High for this - d.prevc x d.tande
(470 słów)
- Nie bój się. - szepczę, powoli zbliżając się w twoją stronę. Stoisz na wprost mnie, nie ruszając się. Twoje oczy mają dziwny wyraz. Nie wiem czy jest w nich strach, czy po prostu jesteś już naćpany. Nie powinieneś być aż tak. Ta dawka nie była taka duża.
- Zaufaj mi. - podchodzę do ciebie, tak że nasze klatki piersiowe się stykają. Ciągnę cię za sobą na łóżko. Upadasz na pościel, a ja powoli cię rozbieram. Drżysz kiedy zostajesz w samych bokserkach. - Zaufaj mi. - powtarzam. - Spodoba ci się.
Rozbieram się i odpalam papierosa. Patrzysz na mnie swoimi dużymi oczami. Sięgam do barku i wyciągam z niego szklankę i butelkę. Nalewam i napoju i podaję ci szklankę. Bierzesz ją ode mnie ale nie pijesz.
- Nie bój się. - bawi mnie ta sytuacja. Kiedy indziej bym się wkurwił, ale ty jesteś tak niewinny, że aż mnie to śmieszy. Gdzie się podziała twoja zadziorność Domen?
W końcu bierzesz łyka i krzywisz się. Uśmiecham się.
- Wypij do końca. - mruczę, wypuszczając kółka dymu. Siadam koło ciebie i obserwuję, jak wypijasz całość duszkiem. Odstawiasz szklankę na szafkę nocną. Czekam chwilę, aż środek zacznie działać. Po paru minutach odwracam cię do siebie.
- Zdejmij to. - patrzę sugestywnie na jego bokserki. - Chcesz tego kochanie.
Rozbierasz się, a ja oblizuję wargi.
- Połóż się. - szepczę, po czym schylam się i wyciągam spod łóżka czarne pudło. Przywiązuję twoje nadgarstki do ram mebla. Zabawa się w końcu zaczyna.
- Jestem obok. - mówię cicho, po czym przyciskam odpalonego papierosa do twojej skóry, jednocześnie kneblując ci usta dłonią. Na początku próbujesz się szarpać, ale narkotyk jednak zaczyna działać, wiec po chwili tylko wodzisz po mnie nieprzytomnym wzrokiem. Nie wiem, czy to był dobry pomysł. Może wolałbym, abyś trochę bardziej się bronił? Nie lubię, kiedy ktoś tylko leży niczym kłoda. To nic ciekawego.
- Oddychaj. - Odsuwam się od ciebie. Przez chwilę zastanawiam się czy warto przewiązywać ci oczy. Ale kurwa, twój nieprzytomny wzrok jest tak ponętny. Wiem, że mogę zrobić z tobą wszystko. Poza tym masz naprawdę ładne oczy.
Przesuwam ręką po twoim ciele. Jesteś taki ładny, niezbrukany, nie licząc śladów po papierosach, m o i m dziele. Nie mogę się doczekać, aż oznaczę cię moimi rękami. Już widzę każdą bliznę, każdy ślad, każdą pręgę na twojej skórze. Będziesz taki piękny, Domen. Jeszcze piękniejszy niż teraz.
- Trzymaj się mocno. - szepczę, po czym sięgam do mojego czarnego pudełka. Nie mogę się zdecydować co wybrać. Chciałbym wszystkiego.
W końcu się decyduję. Zasługujesz na coś, czego nikt inny, nikt przed tobą jeszcze nie doznał. Unoszę się i patrzę na ciebie z góry. Gdzie się podziała twoja odwaga? Dlaczego nie walczysz? Wybrałem cię bo byłeś inny. Bo byłeś o wiele ciekawszy. A więc nie zawiedź mnie. Nie zawiedź mnie, bo tak długo czekałem.
A ja gwarantuję ci Domen, że tego nie zapomnisz.
_________________________________________________
Tym razem w końcu coś innego, nieco mocniejszego.
Sam ship jako tako mnie nie przekonuje, ale dobrze się o nich czyta i pisze, więc no cóż... nawet tu się znalazł.
Jeśli przeczytałeś zostaw gwiazdkę, to bardzo motywuje do dalszej pracy! 💖💖
Jestem bardzo otwarta na komentarze, więc nie bójcie się pisać coś od siebie!
Do zobaczenia,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top