"Studencka miłość" 🇺🇦 x Reader

Zamówienie od Aleksandrinaz
~~~
Chcę odrazu przeprosić, ponieważ nie zabardzo wiem jak wygląda życie na studiach, ale mam nadzieję, że to nie będzie problemem.
~~~

~~Pov Ukrainy

Już jakiś czas uczęszczam na studia. Wiele wykładów, sterta książek.  Mi jednak to nie przeszkadza. Zawsze przyswajanie nowego materiału szło mi sprawnie. Gdy wiele osób z mojego kierunku imprezowało, ja wolałam siedzieć u siebie w pokoju lub w miejskiej bibliotece. Paryż już z pierwszym dniem mi zaimponował. Całe jego piękno i ta nutka nadziei na odnalezienie miłości. Mnie raczej przeprowadziła to chęć zaliczenia wszystkich sesji i jak najlepsze nauczenie się rzeczy związanych z moim kierunkiem. Od dawna interesowałam się literaturą, filmami i innymi rzeczami, które miały wpływ na wybranie przeze mnie właśnie kulturoznawstwa. Nic ciekawego się nie działo do czasu.

Pewnego dnia na jednym z wykładów zauważyłam ją. Dziewczynę, która odrazu mnie zaciekawiła. Sama nie wiem dlaczego. Nie wyróżniała się z tłumu, ale było coś w niej takiego, że nie dało się jej nie zauważyć. Niestety siedziała dosyć daleko. Postanowiłam, że zagadam do niej, gdy tylko skończy się wykład. Gdy wykład się skończył i wszyscy zaczęli opuszczać salę, ja zamiast skierować się do wyjścia, udałam się w kierunku nieznajomej. Stanęłam obok i uśmiechnęłam się.

- Cześć. - przywitałam się. Dziewczyna zaskoczona spojrzała w moim kierunku. Widać nie spodziewała się, że dziś ktoś ją zaczepi.

- Hej. - odparła trochę niepewnie.

- Nie miałyśmy okazji się poznać, a jesteśmy na tym samym kierunku. - powiedziałam. Dziewczyna przytaknęła i lekko się uśmiechnęła.

- Jestem (imię).

- Ja jestem Ukraina. Nigdy o tobie nie słyszałam. - zauważyłam. Dziewczyna zachichotała uroczo.

- Jestem niewielkim krajem na morzu śródziemnym.

- Hm... Wybacz, pierwszy raz o tobie słyszę. - powiedziałam. Dziewczyna machnęła ręką.

- Spokojnie. Przyzwyczaiłam się do tego. Nikt o mnie nie słyszał, a ja słyszałam o większości. - zaśmiałyśmy się.

- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na filiżankę herbaty? - zaproponowałam. Dziewczyna długo się nie zastanawiając zgodziła się, co spowodowało u mnie radość. Po wszystkich zajęciach spotkaliśmy się przed uniwersytetem.

- No to jak? Ruszamy? - spytałam z uśmiechem.

- Pewnie. Znam w pobliżu świetną kawiarenkę.

- W takim razie prowadź. - odparłam. Dziewczyna ruszyła przed siebie z uśmiechem, a ja szłam zaraz obok. (Imię) ciągle się uśmiechała i opowiadała mi o swoim małym kraju. Ja uważnie słuchałam każdego słowa i zapamiętywałam je. Gdy dotarłyśmy na miejsce, zasiadłyśmy przy wolnym stoliku. Po paru chwilach mogliśmy się odprężyć pijąc gorące filiżanki herbaty, za które zapłaciłam. Z początku (Imię) protestowała i nalegała, że to ona zapłaci, lecz pozostałam nieugięta. Miło spędziłyśmy razem czas. Dowiedziałam się o niej wiele, lecz ona o mnie również. Podzieliłam się z nią nawet informacją dotyczącą moich stosunków z Rosją. Przegadałyśmy razem z dobre dwie godziny. Gdy nadeszła pora powrotu, także rozmawiałyśmy. Z nikim nie gadało mi się tak dobrze.

- No, a co się stało, że właśnie kulturoznawstwo? - zapytałam w pewnym momencie.

- W sumie to sama do końca nie wiem. Jakoś tak poczułam, że to kierunek dla mnie. A jak było z tobą?

