Insomnia - p.prevc x k.stoch

Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Położyłem się koło 22, myśląc że może tym razem, w końcu, uda mi się zasnąć o normalnej porze. Oczywiście muszę się mylić. Dochodzi pierwsza, a ja jedyne co robię, to po raz przetrzepuję poduszkę. Z jednej strony desperacko chce mi się spać i oczy same mi się kleją, ale kiedy tylko przykładam głowę do poduszki zaczyna robić mi się słabo i jedyne co czym myślę to mój przyspieszony oddech i puls. Na przemian rozkręcam i przykręcam kaloryfery. Otulam się kołdrą pod samą szyję albo przerzucam ją na tę chłodniejszą stronę. W pewnym momencie chce mi się już płakać. To trzecia noc z rzędu. Jak do cholery mam skakać z takim niewyspaniem i bólem głowy?

Wypiłem już chyba dwie szklanki gorącej herbaty i dwie melisy, lecz zamiast mnie uśpić, sprawiły że czuję się jakbym miał watę w głowie.

Wzdycham i wstaję po raz nie wiem który. Tym razem jednak nie idę do łazienki. Narzucam na siebie bluzę i otwieram drzwi balkonowe. Może nocne, chłodne powietrze pozwoli mi zasnąć chociaż na chwilę. Już nie proszę o przespanie całej nocy. Tylko o parę godzin, które pozwolą mi funkcjonować.

Opieram się plecami o ścianę budynku i zaczynam głęboko oddychać. Spokojnie liczę do dziesięciu. Jednak już przy pięciu ktoś mi przerywa.

- Nie możesz spać? - pyta mnie dobrze znany mi głos.

Otwieram oczy i spoglądam na sąsiedni balkon. Siedzisz na rozłożonym kocu w bluzie i czapce na głowie. Kręcę głową, po czym uświadamiam sobie, że możesz nie zauważyć tego w ciemności.

- Nie. - szepczę cicho. - A ty?

- To nie pierwsza taka noc, prawda? - pytasz, jakbyś nie słyszał mojego pytania.

Nie odpowiadam.

- Druga albo trzecia, prawda? - kontynuujesz.

- Trzecia. - odpowiadam. - Skąd wiesz?

- Po twoich oczach. Po jednej nieprzespanej nocy funkcjonujesz dobrze, może jesteś nieco rozproszony, po dwóch przysypiasz na stojąco, a po trzech jesteś już tym cholernie zmęczony, masz cienie pod oczami i łzy w oczach z byle powodu.

Nie odpowiadam. Nie wiem co mam mu powiedzieć.

- A ty? - w końcu się decyduję.

- Też nie mogę spać. - mówisz, wzruszając ramionami. - Mam rozstrojony cykl dnia. Wypadłem z konkursów na ponad pół roku, a teraz znowu non stop zmieniamy strefy czasowe.

Przez chwilę znowu milczymy. Opierając się o ścianę czuję się senny, ale wiem że kiedy tylko znów wejdę do łóżka nie będę w stanie leżeć bezczynnie. Mimo to przymykam oczy i próbuję się zrelaksować w zimnym powietrzu. Nie mija jednak wiele, kiedy słyszę jakiś ruch, tupnięcie i czuję coś po mojej prawej stronie. Otwieram oczy i widzę ciebie stojącego nie dalej niż pół metra ode mnie.

- Powinieneś się wyspać Pero. - mówię cicho.

- Ty też. - odpowiadasz i wciągasz mnie za sobą do mojego pokoju. Zamykasz balkon, ale uchylasz okno. Obserwuję cię kiedy ściągasz z siebie bluzę, czapkę i dresy, po czym rozpinasz moją bluzę. Czuję nagły powiew zimna. Nie mówisz nic, ale podchodzisz do mojego łóżka i zaczynasz przetrzepywać pościel. W końcu odwracasz się do mnie.

Nie wiem jaki to ma sens, ale również ściągam swoje dresy i siadam na łóżku, czekając aż ty umiejscowisz się po mojej drugiej stronie. Dopiero wtedy kładę się, przykrywając kołdrą. Nie mija minuta kiedy czuję jak przyciągasz mnie do siebie, układając na swojej piersi. Robi mi się ciepło i błogo, a w momencie w którym nasze nogi się splatają nie mam ochoty się ruszać, ani przewracać na drugi bok.

- Pero. - szepczę cicho.

- Śpij Kamil. - odpowiadasz tylko. - Wyśpij się chociaż trochę.

I nie mówię już nic, bo szum mojej krwi w uszach zastępuje w końcu bicie twojego serca.

I nie muszę czekać długo aby zasnąć.

_______

Tym razem coś z autopsji, tak przed snem akurat.

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę, to wiele dla mnie znaczy!

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top