Malika zapachem.
Ubrałem się w białą koszulkę z logiem zespołu Bastille i czarne jeansy. Złapałem czarną bluzę wiszącą na krześle i narzuciłem ją na siebie.
Rozejrzałem się po pokoju by wziąć w ręce książkę razem z notatkami wskadając je do plecaka.
Miałem nadzieję, że chociaż tym razem uda nam się popracować.
Wyszedłem ze swojego pokoju i przystanąłem widząc z kim rozmawia moja mama.
- Oh, Niall - odezwała się stojąc w drzwiach razem z moim ojcem, na którego widok zacisnąłem wargi w cienką linie - Nie mogę cię odwieźć do przyjaciela, dam Ci drobne na autobus..
- Co on tu robi? - spytałem przerywając jej, a ona uśmiechnęła się delikatnie zakładając blond włosy za ucho.
- Twój tata zabiera mnie na kolacje - odparła spoglądając na swojego męża, z którym jest w separacji.
- Nialler, co tam u ciebie synu? - odezwał się ojciec podchodząc do mnie. Gdy chciał położyć dłoń na moim ramieniu odsunąłem się mrużąc oczy.
- Nie dotykaj mnie, nie nazywaj mnie synem, bo ty moim ojcem nie jesteś - wysyczałem - Nie zasłużyłeś na bycie nim - kontynuowałem patrząc mu w oczy i mimo, że jego uśmiech zbladł, a na twarzy pojawiła się chłodna i prawieże wściekła mina, nie obchodziło mnie to - Tak samo jak nie zasłużyłeś na moją mamę - dodałem szeptem patrząc prosto w jego niebieskie oczy identyczne do moich.
Spojrzałem na mamę stojącą w drzwiach, przypatrującą się nam ze zmartwioną miną.
Czemu ona sobie to robi? Już nie raz przez niego cierpiała, ale raz za razem pozwala mu znowu na złamanie swojego serca, gdy wraca po paru miesiącach do domu.
- Przestań mu we wszystko wierzyć, jest kłamcą i dobrze o tym wiesz - mruknąłem przechodząc obok niej. Mama westchnęła cicho i kazała mi uważać po drodze.
Wyszedłem z domu kierując się na przystanek autobusowy myśląc o tym jak moja mama jest głupia pozwalając ojcu na omamianie się wciąż i wciąż. I o tym jak ojciec jest bezczelny za każdym razem wracając.
Od autorki: Straciłam cały wczorajszy wieczór na uczenie się fizyki a Pani dzisiaj nawet nie pozwoliła mi poprawiać tylko kazała mi za tydzień. Z niemieckiego dostałam 1 a z przedsiębiorczości pani na szczęście zapomniała, że miałam pisać kartkówke. A jak Wam minął dzień?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top