- No cóż. Od jakiegoś czasu bardzo interesowałam się literaturą, filmami i ogólnie kulturą. Wciągnięta w ich świat nie chciałam się z nimi rozstawać. Wręcz przeciwnie, pragnęłam zgłębiać wiedzę o nich i no.... Jestem. - odparłam rozbawiona. Dziewczyna uśmiechnęła się, a ja nie mogłam tego nie odwzajemnić. Gdy doszłyśmy do akademika każda z nas poszła do swojego pokoju. Następnego dnia także umówiłyśmy się na wspólne spotkanie.

~ Kilka miesięcy później

Z (Imię) każdy dzień nabiera kolorów. Z nikim tak dobrze nie spędza mi się czasu. Ona zawsze mnie wysłucha, doradzi. Z resztą działa to w dwie strony. Ona także zawsze może na mnie liczyć, bez względu na wszystko. Od naszego poznania minęło trochę czasu, a ja zdążyłam się chyba w niej zakochać. Boję się, ponieważ nie chce zepsuć tego co jest między nami. Jestem w stanie żyć z moimi uczuciami na uboczu. Było wiele przeszkód, które stały na drodze, aby nasza przyjaźń stała się czymś więcej. Planowałam ukrywać swoje prawdziwe uczucia. Niestety plany często lubią iść w piach. Pewnego dnia razem z (Imię) udałyśmy się na imprezę, którą organizował jeden z naszych znajomych. Gdy impreza rozkręciła się, dotarł do nas alkohol. Sama nie wiem kiedy wypiłam pierwszy, drugi, trzeci, kolejny kieliszek. Gdy moja przyjaciółka odnalazła mnie w tłumie, byłam już nietrzeźwa. Zaproponowała powrót. Nie odmówiłam. Wyszłyśmy i skierowałyśmy się do naszych pokoi. W akademiku panowała cisza. Słuchać było tylko nasze kroki. Nawet odgłosy imprezy nie były słyszalne. (Imię) zaprowadziła mnie do niej. Miała pokój z jedną dziewczyną, która akurat wyjechała na tydzień do rodziny, dlatego nie widziała problemu bym została u niej na noc. Bała się zostawić mnie samą w takim stanie. Położyła mnie na łóżko i poszła po szklankę wody. Ja w tym czasie ostatkiem sił usiadłam na rogu. Miękki materac uginał się pod moim ciężarem. Po chwili wróciła (imię) z wodą. Gdy upiłam łuk spojrzałam na nią.

- Pewnie cię obrzydzam. - powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona. Po chwili zrozumiała jakie słowa do niej wypowiedziałam i zaczęła przecząco machać rękami i głową.

- Nie, nie, nie ! Skądże znowu! - powiedziała szybko.

- Nie wiem czemu to tak wyszło. - powiedziałam patrząc przed siebie.

- Spokojnie. To była impreza. Miałaś prawo się rozerwać. - powiedziała z uśmiechem i położyła mi dłoń na ramieniu. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

- (Imię)...

- Słucham cię.

- Jesteś naprawdę wspaniała i niesamowita. - powiedziałam. Dziewczyna zarumieniła się i cicho się zaśmiała.

- Dziękuję ci. Ty również jesteś cudowna i niezwykła.

- Nie rozumiesz.

- Ale czego? - spytała przybliżając się do mnie.

- Tego, że jesteś mi znacznie bliższa. Bliższa niż przyjaciółka. - wyszeptałam. Dziewczyna zdawała się być zaskoczona i zszokowana. Patrzyłam na nią nieco pustym wzrokiem. Bo chwili wstałam, lecz zachwiałam się. (imię) wstała by mi pomóc utrzymać się na nogach, lecz zamiast tego upadła na łóżko, a ja na nią. Podniosłam się delikatnie i spojrzałam na jej twarz. Była pokryta widocznym i silnym rumieńcem. Dziewczyna zakrywała go jedną z rąk, lecz ja i tak go dostrzegłam. Dużo nie myśląc trochę się przysunęłam ku górze. Nasze twarze były naprawdę blisko siebie. Czułam na swojej skórze jej oddech, który był przyspieszony i gorący. Nagle poczułam jej dłoń na mojej szyi. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. Delikatnie się uśmiechnęła, a po chwili złączyła nasze usta w pocałunku. Przez chwilę trwałam w bezruchu. Po chwili zaczęłam oddawać pieszczotę. Czułam jak fala gorąca przepływa przez moje ciało. Mogło to być spowodowane chwilą lub też ilością wypitego przeze mnie alkoholu. Nie było to jednak takie ważne. Ważna była chwila. Pocałunek był długi i bardzo przyjemny. Oddawał wszystkie nasze emocje. Gdy się od siebie oderwałyśmy, moja przyjaciółka znów się uśmiechnęła.

