I want you to look at me this way - Proch


Znacie ten moment kiedy wasze uwielbienie dla kogoś jest tak ogromne, że przeszukujecie cały internet w poszukiwaniu choćby najmniejszej wzmianki o nim?

Jeśli tak to doskonale zrozumiecie dlaczego siedziałem w pokoju hotelowym zagrzebany w kołdrze z laptopem na kolanach, gdzie w wyszukiwarce widniało jedno nazwisko: Peter Prevc. I owszem, może i jesteśmy razem, ale to wciąż świeża sprawa i wstyd się przyznać, ale ciągle zachowuję się jak zakochana nastolatka. I oglądania Petera, nawet na zdjęciach nigdy nie mam dość.

Przejrzałem już chyba wszystkie możliwe zdjęcia, nawet na zagranicznych witrynach, mimo iż często nie rozumiałem ani słowa. Ale nieznajomość języka nie powtrzymała mnie od pobierania i zapisywania wszystkich tych fotografii na moim dysku. I kiedy myślałem, że przeglądnąłem już chyba wszystko natrafiłem na stronę firmy rodziców Petera. Firmy meblowej gwoli ścisłości. Oprócz paru ogólnych zdjęć asortymentu zobaczyłem też jedno zdjęcie z Cene. A skoro Cene był na tej fotografii, to może gdzieś są też jakieś zdjęcia z Pero? Chociaż biorąc pod uwagę jego zamiłowanie do fotek nie miałem zbytnio na co liczyć.

Na początku myślałem, że miałem rację. Parę zdjęć głównie z gotującym albo po prostu siedzącym w kuchni średnim Prevcem oraz same obrazy mebli. Ale z nudów przesuwałem dalej i w końcu... nawet sam nie wiedziałem co powinienem zrobić. Z jednej strony ucieszyłem się, że coś znalazłem, i to nie byle co. Ale z drugiej.... z trudem powstrzymywałem się, żeby nie parsknąć śmiechem. Co zresztą kompletnie mi nie wyszło.

Na oglądanej przeze mnie fotografii Pero trzyma... garnek. Tak, garnek. Dodatkowo trzyma go z tak radosnym uśmiechem, że zacząłem mieć wątpliwości czy na pewno jest on trzeźwy. I jeśli mam być szczery wyglądał jakby żywcem wyjęty z horroru klasy B.

Po pierwszej fali śmiechu znów zacząłem przewijać zdjęcia. I jeśli myślałem, że poprzednie zdjęcie to jedyny taki okaz to byłem w ogromnym błędzie. Na kolejnej fotografii natomiast mój chłopak leży na łóżku (dodatkowo w butach, moja mama by go za to chyba zabiła) w pozycji niczym ze słynnej sceny z Titanica. Naprawdę nie wiem czy próbował on przybrać ponętny wzrok czy co, ale... Peter, kto ci kazał tak pozować?

Dalej było już tylko lepiej. Albo właściwie gorzej. I o ile Pero robiący szpagat czy też rozciągający się na łóżku nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia to już fotografia, gdzie Słoweniec nalewa herbaty i rozpiera się na kanapie z stylu władcy ze „Wspaniałego Stulecia" już tak. Oficjalnie płakałem ze śmiechu.

Ale to bynajmniej nie był koniec. Peter wąchający kwiatek (no dobra, to jeszcze jest normalne) czy też wąchający chleb, tak chleb, dobrze słyszycie, rozwalił mnie dosłownie na łopatki. A na której on ten chleb prezentuje.... w życiu nie widziałem takiego wzroku. Nigdy. Nie wiem czym go naćpali, żeby zapozował do tej sesji, ale....

Po raz kolejny przejrzałem wszystkie zdjęcia, oczywiście pobierając je na komputer. Takie cuda nie mogą zostać zgubione. Ah, i czy wspomniałem już o zdjęciu Petera mierzącego szafę?

I w momencie w którym względnie doszedłem do siebie po ataku śmiechu ktoś zapukał do moich drzwi.

- Proszę! – krzyknąłem, nie przejmując się lekkim rozgardiaszem w pokoju. Jesteśmy w końcu w hotelu na zawodach.

- Cześć Kamil..- Peter momentalnie zawiesił głos, kiedy na jego widok wybuchnąłem śmiechem. Po raz kolejny.

Przez dobrą minutę patrzył na mnie z konsternacją, po czym podszedł do łóżka na którym wręcz dusiłem się ze śmiechu. I otrzeźwiałem dopiero w momencie, gdy chciał wyjąć laptop z moich rąk.

- Zostaw to! – krzyknąłem spanikowany, próbując złapać oddech.

Słoweniec popatrzył się na mnie jak na idiotę i mimo moich desperackich prób wyrwania mu urządzenia z dłoni, otworzył go. Ekran zajaśniał, pokazując chyba jedno z najpiękniejszych zdjęć z kolekcji. To z chlebem.

- Jezus Maria. – wyszeptał chłopak. – Gdzieś ty to odkopał?

Mogłem przysiąc, że krew niemal odpłynęła z jego twarzy.

- Na stronie twoich rodziców. – wyszeptałem, kiedy w końcu odzyskałem mowę.

- Ja pierdole. – Pero pokręcił głową, nie odrywając oczu od zdjęcia. – Co to na Boga jest?

- Ty. – odparłem rzeczowo. – I chleb.

- Widzę właśnie. Masz więcej takich okazów?

Pokiwałem głową, pokazując mu otwarty folder.

- Boże Kamil. – jęknął, odchylając głowę do tyłu, a ja próbowałem znów nie parsknąć śmiechem. – Błagam nie wspominaj mi więcej o czymś takim. To był dramat.

- Dlaczego? – zachichotałem. – Jesteś genialnym modelem Pero. Szczególnie przez twój obłęd w oczach na każdym zdjęciu.

- Też byś miał taki. – odburknął Prevc. – Jak by ci kazali pół dnia meble reklamować.

- Oj Pero, Pero. – zabrałem w końcu laptop z jego rąk. – Wiesz co sobie pomyślałem?

- Dawaj. – brwi bruneta podjechały do góry.

- Że w sumie to chciałbym żebyś na mnie patrzył tak jak na ten chleb.

- Jesteś psychiczny. – nie minęła chwila a oberwałem poduszką. – Założę się, że pewnie sam masz nie lepsze zdjęcia robione przez rodziców.

- Na pewno nie takie. – przyciągnąłem do siebie wciąż znęcającego się nade mną Słoweńca. I zanim ten zdążył się wyrwać, wyszeptałem:

- Ja z tym chlebem mówiłem poważnie. – po czym złączyłem nasze usta w pocałunku.

____________________________________________________

Nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tego, kiedy zobaczyłam te zdjęcia Petera, jeśli ktoś nie widział: żałujcie! Które zdjęcie jest najzabawniejsze waszym zdaniem? Dla mnie chleb zdecydowanie wygrywa.





Jestem w miłości, przysięgam 💖💖
Jeśli przeczytałeś zostaw gwiazdkę!

Do zobaczenia,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top