#6
Z natłoku wczorajszych zdarzeń nie pamiętałam niczego co mogłoby mi się przyśnić. No trudno. Wstałam powolnie z łóżka i zamiast iść się myć, pobiegłam do komputera, żeby po raz tysięczny przeczytać słowa, które tak bardzo zapadły mi w pamięci.
Nie miałam pojęcia co odpisać. Dziękuję? Jesteś super? Kocham Cię? Zbiegłam na dół po schodach do garażu, wzięłam farbę i dużymi, ładnymi literami napisałam słowa idola nad łóżkiem, na ścianie.
- Idealnie – uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Dominika, czego szukałaś na dole, zachowywałaś się bardzo głośno – usłyszałam zza ściany.
- Nic, tak sobie śpiewałam – zaśmiałam się i wróciłam do komputera.
Postanowiłam sprawdzić swoje portale społecznościowe, bo nadal miałam pustkę w głowie. Na koniec zostawiłam sobie maila, tam zawsze jest jeden wielki śmietnik i nie wiem nawet co mam czytać. Tym razem jednak tak nie było. Na samej górze wiadomości, tłustym drukiem, napisana była wiadomość od Shawna.
I w tym momencie dostałam palpitacji serca. Głośno śpiewając ,,Treat you better'' zjechałam ze schodów, tak zjechałam. Jednak tym razem moja mama nie pozostała obojętna. Oj, bezcenna była jej mina, kiedy ujrzała mnie jak pływam w kocu na podłodze i krzyczę jak opętana.
- Ehm, Dominiko, nie uważasz, że takie zachowanie nie jest normalne dla twojego wieku? Ono dla żadnego wieku nie jest normalne – pokiwała głową, zgrabnie schodząc ze schodów. Usiadła obok mnie i przyłożyła mi rękę do czoła. - Znowu ten Sean? Polubił jakiegoś twojego posta czy wypuścił nową piosenkę?
- Mamo, S H A W N – wymówiłam głośno i wyraźnie do ucha mojej rodzicielki.
- Licz się ze słowami moja droga – powiedziała odsuwając otwartą dłonią moją twarz od jej ucha. - Zrozumiałam, Shawn. Gdybyś powiedziała to jak człowiek też bym zrozumiała - uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
- Mamo, on do mnie napisał! Rozumiesz to! - krzyknęłam patrząc na mamę .
- Pewnie się pomylił – puściła do mnie oczko i lekko kręcąc głową poszła na górę. - Myślałam, że dobrze wychowuje moje dzieci – mruknęła przy końcu.
- Słyszałam! - powiedziałam głośno, ale ona już wchodziła do siebie. - Co? Jakie dzieci? Przecież jestem jedynaczką – Znów mówiłam do siebie.
Postanowiłam jednak nie drążyć tematu i grzecznie wróciłam do swojego pokoju. Zebrałam się i przeczytałam maila od Shawna, była to krótka wiadomość, a ja trzy razy musiałam schodzić i wchodzić po schodach z emocji.
Od: Shawn Peter Raul Mendes
Do: Dominika Lacroix
Piszę do Ciebie po raz drugi, ale nie mogę tak tego zostawić. Śledzę twój kanał oraz twojego snapa od tygodnia i naprawdę, chociaż nie widziałem Cię na żywo, bardzo Cię polubiłem! Wiem, to może się wydawać dziwne, że do Ciebie piszę. Odpisz mi, gdziekolwiek.
Tym razem już nie patrzyłam w ekran dziesięć minut. Odpisałam natychmiast. Nie chciałam odpisywać nigdzie indziej, bo moja wiadomość zniknęłaby w tłumie, a na mailu już wie kim jestem.
Od: Dominika Lacroix
Do: Shawn Peter Raul Mendes
Dalej nie mogę uwierzyć, że mnie zauważyłeś! Nie wiem nawet co mam ci napisać. Jesteś moim idolem od kiedy skończyłeś szesnaście lat, czyli praktycznie od początku.Nie wiem czy to normalne, ale tutaj masz mój numer. Zadzwoń, cokolwiek.
- Wyślij – szepnęłam.
Nie musiałam długo czekać. Telefon zadzwonił po dwudziestu minutach.
- H-halo? - wyjąkałam, był to nieznany numer i miałam nadzieję, że to Shawn.
- Cześć, Dominika! Co u Ciebie? - zapytał męski głos.
- Shawn?
- Jaki znowu Shawn? A właśnie, tutaj Charles. Musiałem zmienić numer, dzwonię do Ciebie właśnie w tej sprawie – zaśmiał się.
- Ach, no tak. Robiłam sobie żarty – Jaka ja głupia, mogłam poznać go po głosie! - Skarciłam się w myślach. - Moja mama dziś wypaliła coś o swoich dzieciach, rozumiesz?
- No, i co w tym dziwnego? - zapytał dziwnym głosem.
- Jak to, co? Jestem jedynaczką! - powiedziałam zdziwiona.
- Aaa, no tak, prawie zapomniałem – zachichotał zmieszany.
- Co? Słuchaj, coś mi tutaj nie gra. Coś się stało? Masz jakiś dziwny głos – powiedziałam zmartwiona do słuchawki. Brakowało mi go.
- Muszę iść, mama mnie woła. Do usłyszenia – powiedział, po czym rozłączył się.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Sądziłam, że Charles będzie miał więcej do powiedzenia w tej sprawie. Uspokoi mnie jakoś, rozwieje wątpliwości, a on nie powiedział praktycznie nic. Poszłam do mamy, żeby ona mi to wytłumaczyła, ale przed drzwiami usłyszałam, że z kimś rozmawia. Wiem, że to nieładnie, ale podsłuchałam co nieco.
- Witaj kochanie! - powiedziała uradowana. Myślałam, że mnie zauważyła, więc weszłam do pokoju. - U mnie też – uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
Zobaczyłam telefon w jej dłoni, a obok śpiącego nowego partnera mamy.
- Eee, mamy cukier? - wypaliłam pierwsze co mi przyszło do głowy.
- Tak, w górnej szafce nad lodówką – powiedziała i wróciła do rozmowy, tym razem o ton ciszej.
Szybko zbiegłam do kuchni i wzięłam ten cukier, nawet nie wiem po co.
- Kochanie? - zapytałam samą siebie.
--------------------------------------------------
Wieeem, że od ponad miesiąca nie było rozdziału, ale przeliczyłam się jednak z tą szkoła. Postaram się jeszcze dziś napisać coś na zapas i publikować co 2/3 dni.
Enjoy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top