- Ja też cię kocham Uki. - odparła. Poczułam się wtedy naprawdę szczęśliwa. Znów ją pocałowałam. Tamtą noc spędziłyśmy razem, blisko siebie.

~ Jakiś czas później.

Od tamtej pamiętnej nocy minęło sporo czasu. Ja i (Imię) jesteśmy razem. Wyprowadziłyśmy się z akademika i zamieszkałyśmy razem w niewielkim mieszkaniu. Skończyłyśmy studia i planowałyśmy wspólną przyszłość. Czułam się taka szczęśliwa. Postanowiłam, że w weekend odwiedzę rodzinę. Dawno się z nimi nie widziałam. (imię) spytała czy może mi towarzyszyć. Zgodziłam się. Wiedziałam jaki stosunek miał ojciec do homoseksualistów. Nie będę jednak przed nim ukrywać naszego związku. Razem z (Imię) postanowiłyśmy na stałe zamieszkać w Paryżu, więc przyda mi się też nieco więcej ciuchów.

Ruszyłyśmy wczesnym rankiem. Dojechałyśmy na lotnisko, a następnie kupiłyśmy bilety. Lot był nudny, choć nie aż tak niż gdy leciałam do Paryża. Teraz miałam bliską mi osobę tuż obok. Spała słodko oparta głową o moje ramię. Pogłaskałem ją po głowie z uśmiechem. (Imię) cicho mruknęła. Sama też po dłuższej chwili przysnęłam. Gdy dolecieliśmy na lotnisku czekał już mój brat. Nie, nie był to Rosja. On by nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Czekał na nas Kazachstan. Widząc mnie uśmiechnął się i przytulił do swej piersi. Gdy udało mi się uwolnić z jego objęć, chłopak spojrzał na stojącą z boku imię. Wiedziałam, że moja partnerka jest dosyć nieśmiała więc postanowiłam jej pomóc.

- Kazachstan chcę ci kogoś przestawiać. To jest (Imię). (Imię) to jest mój brat Kazachstan. - powiedziałam. Dziewczyna podeszła nieco bliżej i uścisnęła sobie rękę z bratem. Kazachstan spojrzał na mnie.

- To twoja przyjaciółka?

- Nie do końca. - powiedziałam niepewnie. - (Imię) jest moją... Dziewczyną. - słysząc do Kazachstan zrobił oczy wielkości pięciu złoty.

- Wypszedzę twoje pytanie. Tak to prawda. Jesteśmy razem. - powiedziałam i objęłam moją ukochaną za talię.

- Nie spodziewałem się. Ale i tak cieszę się twoim szczęściem. - odparł Kazachstan. Ucieszyłam się, że nie zaczął tematu na temat tego, że powinnam sobie znaleźć chłopaka, a nie. Wsiadłyśmy do samochodu. Droga minęła nam o dziwo bardzo miło. (Imię) szybko znalazła wspólny język z moim bratem. Przegadali razem całą drogę. Może i byłam nieco zazdrosna, ale cieszyłam się, że brat ją zaakceptował. Dotarliśmy na miejsce. Zabrałam wraz z bratem nasze bagaże. Moja ukochana proponowała pomoc, lecz odmówiłam. Stanęłam przed dobrze znanymi mi drzwiami. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili usłyszałam kroki. Drzwi otworzył mi mój ojciec. Uśmiechnął się lekko i przytulił krótko. Zaczął wypytywać co u mnie, lecz widząc (Imię) zamilkł. Spojrzał na mnie wzrokiem żądającym wyjaśnień.

- To jest (Imię). Poznałyśmy się na studiach.

- Dzień dobry. - dziewczyna przywitała się z delikatnym uśmiechem. ZSRR spoglądał na nią zimnym wzrokiem. Po chwili jednak nieco się ocieplił.

- Dzień dobry. Miło cię gościć pod naszym dachem. Proszę wejdźcie. - odparł i wszedł do środka. Gdy cała trójka znalazła się w środku ZSRR zamknął drzwi.

- Zdążyłyście w samą porę na obiad. - oznajmił i zniknął za rogiem. Po kilku minutach wszyscy siedzieli przy stole. Rosja już zdążył dobrze przyjrzeć się (Imię). Wiedziałam, że pewnie szykuje się do podrywu. Miałam nadzieję, że (Imię) nie da mu się. Gdybym ją straciła moje serce pękło by na tysiąc kawałeczków. Gdy podano do stołu Rosja specjalnie sięgał po dalsze dania, aby zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Jednak mój skarb był zbyt skupiony na jedzeniu. Uroczo. Gdy nadszedł koniec posiłku mój tata znów zaczął wypytywać o studia itp. zaczął też wypytywać (imię). Z początku odpowiadała nieco niepewnie, lecz z każdym słowem jej ton był śmielszy.

- A masz może chłopaka lub kogoś na oku? - wtrącił Rosja. Zagotowało się we mnie. Myślałam, że zadźgam go nożem kuchennym.

- Jestem już w bardzo poważnym związku. - odparł mój skarb. Wzruszyły mnie jej słowa, a załamana mina Rosji poprawiła znacznie humor. Westchnęłam i po chwili wstałam od stołu. Wszystkie spojrzenia powędrowały na mnie. Wzięłam głęboki wdech.

- Chciałabym coś powiedzieć.

- Znów błyśniesz mądrościami? - spytał rozbawiony Rosja.

- Zamknij się na chwilę i słuchaj idioto. - warknęłam. (imię) nieco się zaskoczyła, ale rozumiała moje poddenerwowanie.

- Otóż jestem w związku. - powiedziałam.

- Gratulacje siorka. Kim jest ten pechowiec? - spytał złośliwie Rosja. Znów westchnęłam.

- Siedzi obok ciebie. - powiedziałam. (Imię) uśmiechała się do mnie, aby podnieść mnie na duchu. Czułam się nieco lepiej. Rosja słysząc moją odpowiedź zachłysnął się powietrzem. ZSRR zmrużył oczy.

- Ja i (Imię) jesteśmy razem. - powiedziałam. Białoruś natychmiast wstała i mnie przytuliła. Kazachstan uśmiechał się lekko. Reszta rodzeństwa albo się uśmiechała albo pozostawała niewzruszona. Rosja jedynie patrzył się na mnie i moją ukochaną jak na wariatki.

- Ukraina. Proszę cię nie rób sobie z nas żartów ze swoją koleżanką. - zaczął ZSRR. Widziałam jego poddenerwowanie.

- To nie żarty tato. Naprawdę jesteśmy razem.

- Nie. Nie możecie być razem. To niezgodne z naszą naturą. Nie możesz być z kobietą.

- Jestem już dorosła i sama decyduje o tym co mi wolno, a czego nie. - odparłam ostrym tonem.

- Nie pozwolę na to, by moja córka zhańbiła się przez to, że ubzdurała sobie, że kocha kobietę. - powiedział gniewnie ZSRR.

- Nie mam pięciu lat! - krzyknęłam.

- Nie ma opcji byś była nienormalna!

- Czyli homoseksualizm czyni mnie nienormalną? Dobrze wiedzieć, że nogę liczyć na wasze wsparcie!

- Przecież niczego ci nie brakowało! Czemu ranisz własnego ojca.

- Nie zrezygnuje z miłości przez to, że nie jesteś w stanie zaakceptować mojej orientacji! - krzyknęłam. Po ostrej wymianie zdań podeszłam do mojej ukochanej wzięłam ją za rękę.

- Mam dość! Skoro nie mogę być sobą we własnym domu to to już nie jest mój dom! - krzyknęłam. Zabrałam wraz z (Imię) nasze bagaże i wyszłyśmy. Zlapałyśmy taxi i odjechałyśmy. Po chwili ochłonęłam, a z moich oczu zaczęły spływać łzy. (imię) widząc to przetarła je kciukiem i pocałowała mnie w czoło.

- Byłaś naprawdę dzielna. - powiedziała troskliwie. Uśmiechnęłam się. Byłam przy niej taka szczęśliwa. Zapomniałam o wszelkim źle. Wiedziałam, że to z nią chce spędzić resztę mojego życia. Nawet jeśli moja rodzina mnie nie zaakceptuje.

~~~

Ponad 2000 słów. Wiem długo mnie nie było, ale pojawiły się małe problemy. Więcej w kolejnym rozdziale.

~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top